Wychował gracza, za którego Real Madryt może zapłacić wielkie pieniądze. Francji rośnie kolejny wielki trener

Wychował gracza, za którego Real Madryt może zapłacić wielkie pieniądze. Francji rośnie kolejny wielki trener
Matteo Ciambelli / PressFocus
Szkolą znakomitych piłkarzy, zarabiają na transferach, prezentują ofensywny futbol i tworzą historię. Rennes do niedawna uchodziło za ligowego średniaka, który we Francji nie ma prawa nic osiągnąć, a o występach na arenie europejskiej może tylko pomarzyć. Wtedy w sercu Bretanii pojawił się cudotwórca. Julien Stephan.
Stephan, który niedawno skończył 40 lat, szturmem wdarł się do czołówki francuskich trenerów. Rennes to jego pierwsza poważna robota w roli opiekuna drużyny seniorów. Pomimo tego Francuz już zdołał udowodnić, że ma papiery na wielką karierę. Przed Stephanem w Bretanii szczytem marzeń był środek tabeli. Perspektywy na przyszłość? Raczej mało optymistyczne. A dziś, po niespełna dwóch latach pracy 40-latka, Rennes gra w Lidze Mistrzów i nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mentor

Obecny menedżer przejął drużynę, gdy ta zajmowała odległe 14. miejsce w tabeli Ligue 1. Jego poprzednik, Sabri Lamouchi, zdecydowanie nie był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Świadczy o tym choćby fakt, że niedawno zwolniono go też z Nottingham Forest. We Francji szło mu równie tragicznie, więc w grudniu 2018 r. władze “Czerwono-Czarnych” postawiły na kota w worku, opiekuna zespołu rezerw, szerzej nieznanego Juliena Stephana. Obecnie można spokojnie uznać, że powierzenie mu pierwszego zespołu to jedna z najlepszych decyzji w dziejach klubu.
Zachowując właściwe proporcje, drogę Francuza można w pewnym stopniu zestawić z losami Pepa Guardioli. W Barcelonie Katalończyk także zaczynał jako trener młodzieży, dzięki czemu po otrzymaniu kontraktu w pierwszej drużynie szybko postawił na znanych mu uzdolnionych wychowanków. Stephan też zdobywał szlify w drużynach juniorskich, gdzie dał się poznać jako bardzo dobry mentor dla nastoletnich gwiazd. To on wypatrzył Jorisa Gnagnona, którego sprzedano do Sevilli. To on odpowiadał za wprowadzenie w dorosłość Ousmane Dembele. Obecnie skrzydłowy Barcelony jest słusznie postrzegany jako leń i leser, ale w Rennes zachowywał się zupełnie inaczej.
- U nas Ousmane nigdy nie doznał żadnej kontuzji Po każdym treningu i po każdym meczu wyglądał świetnie pod względem przygotowania fizycznego. Stawiał się pierwszy na zajęciach. Nie wiem co się z nim stało i dlaczego teraz zachowuje się inaczej - mówił Stephan w rozmowie z “Le Parisien”.
W pewnym momencie coraz więcej nastolatków z akademii zaczęło przebijać się do pierwszej drużyny, co przykuło uwagę innych klubów. Dwa lata temu we francuskich mediach informowano nawet o możliwym zatrudnieniu Stephana przez Monaco. Do tego wprawdzie nie doszło, ale dzięki zwolnieniu Lamouchiego pojawiła się życiowa szansa na pracę w doskonale znanych realiach.

Rzucić wyzwanie PSG

- Julien jest dla mnie ojcem, którego nie miałem. Ukształtował mnie jako piłkarza i jako człowieka. Zawsze kiedy pojawiały się wątpliwości, mogłem z nim porozmawiać. Nawet po awansie do seniorów. Dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem - zdradził wspomniany Joris Gnagnon w rozmowie z magazynem “Ouest-France”.
Stephan to świetny taktyk, ale jego największym atutem są umiejętności w kontaktach międzyludzkich. To on dał możliwość debiutu zachwycającemu Eduardo Camavindze, który aktualnie znajduje się na celowniku największych klubów na świecie, na czele z Realem Madryt. To pod jego okiem niesforny Hatem Ben Arfa zaliczył w sezonie 2018/19 siedem goli i pięć asyst. Bilans mógłby być jeszcze lepszy, ale pomocnik nie otrzymywał powołań, gdy zjawiał się na treningach wczorajszy, albo i przedwczorajszy. Trener nie miał czasu na zabawę w kotka i myszkę i bez żalu odstawiał ówczesnego lidera zespołu, kiedy ten zapominał o wypełnianiu obowiązków. O sile perswazji architekta sukcesu Rennes najwięcej mówi jednak zachowanie z przerwy finału Pucharu Francji z 2019 r.
- Czy nie widzicie, że oni zaczynają się bać? Czy nie widzicie, że w ich oczach zaczynają się pojawiać wątpliwości? (...) Dzisiaj możemy dokonać czegoś niesamowitego. Ziemia zadrży, a w ich głowach będzie wielki wybuch. Zdobędziemy drugiego gola. Nie obchodzi nas kto będzie decydował. Nasza siła tkwi w drużynie, w kolektywie. Idziemy po to - grzmiał, gdy jego podopieczni przegrywali 1:2 z PSG.
Płomienna przemowa zdała egzamin. Jego podopieczni wyjechali ze Stade de France z tarczą. Odwrócili losy spotkania i po serii rzutów karnych zdobyli upragnione trofeum - pierwsze od 48 lat. Pokazali, że obrzydliwie bogata ekipa ze stolicy nie jest nieśmiertelna. Sfrustrowany Kylian Mbappe nie dokończył tego spotkania po obejrzeniu czerwonej kartki za brutalny faul na rywalu. Po meczu Neymar wdał się w przepychankę z kibicami. A Stephan triumfował.

Rewelacja

- Od czasu objęcia posady w Rennes, nie mogę spać normalnie. Prawie każdej nocy budzę się z jakimś pomysłem i szybko muszę go zapisać. Często zarywam noce, oglądając mecze, pracę innych szkoleniowców. Trener to złodziej pomysłów, ale niebezpieczeństwem byłoby bezmyślne kopiowanie i wklejanie - stwierdził 40-latek w wywiadzie na łamach “France Football”.
Zdobycie krajowego pucharu tylko napędziło ekipę z Bretanii. Mimo utraty Ismaili Sarra czy Ramy’ego Bensebainiego, drużyna z Roazhon Park wygrywała w ubiegłym sezonie w starciach z PSG, Lyonem czy - w Europie - z Lazio. Większą rolę w drużynie zaczęli odgrywać wychowankowie, na czele ze zjawiskowym Camavingą. I tak oto niepozorny zespół po raz pierwszy w historii zajął miejsce na podium Ligue 1 i awansował do Ligi Mistrzów.
Jeden punkt po dwóch spotkaniach Champions League to niezadowalający bilans, aczkolwiek pamiętajmy, że mówimy tu o absolutnych debiutantach. Dla Rennes sam udział w tak prestiżowych rozgrywkach trzeba rozpatrywać w kategorii ogromnego sukcesu. Zwłaszcza, że w międzyczasie podopieczni Stephan trzymają równy rytm w Ligue 1. Po dziewięciu kolejkach zajmują lokatę na podium ze stratą zaledwie trzech oczek do paryskich mistrzów. A przecież latem do Premier League odeszli Edouard Mendy i Raphinha. I choć to spore ubytki kadrowe, to na północy Francji bez wątpienia tworzy się ambitny projekt gotowy do rywalizacji z najlepszymi. Kolejny test dziś o 21:00 przeciwko Chelsea.

Przeczytaj również