Wielki konkurent dla Salaha i Haalanda. Emery stworzył potwora do rekordów. "Transformacja roku"
Aston Villa nie wskoczyła w przedświąteczny piątek na fotel lidera Premier League, a Ollie Watkins nie strzelił gola przeciwko Sheffield, ale fakty są brutalne: w tym roku kalendarzowym tylko Erling Haaland i Mohamed Salah mają lepszy bilans od 27-latka. Unai Emery niemal od podstaw ulepił drugą najlepszą “dziewiątkę” w Premier League - piłkarza tak kompletnego, że rok temu chciał go Bayern, a teraz chcą prawie wszyscy.
Mówi o sobie, że nie chce być jak Jack Grealish. W ogóle nie interesuje go kreowanie wizerunku. Nawet Instagrama założył dość późno i tylko ze względu na szepty marketingowców. Watkins w Premier League zadebiutował trzy lata temu, ale dopiero teraz poznaje nową rzeczywistość, w której nie może zrobić zakupów w Sainsbury’s, bo zaraz oblega go tłum ludzi z telefonami w ręku. Gdyby zestawić to, gdzie był rok temu, a gdzie jest dzisiaj, powstałby krater. W końcu dostrzegł go Gareth Southgate. Unai Emery mówi, że bez niego nie byłoby transformacji Aston Villi, a on sam jest tak mocno nastawiony na rozwój, że co chwilę prosi o klipy z akcjami i indywidualne analizy pt. “Co następnym razem powinienem zrobić lepiej”.
Nosiciel piłki
Watkins ma w tym momencie dziewięć goli i sześć asyst w Premier League. Wyprzedza go czterech piłkarzy, ale żaden z nich nie zaliczył takiego skoku w ciągu zaledwie 14 miesięcy. Jesienią poprzedniego roku był graczem zdesperowanym brakiem wyjazdu na mundial do Kataru - nie miał zresztą żadnych argumentów, bo drużyna Stevena Gerrarda szorowała po dnie, a on do listopada wykręcił jedynie dwa gole. Dzisiaj świetnie ogląda się wszelkie wykresy jak mocno jego gra ewoluowała odkąd przyszedł Emery. Watkins mocniej pressuje i najczęściej w lidze wbiega w pole karne. Jest graczem skupionym na “szesnastce”, który nie marnuje czasu, szwędając się po skrzydle.
Ciągle pozostaje mobilny: to właśnie ta umiejętność odpowiedniego gubienia obrońców i wyjścia do prostopadłych podań czyni z niego postać wyjątkową w skali ligi. Potrafi też znakomicie “przenosić piłkę”, gdy na chwilę opuści pole karne. Jest piąty w lidze pod względem dryblingów, które kończą się strzałem kolegi. Zajmuje trzecie miejsce w rankingu oddanych uderzeń, a jego gole przesądziły w tym sezonie bezpośrednio o czterech zwycięstwach, czym żaden inny gracz Premier League pochwalić się nie może. U Emery’ego strzelił 22 gole i zaliczył dziesięć asyst w 42 meczach. Wcześniej w 85 spotkaniach miał tych bramek 27, a asyst dziewięć, co pokazuje skalę transformacji.
Godziny analiz
Bayern już rok temu miał go na oku, bo długo wydawało się, że Watkins jest graczem niedoszacowanym - takim, który ma chwilowy dołek, można go tanio wyjąć i odnieść ogromną korzyść. Emery, gdy znalazł do niego klucz, uparł się, że żadna sprzedaż nie wchodzi w grę, Monachijczycy ruszyli po Harry’ego Kane’a, a Watkins w październiku podpisał nowy kontrakt. Zabawne jest to, że w chwili przyjścia Baska najskuteczniejszym napastnikiem klubu był Danny Ings. Dzisiaj w tym miejscu stoi “maszyna”, choć ciągle niektórzy chcieliby widzieć Watkinsa bardziej skutecznego, do tego mającego alternatywę w postaci drugiego snajpera. Kolumbijczyk Jhon Duran nadal nie przekonuje, a wypchany z klubu wychowanek Cameron Archer właśnie strzelił bramkę przeciwko Villi w rozczarowującym spotkaniu z Sheffield (1:1).
Odnośnie skuteczności Watkinsa mitem jest to, że często marnuje okazje. Patrząc obiektywną miarą, innym też zdarzają się pudła, a napastnik Villi i tak poprawił skuteczność, bo średnio co piąty strzał zamienia na gola, a przed Emery’m trafiał średnio co ósmy. Jego wartość goli oczekiwanych wynosi 10, czyli jest tylko o jedną bramkę mniejsza od faktycznego stanu. Piłkarze Villi lubią jego chęć wyciągania wniosków i korygowania kursu - inspirują go dawni snajperzy Emery’ego jak Carlos Bacca i Edinson Cavani, a praca z Antonio Rodriguezem Saravią, analitykiem Baska, pozwala mu stale iść do przodu. John McGinn mówi, że to gość, który inspiruje resztę szatni. Obaj zresztą mają między sobą niewidzialną nić, gdy Szkot co chwilę posyła piłki nad linią obrony, a Watkins idealnie w to miejsce wbiega.
Winda po sławę
W meczu z Sheffield można było zaobserwować kilka takich akcji, choć miejsca z tyłu było mało, a jeśli się pojawiło to bardzo czujnie wybiegał na 16. metr bramkarz Wesley Foderingham. Watkins najgroźniejszą sytuację stworzył wtedy, gdy wyłuskał piłkę spod nóg George’a Baldocka i świetnie obsłużył Leona Baileya. Sędzia Anthony Taylor niestety wcześniej dopatrzył się faulu w polu karnym, bramkę anulował, a to była typowa akcja pokazująca wszechstronność 27-latka. Watkins miałby siódmą asystę i stanąłby na tym samym szczeblu, co Salah i Trippier. W ogóle od listopada 2022 roku tylko czterech graczy Premier League wpisało się w schemat “+10 goli i asyst” - są to Salah, Saka i Mbuemo. Haalanda w tym gronie nie ma.
Doszło do tego, że gdy na początku tego sezonu Watkins nie trafił w pięciu meczach z rzędu, momentalnie znalazł się na widelcu kibiców. Inna sprawa, że w tych spotkaniach zaliczył cztery asysty. Odpowiedzią był gol przeciwko Chelsea i gest zatkanych uszu, co pokazuje na jaki poziom oczekiwań udało mu się wbić. Tylko raz stracił nerwy, gdy w niedawnym meczu z Brentford zaczął sprzeczać się z kibicem, który nieustannie go obrażał.
Unai Emery pierwszy raz widział taką wersję piłkarza, który we wtorkowym meczu z Manchesterem United będzie celował w gola nr 50 w Premier League, co dotąd w barwach Villi osiągneli jedynie Dwight Yorke i Gabriel Agbonlahor. Watkins może też czwarty raz z rzędu przebić granicę dziesięciu bramek w sezonie, co nie udało się nawet Harry’emu Kane’owi, bo ten w swoim debiutanckim roku zaliczył jedynie trzy trafienia. Watkins jest naprawdę wyjątkowy i to tylko kwestia czasu, gdy ruszy windą po jeszcze większą sławę.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.