Wielki powrót w meczu Ligi Mistrzów stanie się faktem. To nie pierwsza taka historia
Zniewaga, zastraszanie, rzucanie przedmiotów, demolowanie miasta, brak odwagi na swobodne przemieszczanie się po mieście swojego byłego klubu. To częste następstwa zmiany barw przez utalentowanych, a nawet zasłużonych piłkarzy. Nie zawsze jednak odejścia kończą się w ten sposób, czego najlepszym przykładem są pełne nostalgii spotkania przeciwko byłym klubom w Lidze Mistrzów.
Można zastanawiać się, dlaczego odejścia jednych piłkarzy są odbierane jako akt zdrady, zaś drudzy nawet po udanej zemście mogą być dalej wspominani z szacunkiem. Przyczyn należy szukać w zaangażowaniu, zasługach, osobowości czy okolicznościach odejścia. W większym stopniu akceptowano piłkarzy, którzy musieli opuścić kluby w wyniku decyzji władz, często wbrew własnej woli.
W jednym z dzisiejszych meczów Ligi Mistrzów zobaczymy kolejny sentymentalny powrót piłkarza, którego kibice powinni przywitać wyjątkowo ciepło. Zanim jednak o nim wspomnimy, rzućmy okiem na inne tego typu historie.
Marcel Desailly (1999)
Kiedy Adriano Galliani sprowadzał go do Milanu, mówił, że sporo ryzykował. Klub był wówczas w gorszej kondycji finansowej i Silvio Berlusconi niezbyt chciał inwestować w nowych graczy. Przyjście Francuza umożliwiła jednak kontuzja Zvonimira Bobana. Desailly występował w Milanie w latach 1993-1998, a “Rossoneri” zdobyli wówczas Ligę Mistrzów i dwa mistrzowskie tytuły. On uchodził za gracza uniwersalnego, który z powodzeniem mógł występować zarówno jako stoper, jak i defensywny pomocnik. Był to jeden z archetypów stoperów wyprowadzających piłkę.
Odszedł z powodu słabszej dyspozycji w sezonie 1997/1998. Sam później przyznawał, że nieco zmęczył się pełnym zgiełku Mediolanem, który na każdym kroku oddawał cześć swoim gwiazdom. Odszedł do Chelsea, której przed transferem nie znał nawet z nazwy. Główną pobudką transferu okazała się chęć prowadzenia spokojniejszego życia. W 1999 roku wrócił na San Siro jako gracz Chelsea. W spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów padł rezultat 1:1, a sam zawodnik został powitany z należytym uznaniem i do dziś jest miło wspominany w stolicy Lombardii.
Fernando Redondo (2002)
Jeden z pierwowzorów współczesnego defensywnego pomocnika, dziś należałoby powiedzieć cofniętego rozgrywającego. W latach 1994-1999 Argentyńczyk reprezentował Real Madryt, z którym dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów i dwa razy sięgał po mistrzostwo Hiszpanii. Kibice “Los Blancos” nie chcieli jego odejścia, o czym świadczą protesty fanów pod Santiago Bernabeu. Mimo wybornej gry w barwach “Królewskich” padł ofiarą wyborów prezydenta klubu. Redondo opowiedział się za wieloletnim prezesem Lorenzo Sanzem, co rozwścieczyło Florentino Pereza, który niedługo później wygrał wybory.
Perez chcąc zbudować “Galacticos” musiał szukać oszczędności, aby pozyskać pieniądze na gwiazdy pokroju Luisa Figo. Błyskawicznie okazję wywęszył dyrektor Milanu Adriano Galliani i “Rossoneri” wyłożyli na gracza 17,5 miliona euro. Argentyńczyk nie chciał odchodzić, ale nie miał wyboru. Po transferze na Półwysep Apeniński zaczął mieć problemy z kolanem, co uniemożliwiło jego udaną grę w Milanie. Niemniej należy pamiętać, że po przejściu do Italii wygrał trzecią Ligę Mistrzów w swojej karierze. W 2002 roku wrócił na Santiago Bernabeu w roli piłkarza Milanu. Real wygrał tamto spotkanie fazy grupowej 3:1, a Redondo został powitany i zapamiętany jako legenda “Los Blancos”.
Zinedine Zidane (2003)
W Juventusie ukształtował się na europejskim poziomie, a w Realu stał się najlepszą wersją samego siebie. “Zizou” w latach 1996-2001 był piłkarzem “Starej Damy”, z którą wygrał dwa mistrzostwa Włoch. Jako piłkarz tego klubu sięgnął również po Złotą Piłkę. Fanom “Bianconerich” może kojarzyć się z dwoma przegranymi finałami Ligi Mistrzów, niemniej jest to postać do dziś wspominana pozytywnie przez środowisko związane z Juventusem. Kiedy odchodził do Realu Madryt, Piemont musiał zmierzyć się ze smutkiem.
O brak złych emocji zadbał ówczesny dyrektor generalny “Bianconerich” Luciano Moggi, który z racji pozycji negocjacyjnej w 2001 roku najpierw kupił Gianluigiego Buffona, Pavla Nedveda i Liliana Thurama, a dopiero po paru dniach sprzedał Zidane’a. “Zizou” wrócił jako piłkarz do Turynu w 2003 roku, kiedy w półfinale Ligi Mistrzów podopieczni Marcello Lippiego zagrali jeden z najlepszych meczów w historii klubu i pokonali Real 3:1. Wówczas Francuz musiał zadowolić się golem pocieszenia w końcówce.
Kaka (2009)
Podobnie jak tego lata Sandro Tonali, Brazylijczyk nie chciał opuszczać Milanu. Wcześniej odrzucona została oferta 100 milionów euro od Manchesteru City, jednakże przy złożonej w późniejszym czasie propozycji Realu Madryt Silvio Berlusconi i Adriano Galliani nie mieli wyjścia. Minął okres wielkiego dobrobytu finansowego Milanu i klub chcąc szukać oszczędności musiał przyjąć 67 milionów euro od “Los Blancos”. Brazylijczyk przyznawał, że od początku ciężko grało mu się w Madrycie. Nie zaznał tam tak wiele miłości jak w Mediolanie, a z Mourinho nie dogadywał się tak dobrze jak z Ancelottim.
Kibice Realu szybko zaczęli wyrażać niezadowolenie z tego transferu, chcąc szybkiego odejścia Brazylijczyka. W 2009 roku Kaka jako gracz “Królewskich” wrócił na San Siro, gdzie oba zespoły spotkały się w ramach Ligi Mistrzów. Padł wówczas remis 1:1. Sam piłkarz na stadionie w Mediolanie znów mógł poczuć się jak w domu. Kilka lat później ponownie dołączył do “Rossonerich”, ale nie był już w stanie nawiązać do dawnej formy.
Lucio (2011)
Lucio stał się zmorą kibiców Bayernu, Brazylijczyk uchodzi za symbol udanej zemsty na kimś, kto nie potrafi docenić piłkarza. Przed sezonem 2009/2010 Louis Van Gaal oznajmił, że nie widzi Brazylijczyka w swoim zespole. Holenderski szkoleniowiec słynął z niechęci dla piłkarzy latynoskiego pochodzenia i Lucio mimo pięcioletniego stażu musiał szukać sobie nowego klubu. Władze Bayernu sprzedały go za 7 milionów euro do Interu, gdzie brazylijski defensor znakomicie wkomponował się do zespołu “niechcianych”, który przeszedł do historii jako zdobywca potrójnej korony.
Lucio zemścił się na Bayernie dwukrotnie. Najpierw w finale Ligi Mistrzów w 2010 roku, następnie parę miesięcy później podczas 1/8 finału finału kolejnych rozgrywek, gdzie w stolicy Bawarii po raz kolejny górą okazali się “Nerazzurri”. Wówczas Inter pokonał Bayern 3:2 i dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe awansował do kolejnej rundy. Mimo bolesnych doświadczeń fani Bayernu doceniają Lucio za pracowitość i wszystkie lata spędzone w Monachium. Sam obrońca przyznał, że gdyby nie zachowanie Van Gaala, to nigdy nie opuściłby Bayernu, w którym zagrał 218 meczów i z którym zdobył osiem trofeów.
Cristiano Ronaldo (2013)
Kiedy w Realu Madryt stał się piłkarzem przerastającym galaktykę, znaczna część fanów Manchesteru United przestała mieć jakikolwiek żal do Portugalczyka za zmianę barw klubowych. Anglicy czuli radość, że tak wybitna jednostka mogła rozwijać się w ich klubie. Uwidoczniło się to w 2013 roku, kiedy Real Madryt przyjechał na Old Trafford zagrać z Manchesterem United w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wówczas “CR7” otrzymał od stadionu wielką owację. Później powiedział, że była to jedna z niezapomnianych chwil w jego życiu.
Kibice zapamiętali sześć owocnych lat z Portugalczykiem, kiedy to przyczynił się do zdobycia dziesięciu trofeów przez klub. Podczas meczu mogliśmy zobaczyć kibiców “Czerwonych Diabłów” z informacją, że kochają Cristiano, sa z niego dumni i proszą tylko, aby nie strzelał goli w dzisiejszym meczu. Real Madryt wygrał na Old Trafford 2:1 i awansował do ćwierćfinału, a Ronaldo okazał się katem swojego byłego klubu. Dzięki jego dwóm bramkom “Los Blancos” przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Mohamed Salah (2018)
Spędził w Romie dwa niesamowite lata i fani tego nie zapomnieli. W swoim drugim sezonie spędzonym na Stadio Olimpico strzelił 15 goli i zaliczył 11 asyst, co mocno wpłynęło na wyniki Romy. Wówczas “Giallorossi” zgromadzili 87 punktów w tabeli, ustanawiając klubowy rekord. Nie wystarczyło to jednak na zdobycie mistrzostwa Włoch, po które sięgnął Juventus. Duży wpływ na rozwój Salaha miał prowadzący wówczas Romę Luciano Spalletti.
Część osób stawia Egipcjanina nawet obok najwybitniejszych graczy Romy, takich jak Francesco Totti, Daniele De Rossi czy Gabriel Batistuta. Sam Totti przyznał, że Salah jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Fani “Giallorossich” nie okazywali złości w dniu jego przejścia do Liverpoolu. W tamtym czasie wydawało się, że Roma zarobiła spore pieniądze, a gracz robi krok do przodu. Mało kto spodziewał się, że Juergen Klopp stworzy takiego potwora. Po zdobyciu dwóch bramek na Anfield w półfinale Ligi Mistrzów, Salah nie okazywał radości, oddając szacunek Romie. Fani klubu z “Wiecznego Miasta” tego nie zapomnieli. Podczas meczu rewanżowego można było usłyszeć zarówno brawa, jak i buczenie. Należy jednak pamiętać, że fani Romy są wyjątkowo ekspresyjni i lubią deprymować każdego rywala. Po meczu Salahowi oddano należyty szacunek. Po powrocie na Stadio Olimpico w 2018 roku jego Liverpool przegrał z Romą 1:2, ale awansował do finału Ligi Mistrzów.
Jefferson Farfan (2018)
Wrócił do Gelsenkirchen w 2018 roku jako piłkarz Lokomotiwu Moskwa. Fani Schalke przygotowali wielkie powitanie dla swoich dwóch legend, zarówno dla niego, jak i Benedikta Howedesa. Peruwiańczyk grał w Schalke w latach 2008-2015. W 228 spotkaniach strzelił 53 gole i zaliczył 70 asyst. Za jego najlepszy moment można uznać dwie bramki i asystę w rozgrywanym w 2011 roku meczu z Valencią, kiedy niemiecka drużyna wygrała 3:1 i zapewniła sobie historyczny awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Robert Lewandowski (2022)
Jego rozstanie z Bayernem Monachium nie było najbardziej przyjemne, co uwidoczniło się podczas ówczesnej sagi transferowej. Później jednak Polaka pożegnano w godny sposób. Zobaczyliśmy to w trakcie fazy grupowej zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, kiedy “Lewy” wrócił do Monachium. Wówczas spiker zdecydował się na jego specjalne przywitanie i przypomnienie zasług oraz osiągnięć w barwach “Die Roten”. Kibice nie zapomnieli tego, że Polak przyczynił się do zdobycia 23 trofeów z klubem. Lewandowski strzelił w Bayernie 344 gole, co czyni go drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. Powrót na “Allianz Arenę” nie był jednak udany dla Polaka. Jego Barcelona przegrała z Bayernem 0:2.
Sandro Tonali (2023)
23-letni Włoch wraca do swojego domu na San Siro jako piłkarz Newcastle United. Dla wielu kibiców Milanu będzie to wyjątkowo bolesny moment. Sandro Tonali zarówno w sezonie mistrzowskim, jak i poprzednim okraszonym półfinałem Ligi Mistrzów uchodził za serce i duszę “Rossonerich”. Fani widzieli w nim przyszłego kapitana klubu i postać, która pójdzie w ślady Maldiniego, Baresiego czy Gattuso. Sam piłkarz nie był przekonany do odejścia i podobnie jak w przeszłości Kaka, najchętniej zostałby na San Siro. Jego transfer jest konsekwencją zmian w klubie i można byłoby spodziewać się tego, że gdyby nie zwolnienie dyrektorów; Paolo Maldiniego i Frederico Massary, Tonali grałby w Milanie. Fani “Il Diavolo” twierdzą, że woleliby nawet sprzedaż Rafaela Leao czy Theo Hernandeza, nie natomiast piłkarza o tak przywódczym usposobieniu. Nowe kierownictwo stwierdziło jednak, że woli zarobić 64 miliony euro i wzmocnić kilka pozycji. Czy słusznie? Czas pokaże.