Wyczekiwane zmiany w Manchesterze United. Kibice czekali szmat czasu

Wyczekiwane zmiany w Manchesterze United. Kibice czekali szmat czasu
warasit phothisuk
Kacper - Klasiński
Kacper Klasiński12 Jul · 19:00
Wielkie zmiany w Manchesterze United! Sir Jim Ratcliffe i jego współpracownicy zaczęli już podejmować pierwsze kluczowe decyzje dotyczące funkcjonowania klubu. Kibice mogą mieć nadzieję na wejście “Czerwonych Diabłów” w nową erę.
Omar Berrada, Jason Wilcox, Dan Ashworth, Christopher Vivell - lista nazwisk, które INEOS ściąga, by objęły kluczowe funkcje w Manchesterze United, robi wrażenie. Po przejęciu ponad 25% udziałów klubu oraz odpowiedzialności za operacje sportowe Sir Jim Ratcliffe i jego współpracownicy zamierzają zmienić sposób funkcjonowania 20-krotnych mistrzów Anglii. Wiemy też już, że zadecydowali o pozostawieniu Erika ten Haga na stanowisku trenera.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wylewane są fundamenty pod nową erę na Old Trafford. I choć oczywiście nie wiadomo, czy okaże się ona udana, fani “Czerwonych Diabłów” czekali na zmiany. Dlatego przyjmują je z nadzieją. Po latach zarządzania przez “bankierów”, o losie United mają wreszcie decydować ludzie specjalizujący się w zarządzaniu klubami piłkarskimi. Kibice oczekiwali tego od bardzo długiego czasu.

Pożegnać “księgowych”

- Uważam, że rekrutacja jest kluczowa w dzisiejszym futbolu. Manchester United oczywiście wydawał mnóstwo pieniędzy, ale nie robili tego tak dobrze, jak inne kluby. Gdy więc mówię o byciu najlepszym w każdym aspekcie futbolu, odpowiednia selekcja wzmocnień znajduje się na czele mojej listy - deklarował Ratcliffe po przejęciu udziałów. - Poważnie myślę o poprawieniu jej na przyszłość. Nie mogę zrobić wiele, jeśli chodzi o przeszłość, więc nie ma sensu się w niej zagłębiać. Myślimy nad tym, jak stać się liderami, jeśli chodzi o rekrutację. To oznacza, że potrzebujemy odpowiednich ludzi.
Te słowa chyba każdy kibic Manchesteru United przyjął z radością. Poprzednie lata upłynęły pod znakiem kierownictwa właśnie “nieodpowiednich” ludzi, “księgowych” zajmujących się przeprowadzaniem transferów. Ludzi, którzy zamiast patrzeć na futbol z perspektywy czysto sportowej, zajmowali się przede wszystkim sprawami wizerunkowymi, promocyjnymi i - przede wszystkim - finansowymi.
Postaci na stanowiskach decyzyjnych kojarzyły się jednoznacznie źle. Na pierwszy plan wysuwało się kilka nazwisk. Najgłośniej i najczęściej krytykowano znienawidzonego wręcz wicedyrektora wykonawczego, Eda Woodwarda. Obrywało się też dyrektorowi wykonawczemu Richardowi Arnoldowi czy dyrektorowi sportowemu, Johnowi Murtoughowi. Prosiło się o zmianę. Świeże, “piłkarskie” spojrzenie na sprawę. A tego brakowało - niech najlepiej świadczy o tym anegdota, zgodnie z którą Woodward na spotkaniu z inwestorami w 2018 roku chwalił się przede wszystkim… rekordowymi wynikami wykręconymi w mediach społecznościowych przez filmik z ogłoszeniem transferu Alexisa Sancheza. Takie aspekty pomagały bowiem sprawić, że “Excel zaświeci się na zielono”. Wyniki? Sukcesy? To zdawało się nie stanowić priorytetu. Świadomość, że głośne nazwisko niekoniecznie musi się przydać tak, jak dobrze wyselekcjonowany, ale mniej popularny zawodnik? O tym można było zapomnieć. Królowało za to motanie się od koncepcji do koncepcji, często skrajnie odmiennych, niespójnych, nakreślanych przez trenerów z zupełnie innymi przekonaniami.
Ratcliffe i spółka szybko wzięli się za porządki i zaczęła się wymiana personaliów. Woodward oczywiście nie pracował już w klubie od dłuższego czasu, ale wraz z materializowaniem się transakcji przejęcia akcji rozpoczęły się zmiany. Jeszcze zanim doszło do oficjalnego wykupienia udziałów, stanowiska opuścili Arnold (jak informował The Athletic skłócony z rodziną Glazerów od czasu, gdy oponował sprzedaży akcji Ratcliffe’owi) i Murtough. Potem poinformowano, że odejdą też m.in. tymczasowy dyrektor wykonawczy Patrick Stewart i dyrektor finansowy Cliff Baty.

Zakulisowy zespół “all-stars”

INEOS zaczął zastępować pożegnanych członków kadry dyrektorskiej nowymi twarzami. Tymczasowo zarządzanie klubem przejął ich pracownik Jean-Claude Blanc, jeden z autorów wielkiej marki obecnego Paris Saint-Germain, który kilkanaście lat temu zawiadował wielką restrukturyzacją w Juventusie, stanowiącą podwaliny pod ich wielosezonową dominację we Włoszech. O jego wielkim doświadczeniu pisaliśmy TUTAJ. Tego łatwo było się spodziewać, wszak to człowiek związany z INEOS. Gdy jednak pojawiły się informacje o kolejnych celach Ratcliffe’a i spółki, wiele osób mogło pokiwać głową z uznaniem.
W połowie lipca stanowisko dyrektora generalnego zajmie Omar Berrada. Francuza udało się wyciągnąć zza miedzy, gdzie zajmował podobne stanowisko w dominującym w angielskim futbolu Manchesterze City. Taki ruch to nie tylko zakontraktowanie świetnego specjalisty, ale i jasny manifest siły przyciągania oraz znak sugerujący zmiany. “Obywatele”, w przeciwieństwie do przepłacającego i dającego się “naciągnąć” na wyższe opłaty United (ten problem szerzej opisywaliśmy TUTAJ), charakteryzują się tym, że nie przekraczają założonego z góry limitu opłaty za cele transferowe. Na Old Trafford mają nadzieję, że Berrada pomoże sprawić, że uda się nad tym zapanować.
Rolę dyrektora technicznego przejął kolejny człowiek związany z City, Jason Wilcox. Anglik zajmie stanowisko piastowane dotychczas przez eks-zawodnika “Czerwonych Diabłów”, Darrena Fletchera. Zgodnie z oświadczeniem klubu, informującym o jego zatrudnieniu, ma on “zająć się wszelkimi aspektami technicznymi działań piłkarskich”. Dawniej przez dekadę miał okazję pracować w akademii City, piastując m.in. stanowisko jej dyrektora. Ostatni sezon spędził zaś w roli dyrektora sportowego Southampton. Choć oficjalnie zaczął tam pracę dopiero przed startem rozgrywek, pewne decyzje konsultowano z nim już wcześniej, gdy stało się jasne, że “Święci” spadną z Premier League.
Ich władze właśnie w Wilcoxie widziały odpowiedniego człowieka do nakreślenia planu, który miał wprowadzić drużynę z St Mary’s z powrotem do elity. 52-latek postawił na futbol kojarzony z tym prezentowanym przez “The Citizens” - oparty na dominacji posiadania piłki i wysokim pressingu. Spadkowicz z odmłodzoną kadrą, wierny nowej filozofii, implementowanej przez trenera Russella Martina, wykonał plan, meldując się w Premier League po wygraniu baraży.
Długo trwało przeciąganie liny Manchesteru z Newcastle United, dotyczące dyrektora sportowego Dana Ashwortha. Kluby negocjowały kwotę odstępnego od kontraktu bardzo szanowanego w środowisku specjalisty, ale ostatecznie “Czerwone Diabły” przystały na opłatę w wysokości 12 milionów funtów, pozwalającą mu na natychmiastowe przenosiny na Old Trafford. Na St James’ Park Ashworth pracował niecałe dwa lata, ale odpowiadał za zakupy m.in. Anthony'ego Gordona czy Alexandra Isaka. Wcześniej, w trakcie trzech lat pracy w Brighton, miał okazję zebrać świetne noty, ściągając do klubu m.in. Kaoru Mitomę czy Moisesa Caicedo. Ba, ponad dziesięć lat temu miał nawet okazję sankcjonować wypożyczenie młodziutkiego Romelu Lukaku z Chelsea do West Bromu, którym Belg świetnie przedstawił się fanom Premier League. To człowiek z imponującym CV. I nie dziwota, że Ratcliffe tak bardzo naciskał na wykupienie go z Newcastle, bo sam w rozmowie z BBC mówił o nim, że to specjalista “dziesięć na dziesięć”.
Innym głośnym nazwiskiem jest Christopher Vivell. 37-letni Niemiec został co prawda zakontraktowany tylko krótkoterminowo, ale w trakcie tego okienka transferowego ma pracować w roli szefa działu rekrutacji. Jego zadaniem będzie typowanie piłkarzy wartych pozyskania - zarówno do pierwszego zespołu, jak i młodzieżówki. Vivell wypromował się, pracując dla piłkarskiego ramienia koncernu Red Bulla - w Salzburgu i Lipsku. To za jego kadencji pod skrzydła Czerwonego Byka trafili Dayot Upamecano, Benjamin Sesko czy, przede wszystkim, Erling Haaland. Na przełomie 2022 i 2023 roku pracował w Chelsea, ale spędził tam tylko kilka miesięcy. Zgodnie z doniesieniami portalu The Athletic, w Londynie struktura funkcjonowania klubu sprawiła, że doszło do zakulisowych tarć. Niemiec czuł, że nie odgrywa roli, na którą liczył, podpisując kontrakt na stanowisku dyrektora technicznego.
Z tak odmienioną kadrą na najważniejszych stanowiskach zarządzających pionem sportowym można zająć się nakreślaniem planu budowy i funkcjonowania zespołu na przyszłość. I teraz, wreszcie, mają to robić ludzie z jasnymi, potwierdzonymi futbolowymi kwalifikacjami. Pod tym względem Ratcliffe i spółka dotrzymali słowa. Odpowiedni personel trafił na Old Trafford. Teraz pora na efekty.

Pierwsze kluczowe decyzje

Nowe tęgie głowy od razu stanęły przed pierwszym bardzo ważnym zadaniem - rozstrzygnięciem przyszłości Erika ten Haga. Na korzyść Holendra oczywiście działały dwa zdobyte trofea, ale nie były one chyba w stanie w całości przypudrować katastrofalnego poprzedniego sezonu. United skończyli go na najgorszej pozycji w historii występów w Premier League, po raz pierwszy od rozgrywek 1989/90 zanotowali ujemną różnicę bramkową w lidze, a z Ligi Mistrzów odpadli w grupie, której w teorii nie mieli prawa uplasować się poniżej drugiego miejsca. Menedżer utrzymał jednak posadę - pytanie tylko, czy nie zadecydował o tym brak satysfakcjonującego następcy.Choć klub poinformował o przedłużeniu kontraktu z Ten Hagiem, późniejsze doniesienia prasowe sugerowały, że po prostu aktywowano zawartą w jego umowie klauzulę prolongaty jej o kolejny sezon. Oznacza to, że obecnie jest związany z “Czerwonymi Diabłami” do 2026 roku, lecz nie dostał podwyżki.
Otrzymał kredyt zaufania, ale nieprzesadny. Trudno więc mówić o długofalowej deklaracji. Niemniej, nowy pion sportowy ma współpracować z Holendrem, który już rozbudowuje swój sztab szkoleniowy m.in. o byłego piłkarza United, Ruuda van Nistelrooya. Ten, po opuszczeniu stanowiska menedżera PSV Eindhoven, ma objąć mniej prestiżową posadę na Old Trafford.
Czy Ten Hag będzie miał wpływ na wybór celów transferowych i czy oznaczałoby to wsadzanie kija w szprychy odpowiedzialnych za to osób? Na tym etapie trudno powiedzieć. W ciągu ostatnich dwóch lat widać było jasną tendencję do ściągania piłkarzy znanych mu czy to ze wspólnej pracy (Antony, Andre Onana, Lisandro Martinez, Sofyan Amrabat), związanych z Eredivisie (Tyrell Malacia, Wout Weghorst, Christian Eriksen, Mason Mount) czy nawet z prowadzącą jego karierę agencją SEG (Rasmus Hojlund). Nawet sam menedżer na starcie przygody w Anglii zaznaczał, że chce mieć duży wpływ na rekrutację. Ale efekty nie zawsze okazywały się satysfakcjonujące.
Teraz, po poważnych zmianach w strukturach, należałoby raczej oczekiwać, że to postawione wyżej osoby nakreślą filozofię rozwoju zespołu i budowy kadry, pozostawiając trenerowi jedynie ewentualny wybór z przedstawionej listy opcji. Dotychczasowe informacje na temat zaawansowanych rozmów w sprawie transferów Joshuy Zirkzee i Matthijsa de Ligta, a nawet i wcześniejsze starania o Jarrada Branthwaite’a mogą budzić pewne wątpliwości co do wiary w takie zmiany. Wszyscy bowiem wpisują się w podane wyżej, dobrze znane kibicom kryteria. Efekty będzie można oczywiście oceniać dopiero po przeprowadzeniu ewentualnych zakupów. Wówczas też przekonamy się, czy nastąpiła zmiana w strategii negocjacyjnej, choć początkowe oferty za obrońcę Evertonu, zdecydowanie niższe od pierwotnej wyceny “The Toffees”, zdają się sugerować, że “Czerwone Diabły” zamierzają teraz budować wizerunek twardych negocjatorów.
Niemniej, to dopiero pierwsze, szczątkowe sygnały większej całości. Część kibiców już wyraża jasną niechęć do INEOS i Ratcliffe’a, inni widzą w nich remedium na całe zło. Prawda jest jednak taka, że fani od lat nawoływali, by kontrolę nad operacjami sportowymi klubu wreszcie przejęli ludzie o odpowiednim CV. Dziś wreszcie ich mają. I pora się przekonać, dokąd zamierzają go poprowadzić. Odpowiedź na to pytanie będziemy pewnie poznawać krok po kroku, wraz ze stopniowym odsłanianiem kolejnych elementów układanki. Jak twierdził w kwietniu dziennikarz Alan Nixon, Wilcox miał juz wtedy zasygnalizować Ten Hagowi, że oczekuje od niego zmiany pasywnego, frustrującego stylu gry i przejęcie inicjatywy. Holender rzeczywiście w ostatnich ligowych spotkaniach zmienił podejście taktyczne. To zdaje się sugerować, że wysłał przełożonym pozytywne sygnały.
Nadchodzi okres weryfikacji kluczowych założeń poczynionych przez nowych udziałowców. Wciąż bez odpowiedzi pozostaje wiele pytań dotyczących filozofii gry i budowy drużyny. Pytań kluczowych dla kibiców, chcących widzieć Manchester United z powrotem na szczycie. Nowe podejście, tak bardzo odmienne od obojętnego spojrzenia rodziny Glazerów, to jednak miła odmiana, budząca nadzieje. Operacjami sportowymi wreszcie zarządzają, jak to mówią Anglicy, football people. I teraz pora zobaczyć, na co ich stać. Obsada w gabinetach “Czerwonych Diabłów” wygląda na tyle imponująco, że wreszcie można oczekiwać spójnego projektu. A więc czegoś, czego na Old Trafford nie widzieli od dawna.

Przeczytaj również