Wydają więcej niż Chelsea, ale "każdy ich transfer ma sens". A sezon zaczęli świetnie!

Wydają więcej niż Chelsea, ale "każdy ich transfer ma sens". A sezon zaczęli świetnie!
Cody Froggatt / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz30 Aug · 07:30
Szóste miejsce pod wodzą Roberto De Zerbiego w sezonie 2022/23 to najwyższa lokata w historii Brighton & Hove Albion, ale wydarzenia z sierpnia pozwalają sądzić, że w tym sezonie przebudowane "Mewy" mogą nawiązać do tamtego wyniku.
Nawiązać albo nawet go poprawić. Oczywiście konkurencja w Premier League jest bardzo mocna, ale po dwóch kolejkach Brighton ma na koncie dwa zwycięstwa - 3:0 z Evertonem i 2:1 z Manchesterem United. Oprócz nich, kompletem punktów mogą się pochwalić tylko Manchester City, Liverpool i Arsenal.
Dalsza część tekstu pod wideo
W trzeciej kolejce drużyna Fabiana Huerzelera zagra na wyjeździe właśnie z Arsenalem. Będzie to zdecydowanie najtrudniejsze z dotychczasowych wyzwań, ale po dramatycznej wygranej z United (decydujący gol Joao Pedro padł w 5. minucie doliczonego czasu) doszła jeszcze pewna wygrana 4:0 z Crawley w 2. rundzie Carabao Cup. Na razie jednak więcej mówi się nie o tym jak Brighton gra, tylko co robi na rynku transferowym.

Młody, nowy trener

Zaczęli od znalezienia nowego trenera. De Zerbi po dwóch latach potrzebował zmiany. Już ostatnie tygodnie zeszłego sezonu były bardzo słabe. Widać było, że szkoleniowiec i drużyna są zmęczeni. Włoch od dawna był łączony z innymi klubami, ale Brighton jako organizacja przygotowana na każdy scenariusz miała zapewne gotową listę jego potencjalnych następców już w momencie, gdy go zatrudniała.
Kandydat numer jeden - Kieran McKenna - odmówił. Postanowił zostać w Ipswich, z którym awansował do Premier League. Kandydat numer dwa przyjął propozycję. On też w poprzednim sezonie wywalczył awans w imponującym stylu, tylko nie z Championship, a z 2. Bundesligi, z drużyną St. Pauli. Dla Tony'ego Blooma (właściciel Brighton) i Paula Barbera (prezes) nie było problemem, że Huerzeler, urodzony w Teksasie Niemiec z wytatuowanymi rękawami, ma tylko 31 lat (najmłodszy menedżer na stałym kontrakcie w historii PL) i że nigdy nie pracował na szczeblu pierwszoligowym.
Potem zabrali się za transfery. W nagłówku napisałem, że Brighton jest tego lata przebudowane, ale tak naprawdę jest rozbudowane albo po prostu bardzo solidnie wzmocnione. Z podstawowych piłkarzy odszedł tylko zasłużony Pascal Gross, który na ostatnie lata kariery nie mógł odmówić ofercie z Borussii Dortmund. Za dobre pieniądze (wg The Athletic to 28 mln funtów plus cztery mln w bonusach) sprzedano też Denisa Undava, który w zeszłym sezonie zaliczył bardzo udane wypożyczenie do VfB Stuttgart (18 goli i dziesięć asyst) i chciał zostać w klubie grającym w Lidze Mistrzów.
Odeszli też 36-letni Adam Lallana (wrócił do Southampton) i dwa razy młodszy Facundo Buonanotte (wypożyczony do Leicester), ale to i tak byli głównie rezerwowi. A, Brighton opuścił też na dobre Kacper Kozłowski, ale tego w siedzibie klubu mógł nawet nikt nie zauważyć.

Młodzi, nowi piłkarze

Zespół z The Amex nie odszedł też od swojej strategii ściągania młodych zawodników z myślą o przyszłości. 19-letni Ibrahim Osman został kupiony z Nordsjaelland i wypożyczony do Feyenoordu. 18-letni Malick Yalcouye został kupiony z IFK Goeteborg i wypożyczony do Sturmu Graz. A 20-letni Valentin Barco, który trafił na południe Anglii zimą z Boca, trafił na wypożyczenie do Sevilli. Za pół roku ma jeszcze przyjść 21-letni Paragwajczyk Diego Gomez z Interu Miami.
Barco musiał zrobić miejsce dla Ferdiego Kadioglu, o którego Brighton zabiegało całe lato i którego w końcu udało się wyciągnąć z Fenerbahce za ok. 25 mln funtów. 24-latek był jedną z rewelacji EURO 2024, ale jego nowy klub miał go na radarze już długo wcześniej. Chociaż większość meczów w klubie i reprezentacji rozgrywa na lewej obronie, to w BHAFC widzą go też jako opcję na prawej.
Po podpisaniu kontraktu z Turkiem, wydatki Brighton przekroczyły granicę 200 mln funtów. Więcej tego lata wydała tylko Chelsea, ale biorąc pod uwagę bilans wydatków i przychodów, "Mewy" są zdecydowanie najbardziej na minusie.
40 mln funtów wydały na napastnika Georginio Ruttera z Leeds (nowy rekord transferowy). 30 mln na skrzydłowego Yankubę Minteha z Newcastle. 27 mln na Matsa Wieffera z Feyenoordu. 26,5 mln na Brajana Grudę z Mainz. 25 na Matta O'Rileya z Celtiku. Kolejne 22 na wspomnianych Osmana i Yalcouye, a za darmo z Arsenalu przyszedł kolejny młody skrzydłowy, Amario Cozier Duberry.
Dziewięć nowych nabytków, z dziewięciu różnych krajów, ze średnią wieku 20,9 lat. Trudno wyobrazić sobie transfery bardziej wpisujące się w strategię tego klubu.
A skąd na to pieniążki? W dwóch ostatnich sezonach bilans transferowy Brighton wynosił 140 mln funtów na plus dzięki sprzedażom, między innymi, Roberta Sancheza, Marca Cucurelli i Moisesa Caicedo do Chelsea, Yvesa Bissoumy do Tottenhamu, Leandro Trossarda do Arsenalu czy Alexisa Mac Allistera do Liverpoolu. Kupują piłkarzy taniej, by ich rozwijać i sprzedawać dużo drożej. A pod względem wydatków na pensje zajmują 15. miejsce w Premier League.

Pech debiutanta

Co więcej, w przeciwieństwie do niektórych ligowych konkurentów, można zakładać, że każdy z tych transferów ma sens i sportowe uzasadnienie. Kadioglu ma wzmocnić rywalizację na bokach obrony. Rutter zastąpić z przodu Undava i być kolejnym mobilnym napastnikiem pokroju Joao Pedro i Danny'ego Welbecka. Wieffer będzie podstawowym środkowym pomocnikiem i już w pierwszej kolejce zaliczył dobry występ i ładną asystę. Gruda może potrzebować trochę czasu, by przystosować się do wymagań Premier League, ale ten błyskotliwy drybler może wyrosnąć na kolejnego fenomenalnego skrzydłowego "Mew". A Minteh od początku sezonu pokazuje, że może godnie zastępować kontuzjowanego od dawna Solly'ego Marcha.
Co ważne, piłkarze wierzą w ten projekt i wybierają go kosztem wielu innych ofert. Tak było w przypadku Kadioglu, Ruttera, ale przede wszystkim O'Rileya. Duńczyk ma za sobą fenomenalny sezon w Szkocji (19 goli i 18 asyst), był łączony z połową klubów Premier League, a w zespole Huerzelera miał być następcą Grossa. Okazał się jednak strasznym pechowcem. Zaledwie jeden dzień po podpisaniu kontraktu wyszedł w pierwszym składzie na wspomniany mecz Carabao Cup z Crawley. Już w 6. minucie został jednak tak brutalnie sfaulowany przez rywala, że będzie potrzebował operacji kostki. A to oznacza absencję na kilka miesięcy...
Kontuzja O'Rileya sprawiła, że Brighton zablokowało odejście Billy'ego Gilmoura. Szkota od tygodni starało się sprowadzić Napoli, ale teraz będzie on zapewne docelowo podstawowym pomocnikiem obok Wieffera. Choć przecież w swój 23. sezon Premier League w karierze całkiem obiecująco wszedł weteran James Milner…
To wszystko nie są dobre wieści dla Jakuba Modera. Według informacji Tomka Włodarczyka Polak ma na stole ofertę nowego kontraktu od Brighton, ale z kolei dziennikarz The Athletic Andy Naylor twierdzi, że Huerzeler nie widzi 25-latka w swoich planach. Na pewno dużo wyżej w hierarchii jest świetny 20-latek z Kamerunu, Carlos Baleba.
Jak widać, w Brighton kolejka do gry na każdej pozycji jest bardzo długa. Jeśli jesteś na końcu tej kolejki, to warto spróbować swoich sił gdzie indziej, nawet na wypożyczeniu. Sytuacji Modera na pewno nie ułatwiła też kontuzja, z którą zmagał się po EURO 2024. Skoro nie udało się odejść przez całe lato, to czy uda się w piątkowy Deadline Day? W angielskich mediach próżno szukać jakichś pogłosek o klubach, do których mógłby trafić.
Pojawiają się za to doniesienia o kolejnych transferach przychodzących. Według świetnie poinformowanego Davida Ornsteina, 11. zespół poprzedniego sezonu zaproponował 20 mln euro za 19-letniego napastnika Nordsjaelland, Conrada Hardera. W swojej polityce transferowej Brighton coraz bardziej przypomina Chelsea, choć trzeba pamiętać, że tak naprawdę to "The Blues" po przejęciu przez amerykańskich właścicieli wdrożyli model, który w Brighton działa od lat.
Dlaczego zatem jedni są chwaleni, a drudzy krytykowani? Bo Brighton wprowadziło taki sposób zarządzania klubem trochę z przymusu, by po awansie do Premier League móc konkurować z największymi i zarabiać na takich jak Chelsea właśnie. I w przeciwieństwie do klubu Todda Boehly'ego, notuje stały progres i ma uporządkowaną pierwszą drużynę ze stałym kręgosłupem. A teraz, po słabszym sezonie, z rozmachem wraca do gry i zgłasza chęć, by ponownie namieszać w czołówce.

Przeczytaj również