Ten ruch Świątek zaskakuje najbardziej. "Raczej nikt się nie spodziewał"
Raczej nikt się tego nie spodziewał: w piątkowy poranek Iga Świątek poinformowała o zakończeniu współpracy z Tomaszem Wiktorowskim. Trenerem, który doprowadził ją do kilku wielkoszlemowych zwycięstw, medalu olimpijskiego i pozycji numer jeden w światowym rankingu. Skąd ta zmiana i co w niej najbardziej zaskakuje?
- Po trzech latach osiągania największych sukcesów w mojej karierze, zdecydowaliśmy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim o zakończeniu naszej współpracy - ogłosiła Świątek.
Nie do przebicia
To była wiadomość, której na tym etapie sezonu raczej nikt się nie spodziewał. Czołowym tenisistkom do końca roku pozostało do rozegrania zaledwie kilka meczów. Świątek, o czym dała znać już po rozstaniu z trenerem, nie zagra w Wuhan, co oznacza, że jedynym turniejem, w którym może wziąć udział jest WTA Finals w listopadzie. To okoliczności, czas są największym zaskoczeniem, a nie sama informacja o rozstaniu duetu Świątek & Wiktorowski.
Jak na tenisowe realia współpracowali dość długo, niemal trzy pełne sezony. Zaczynali w zupełnie innej rzeczywistości. Polka była wtedy jedną z aspirujących tenisistek w czołówce. Oczywiście, już po ogromnym sukcesie za kadencji Piotra Sierzputowskiego, wygranym Roland Garros 2020, ale zarazem z pewnymi kłopotami, które uwidoczniły się w końcówce sezonu 2021, kiedy podczas WTA Finals w Guadalajarze po jednej z porażek schodziła z kortu ze łzami w oczach.
W pierwszym sezonie pracy z Wiktorowskim efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Świątek zaliczyła genialny sezon, w którym wygrała dwa tytuły wielkoszlemowe, miała serie 37 zwycięstw z rzędu. Łącznie wygrała osiem tytułów, rok zakończyła z bilansem 70-10. To liczby, które trudno będzie w najbliższym czasie komukolwiek przebić. Było widać świeżość, zwracano uwagę, że Wiktorowski, jako trener w tourze bardzo doświadczony, naniósł pewne poprawki, poprawił detale i dało to piorunujący efekt. Do dziś trudno zrozumieć, jakim cudem wówczas nie dostał nagrody "trener roku" w cyklu WTA. Trafiła ona do Davida Witta, szkoleniowca Jessiki Peguli. Polski trener otrzymał ją dopiero rok później.
To za jego kadencji Iga została, w mocno zaskakujących okolicznościach, liderką światowego rankingu. Ashleigh Barty ogłosiła zakończenie kariery, a jej miejsce na szczycie zestawienia WTA zajęła Świątek. Udźwignęła ten ciężar, kilka tygodni później zaliczyła rewelacyjną passę 37 wygranych pojedynków z rzędu.
Pewne napięcia
Kadencję Wiktorowskiego trudno uznać za cokolwiek innego niż wielki sukces. Tym bardziej może dziwić, że rozstanie nastąpiło nie po zakończeniu sezonu, a jeszcze w jego trakcie. Natomiast sam fakt zakończenia współpracy aż tak wielkim szokiem nie jest, bo w ostatnim czasie były pewne sygnały, nawet w trakcie meczów, kiedy można było dostrzec, że pewne napięcia między tą dwójką występują. Podczas przegranego z Pegulą meczu US Open trener dość bezceremonialnie przekazywał uwagi z boksu, a z kolei Świątek nie bardzo wyglądała na kogoś, kto błyskawicznie zamierza je zrealizować. Podobne, takie drobne napięcia, można było zaobserwować w trakcie gestykulacji, kontaktów z boksem za końcowych czasów Sierzputowskiego.
W poście zamieszczonych na swoich profilach w mediach społecznościowych Świątek zapowiada zatrudnienie zagranicznego szkoleniowca. To nie jest specjalnie zaskakująca informacja, bo też na polskim rynku nie ma za bardzo osób, które z miejsca mogłyby zostać szkoleniowcem liderki światowego zestawienia. Jedyną postacią, która od dawna pracuje w kobiecym tourze, jest Sandra Zaniewska, trenerka Marty Kostjuk.
Spośród zagranicznych trenerów trudno jednak wskazać jednego głównego kandydata. To trochę inna sytuacja niż np. W piłce nożnej, gdzie od razu pojawiłoby się kilka oczywistych propozycji. W przypadku tenisa liczą się nie tylko same kompetencje sportowe, ale też kwestia osobowości, bo z zawodniczką spędza się w trakcie sezonu mnóstwo czasu, na podróżach, podczas turniejów. Trzeba starać się znaleźć wspólny język i na pewno element osobowościowy też w jakimś stopniu musi być brany pod uwagę, szczególnie, że Świątek bardzo blisko współpracuje też z psycholog Darią Abramowicz, która obecna jest niemal na każdym turnieju.
Prestiż i przyszłość
Nie ulega jednak wątpliwości, że miejsce w boksie Polki to jedno z najatrakcyjniejszych miejsc do pracy w światowym tenisie. To nie tylko kwestie finansowe, np. procent od puli nagród, ale też prestiż prowadzenia liderki światowego rankingu. Zarazem tenisistki, która nadal bardzo może się rozwijać.
Jeśli chodzi o zarzuty pod adresem Wiktorowskiego, to często wskazywano, że Iga stała się zbyt jednowymiarową tenisistką, że brakuje odpowiedniej reakcji, kiedy na korcie sprawy nie układają się pomyślnie. Mniej było technicznego grania, jak za kadencji Sierzputowskiego, mniej skrótów. Na pewno rozwinięcie tych elementów, dodanie pewnych detali to wyzwanie dla nowego trenera. Będzie nim też poprawienie wyników poza kortami ziemnymi. Na nich Świątek dominuje, ale już poza mączką wyniki, szczególnie w Wielkich Szlemach, aż tak rewelacyjne (jak na realia numeru jeden) nie były. Wybór, który poznamy pewnie za kilkanaście dni odpowie na pytanie, w którym kierunku Polka chce teraz zmierzać.