Wielkie odrodzenie na wygnaniu, Rashford wrócił z zaświatów. Jest idealne rozwiązanie
Unai Emery ma opinię trenera, który wyciska z graczy więcej - i to właśnie dzieje się z Marcusem Rashfordem. Znakomity występ Anglika przeciwko PSG (3:2) przypomniał jak wielkim talentem dysponuje. W tym momencie nie ma tematu jego powrotu do Manchesteru United, ale cicho jest też w sprawie ewentualnego wykupu przez klub z Birmingham. Emery i dyrektor Monchi rzadko dają się ponieść jednorazowym błyskom.
Marcus Rashford już kiedyś zagrał wielki mecz przeciwko PSG. Było to w 2019 roku za kadencji Ole Gunnara Solskjaera, kiedy Manchester w rewanżu odrobił dwa gole na Parc des Princes, a ostateczny cios zadał wówczas 21-letni wychowanek United. Takie spotkania pamięta się na długo, a dla graczy są często trampoliną. Rashford w ostatni wtorek, już jako gracz Aston Villi, znowu wyglądał jakby przypomniał sobie dawne chwile. Miał najwięcej dryblingów, bo aż dziewięć. Stworzył najwięcej sytuacji (cztery), posłał najwięcej dośrodkowań (też dziewięć) plus zachwycił świat akcją, gdy mija dwóch rywali i wystawia piłkę Ezriemu Konsie na 3:2.
Jak nowonarodzony
Można się oczywiście zastanawiać, dlaczego Unai Emery ściągnął go w ostatnim kwadransie, a wpuścił Ollego Watkinsa. Statystyki pokazują, że intensywność gry Aston Villi od tego momentu spadła. Z drugiej strony “The Villans” zagrali tak fantastyczny mecz, że byłoby niedorzecznością szukać teraz dziury w całym. Emery nie mógł trzymać dłużej na ławce Watkinsa, bo to napastnik, który od trzech lat jest twarzą transformacji Aston Villi. Rashford do tego pociągu wskoczył przy okazji, ale już po kilku miesiącach widzi w jak dobrym otoczeniu się znalazł i jak dużo docelowo może zyskać.
W Manchesterze zawsze był tym złym. Kiedy drużyna przegrywała i nie strzelała goli, to on pierwszy dostawał po łapach. Od kiedy odszedł na wypożyczenie, pozycja w tabeli “Czerwonych Diabłów” praktycznie nie drgnęła. To nie on był problemem tego klubu, choć sam pewnie też sporo ma sobie do zarzucenia. Jego głód sukcesu i standardy pracy spadły w ostatnich latach, ale dziś na nowo widzimy jak wielkie są umiejętności Rashforda, jeśli trener i środowisko w końcu do niego dotrą. 27-latek w Aston Villi grywa na dwóch pozycjach: lewoskrzydłowego albo środkowego napastnika. Nagle świetnie znajduje sobie wolne korytarze. Dostaje mnóstwo piłek i potrafi grać dla zespołu. Od jego debiutu w Premier League w barwach klubu z Birmingham zanotował pięć asyst - żaden gracz w tym czasie nie wykręcił lepszego wyniku.
Emery mówi, że to skromny chłopak, który przyszedł do Villi odbudować nazwisko i po prostu pracować. Nie ma tutaj takiego zgiełku jak na Old Trafford. Medialna pralka wiruje dużo wolniej, choć sam zespół na ten moment jest dużo mocniejszy niż ekipa Rubena Amorima. Aston Villa otarła się o półfinał Ligi Mistrzów i walczy o to, by za chwilę znowu do niej awansować. Kiedy Emery przejmował ten klub, musiał wyciągać go ze strefy spadkowej. W tym momencie jest to zespół z jedną z najlepszych ławek rezerwowych w Premier League, a może nawet z najlepszą. To tutaj siedzą reprezentanci Anglii, Holandii albo Jamajki. Tutaj też przychodzą zawodnicy, którzy kiedyś na Villę by nie spojrzeli. Zresztą przykład Rashforda jest dobrym potwierdzeniem.
Nowa perspektywa
Manchester Evening News napisał ostatnio, że 27-latek jest w zespole Emery'ego szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Na pewno brakowało mu takiego docenienia w ostatnich dwóch latach. Wreszcie też czuje, że nie kręci się w kółko, tylko pędzi do przodu, bo tak wygląda Aston Villa - klub ciągłego wzrostu. Rashford korzysta na tym, że ma wokół siebie wielu kreatywnych graczy, jak Morgan Rogers, Youri Tielemans, Jacob Ramsey, czy Marco Asensio. Ostatnio Wayne Rooney w telewizyjnym show przyznał, że z jego informacji wynika, że Rashford chce wrócić do Manchesteru. Ale słowa te zostały różnie przyjęte. Niektórzy sugerują, że Rooney mógł to podkoloryzować. Dużo poważniejsze źródła, mające rzeczywisty kontakt z Rashfordem, mówią, że żaden gracz nie chce być w zespole, w którym czuje się jak piąte koło u wozu.
Dlatego o przyszłości Rashforda zdecydują najbliższe tygodnie. Aston Villa zajmuje siódme miejsce w Premier League, ale do strefy Ligi Mistrzów traci tylko punkt. W tej walce są jeszcze Newcastle, Nottingham Forest, Manchester City i Chelsea. W sumie pięć zespołów walczy o trzy miejsca. Jeśli Villa powtórzy sukces sprzed roku, pewnie będzie bardziej skłonna zapłacić klauzulę wykupu (40 mln funtów) Rashforda z Manchesteru United. Istotnym aspektem będzie też przyszłość Watkinsa. Wydaje się, że to ostatni moment, by 29-latka sprzedać i poszukać kogoś na jego miejsce. Rashford w ostatnim czasie pokazał, że godnie może go zastąpić, pojawiają się też spekulacje, że do gry mogą włączyć się większe kluby.
Przyszłe ruchy
Napastnik wypożyczony z Manchesteru United ciągle w głowie zakotwiczony jest jako gracz o globalnym zasięgu. Dużo mówi się, że jego wymarzonym miejscem byłaby Barcelona. Może być tak, że odrodzenie przyciągnie latem duże marki, które zgodzą się wziąć na siebie tygodniówkę w wysokości 300 tysięcy funtów. Aston Villa niechętnie patrzy na tak wysokie wynagrodzenie. To klub bez kominów płacowych, poza tym Rashford wkrótce będzie miał 28 lat. Wykupienie go z Manchesteru United i danie czterech czy pięciu lat kontraktu jest dość ryzykowną opcją. Taki zawodnik nie ma już przecież wielkiego potencjału odsprzedaży. Trzy gole i sześć asyst w 15 wiosennych meczach to przyzwoity wynik, ale nie aż taki, żeby rozbijać bank.
Na dziś idealnym rozwiązaniem dla Villi byłoby ponowne wypożyczenie. Rashford ma przecież kontrakt w Manchesterze aż do 2028 roku. Klub ograniczyłby ryzyko, Emery dostałby świetnego napastnika do wyciśnięcia z niego jeszcze więcej, a sam Rashford miałby znane, przyjazne mu środowisko i rok na spokojne przygotowanie się do mundialu w Stanach Zjednoczonych. Ostatnio 27-latek wrócił do kadry Thomasa Tuchela, więc widać, że znowu porusza się po odpowiednich torach. Od niego samego zależy, czy nada tym ruchom większy rozpęd, czy znowu zagubi się w akcji.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.