Wygrani i przegrani europejskich gier w Lechu Poznań. "Zaczął jako jedynka, nie ma miejsca w rezerwach"

Wygrani i przegrani europejskich gier w Lechu Poznań. "Zaczął jako jedynka, nie ma miejsca w rezerwach"
Konrad Swierat / shutterstock.com
Lech Poznań po 289 dniach zakończył swoją najdłuższą przygodę z europejskimi pucharami. To dobry moment, żeby usiąść do podsumowań. Mamy dla was subiektywne spojrzenie na pięciu naszym zdaniem najlepszych i najgorszych zawodników "Kolejorza" w tych 20 spotkaniach rozegranych w Europie.
Chociaż Lech z naprawdę bardzo dobrej strony pokazał się na Starym Kontynencie, i w ten sposób wypromował wielu piłkarzy, nie wszyscy przedstawiciele drużyny z Bułgarskiej mogą być z siebie zadowoleni.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wygrani

1. Michał Skóraś
Już w piątek Tomasz Włodarczyk i Sebastian Staszewski informowali o tym, że Lech Poznań lada dzień dobije targu z Club Brugge w temacie transferu Michała Skórasia. Kwota ma wynieść około 7-8 mln euro. I samo przeczytanie tego pierwszego zdania 21 kwietnia 2023 roku nie jest zdziwieniem, a jeszcze rok temu byłoby czymś mało prawdopodobnym.
Wychowanek Lecha Poznań zapracował na ten transfer świetną postawą w pucharach - 20 meczów, siedem goli, cztery asysty. Wielokrotnie dawał impuls Lechowi w trudnych momentach. Ciągnął drużynę w pucharach wraz z Mikaelem Ishakiem. Po dwóch golach i asyście w pierwszym starciu z Villarreal chwalił go sam Unai Emery, ówczesny trener "Żółtej Łodzi Podwodnej".
- Dobrymi zawodnikami są napastnik [Mikael Ishak - przyp. red.), a także dwaj skrzydłowi [Michał Skóraś i João Amaral - przyp. red.]. Szczególnie ten młody zagrał dobrze, ma potencjał, aby zrobić karierę w piłce - oznajmił trener na łamach "Interii".
Sporo pochwał Skóraś zebrał także za mecz wyjazdowy z Fiorentiną. "La Gazzetta dello Sport" wyróżniła go z całej drużyny mianem najlepszego zawodnika, dając mu notę 7.
2. Mikael Ishak
Kapitan, który zdecydowanie zapracował na swój nowy kontrakt formą w Europie. Zresztą to rozgrywki, w których zyskuje on 20-30 proc. na wartości i wchodzi na jeszcze wyższy poziom. Jest najlepszym strzelcem w historii występów Lecha w europejskich pucharach - 18 goli. W 19 meczach tego sezonu strzelił osiem goli i zaliczył pięć asyst. Liczby większe niż Skóraś, ale po Ishaku mogliśmy spodziewać się jakości w Europie, a 23-letni skrzydłowy jest tutaj największą niespodzianką.
3. Antonio Milić
I tu już zaczynają się schody. O ile pierwsza dwójka była oczywista, o tyle w kolejce do następnych miejsc jest już kolejka. My stawiamy na Antonio Milicia. Chorwat w fazie grupowej i wiosennych play-offach nie opuścił na boisku ani minuty. Był zdecydowanym liderem bloku defensywnego. W każdym meczu grał na wysokim poziomie. Strzelił też bardzo ważnego gola na 1:0 w meczu domowym z Djurgarden. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nie on.
4. Joel Pereiera
Nie ma w Lechu piłkarza, który grałby więcej niż Portugalczyk. Licząc wszystkie rozgrywki, ma już na konie w tym sezonie 3747 minut. Na szczęście zdrowie mu dopisuje, ale dobra forma także. To on strzelił kluczowego w meczu z Dudelange kluczowego gola na 1:1, który zadecydował o awansie Lecha do fazy grupowej. Wielokrotnie dogrywał kolegom dokładne podania z bocznego sektora boiska, notując w pucharach aż pięć asyst.
5. Kristoffer Velde
Tutaj chodziły nam po głowie takie nazwiska jak Jesper Karlstroem czy Filip Bednarek, ale ostatecznie stawiamy na Kristoffer'a Velde. Co to jest za piłkarz? Chyba do dzisiaj ciężko powiedzieć. Jego gra jest momentami irytująca, ale ostatecznie trzeba ocenić, że ten transfer się sprawdził oraz spłacił. Noce w pucharach często należały do niego. Ewidentnie gra na europejskich boiskach była dla niego lepsza niż w ekstraklasie. Kilka razy był bardzo zły, choćby wówczas, gdy nie wyszedł w pierwszym składzie na wyjazdowy mecz z Villarreal czy oba starcia z Bodo/Glimt. Ostatecznie strzelał więcej niż każdy się spodziewał, przebijając nawet Skórasia i Ishaka. Uzbierał osiem bramek. Do tego zaliczył cztery asysty.
Jednym sezonem zapracował na miano najlepszego zagranicznego strzelca Ekstraklasy w pucharach. Kto by pomyślał, a mówimy przecież o zawodniku bez większego wcześniejszego doświadczenia w europejskich pucharach.

Przegrani

1. Artur Rudko
Tutaj jego numer zgadza się tylko z numerem na koszulce, jaki dostał z miejsca od razu po przyjściu do Poznania. Jak się skończyło? Zawalony do spółki z obroną mecz w Baku, kilka niepewnych interwencji w lidze. W rewanżu z Dinamo Batumi doznał urazu i szybko wypadł z pucharowej karuzeli. Spadł do miana drugiego bramkarza, wiosną zaczął w rezerwach, a na koniec sezonu nie gra już nigdzie i tylko trenuje. Klub czeka, aż zakończy się jego wypożyczenie. To jeden z najgorszych ruchów do klubu w historii rodziny Rutkowskich. Każdy zapamięta go z meczu w Azerbejdżanie. Zepsuł zdecydowanie za dużo, ale sam się tu nie ściągnął.
2. Adriel Ba Loua
Najdroższy transfer w historii klubu dał w pucharach bardzo mało, żeby nie powiedzieć nic. Choć jak na niego to może i tak dużo. W Europie zagrał w sześciu meczach (171 minut), zanotował jedną asystę na 2:0 w domowym meczu z Djurgarden. Bardzo duże rozczarowanie. Szczególnie przy postawie Velde.
3. Gio Citaiszwili
Tutaj także spodziewaliśmy się dużo więcej. Gdyby nie forma Skórasia, dyspozycja Ba Loui i przede wszystkim Citaiszwiliego odbijałaby się szerszym echem. Gio wystąpił w pucharach w 10 meczach, ale przełożyło się to tylko na 286 minut Zapamiętamy go z jedynej asysty do Pereiry przy golu w Dudelange. Jednak to zdecydowanie za mało, bo oczekiwania były dużo większe, a on ich nie uniósł. Zresztą nie jest pierwszym takim skrzydłowym przy Bułgarskiej. Dobrze dla Lecha, że jest tylko wypożyczony.
4. Lubomir Satka
Nie grał dużo, a i tak jego występy kojarzą nam się głównie z błędami i słabymi meczami Lecha niż monolitem w obronie. Ok, nieźle zagrał w domowym meczu z Villarreal i pierwszym z Karabachem, ale za to występy w rewanżu w Baku i domowym meczu z Fiorentiną były zdecydowanie poniżej poziomu. Miał bezpośredni udział przy kilku straconych golach. Po stoperze o dużym ligowym i reprezentacyjnym doświadczeniu spodziewaliśmy zdecydowanie więcej. Z klubu odchodzi, ale taką formą nie podbił swoich notowań na rynku.
5. Joao Amaral
Nad ostatnią pozycją zastanawialiśmy się nieco dłużej. Postawiliśmy na Joao Amarala, którego początek w pucharach nie był taki zły. Zagrał bardzo dobry mecz z Dinamo Batumi (5:0), gdzie zanotował dwa gole. Dał asystę do Velde na wyjeździe w Baku. Asystował jeszcze w domowym meczu z Austrią Wiedeń (4:1). Potem zniknął przez to, jak twierdzi John van den Brom, że chciał odejść z klubu. Wiosną w pucharach nie wystąpił w ogóle, a mówimy o sześciu spotkaniach, gdzie sporo minut dostał nawet Sobiech. Można żałować, że Holender z niego nie skorzystał. Z drugiej strony sam Amaral końcówką jesieni w swoim wykonaniu też nie przekonywał. Szkoda, że Lech wiosną "stracił" takiego piłkarza i nie pomógł on w tych kluczowych meczach. Ale sam też jest winny tej sytuacji.

Przeczytaj również