Wieloletni kompleks Realu Madryt. Pod tym względem FC Barcelona bije go na głowę. "Sami na to zapracowali"

El Clasico jest uważane za jedną z najbardziej atrakcyjnych rywalizacji w piłkarskim świecie, co ma swoje uzasadnienie. Jednocześnie zadziwia liczba okazałych zwycięstw, które jedna ze stron osiąga w ostatnim czasie. W XXI wieku FC Barcelona aż pięć razy wygrała różnicą przynajmniej czterech bramek. Real Madryt - ani razu.
Niedzielna odsłona starcia między "Dumą Katalonii" a "Królewskimi" była kolejnym genialnym spektaklem, ale kibice ekipy Carlo Ancelottiego musieli czuć się niezwykle rozczarowani, a i tak epitet ten należy potraktować jako wielkie niedopowiedzenie. Ich drużyna została rozbita aż 0:4, a FC Barcelona nie pozostawiła rywalowi najmniejszych złudzeń. Taktyka Xaviego, o której więcej przeczytacie TUTAJ, okazała się zabójcza dla Realu Madryt.
Gospodarze wpuścili na Santiago Bernabeu walec, który bez najmniejszego zawahania zniszczył całą konstrukcję "Królewskich". Pomysł Ancelottiego został brutalnie zweryfikowany, a my byliśmy świadkami niezwykle jednostronnego spotkania. Real Madryt, zupełnie pozbawiony argumentów, których to niedostatek wynikał nie tylko z niedyspozycji Karima Benzemy, oddał tylko cztery celne strzały. Jednak gdyby nie próba Valverde z siódmej minuty, byłaby to jeszcze mniej znacząca statystyka.
Co więcej wydawać się może, że tak jednobrzmiący rezultat jest pewną anomalią w historii El Clasico. Nic bardziej mylnego. W XXI wieku FC Barcelona regularnie rozbija Real Madryt różnicą przynajmniej czterech goli. Jeśli stworzymy listę najbardziej jednostronnych spotkań tworzących bogatą historię tej rywalizacji, jej skład będzie jednoznaczny dla ekipy z Camp Nou. Sami jednak na to zapracowali.
Oto najbardziej jednostronne El Clasico w XXI wieku:
23.12.2017 - Real Madryt 0:3 (0:0) FC Barcelona
W 2017 roku byliśmy świadkami aż pięciu El Clasico. Układ zwycięstw rozłożył się dość równomiernie - Real Madryt zgarnął dwie wygrane, natomiast FC Barcelona trzykrotnie schodziła z boiska z tarczą. Szkopuł w tym, że to właśnie do "Dumy Katalonii" należy najbardziej okazała wiktoria z tamtego okresu.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia podopieczni Ernesto Valverde przyjechali na Santiago Bernabeu i rozbili gospodarzy. O obliczu całego spotkania zadecydowała druga połowa, diametralnie inna od pierwszej. W pierwszej części przeważał bowiem Real Madryt, ale żadna z ich akcji nie zakończyła się sukcesem. Po zmianie stron oglądaliśmy zupełnie inną FC Barcelonę - zaczęło się na trafieniu Luisa Suareza, później czerwoną kartkę dostał Dani Carvajal i z rzutu karnego podwyższył Leo Messi. Dzieła zniszczenia w 93. minucie dokończył Arturo Vidal, który na boisku przebywał wówczas... niespełna 120 sekund.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
20.11.2004 - FC Barcelona 3:0 (2:0) Real Madryt
Okres ukształtowanych, przynajmniej personalnie, Galacticos, którzy mieli rzucić rękawicę FC Barcelonie. I faktycznie rzucili, bo gdy w 2004 roku doszło do spotkania między tymi dwiema drużynami, to "Królewscy" zajmowali drugie miejsce w tabeli, zaś "Duma Katalonii" liderowała w La Liga. Sukcesu ze strony Realu Madryt jednak nie było - nie pomógł Zidane, Raul, Beckham, Figo, czy Roberto Carlos.
Już w pierwszej połowie FC Barcelona wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Wynik meczu otworzył Eto'o, później podwyższył van Bronckhorst. Rezultat ustalił Ronaldinho, a "Królewscy" zaliczyli jedną z najbardziej wstydliwych porażek w najnowszej historii El Clasico. Być może sytuacja układałaby się dla Realu Madryt inaczej, gdyby nie liczne zawirowania na ławce trenerskiej. Wówczas klub ze stolicy Hiszpanii prowadził Mariano Garcia Remon, który w tej roli wytrwał 12 meczów.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
07.05.2008 - Real Madryt 4:1 (2:0) FC Barcelona
Wreszcie coś miłego dla fanów Realu Madryt, ale - spoiler - ostatni raz. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro od 2008 roku "Królewscy" ani razu nie strzelili FC Barcelonie czterech goli. Mieli również problemy z wygrywaniem spotkań przynajmniej trzybramkową różnicą, nie mówiąc już o większej przewadze. Jeśli bowiem chcemy znaleźć mecz, który Real Madryt wygrał z "Dumą Katalonii" co najmniej czteroma golami, musimy wrócić do... 1995 roku.
Pozostaje zatem skupić się na wydarzeniach sprzed blisko czternastu lat. Czasy to zamierzchłe - Arjen Robben miał włosy, na ławce siedział Jerzy Dudek, natomiast Bojan Krkic uchodził za jeden z największych talentów w Europie. Niemniej to wspomnienia dla "Królewskich" piękne. Dominowali właściwie przez cały mecz, zaczynając strzelanie już w 12 minucie. Właściwie każdy zawodnik Realu, który zameldował się wówczas na murawie, dorzucił od siebie jakiś konkret.
Skończyło się na 4:1, bowiem honoru FC Barcelony próbował bronić Thierry Henry. Sztuka ta nie do końca udała się Xaviemu, który - podobnie jak wielu zawodników FC Barcelony - w 2008 roku nie wytrzymał ciśnienia. Hiszpan obejrzał dwie żółte kartki za dyskusję z arbitrem i wyleciał z boiska. Obrazek ten stanowił smutne podsumowanie sezonu 2007/08, które "Duma Katalonii" kończyła na trzecim miejscu z 18-punktową stratą do pierwszego Realu Madryt.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
19.11.2005 - Real Madryt 0:3 (0:1) FC Barcelona
Wspomnianego wcześniej Mariano Garcię Remona zastąpił Vanderlei Luxemburgo. Włodarze "Królewskich" dalej wychodzili z założenia, że ich naszpikowaną gwiazdami drużynę może prowadzić trener, który właściwie nie ma żadnego doświadczenia. W wypadku Brazylijczyka zarzut ten dotyczy europejskiej piłki - Luxemburgo przyjeżdżał do Hiszpanii mając kilkanaście lat stażu w Ameryce Południowej, ale nie znalazło to żadnego przełożenia na Europę.
19 listopada 2005 roku jego kadencja w Realu Madryt właściwie dobiegła końca. Chociaż Real Madryt sezon zaczął bardzo dobrze, to wprowadzone przez szkoleniowca nagłe zmiany (przejście na 4-2-2-2) oraz liczne urazy doprowadziły do druzgocącej porażki z FC Barceloną. "Królewscy" przyjęli trzy gole - dwa od Ronaldinho - absolutnego MVP tamtego wieczora - jedno od Eto'o. 0:3 w dodatku w spotkaniu domowym.
Real Madryt spadł wówczas na czwartą pozycję w tabeli, a Luxemburgo spadł z piastowanego przez siebie stanowiska. Brazylijczyk wrócił do ojczyzny i przez kilkanaście lat nie podjął się żadnego wyzwania związanego z pracą na Starym Kontynencie. Dość osobliwy przypadek.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
21.11.2015 - Real Madryt 0:4 (0:2) FC Barcelona
Początek XXI wieku był dla "Królewskich" trudny, w El Clasico dość regularnie wygrywała FC Barcelona, który czyniła to w sposób znacznie bardziej efektowny. W ostatnich latach sytuacja ta nieco się zmienia, przynajmniej pod jednym względem. Stałe jest bowiem to, że to "Duma Katalonii", chociaż triumfuje znacznie rzadziej, to wygrywa po prostu niezwykle przekonująco.
W 2015 roku przyjechała na Santiago Bernabeu i bez najmniejszych sentymentów wrzuciła Realowi Madryt cztery gole. Co więcej, uczyniła to bez udziału Leo Messiego. Chociaż był to moment, w którym tercet Messi - Suarez - Neymar zachwycał absolutnie całą Europę, to Argentyńczyk nie mógł wystąpić. Jego miejsce zajął Sergio Roberto i to wystarczyło, by zawodnicy "Królewskich" zachowywali się dokładnie tak, jakby czynili to niezwykle uważni widzowie. Po prostu obserwowali spotkanie i starali się nie przeszkadzać doskonale funkcjonującej maszynie.
Oczywiście Real Madryt miał swoje okazje, w drugiej połowie blisko sukcesu był Karim Benzema oraz James Rodriguez, ale ostatecznego rezultatu nie da się obronić tak wątpliwej jakości wymówkami.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
28.10.2018 - FC Barcelona 5:1 (2:0) Real Madryt
W 2018 roku "Duma Katalonii" była bliska powtórzenia swojego historycznego osiągnięcia z 2010 roku, ale na drodze do tego stanął Marcelo, który na starcie drugiej połowy tchnął nadzieję w serca fanów "Królewskich". Był to jednak koniec dobrych informacji dla Realu Madryt w tamtym spotkaniu. FC Barcelona pozwoliła sobie na kilka chwil słabości, lecz całe spotkanie ostatecznie miała pod pełną kontrolą.
Goście mogli w tamtym spotkaniu oddawać więcej strzałów, lecz były to próby niecelne, nieco rozpaczliwe. Gracze Valverde mieli zaś swój pomysł i realizowali go konsekwentnie przez całe spotkanie. Za kadencji Hiszpana kibice FC Barcelony cierpieli niekiedy na niedostatek pięknych zwycięstw, lecz spotkanie z listopada 2018 roku w pełni im to rekompensowało. Tym bardziej, że koniec końców walnie przyczyniło się do sukcesu "Dumy Katalonii".
W sezonie 2018/19 drużyna z Camp Nou sięgnęła po kolejne mistrzostwo Hiszpanii. Real Madryt był dopiero trzeci, a do odwiecznego rywala ostatecznie tracił 19 punktów. Przewaga w El Clasico, przewaga w całych rozgrywkach.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
29.11.2010 - FC Barcelona 5:0 (2:0) Real Madryt
Jedynym powodem, dla którego ten historyczny rezultat jest umieszczony tak "nisko" jest obiekt, na którym go rozgrywano. Wszak w meczu domowym teoretycznie powinno się grać łatwiej. Nikt chyba jednak nie sądził, że w 2010 roku FC Barcelonie będzie się grało aż tak łatwo. Ani że jednym z bohaterów spotkania będzie Jeffren.
Gdyby nie trafienie Kolumbijczyka, to wiekowe już zwycięstwo "Dumy Katalonii" byłoby względnie normalne. Ot, kolejne zwycięstwo 4:0, które można już określać mianem tendencji. Rezerwowy zmienił jednak wszystko i napisał niezwykłą kartę w dziejach klubu z Camp Nou. Przypieczętował sukces, na który FC Barcelona pracowała od początku pierwszej połowy.
W wypadku tego starcia Real Madryt nie ma też powodów, by zasłaniać się znaczącymi brakami w wyjściowym składzie. Na ławce trenerskiej też zasiadał szkoleniowiec z najwyższej półki, wszak dowodził wówczas Jose Mourinho. A jednak Pep Guardiola nie pozostawił mu złudzeń. Skończyło się na 5:0 i koncercie kilku zawodników - nie do przejścia był Puyol, Villa strzelił dwa gole i miał asystę, Messi zanotował dwa ostatnie podania, natomiast Xavi dominował w środku pola.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
20.03.2022 - Real Madryt 0:4 (0:3) FC Barcelona
Gracze Carlo Ancelottiego liderują w lidze. FC Barcelona stara się wrócić na swoje miejsce, ale ma też trudności, które pokazują choćby starcia z Galatasaray. Real Madryt nie musi rzucać wszystkiego na jedną szalę, wobec kontuzji Karima Benzemy może poświęcić się i spróbować ugrać coś przez kontry, tak jak robił to już wielokrotnie. A potem zaczyna się mecz i gospodarze nie istnieją.
"Królewscy" mieli jedną porządną sytuację, tę autorstwa Valverde. Poza tym byli tylko tłem dla "Dumy Katalonii", która - gdyby wykorzystywała więcej sytuacji, nawet niekoniecznie wszystkie, mogłaby spokojnie wrzucić Realowi Madryt jakieś sześć bramek. Wówczas wyczyn ekipy Xaviego byłby bezsprzecznie najbardziej jednostronnym El Clasico w XXI wieku, ale i tak, na ten moment, niewiele im do tego miana brakuje.
Jeśli FC Barcelona potrzebowała kolejnego "mecz-mitu założycielskiego" pod wodzą Hiszpana, to 20 marca 2022 roku otrzymała go na srebrnej tacy. Goście, którzy zawodzili w Premier League, rozbili Real Madryt. W żadnym spotkaniu bieżącego sezonu "Królewscy" nie byli tak bezradni. Ich wieloletni kompleks powrócił, chociaż można zasłaniać się inną statystyką, znacznie bardziej korzystną dla ekipy z Santiago Bernabeu. Wszak do momentu wczorajszego starcia "Królewscy" mieli za sobą pięć wygranych El Clasico z rzędu.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.
02.05.2009 - Real Madryt 2:6 (1:3) FC Barcelona
2009 rok i powrót "Królewskich" do tradycji z zaskakującymi wyborami dotyczącymi ławki trenerskiej. Juande Ramos był nazwiskiem nieco bardziej rozpoznawalnym niż Mariano Garcia Remon i Vanderlei Luxemburgo, ale nadal zasadne są wątpliwości, czy Hiszpan powinien obejmować tak ważne stanowisko w Realu Madryt. Tym bardziej, że rywalizować musiał z Pepem Guardiolą.
Znany ze swojego pragmatycznego podejścia szkoleniowiec musiał w 2009 roku zwątpić w sens swoich ustaleń. Ramos uwielbiał bowiem grać defensywnie, tymczasem na początku maja jego zespół stracił sześć bramek w starciu z odwiecznym rywalem. To ponad 1/3 wszystkich goli, które Petr Cech wpuścił podczas całego sezonu 2004/05 w Premier League. To była pełna dominacja ze strony FC Barcelony, chociaż niewiele na to wskazywało.
Świetnie zaczął Gonzalo Higuain i Juane Ramos miał wszystko, by bronić komfortowego wyniku. Nie potrafił jednak zatrzymać "Dumy Katalonii", która napędziła się w 18. minucie i w ciągu nieco ponad kwadransa zdobyła trzy bramki. W drugiej połowie ponownie "Królewscy" rozwiązali worek z golami, lecz ponownie zostali ogłuszeni przez znacznie lepiej funkcjonującą FC Barcelonę. Skończyło się na kompromitującym 2:6 i prawdopodobnie najlepszym indywidualnym występie pomocnika w historii El Clasico - Xavi zaliczył wówczas cztery asysty.
Skrót z tego spotkania znajdziecie TUTAJ.