Wulgarne odzywki arbitra w 1 Lidze. Młody bramkarz potwierdza. "Wtedy sędzia nie wytrzymał" [NASZ WYWIAD]
- To jest niedopuszczalne. My mamy dużo młodych chłopców w drużynie, sędziowie są od tego, by był porządek na boisku. A ja nie pamiętam sytuacji, by sędzia powiedział do zawodnika: “spier**laj” albo “za**bię ci kartkę”. Tak się odezwał do Budnickiego, tak samo do Kikolskiego. Porozmawiajcie państwo z zawodnikami. To jest niewytłumaczalne. Sędzia po takim meczu powinien być ukarany przez PZPN - grzmiał po ostatnim meczu Arka Gdynia - GKS Tychy trener gości, Dariusz Banasik.
Porozmawialiśmy więc z Maciejem Kikolskim, 19-letnim bramkarzem GKS-u, o tym, co mówił do niego sędzia Jacek Małyszek i jak zespół zareagował na pełne kontrowersji (szczegóły TUTAJ) spotkanie w Gdyni. Poruszyliśmy też temat świetnego wejścia do ligi młodego golkipera, który do Tychów wypożyczony jest z Legii Warszawa. Zapraszamy.
MATEUSZ HAWROT: Czy drużyna GKS-u już ochłonęła po meczu w Gdyni?
MACIEJ KIKOLSKI: Tak, ochłonęliśmy. Przeanalizowaliśmy wszystkie nasze zachowania, na boisku i poza nim, wyciągnęliśmy wnioski i przygotowujemy się stricte pod piątkowy mecz z Miedzią.
Dariusz Banasik też już ochłonął? Na konferencji prasowej po porażce z Arką był mocno zirytowany.
Nie pokazywał tej złości w szatni, nie przekazuje jej nam. Dalej jest taką osobą, jaką był.
Trener mówił, że byłeś jedną z tych osób, do których sędzia Małyszek zwracał się w wulgarnych słowach. Możesz to potwierdzić i szerzej opisać?
Szczerze mówiąc, nie chciałbym już dłużej roztrząsać tej sytuacji. W piłce liczy się tabela, a my mecz w Gdyni przegraliśmy. Jeśli pytasz, to potwierdzam. Tak się stało. Miało to miejsce, kiedy zawodnik Arki (Kacper Skóra - przyp. red.) zaatakował naszego stopera Jakuba Budnickiego w bocznej strefie boiska, przy naszym polu karnym. Sędzia chciał dać Budnickiemu drugą żółtą kartkę, ale jednak zmienił zdanie. Widząc całą sytuację jak na dłoni, nie zgadzając się z tym, powiedziałem, co się wydarzyło. Wtedy sędzia Małyszek nie wytrzymał i powiedział do mnie tak, jak powiedział. Może uznał, że utemperuje młodego? Nie wiem, to nie mój problem. Ja na pewno nie zwracałem się do niego w wulgarnych słowach, po prostu broniłem interesu drużyny, będąc przekonanym o racji. Na mnie jego reakcja nie miała żadnego wpływu, nie zrobiła wrażenia. Zapomniałem o tym sekundę później.
Rozmawiałem z jednym z czołowych piłkarzy ligi, który stwierdził, że takie odzywki arbitrów do zawodników zdarzają się dość często. Czy ty, przez te kilka spotkań na starcie sezonu, spotkałeś się wcześniej z podobnym zachowaniem? A może koledzy z drużyny, ci bardziej doświadczeni, o tym wspominali?
Nie, szczerze mówiąc, nie pytałem się kolegów z drużyny ani nikogo innego, czy sędzia się do nich tak odzywał. To była moja pierwsza sytuacja w pierwszej lidze, by arbiter mi tak odpowiedział. Ale dużo o tym nie rozmawialiśmy, będąc zapytanym - wspomniałem. I tyle. Nie przejąłem się tym. Każdy jest człowiekiem i może popełnić błąd. Wydarzyło się i tyle. A czy PZPN wyciągnie z tego konsekwencje, czy nie, to nie mnie to oceniać.
Zostawmy sędziego Małyszka. Spodziewaliście się tak dobrego początku sezonu? Przed meczem z Arką wszystko wygraliście.
Tak. Każdy z nas się spodziewał patrząc na to, jak ciężko pracujemy na treningach, jak na nich wyglądamy. To wszystko naprawdę fajnie funkcjonuje. Poza tym zawsze gramy o zwycięstwo, nie kalkulujemy. Jesteśmy jedną z najmłodszych drużyn w lidze, co ma swoje plusy i minusy. Część zespołu dopiero łapie doświadczenie, aczkolwiek mamy też zawodników jak ja, Błachewicz, Wojtuszek czy Bieroński, którzy mimo młodego wieku, mają za sobą kilkadziesiąt występów w dorosłej piłce. Dzięki kolejnym meczom, a także dzięki zawodnikom jak Radecki, Nedić czy Śpiączka, będziemy rośli w siłę. Cieszę się, że dobrze zaczęliśmy ten sezon, ale uważam, że najlepsze dopiero przed nami. Że ten zespół będzie rósł, bo rośli będą poszczególni zawodnicy. Zamykając temat meczu w Gdyni - nie jesteśmy bogatsi o punkty, za to o nowe doświadczenie. Jeśli jesteśmy mądrymi ludźmi, a wiem, że tak - wyciągniemy z tej historii coś na przyszłość.
Macie określony cel na ten sezon? Mierzycie np. w minimum baraże?
Nie chcę mówić o celach. Wierzę w to, że każdy z nas ma swoje małe i z nich, jak z puzzli, zbudujemy coś fajnego, a nie że fajnie będziemy tylko gadać. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu i chcemy wyciągać z niego maksimum, czyli trzy punkty. Staramy się nie patrzeć w tabelę. Wiadomo, jak się jest na pozycji lidera, to korci tam patrzeć, ale nieustannie pracujemy tak samo ciężko i twardo stąpamy po ziemi. To dopiero początek, przykład Wisły Płock z zeszłego sezonu jest pewnie zbyt jaskrawy, ale naprawdę nie warto patrzeć dalej niż na najbliższy weekend.
Jak Tobie się współpracuje z trenerem Banasikiem?
Nie mogę o nim powiedzieć złego słowa. Może nie mam z nim bezpośrednio bardzo dużo do czynienia, bo - wiadomo - bramkarz to taka pozycja, gdzie mamy swojego trenera i to głównie z nim spędzamy większość czasu na treningach i analizie. Ale relacje z trenerem Banasikiem mamy naprawdę w porządku, rozmawiamy jak człowiek z człowiekiem. Daje to wszystko efekty na boisku. Uważam, że cały sztab szkoleniowy mamy bardzo dobry. W pewnym sensie właśnie dlatego tu przyszedłem. Co do trenera Banasika - z jednej strony zrobił już kilka awansów z Radomiakiem, pokazał się w Ekstraklasie, a z drugiej ma wiele lat doświadczenia w akademii Legii, gdzie pracował z młodymi zawodnikami. Wie jak ocenić ich potencjał i w jaki sposób go rozwinąć. Trenujemy bardzo mocno, nasza praca jest pod pełną kontrolą sztabu, jeśli chodzi o pomysły i intensywność. Zawodnicy są dobrani profilowo w taki sposób, by odpowiadali ich oczekiwaniom.
Gdyby nie Twoje interwencje, Arka mogłaby skończyć ten mecz nie z dwoma, a pewnie pięcioma golami. Wcześniej też błyszczałeś, masz 82% obronionych strzałów, wyjąłeś karnego z Odrą Opole. Już czujesz się jednym z najlepszych bramkarzy ligi?
Nie czuję się najlepszym bramkarzem ligi, bo dopiero mamy za sobą pięć kolejek, a cały sezon trwa 34 kolejki + ewentualnie baraże. Liga to maraton, a nie sprint. Jasne, na pewno dobrze się czuję z tym, że jestem w stanie pomóc drużynie na boisku. To nie czas, by po kilku meczach oceniać siebie, zwłaszcza że najważniejszą umiejętnością bramkarza jest wykorzystać to, co się umie do maksimum - w meczach. Widziałem już kilku bramkarzy, którzy na treningu bywali świetni. Sukcesy jednak odnoszą “bramkarze meczowi”, którzy sprawnie podejmują właściwe decyzje na boisku, pod presją. Ja nie lubię być wobec siebie zbyt łagodny, zawsze szukam błędów, analizuję z trenerami, co mogłem zrobić lepiej. I w tę stronę się kieruję. Nie chcę osiąść na laurach, jak mówiłem - wszyscy, cały zespół, twardo stąpają po ziemi.
Mówisz o swoich mankamentach. Nad czym według Ciebie musisz najbardziej pracować?
Nad grą nogami. Często występują u mnie błędy techniczne, na to najbardziej zwracam uwagę.
Twój rozwój wydaje się naturalny i przemyślany. W ubiegłym sezonie grałeś w drugiej lidze, wyróżniałeś się, teraz dobrze ci idzie w pierwszej. To co, za rok Ekstraklasa? Czy to w Tychach, czy innym zespole.
Nie chcę wychodzić zbyt daleko w przyszłość, nie lubię tego robić. Rok w piłce to bardzo dużo. Chcę się skupić na pracy w Tychach, by tutaj pomóc drużynie i odpłacić się na boisku za zaufanie, którym GKS mnie obdarzył. Wybrali mnie jeszcze w trakcie końcówki zeszłego sezonu, szybko dopięto szczegóły, na razie wszystko, o czym była mowa, się sprawdza. Doceniam ludzi w klubie i wokół klubu.
Masz kontakt ze sztabem Legii? Na bieżąco Cię obserwuje?
Tak.
Gdzie widzisz siebie za dwa lata? Ale rozumiem, że to też będzie wybieganie daleko w przyszłość.
Tak jak mówię - mam swoje cele krótkoterminowe i ich się trzymam. Teraz gramy z Miedzią, dalej nie patrzę.