Arsenal słusznie rozbija bank. Hitowy transfer to strzał w 10. "Może się rozwinąć w gracza klasy światowej"
Arsenal rozbija bank, ryzykuje, ale wydaje się, że transfer Bena White’a z Brighton to dla “Kanonierów” strzał w dziesiątkę. Właśnie taki piłkarz potrzebny jest drużynie Mikela Artety. Tu wszystko ma ręce i nogi.
Zanosi się na to, że włodarze Arsenalu faktycznie chcą dotrzymać słowa danego Mikelowi Artecie. Po uzupełnieniu kadry Nuno Tavaresem i Albertem Sambim Lokongą, hiszpański menedżer otrzymał wreszcie poważne wzmocnienie do podstawowego składu. Testy medyczne przed transferem na Emirates przeszedł Ben White, obrońca Brighton. Kwota? Ponad 50 mln funtów.
Drogo, ale sensownie
I to właśnie wysoka suma, która zaraz wpłynie na konto “The Seagulls”, budzi tutaj najwięcej emocji. Do sporej kasy płaconej za klasowych obrońców mogliśmy już w ostatnich latach przywyknąć. Dużo kosztowali Virgil van Dijk, Harry Maguire, stoperzy Manchesteru City, a teraz Manchester United kupił za kilkadziesiąt milionów Raphaela Varane’a z Realu Madryt. Czy zatem Ben White pasuje do tego towarzystwa, a Arsenal słusznie wydaje ponad 50 mln funtów na piłkarza, który ma za sobą dopiero jeden pełny sezon w Premier League, w dodatku w barwach zespołu z dolnej części tabeli?
Wbrew wielu pojawiającym się opiniom, sugerującym co najmniej szaleństwo władz “The Gunners”, ten transfer ma ręce i nogi, a jego kwota jest po prostu naturalna. Owszem, duża, ale nie z kosmosu. Arsenal nie rzuca lekką ręką takich pieniędzy bez powodu. Do polityki transferowej klubu ze stolicy Anglii można - i trzeba - mieć sporo uwag. Tutaj jednak sprowadzenie White’a broni się na wielu płaszczyznach. I porównywanie tego do przenosin Varane’a na Old Trafford jest nie tyle głupie, co zupełnie nielogiczne. United na Francuzie w przyszłości nie zarobi, to transfer “na już”, z gwarancją jakości, ale też astronomiczną pensją, obaj stoperzy są w zupełnie innych etapach kariery. Dlatego szydercze komentarze pt. “Arsenal przepłaca za anonima, a Manchester daje mniej za top obrońcę, mistrza świata” warto odłożyć na bok.
“Kanonierzy” bowiem kupują stosunkowo młodego, perspektywicznego obrońcę. Wzmacniają newralgiczną pozycję 23-letnim Anglikiem, mającego rozwinąć się w Londynie w defensora, gracza klasy światowej. Inwestują w zawodnika, który może być jeszcze dużo, dużo lepszy. I albo za x lat odejść za jeszcze większe pieniądze “wyżej”, albo przynieść sporo zysku sportowego w trakcie planu odbudowy klubu, postawienia go na nogi, czyli przynajmniej powrotu do ścisłej czołówki ligowej.
Co jeszcze wpłynęło na odpowiednio wysoką kwotę transferu? Oprócz asa w rękawie w postaci metryki, White ma status tzw. homegrown player. Jest świeżo upieczonym reprezentantem Anglii, pojechał na EURO 2020, choć aspirował do kadry z drugiego, jak nie trzeciego szeregu. Ponadto warto podkreślić jego wszechstronność. Nominalnie najlepiej odnajduje się w roli pół-prawego z duetu stoperów, ale spokojnie radzi sobie także jako prawo-środkowy obrońca w trójce lub nawet prawy w czwórce. W zeszłym sezonie zdołał też trochę pograć na “szóstce”, gdzie spisywał się bez zarzutu. Zdarzały mu się nawet pojedyncze spotkania na lewej flance defensywy. Nie ma jednak mowy o zapchajdziurze. Po prostu Ben White ma predyspozycje do obsadzenia kilku pozycji, z czego w razie potrzeby Mikel Arteta z pewnością skorzysta.
Jego właśnie szukali
Ściągnięcie White’a to także dowód na to, że Arsenal nie kupuje zawodnika z przypadku. 23-latek spełnia bowiem wszystkie warunki profilu gracza potrzebnego “Kanonierom”. Po odejściu Davida Luiza Arteta czekał na defensora, który jest dobry technicznie, świetnie sobie radzi w wyprowadzeniu piłki, a przy tym prezentuje nowoczesny i dynamiczny styl gry. Innymi słowy - nie tylko stanowi wartość dodaną w tyłach, ale i wymiernie wesprze zespół w konstruowaniu akcji, napędzaniu ataków, skutecznie wyprowadzając futbolówkę, choćby za pomocą celnych przerzutów i podań penetrujących. W poprzednim sezonie prawie 90% podań White’a w strefę “medium”, a więc między obroną i wysokim atakiem, było skutecznych.
Co więcej, Anglik powinien dobrze uzupełnić się z Gabrielem Magalhaesem. White jest lepszy “na ziemi”, w odbiorze, w pojedynkach wręcz, a Brazylijczyk góruje w starciach powietrznych. Jeśli zdrowie im dopisze, na Emirates może narodzić się bardzo ciekawa, perspektywiczna i silna para stoperów. Zresztą, jak spojrzymy na obsadę środka defensywy “Armatek”, to widać, że zakontraktowanie reprezentanta Anglii było konieczne. Poza nim i Gabrielem do dyspozycji Artety są jeszcze niezły, ale nierówny Rob Holding oraz Pablo Mari, który pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy, swoich braków raczej już nie nadrobi.
Dla Bena White’a przenosiny do Arsenalu to kolejny, naturalny krok w karierze. Karierze upływającej pod znakiem ciągłego progresu, rozwoju, postępu. To nie jest przykład medialnego, juniorskiego talentu, od lat typowanego do wdrapania się na futbolowe szczyty. 23-latek krok po kroku piął się po szczeblach angielskiej piłki. W wieku 17 lat zamienił Southampton na Brighton, tam szlifował umiejętności w drużynie młodzieżowej, by następnie sprawdzić się na wypożyczeniach w, kolejno, League Two, League One oraz Championship. Step by step. Zanim dostał szansę w Premier League, w sezonie 2019/20 stanowił bardzo silny punkt Leeds Marcelo Bielsy, razem z “Pawiami” zaliczając pewny awans do elity. Wielki transfer jest dla White’a nagrodą, kolejną po debiucie w kadrze 2 czerwca.
Na papierze wszystkie strony sporo na tym zyskają. I Arsenal, i piłkarz, i Brighton, które dostaje duży zastrzyk finansowy. Czas przelać tę optymistyczną narrację na boisko.