"Wsiadł do wyśmienitego bolidu". Co czeka Michniewicza w nowym klubie?

"Wsiadł do wyśmienitego bolidu". Co czeka Michniewicza w nowym klubie?
Screen/X
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski18 Aug · 08:00
Kiedy wraz z początkiem lipca Czesław Michniewicz podpisał kontrakt w Maroku, była to dość zaskakująca informacja. Były selekcjoner reprezentacji Polski po nie do końca udanej przygodzie w Arabii Saudyjskiej znalazł bowiem kolejną bardzo interesującą posadę. W AS FAR Rabat oczekiwania wobec 54-latka są ogromne.
Czesław Michniewicz ma wielu krytyków w Polsce, ale nawet oni muszą przyznać, że były selekcjoner świetnie konsumuje niewątpliwy wynikowy sukces, jakim było wyjście z grupy z biało-czerwonymi na mistrzostwach świata w 2022 roku. Po kontrowersyjnym i burzliwym rozstaniu z kadrą Polak najpierw związał się z saudyjską Abhą. Tam nie poszło mu najlepiej, ale Michniewicz nie zrezygnował z podboju zagranicy. Wybór AS FAR Rabat na kolejnego pracodawcę był natomiast sporą niespodzianką.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nazwa tego marokańskiego klubu może niewiele mówić zwykłemu kibicowi europejskiego futbolu. Tymczasem Michniewicz w istocie objął właśnie jeden z najważniejszych zespołów w kraju, którego reprezentacja na ostatnim mundialu dotarła przecież aż do półfinału. Ex-selekcjoner podjął się niełatwego zadania. W przeciwieństwie do pracy w Abha Club tutaj Polak ma zawalczyć o najważniejsze klubowe trofea. Presja, z którą się zmierzy, będzie zatem nieporównywalna. Ale dla Michniewicza ta praca to również ogromna szansa.

Wybór zgodny z polityką

AS FAR Rabat jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w historii nie tylko Maroka, ale całej Afryki. 13 mistrzostw kraju sprawia, że w tabeli wszech czasów pod tym względem lepszy od niego jest jedynie legendarny Wydad Casablanca. I nie mówimy tu też wcale o jakiejś zamierzchłej przeszłości. “Żołnierze” po tytuł ostatni raz sięgnęli w ubiegłym roku. Miniony sezon zakończyli z kolei na drugiej pozycji w ligowej tabeli, dotarli też do finału Pucharu Maroka. To klub, który rok w rok jest pretendentem do mistrzostwa i nie inaczej będzie w nadchodzącym sezonie.
- Nowy klub trenera Michniewicza ma za sobą całkiem udane dwa lata, zwieńczone wspomnianym mistrzostwem i wicemistrzostwem kraju. W Rabacie teraz wszyscy na pewno liczą na powrót na ligowy szczyt, szczególnie jeżeli pożegnano poprzedniego szkoleniowca, Nasreddine'a Nabiego, który tytuł przegrał o włos. Marokańczycy z pewnością liczą też na to, że ich drużyna zajdzie jak najdalej w Lidze Mistrzów. Na razie będzie musiała przebrnąć przez eliminacje, ale dla niej celem minimum wydaje się być awans z fazy grupowej - zarysowuje sytuację w rozmowie z nami Adam Musialik, założyciel twitterowego konta Afrykański Futbol.
I właśnie w tym ma pomóc Michniewicz. Jego doświadczenie w afrykańskiej piłce jest mimo wszystko znikome. Polak do momentu objęcia reprezentacji Polski trenował tylko w ojczyźnie, a z pracy w Abha Club podziękowano mu po zaledwie kilku miesiącach. Na jego plus przemawia zaś doświadczenie reprezentacyjne, zdobyte dzięki pracy z kadrą U-21 oraz seniorów. Zamieszanie wokół odejścia Michniewicza z reprezentacji oraz nieudana przygoda w Arabii Saudyjskiej nieco przykryły jego wcześniejsze sukcesy. Te nie umknęły jednak marokańskim działaczom.
- Wybór Michniewicza jest zgodny z polityką tego klubu. AS FAR Rabat już od kilku lat zatrudnia zagranicznych szkoleniowców. Ten trend zapoczątkowany został poprzez sprowadzenie do Maroka Svena Vandenbroecka z Belgii. Później był jeszcze Fernando Da Cruz (Francja) i ostatnio Nasreddine Nabi (Tunezja). Myślę, że Michniewiczowi pomogło też doświadczenie w lidze saudyjskiej, choć akurat przygoda z Abhą nie była dla niego najbardziej udana - opowiada nam Hamza Ait Messaoud, dziennikarz marokańskiej stacji telewizyjnej 2M.

Takie transfery to rzadkość

Wraz z Michniewiczem do sztabu szkoleniowego FAR Rabat dołączył też Gerard Juszczak, który wcześniej współpracował już z byłym selekcjonerem w Arabii Saudyjskiej. Polscy trenerzy stanęli przed zadaniem stworzenia zupełnie nowego zespołu, szczególnie biorąc pod uwagę, że latem do klubu trafiło aż ośmiu nowych zawodników. W kadrze zespołu próżno szukać piłkarzy szerzej znanych w Europie. Zdecydowaną większość stanowią Marokańczycy, którzy do pomocy mają graczy z innych afrykańskich krajów.
- Do Afryki rzadko kiedy sprowadza się piłkarzy z Europy. Dużo częściej obserwujemy oczywiście ruchy transferowe w przeciwnym kierunku. W Maroku całkiem nieźle funkcjonuje rynek wewnętrzny. Kluby sprowadzają też z innych krajów Afryki Subsaharyjskiej. Zdarzają się również transfery piłkarzy z Ameryki Południowej. AS FAR w ostatnich latach koncentrowało się także na wprowadzeniu do seniorskiej piłki własnych wychowanków. W Maroku jest wielu utalentowanych chłopaków, którzy odnoszą sukcesy na poziomie międzynarodowym. Wielu z nich wykształciło się właśnie w klubie z Rabatu. Nie ma więc potrzeby sprowadzania zawodników z Europy - mówi Ait Messaoud.
Taka jest właśnie specyfika ligi marokańskiej. Obserwujemy w niej sporo transferów piłkarzy z Senegalu, Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej. Dla piłkarzy z tych krajów gra w Botoli to szansa na pokazanie się w lepszej lidze, którą uważnie obserwują skauci klubów z Ligue 1, Primera Divison czy innych europejskich rozgrywek. Klub dysponuje też jedną z najlepszych akademii w północnej Afryce. To właśnie z niej wywodzi się Hamza Igamane, który latem tego roku odszedł za ponad dwa miliony euro do Rangersów. To również dzięki funduszom pozyskanym dzięki temu transferowi do klubu w obecnym okienku trafiło aż tylu ciekawych piłkarzy.
- Do FAR dołączył choćby wyróżniający się od kilku sezonów w marokańskich rozgrywkach skrzydłowy Youssef El Fahli z RS Berkane, który w ostatnim sezonie zanotował dziewięć goli i pięć asyst. Z angolskiego Petro de Luanda przybył To Carneiro, czyli lewy obrońca reprezentacji tego kraju. Defensywę wzmocnił też doświadczony 30-letni Henoc Inonga z Demokratycznej Republiki Konga, który ze swoją kadrą, grając w wyjściowym składzie, dotarł na ostatnim Pucharze Narodów Afryki aż do półfinału. Do FAR trafił też jako wolny zawodnik Hicham Boussefiane, piłkarz z doświadczeniem w hiszpańskiej Maladze. Uważam, że są to przemyślane transfery zawodników, którzy chcieliby zrobić krok naprzód albo spróbować swoich sił w czołowym zespole Maroka - mówi Musialik.

Michniewicz musi uważać

Nowy sezon Botoli wystartuje pod koniec sierpnia. Pierwszy poważny test czeka na Czesława Michniewicza i jego zespół już w ten weekend. W niedzielny wieczór FAR Rabat zmierzy się na wyjeździe w meczu pierwszej rundy eliminacji Afrykańskiej Ligi Mistrzów z Remo Stars FC. Marokańczycy są zdecydowanymi faworytami dwumeczu z wicemistrzem Nigerii, a wszelkie potknięcia będą uznane w Rabacie za całkowity blamaż. Klub bardzo liczy na awans do fazy grupowej tych rozgrywek, w której po raz ostatni zameldował się w 2007 roku.
- AS FAR teraz próbuje po prostu wykonać kolejny krok do przodu, zwłaszcza w Afrykańskiej Lidze Mistrzów. Michniewicz na pewno może spodziewać się w nowym klubie wielu młodych talentów z ich świetnej akademii. Poza tym polski trener w Rabacie spotka się z ogromną rzeszą fanów, bowiem AS FAR znajduje się w czołowej trójce pod względem bazy kibicowskiej w Maroku. Klub szykuje się też do otwarcia nowego stadionu, który jest budowany na przyszłoroczny Puchar Narodów Afryki - opisuje Ait Messaoud.
Jak na warunki afrykańskie, Michniewicz wsiadł do wyśmienitego bolidu. Pytanie tylko, czy w tym przypadku jego wyścig w nim potrwa dłużej niż podczas kilkumiesięcznej przygody w Abha. Tam przecież oczekiwania wobec polskiego szkoleniowca były dużo mniejsze, ale to nie uchroniło go przed zwolnieniem przez Saudyjczyków. W Maroku 54-latek już na samym początku będzie miał dużo więcej okazji do zanotowania potknięć. A w klubie o takich aspiracjach jak AS FAR Rabat mogą się one okazać brzemienne w skutkach.
- Myślę, że Michniewicz w Maroku powinien założyć sobie taki sam cel, jaki dotychczas miał cały klub, czyli grę na wynik i o zwycięstwa. W lidze marokańskiej pada stosunkowo mało goli, odnotowujemy za to sporo bramek z rzutów karnych po interwencji VAR-u. Trenera, który prowadzi drużynę mającą walczyć o mistrzostwo, rozlicza się przede wszystkim ze zwycięstw. Jeśli ich zabraknie,już od samego startu rozgrywek, Polak może szybko pożegnać się z tą nową posadą - podsumowuje Musialik.

Przeczytaj również