Wydali wielką kasę, a kadra wciąż beznadziejna. Duża sztuka Legii Warszawa

Wydali wielką kasę, a kadra wciąż beznadziejna. Duża sztuka Legii Warszawa
Pawel Bejnarowicz / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski17 Feb · 17:55
W Legii podobno nie ma wielkich pieniędzy na transfery. A tu proszę, właśnie znalazło się 1,5 miliona euro na napastnika, który strzelił pięć goli w tym sezonie. Jest to natomiast napastnik, którego władze Legii znają, więc wszystko się zgadza, wszystko cacy.
Legia od jakichś stu lat szukała nowego napastnika. Ze stołecznymi było łączonych kilkunastu różnych piłkarzy. Część nazwisk ekscytowała bardziej, część mniej. Finalnie postawiono na kogoś, kto nie ekscytuje wcale. A już na pewno trudno uzasadnić jego sprowadzenie w świetle wykładanych pieniędzy.
Dalsza część tekstu pod wideo
1,5 miliona euro na Ilię Szkurina. I to nie mającego za sobą świetny sezon pod względem liczby zdobytych bramek, ale mającego swoje ewidentne problemy. W tym sezonie Białorusin strzelił raptem pięć goli; na ten moment wydaje się, że jeśli ktoś tutaj ubija fantastyczny biznes, to jest to raczej Stal Mielec, a nie Legia.
Oczywiście, ktoś może wyśmiewać wspomnianą kwotę i utrzymywać, że w kontekście Europy nie robi ona żadnego wrażenia. To jednak absolutna bzdura. Pomińmy na moment bonusy, premie dla agentów i zarobki, skupmy się na samej kwocie odstępnego. Wówczas okaże się, że Legia płaci za Szkurina tyle, ile Feyenoord za Jakuba Modera. To również tyle, ile Cracovia chciała za Benjamina Kallmana (szczegóły TUTAJ), mniej niż AIK za wyczekiwanego Ioannisa Pittasa.
Kallman zdobył w tym sezonie 12 bramek, miał też siedem asyst. Szkurin w klasyfikacji kanadyjskiej uzbierał siedem punktów.
To oczywiste, że Legia rozpoczęła rozmowy ze Stalą zdesperowana bardziej niż napalony nastolatek czyniący umizgi do kolejnej dziewczyny w klasie. Legia tak długo i nieumiejętnie prowadziła negocjacje - w pewnym momencie za Kallmana proponowała 900 tysięcy - że została właściwie z niczym. Z rynku wymiotło wszystkie atrakcyjne opcje, a wzmocnienie składu Goncalo Feio pozostawało koniecznością. Skończyło się więc na Szkurinie, gwiazdorze Stali, który pod względem stylu gry niekoniecznie do warszawiaków pasuje. To, co proponuje Janusz Niedźwiedź, nie zgadza się z pomysłami Feio.
Trzeba też pamiętać, że spadek skuteczności Białorusina nie jest niczym zaskakującym. Poprzedni sezon w jego wykonaniu był lepszy niż być powinien. Oddał w nim 41 strzałów, a 25 było celnych. To pozwoliło na zdobycie aż 16 bramek przy xG na poziomie 7,11. Teraz zaś Szkurin ma już 34 uderzenia, 15 celnych, a goli pięć przy xG 5,08. Poziom, jaki obecnie prezentuje, to jego faktyczny poziom.
Transfer nowego napastnika wypada też ciekawie pod względem wytycznych prezentowanych przez Iana Grahama, a przypomnianych przez Michała Zachodnego. Analityk, przez ponad dziesięć lat związany z Liverpoolem, stworzył listę pięciu przykazań dotyczących transferów. Nie powinno ściągać się: rozwiązania krótkoterminowego, gracza w oparciu o jego doświadczenie, znajomość ligi, gracza niepasującego do stylu i gracza, którego trzeba naprawić, wyciągnąć z kryzysu.
Legia, cóż za zaskoczenie, złamała każdą z tych zasad. Szkurin nie zagra przecież w Lidze Konferencji, czas na rejestrację upłynął blisko dwa tygodnie temu. Pod względem stylu gry nie jest zaś szczególnie inny niż Nsame, odpalony z Warszawy kilka tygodni temu.
Legia nie musi się oczywiście trzymać przytoczonych reguł, lecz wydaje się, że gość, który pomógł zrewolucjonizować "The Reds", może mieć całkiem trafne uwagi. Tym bardziej, że warszawiacy nie grzeszą skutecznością na rynku.
W tym sezonie przebalowali już siedem milionów euro na kwoty odstępnego! Asów ściągnięto niesamowitych, bo: Biczachczian 250 tysięcy, Barcia 450, Morishita 500, Chodyna 860, Alfarela milion, Szkurin 1,5, Vinagre 2,3, do tego jeszcze drobna opłata za Nsame. Zastanówmy się, kto z wymienionych zawodników byłby starterem Lecha Poznań, Jagiellonii albo Rakowa. Już? No właśnie. Za siedem milionów można ściągnąć dwóch, może nawet trzech naprawdę konkretnych piłkarzy. Legia natomiast ściągnęła Vinagre i plankton.
W Warszawie udała się sztuka duża, w skali Ekstraklasy nawet wielka. Osiągnięcie tak mizernej kadry przy tak dużym budżecie, to nie jest łatwe zadanie, ale Jackowi Zielińskiemu i spółce się udało. Nikt w lidze nie może pozwolić sobie na takie niechlujstwo transferowe. Legii wydaje się, że może i z tego prawa korzysta. W teorii bez konsekwencji, w praktyce prawdopodobnie czwarty rok bez mistrzostwa.
Bo wiecie, Szkurin to nie katastrofalny napastnik, pewnie coś dla stołecznych strzeli. Szkopuł w tym, że "za pewnie coś" nie powinno się płacić 1,5 miliona euro, a następnie narzekać, że ciężko, a zimą to już w ogóle interesów robić się nie da, napastników, panie kibicu, nie ma. Wypada się wtedy niesamowicie niepoważnie.

Przeczytaj również