Wielka zmiana w Ekstraklasie. Idzie nowa fala, lider poszedł z trendem. "Koniec karuzeli"

Wielka zmiana w Ekstraklasie. Idzie nowa fala, lider poszedł z trendem. "Koniec karuzeli"
Paweł Jaskolka/Pressfocus
Idzie nowe w Ekstraklasie. Kluby coraz rzadziej sięgają po trenerów z tzw. karuzeli. Zamiast tego wolą młodych, utalentowanych fachowców, przedstawicieli nowej fali szkoleniowej. Znajdziemy ich choćby w Poznaniu czy Białymstoku, a zaraz także w Częstochowie.
W sobotę o 15:00 Jagiellonia Białystok podejmie Wartę Poznań. Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że to “mecz jak mecz”, taki, jakich wiele w ligowej rzeczywistości. Otóż nie. Poza tym, że “Jaga” walczy o utrzymanie, to również starcie dwóch najmłodszych trenerów w Ekstraklasie. Naprzeciw siebie staną dobrzy znajomi, Adrian Siemieniec i Dawid Szulczek. Pierwszy z nich ma 31, a drugi 33 lata. Czy oznacza to początek nowego trendu, do którego powinniśmy się przyzwyczaić?
Dalsza część tekstu pod wideo

Idzie nowa fala

Do wspomnianej dwójki młodych szkoleniowców w przyszłym sezonie dołączy Dawid Szwarga, który poprowadzi Raków Częstochowa. To kolejny dowód na to, że w Ekstraklasie idzie nowe. To już czwarty trener urodzony w latach 90., który otrzyma szansę pracy na najwyższym szczeblu. Obecny asystent Marka Papszuna musi poczekać jeszcze kilkanaście tygodni na swój pierwszy mecz w nowej roli.
Dodajmy, że najmłodszym trenerem, który miał okazję poprowadzić drużynę w lidze, jest Adam Szała. Przez tydzień pełnił on funkcję tymczasowego szkoleniowca Warty Poznań, po tym jak klub zwolnił Piotra Tworka. W swoim debiutanckim i jedynym jak dotychczas spotkaniu na najwyższym szczeblu miał zaledwie 29 lat i 1 miesiąc. Jego zespół wygrał wówczas na wyjeździe z Piastem Gliwice 1:0. Potem powierzono drużynę “Zielonych’ Dawidowi Szulczkowi.

Dwóch przyjaciół

Nowy trener “Jagi” zna się z Szulczkiem od 12 lat. Obaj panowie darzą się sympatią i wzajemnym szacunkiem. Siemieniec niegdyś załatwił mu pierwszą pracę, w trzecioligowym Górniku Wesoła. Po latach obecny trener Warty odwdzięczył się i otwarcie powiedział na antenie “Canal +,” że jego przyjaciel jest kompetentnym trenerem na poziom Ekstraklasy. Wspierali się na początku trenerskiej drogi i to trwa do dziś. Co ciekawe, Adrian Siemieniec był świadkiem na ślubie Szulczka.
- Dokładnie 76 miesięcy po tym, jak Adrian podpisywał się jako świadek na moim ślubie, zagramy mecz w Ekstraklasie. Wtedy bym nie uwierzył, bo szybko policzyłbym, że ja będę miał 33 lata, a Adrian - 31. To sugerowałoby zdarzenie, które u bukmacherów raczej nie byłoby po niskim kursie - opowiadał Szulczek w rozmowie w katowickim “Sportem”.

Przetarł szlak

Szulczek pracuje w Poznaniu od listopada 2021 roku. Szansę na angaż dostał w wieku 31 lat i już teraz można powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Wcześniej pracował jako “jedynka” w drugoligowych Wigrach Suwałki i jako asystent w Wiśle Kraków, Stali Mielec, Wigrach Suwałki, Rozwoju Katowice i Górniku Wesoła. Pracę trenerską rozpoczął zaledwie jako 23-latek. W takim samym wieku z Lecha Poznań do Club Brugge właśnie odchodzi Michał Skóraś, który dopiero zaczyna wielką, piłkarską karierę. Tymczasem Szulczek dekadę temu powoli zaczynał pracować na to, co ma teraz.
W pierwszym sezonie w Warcie dostał za zadanie utrzymać zespół w lidze i zrobił to z dziesięciopunktową przewagą nad strefą spadkową. Prawdziwą furorę robi jednak teraz. Warta zajmuje wysokie, piąte miejsce w tabeli, a utrzymanie zapewniła sobie już dawno temu.
- Wyniki są dobre, ale każdy z nas idzie do przodu. Przed sezonem szukaliśmy trzech drużyn, które mogą być za nami na koniec sezonu. Na razie za nami jest… kilkanaście zespołów, więc jest dobrze. Oby tak zostało do końca, bo to będzie oznaczało świetny sezon - mówił nam ostatnio Szulczek w programie “Futbol Raport” (wywiad z trenerem od 1:18:05):
Widać świadomość dobrze wykonywanej roboty w Poznaniu. Jednocześnie szkoleniowiec zauważa, że zespół stać na jeszcze więcej:
- Sufit tej drużyny? Uważam, że mogliśmy wycisnąć więcej. Przede wszystkim mamy swoją jedenastkę i kilka naprawdę ciekawych opcji do zmian. Nawet w ostatnim meczu, gdy akurat wszyscy byli zdrowi, to naprawdę miałem kogo wpuścić. Nie powiedziałbym, że piąte miejsce to jest nasz sufit. Myślę, że można byłoby zrobić coś więcej, coś lepiej. Zresztą same mecze z Pogonią czy Lechem pokazywały, że choć przegrywaliśmy 1:3 czy 0:2, to mieliśmy też momenty, w których mogliśmy przechylić szalę na swoją korzyść. Uważam nawet, że więcej dobrego zrobiliśmy w polu karnym przeciwnika z Lechem i Pogonią, niż nawet w ostatnim, wygranym spotkaniu z Legią Warszawa.
Poza bardzo dobrymi wynikami z Wartą i niekrytą chęcią dalszego rozwoju drużyny, trener Szulczek może wydać zaraz duży talent na piłkarski świat. To szalenie istotne, by łączyć wyniki z jednoczesnym rozwojem młodych piłkarzy, którzy mogą przynieść klubowi duże pieniądze za transfer. Tak najprawdopodobniej będzie w przypadku Kajetana Szmyta.
- De facto wydawało się, że mogliśmy zrobić Kajtkowi krzywdę. Grał bardzo mało minut na wiosnę rok temu, ale ciężko pracował na treningach wyrównawczych. Zrobił duży krok do przodu. Często zawodnicy o tym mówią, że jeśli nie grają, to paradoksalnie jest trudniej, bo mamy dwa treningi wyrównawcze. Ci, którzy grają, odpoczywają wtedy po meczu. Kajtek miał zawsze predyspozycje do dobrej gry. Zrobił się z niego taki czołg - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Dobrze chroni piłkę, a do tego jest bardzo dynamiczny i agresywny W doskoku jest to taki typ skrzydłowego, który nie dość, że potrafi coś zrobić z piłką w trzeciej tercji, jest odważny i szalony, to jeszcze potrafi całkiem nieźle bronić, co prezentuje w kadrze młodzieżowej. Zapracował na to, wyrzeźbił to sobie sam, bo nie miał u mnie na początku dużego kredytu zaufania - podkreślał trener Warty.

Na Podlasiu też młody

Z kolei w Białymstoku kilka tygodni temu szefostwo Jagiellonii uznało, że zwolnionego Macieja Stolarczyka zastąpi nieznany większości kibiców, 33-letni Adrian Siemieniec. Nad rozwojem trenerskim także pracuje on od dawna, bo już od dziesięciu lat. Był wcześniej w sztabie Rozwoju Katowice, Chrobrego Głogów, Jagiellonii, Arki Gdynia i ŁKS Łódź.



“Jaga” w momencie odejścia Stolarczyka znajdowała się w bardzo trudnym położeniu. Zespół miał zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Siemieniec zdążył poprowadzić go w trzech meczach i zainkasował w nich sześć “oczek”. Dzięki temu ekipa z Podlasia na pięć kolejek przed końcem uciekła strefie spadkowej na dystans pięciu punktów. Nadal nie może być pewna utrzymania, ale w Białymstoku zapanował większy optymizm.
- Nie do końca jestem zadowolony. Wiem, że sześć punktów na trzy mecze to nie jest mało, ale chcemy grać w każdym meczu o pełną pulę. W Kielcach przegraliśmy, bo przez siedem - osiem minut straciliśmy kontrolę nad meczem i to kosztowało nas stratę bramki na 1:1. Dzięki temu Korona potem się nakręciła - powiedział nam trener Jagiellonii, będący gościem “Magazynu Ekstraklasy” (cały program TUTAJ, rozmowa z Siemieńcem od 31:00).
Siemieniec, podobnie do Szulczka, często nie kryje się z poczuciem niedosytu. Nawet gdy jest dobrze, to może być przecież jeszcze lepiej. Z wypowiedzi trenerów jasno wynika, że są cholernie ambitni. Choć obaj też potrafią docenić to, co wokół nich się dzieje.
- Bycie trenerem takiej drużyny i takich zawodników, to jest coś niesamowitego. Wielka duma i fantastyczne przeżycie, które zostanie ze mną do końca życia - mówił Siemieniec, choć po chwili dodał: - Są fragmenty, gdzie dobrze pracujemy i jestem zadowolony, ale chcę byśmy potrafili kontrolować mecz przez 90 minut. Na razie tak nie jest i nie współpracujemy na tyle ze sobą, by tak to wyglądało, choć każdy trening i każdy tydzień działa na naszą korzyść. Chcę widzieć progres z tygodnia na tydzień i mam wrażenie, że ta drużyna idzie do przodu.
Nieoficjalne wieści z Białegostoku mówią o tym, że jeśli Siemieniec zdoła utrzymać Jagiellonię w Ekstraklasie, to będzie miał możliwość dalszego prowadzenia zespołu. Sam zainteresowany dał ku temu wyraźne przesłanie: - Jeśli chodzi o moją przyszłość, to wszystko jest w moich rękach. Co to oznacza, w kontekście kontraktu, to pewnie sami jesteście w stanie sobie dopowiedzieć.
Sobotni mecz Jagiellonia - Warta będzie szalenie ważny dla obu trenerów. Poznaniacy marzą o sprawieniu jeszcze większej sensacji i zaatakowaniu czwartej pozycji w Ekstraklasie. Z kolei Jagiellonia potrzebuje kolejnych punktów, by wykonać następny krok w kierunku pozostania w lidze. Który trener z pokolenia trzydziestolatków okaże się lepszy?

Przeczytaj również