"Wsiadł do wyśmienitego bolidu". Co czeka Michniewicza w nowym klubie?

Kiedy wraz z początkiem lipca Czesław Michniewicz podpisał kontrakt w Maroku, była to dość zaskakująca informacja. Były selekcjoner reprezentacji Polski po nie do końca udanej przygodzie w Arabii Saudyjskiej znalazł bowiem kolejną bardzo interesującą posadę. W AS FAR Rabat oczekiwania wobec 54-latka są ogromne.
Czesław Michniewicz ma wielu krytyków w Polsce, ale nawet oni muszą przyznać, że były selekcjoner świetnie konsumuje niewątpliwy wynikowy sukces, jakim było wyjście z grupy z biało-czerwonymi na mistrzostwach świata w 2022 roku. Po kontrowersyjnym i burzliwym rozstaniu z kadrą Polak najpierw związał się z saudyjską Abhą. Tam nie poszło mu najlepiej, ale Michniewicz nie zrezygnował z podboju zagranicy. Wybór AS FAR Rabat na kolejnego pracodawcę był natomiast sporą niespodzianką.
Nazwa tego marokańskiego klubu może niewiele mówić zwykłemu kibicowi europejskiego futbolu. Tymczasem Michniewicz w istocie objął właśnie jeden z najważniejszych zespołów w kraju, którego reprezentacja na ostatnim mundialu dotarła przecież aż do półfinału. Ex-selekcjoner podjął się niełatwego zadania. W przeciwieństwie do pracy w Abha Club tutaj Polak ma zawalczyć o najważniejsze klubowe trofea. Presja, z którą się zmierzy, będzie zatem nieporównywalna. Ale dla Michniewicza ta praca to również ogromna szansa.
Wybór zgodny z polityką
AS FAR Rabat jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w historii nie tylko Maroka, ale całej Afryki. 13 mistrzostw kraju sprawia, że w tabeli wszech czasów pod tym względem lepszy od niego jest jedynie legendarny Wydad Casablanca. I nie mówimy tu też wcale o jakiejś zamierzchłej przeszłości. “Żołnierze” po tytuł ostatni raz sięgnęli w ubiegłym roku. Miniony sezon zakończyli z kolei na drugiej pozycji w ligowej tabeli, dotarli też do finału Pucharu Maroka. To klub, który rok w rok jest pretendentem do mistrzostwa i nie inaczej będzie w nadchodzącym sezonie.
- Nowy klub trenera Michniewicza ma za sobą całkiem udane dwa lata, zwieńczone wspomnianym mistrzostwem i wicemistrzostwem kraju. W Rabacie teraz wszyscy na pewno liczą na powrót na ligowy szczyt, szczególnie jeżeli pożegnano poprzedniego szkoleniowca, Nasreddine'a Nabiego, który tytuł przegrał o włos. Marokańczycy z pewnością liczą też na to, że ich drużyna zajdzie jak najdalej w Lidze Mistrzów. Na razie będzie musiała przebrnąć przez eliminacje, ale dla niej celem minimum wydaje się być awans z fazy grupowej - zarysowuje sytuację w rozmowie z nami Adam Musialik, założyciel twitterowego konta Afrykański Futbol.
I właśnie w tym ma pomóc Michniewicz. Jego doświadczenie w afrykańskiej piłce jest mimo wszystko znikome. Polak do momentu objęcia reprezentacji Polski trenował tylko w ojczyźnie, a z pracy w Abha Club podziękowano mu po zaledwie kilku miesiącach. Na jego plus przemawia zaś doświadczenie reprezentacyjne, zdobyte dzięki pracy z kadrą U-21 oraz seniorów. Zamieszanie wokół odejścia Michniewicza z reprezentacji oraz nieudana przygoda w Arabii Saudyjskiej nieco przykryły jego wcześniejsze sukcesy. Te nie umknęły jednak marokańskim działaczom.
- Wybór Michniewicza jest zgodny z polityką tego klubu. AS FAR Rabat już od kilku lat zatrudnia zagranicznych szkoleniowców. Ten trend zapoczątkowany został poprzez sprowadzenie do Maroka Svena Vandenbroecka z Belgii. Później był jeszcze Fernando Da Cruz (Francja) i ostatnio Nasreddine Nabi (Tunezja). Myślę, że Michniewiczowi pomogło też doświadczenie w lidze saudyjskiej, choć akurat przygoda z Abhą nie była dla niego najbardziej udana - opowiada nam Hamza Ait Messaoud, dziennikarz marokańskiej stacji telewizyjnej 2M.
Takie transfery to rzadkość
Wraz z Michniewiczem do sztabu szkoleniowego FAR Rabat dołączył też Gerard Juszczak, który wcześniej współpracował już z byłym selekcjonerem w Arabii Saudyjskiej. Polscy trenerzy stanęli przed zadaniem stworzenia zupełnie nowego zespołu, szczególnie biorąc pod uwagę, że latem do klubu trafiło aż ośmiu nowych zawodników. W kadrze zespołu próżno szukać piłkarzy szerzej znanych w Europie. Zdecydowaną większość stanowią Marokańczycy, którzy do pomocy mają graczy z innych afrykańskich krajów.
- Do Afryki rzadko kiedy sprowadza się piłkarzy z Europy. Dużo częściej obserwujemy oczywiście ruchy transferowe w przeciwnym kierunku. W Maroku całkiem nieźle funkcjonuje rynek wewnętrzny. Kluby sprowadzają też z innych krajów Afryki Subsaharyjskiej. Zdarzają się również transfery piłkarzy z Ameryki Południowej. AS FAR w ostatnich latach koncentrowało się także na wprowadzeniu do seniorskiej piłki własnych wychowanków. W Maroku jest wielu utalentowanych chłopaków, którzy odnoszą sukcesy na poziomie międzynarodowym. Wielu z nich wykształciło się właśnie w klubie z Rabatu. Nie ma więc potrzeby sprowadzania zawodników z Europy - mówi Ait Messaoud.
Taka jest właśnie specyfika ligi marokańskiej. Obserwujemy w niej sporo transferów piłkarzy z Senegalu, Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej. Dla piłkarzy z tych krajów gra w Botoli to szansa na pokazanie się w lepszej lidze, którą uważnie obserwują skauci klubów z Ligue 1, Primera Divison czy innych europejskich rozgrywek. Klub dysponuje też jedną z najlepszych akademii w północnej Afryce. To właśnie z niej wywodzi się Hamza Igamane, który latem tego roku odszedł za ponad dwa miliony euro do Rangersów. To również dzięki funduszom pozyskanym dzięki temu transferowi do klubu w obecnym okienku trafiło aż tylu ciekawych piłkarzy.
- Do FAR dołączył choćby wyróżniający się od kilku sezonów w marokańskich rozgrywkach skrzydłowy Youssef El Fahli z RS Berkane, który w ostatnim sezonie zanotował dziewięć goli i pięć asyst. Z angolskiego Petro de Luanda przybył To Carneiro, czyli lewy obrońca reprezentacji tego kraju. Defensywę wzmocnił też doświadczony 30-letni Henoc Inonga z Demokratycznej Republiki Konga, który ze swoją kadrą, grając w wyjściowym składzie, dotarł na ostatnim Pucharze Narodów Afryki aż do półfinału. Do FAR trafił też jako wolny zawodnik Hicham Boussefiane, piłkarz z doświadczeniem w hiszpańskiej Maladze. Uważam, że są to przemyślane transfery zawodników, którzy chcieliby zrobić krok naprzód albo spróbować swoich sił w czołowym zespole Maroka - mówi Musialik.
Michniewicz musi uważać
Nowy sezon Botoli wystartuje pod koniec sierpnia. Pierwszy poważny test czeka na Czesława Michniewicza i jego zespół już w ten weekend. W niedzielny wieczór FAR Rabat zmierzy się na wyjeździe w meczu pierwszej rundy eliminacji Afrykańskiej Ligi Mistrzów z Remo Stars FC. Marokańczycy są zdecydowanymi faworytami dwumeczu z wicemistrzem Nigerii, a wszelkie potknięcia będą uznane w Rabacie za całkowity blamaż. Klub bardzo liczy na awans do fazy grupowej tych rozgrywek, w której po raz ostatni zameldował się w 2007 roku.
- AS FAR teraz próbuje po prostu wykonać kolejny krok do przodu, zwłaszcza w Afrykańskiej Lidze Mistrzów. Michniewicz na pewno może spodziewać się w nowym klubie wielu młodych talentów z ich świetnej akademii. Poza tym polski trener w Rabacie spotka się z ogromną rzeszą fanów, bowiem AS FAR znajduje się w czołowej trójce pod względem bazy kibicowskiej w Maroku. Klub szykuje się też do otwarcia nowego stadionu, który jest budowany na przyszłoroczny Puchar Narodów Afryki - opisuje Ait Messaoud.
Jak na warunki afrykańskie, Michniewicz wsiadł do wyśmienitego bolidu. Pytanie tylko, czy w tym przypadku jego wyścig w nim potrwa dłużej niż podczas kilkumiesięcznej przygody w Abha. Tam przecież oczekiwania wobec polskiego szkoleniowca były dużo mniejsze, ale to nie uchroniło go przed zwolnieniem przez Saudyjczyków. W Maroku 54-latek już na samym początku będzie miał dużo więcej okazji do zanotowania potknięć. A w klubie o takich aspiracjach jak AS FAR Rabat mogą się one okazać brzemienne w skutkach.
- Myślę, że Michniewicz w Maroku powinien założyć sobie taki sam cel, jaki dotychczas miał cały klub, czyli grę na wynik i o zwycięstwa. W lidze marokańskiej pada stosunkowo mało goli, odnotowujemy za to sporo bramek z rzutów karnych po interwencji VAR-u. Trenera, który prowadzi drużynę mającą walczyć o mistrzostwo, rozlicza się przede wszystkim ze zwycięstw. Jeśli ich zabraknie,już od samego startu rozgrywek, Polak może szybko pożegnać się z tą nową posadą - podsumowuje Musialik.