Wielkie kontrowersje po meczu Polonia Warszawa - Wisła Kraków. Bramkarz zdradza, co powiedział mu sędzia

Wielkie kontrowersje po meczu Polonia - Wisła Kraków. Bramkarz zdradza, co powiedział mu sędzia
screen polsat sport
Dawno nie było w pierwszej lidze spotkania, które byłoby komentowane tak długo po ostatnim gwizdku. W poprzednim sezonie oba występy barażowe Puszczy Niepołomice, ale to naturalne - wyrzucenie w półfinale Wisły i awans do Ekstraklasy po ograniu na wyjeździe Termaliki to duże wydarzenia. Ale mecz Polonia - Wisła w 2. kolejce ligowej na tak gorący się nie zapowiadał. Kontrowersje wokół niego są jednak duże.
Nieuznany gol Polonii Warszawa na 3:3 to kontrowersja, której nie da się omówić w moment, ale zacznijmy od tematu podjętego przez kibiców głównie po spotkaniu, bo z trybun nie dało się pewnych rzeczy zauważyć. Przeważająca drużyna Wisły prowadzi 1:0, a David Junca dośrodkowuje w pole karne, co na bramkę głową zamienia Angel Rodado. 2:0 dla gości.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ten gol na 2:0 też wywołuje kontrowersje. Kiedy oglądamy trafienie Rodado zadajemy pytanie: o co chodzi? Przecież napastnik ’’Białej Gwiazdy” wygrał pozycję i strzelił prawidłowego gola. Nie ma mowy o spalonym czy żadnym innym przewinieniu. Ale obrońca Polonii Tomasz Wełna może mieć na ten temat inne zdanie.
Czy Wełna przegrał walkę o piłkę z Rodado czy może został z niej wyłączony poprzez odepchnięcie hiszpańskiego napastnika? Oglądając powtórkę z klubowej kamery Polonii do analizy, mamy spore wątpliwości. Można dyskutować. Z pewnością Rodado pomógł sobie znacznie odpychając rękoma obrońcę Polonii, który stał do niego odwrócony plecami i nie było to starcie ciało w ciało.
Przy wyniku 1:3 spiker Polonii Warszawa powiedział przez mikrofon: - Niestety, przegrywamy dziś z zespołem, który wyszedł na nas tylko trzema Polakami w pierwszym składzie. Przegrywamy z "hiszpańską gwiazdą".
Podpuszczał, żeby kilka sekund później uspokajać kibiców gospodarzy, którzy wyzywali piłkarzy Wisły…
Natomiast jak widać po tej wypowiedzi - nie spodziewał się on tego, że Polonia jeszcze złapie kontakt, a może i wyrówna. Gol Sobczaka z rzutu wolnego padł w 90. minucie. A czekały nas jeszcze wielkie emocje. Szkoda tylko, że spora część kibiców przy trzecim golu Wisły zaczęła wychodzić ze stadionu. Takich decyzji nigdy nie zrozumiemy, bo piłka to sport, który ogląda się do końca i nie raz mieliśmy tego dowód.
Ale przejdźmy do decyzji sędziowskich. Polonia strzela gola kontaktowego i napiera na Wisłę, by zremisować. Mamy rzut rożny, a w pole karne pędzi bramkarz gospodarzy Mateusz Kuchta. Piłka jest dośrodkowywana na niego, a wychodzi do niej Alvaro Raton, nowy człowiek między słupkami Wisły. Średni w grze na przedpolu…
polonia wisła screen 1
screen polsat sport
polonia wisła screen 2
screen polsat sport
Pojawia się kilka pytań:
1. Dlaczego Mateusz Kuchta unosi ręce, jakby chciał złapać piłkę, skoro jest w cudzym polu karnym?
2. Czy Kuchta sfaulował Ratona?
3. Dlaczego bramkarz Wisły nie złapał lub chociaż nie trafił pewnie piłki?
Najprościej odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Skomentował nam to Mateusz Kuchta, czyli bramkarz Polonii: - Bramkarz Wisły puścił za siebie piłkę i sam utrudnił sobie walkę w powietrzu. Nie skoczył kolanem do przodu. A ja całe życie skaczę z rękami do góry, więc inaczej nie potrafię… To pół-żartem, pół-serio.
Przepisy mówią jasno: Jeśli Kuchta skakał i oparł się o rękę interweniującego bramkarza - to jest faul. Ale jak było? Już na poważnie odpowiada nam bramkarz Polonii:
- W pierwszej powtórce widać, że skaczę z rękoma do góry. Tak, skoczyłem. Tylko na tej stop-klatce nie ma jeszcze widocznej piłki. W momencie kiedy piłka jest w zasięgu bramkarza Wisły, moje ręce są już na dole. W żadnym momencie nie patrzyłem na Ratona, skupiony byłem tylko na piłce. Pewnie był kontakt w pierwszym momencie, ale na pewno nie w momencie, kiedy piłka była w zasięgu bramkarza Wisły. Ale zgodzę się, że to kontrowersja.
A co wydarzyło się po meczu? Jak swoją decyzję argumentował sędzia?
- Sędzia VAR powiedział mi po meczu, że nie mogli zamienić kontrowersji na kontrowersję i kluczem była decyzja sędziego z boiska. Gdyby w pierwszym momencie uznał bramkę, to też by tego nie zmienili po obejrzeniu sytuacji na VAR-ze i bramka zostałaby uznana. Ale obiektywnie trzeba przyznać, że Wisła była zdecydowanie lepsza przez 60 minut i wygrała zasłużenie. Chociaż szkoda, bo pół godziny naszej dobrej gry prawie wystarczyło do remisu.
Można tę sytuację oglądać i oglądać po kilkanaście razy. A nawet nie da się inaczej, bo człowiek kłóci się w głowie sam ze sobą. Każdy może ocenić to po swojemu, ale jedno jest pewne. Problemem Wisły Kraków jest to, że potrzebuje strzelić na wyjeździe aż trzy gole, żeby wygrać. A i to mogło się nie wydarzyć, gdyby w pierwszym momencie sędzia zinterpretował sytuację przy golu na 3:3 nieco inaczej.
Więcej o ostatniej kolejce Fortuna 1 Ligi i sytuacji na starcie sezonu mówiliśmy na kanale Meczyki na YouTube:

Przeczytaj również