Wielka strata dla PZPN. Był najlepszym pracownikiem Bońka. Maciej Sawicki jest potrzebny polskiemu futbolowi

Wielka strata dla PZPN. Był najlepszym pracownikiem Bońka. Maciej Sawicki jest potrzebny polskiemu futbolowi
Norbert Barczyk / PressFocus
To znak, że PZPN może za miesiąc zmienić się nie do poznania. Marek Koźmiński i Cezary Kulesza walczą o stanowisko prezesa związku, a statek bez względu na wynik wyborów opuszcza Maciej Sawicki. Rola sekretarza generalnego jest obarczona dużą odpowiedzialnością i masą nadgodzin. Czy w PZPN-ie po 19 sierpnia będzie godne zastępstwo? I co dalej z Sawickim?
Maciej Sawicki objął tę nową dla siebie funkcję w listopadzie 2012 roku. Rola sekretarza generalnego PZPN okazała się bardzo trudna, gdyż po rządach Grzegorza Laty z szafy wylatywały kolejne trupy. Były piłkarz Legii Warszawa poukładał struktury i do dziś, a konkretnie do 19 sierpnia 2021 roku będzie prawdziwym skarbem dla związku.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rezygnacja nie jest zaskoczeniem. Coraz częściej Marek Koźmiński podkreśla aspekty, w których ma odmienne zdanie od Zbigniewa Bońka, który zatrudnił Sawickiego w PZPN. Tym bardziej Cezary Kulesza to człowiek z innego świata od ’’Zibiego”. Obaj kandydaci na prezesa, gdyby mieli taką możliwość, powinni postawić na Sawickiego w roli sekretarza, ale już teraz on sam taki scenariusz przekreśla, niezależnie od wyniku w wyborach.
– Na moją prośbę zarząd PZPN odwołał mnie dzisiaj z funkcji sekretarza generalnego ze skutkiem na 19 sierpnia. Oznacza to, że z ostatnim dniem prezesury Zbigniewa Bońka kończą swoją pracę w tej roli. Dziękuję prezesowi Bońkowi za szansę i zaufanie. Jak to w sporcie: nie wszystko się udało, ale jestem dumny z tych blisko dziewięciu lat. Decyzję w sprawie swojej przyszłości i pozostania w piłce podejmę po 18 sierpnia. Łączy nas piłka - takie słowa napisał w swoim oświadczeniu Sawicki.
To człowiek, który jest potrzebny polskiej piłce. 9 lat w PZPN-ie mogło go przeczołgać, wymęczyć, a Sawicki jako sprawny biznesmen mógłby odpuścić już sobie codzienną pracę w futbolu. Jednak polskie kluby powinny zrobić wszystko, by tak się nie stało. W końcu na wolnym rynku pojawiła się bardzo kompetentna postać.
Sawicki napisał, że przyszedł do PZPN z prezesem Bońkiem i razem z nim odejdzie. Na pewno ma w sobie dużą wdzięczność do Bońka, jednak nie jest to powód, dla którego należy go kojarzyć jako człowieka podobnego do urzędującego nadal prezesa. To zupełnie inna postać. Mniej kontrowersyjna, mniej ekscentryczna, zwracająca na sobie zdecydowanie mniej uwagi.
Czy Boniek zabierze Sawickiego do struktur UEFA? Nie można wykluczyć i nas to nie zdziwi, ale to człowiek, którego wręcz szkoda wypuszczać poza Polskę. On sam zarobi i jeszcze bardziej rozwinie się zawodowo, ale nasza piłka wtedy go straci.
A to idealny kandydat na… prezesa. Prezesa klubu w Ekstraklasie. W końcu klubowy odpowiednik roli pełnionej w związku przez Sawickiego nie istnieje. W klubach zagranicznych jest zatrudniony często ktoś taki jak dyrektor generalny, ale nie u nas. W Polsce nie każdy klub ma przecież dyrektora sportowego, choć ten niechlubny trend się zmienia.
W specyfice klubów Ekstraklasy wiele spada na prezesa, a ci często nie są kompetentni do wykonywania swoich obowiązków. Trudno godzić rolę właściciela z rolą prezesa klubu, o czym przekonuje się regularnie Dariusz Mioduski, głowa Legii Warszawa. W stolicy Sawicki odnalazłby się perfekcyjnie.
Maciej Sawicki na pewno nie pójdzie do średniaka Ekstraklasy, ale na miejscu kilku klubów właśnie teraz wykonalibyśmy pierwszy, zdecydowany krok, by zrobić fundament pod współpracę z obecnym jeszcze dyrektorem generalnym PZPN.
Nie chodzi w tym tekście, żeby wystawić laurkę i spuentować temat w ten sposób, że Sawicki nie obejrzy się na ofertę większości klubów Ekstraklasy. Jednak to osoba, którą warto zatrzymać w polskiej piłce. Dla jej rozwoju i dobra.

Przeczytaj również