Wielki powrót do reprezentacji Polski. "To powołanie smakuje lepiej niż pierwsze"
Bartosz Kapustka to nowa twarz w reprezentacji Michała Probierza. Powrót do kadry po ośmiu latach sprawił mu wiele radości. Razem z innymi dziennikarzami porozmawialiśmy z nim krótko o powołaniu i formie piłkarza Legii Warszawa.
Po raz ostatni Bartosz Kapustka zagrał w reprezentacji Polski 14 listopada 2016 r. (przeciwko Słowenii). Teraz ma szansę zrobić to ponownie, z Portugalią oraz Chorwacją.
Jesień 2016 rok to twój ostatni występ w kadrze. Długa droga, zwłaszcza pamiętając o tym, co przeszedłeś i przecierpiałeś.
BARTOSZ KAPUSTKA: To była bardzo długa droga przez różne momenty w karierze. Wiele też na pewno zwątpień się pojawiało, więc tym bardziej to smakuje jeszcze lepiej, że mogę znowu pojawić się w hotelu, dostać koszulkę z orłem na piersi i chodzić w niej dumnie po hotelu, bo dla mnie to olbrzymia sprawa, że - tak jak powiedziałem - to smakuje jeszcze lepiej niż pierwsze powołanie do reprezentacji. Były różne trudne momenty, ale bardzo się cieszę, że udało się doprowadzić do tego powrotu do kadry.
Spodziewałeś się, że otrzymasz powołanie w październiku? Od kiedy był ten temat?
Kiedy pojawił się temat reprezentacji Polski? Trudno mi powiedzieć, trzeba by zapytać trenera Probierza, kiedy zaczął poważnie myśleć, żeby mnie powołać. Ja z tyłu głowy miałem ten cel, żeby w tym sezonie to się udało, ale to nie było też tak, że wyczekiwałem powołania, sprawdzałem listę. Cieszę się, że udało się to zrealizować już na początku sezonu.
Ludzie oczekiwali ciebie w kadrze miesiąc wcześniej, wtedy z całą Legią prezentowałeś się szczególnie dobrze.
Wcześniej nie było ze mną żadnego kontaktu. To był taki czas, powołania sprzed miesiąca były przed ostatnim meczem z Motorem Lublin, kiedy zdobyłem dwie bramki, więc myślę, że zadecydowało to, co długofalowo dzieje się od początku sezonu.
Zwykle to pytanie dostają debiutanci, ale po ośmiu latach można je zadać. Jak dowiedziałeś się o powołaniu?
Dowiedziałem się z social mediów, z internetu. Akurat wchodziłem na spotkanie, takie dosyć ważne, prywatne, więc mocno się zdziwiłem i trudno mi się było na tym spotkaniu skupić. Dowiedziałem się znienacka i było to dla mnie wielkie, pozytywne zaskoczenie.
Wchodzisz do drużyny mocno odmienionej, wymiana kadry jest widoczna gołym okiem.
Z tego okresu, kiedy ja ostatnim razem zostałem powołany, jest pewnie dziś trzech, może czterech zawodników. Nowa kadra, trochę nowych twarzy, ale większość chłopaków znam, czy to z boiska czy gdzieś prywatnie, także też nie jest tak, że wchodzę na zgrupowanie i dopiero poznaję ich. Z większością zdążyliśmy się poznać i myślę, że szybko się zaadaptuję.
Z kolei absolutnym debiutantem jest Maxi Oyedele, pomożesz mu wejść do kadry?
Z Maxim widujemy się na co dzień, w zasadzie nie mieliśmy żadnej przerwy, bo widzieliśmy się w dniu meczu z Jagiellonią, a następnego dnia już na kadrze. Będę się starał pomóc mu w jak najlepszej aklimatyzacji w reprezentacji.
W sobotę przed meczem z Portugalią pożegnanie Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka. Jak ich zapamiętasz?
Dwie olbrzymie postacie, jeśli chodzi o reprezentację Polski. To jest bezdyskusyjne. W tym okresie, kiedy ja występowałem w kadrze, to były dwa bardzo mocne fundamenty, filary tej reprezentacji, należy im się olbrzymi szacunek. Tak to wygląda w piłce, wszystko szybko się zmienia. Na pewno mogą być dumni z tego jakie zrobili kariery i cieszę się, że będę mógł w tym uczestniczyć w jakiś sposób.