To on uratuje reprezentację Polski? Na tej pozycji od lat jest dziura

To on uratuje reprezentację Polski? Na tej pozycji od lat jest dziura
Mateusz Porzucek / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot26 Jun · 16:23
Nieoczekiwanie reprezentacja Polski może rozwiązać wieloletni problem na newralgicznej pozycji. Jest też kilka innych ważnych punktów do odnotowania po turnieju w Niemczech. Co wiemy po EURO 2024?
Pozytywny kop po Holandii, kubeł zimnej wody po Austrii i powrót na te bardziej pozytywne tory po Austrii. Polacy nie sprawili niespodzianki na mistrzostwach Europy, zajęli prognozowane im ostatnie miejsce w trudnej grupie. Jest niedosyt, ale i sporo wykonanej pracy, którą można uznać za światełko, a nawet światło w tunelu. Przed miesiącem oczekiwania wobec biało-czerwonych leżały na podłodze, a jednak kadra potrafiła - przynajmniej fragmentami - porwać kibiców, wlać w ich serca nadzieję, pokazać trochę dobrej piłki. Za mało, by cokolwiek w Niemczech ugrać, ale wystarczająco, by wreszcie z jakimkolwiek optymizmem patrzeć w przyszłość. Zespół rośnie. Selekcjoner dostanie czas na poukładanie tych puzzli. Wszystko wskazuje na to, że najgorsze już za nami. Poprawił się poziom sportowy. Poprawiła się atmosfera wewnątrz i na zewnątrz. Pojawiła się taka pozytywna iskra, czego najlepszym dowodem są doniesienia o możliwej zmianie planów Wojciecha Szczęsnego, który planował ewakuację z kadry po EURO.
Dalsza część tekstu pod wideo
Z zakończonego porażką, ale mimo wszystko lepszego niż wskazywały niedawne oczekiwania turnieju, można wysnuć sporo wniosków, które pokazują tej reprezentacji kierunek na najbliższe miesiące, rozgrywki, lata. Michał Probierz ma instrumenty, by Polska poszła za ciosem i zamieniła ostatnie przebłyski w coś trwałego. Pewien kapitał już jest. Na co warto zwrócić uwagę?

Tylko jedna opcja

Dość bylejakości - zdaje się przekazywać selekcjoner, mówiąc o tym, by jego drużyna grała “swoje”, grała odważnie, grała w piłkę, nie chowała się za potrójną gardą. I to jest absolutnie słuszny kierunek. Nie róbmy trzech kroków do tyłu, jeśli już zrobiliśmy choćby jeden do przodu. Zostawmy już mecz z Austrią, gdzie zdaje się, że selekcjoner jednak przekombinował ze składem, a piłkarze pokazali brzydszą twarz z przeszłości. Mamy w kadrze ludzi do porządnego, jakościowego futbolu, więc z tego korzystajmy. Jak dobrze powiedział Łukasz Wiśniowski w “EURO Insajderze” na kanale Meczyki.pl: nie zabierajmy Piotrowi Zielińskiemu “zabawek”. Urbański, Szymański, Moder, Zalewski, Świderski, oczywiście też Lewandowski - jest z kim “poklepać”. Oczywiście, nie oznacza to całkowitej rezygnacji np. w drugiej linii z Slisza, Piotrowskiego czy tym bardziej Romanczuka - wszyscy mogą się przydać - ale w pierwszej kolejności myślmy o Polsce piłkarskiej.

Palący problem rozwiązany?

Idąc tym tropem, zróbmy przystanek przy pozycji numer “sześć”, już - jak kto woli - po prostu najgłębiej ustawionego pomocnika. Michał Probierz testował tam nawet Patryka Dziczka, przewinął się Damian Szymański, ostatnio grali Slisz i Romanczuk, wydaje się jednak, że gotowe rozwiązanie jest inne i “pod nosem”. To Jakub Moder, który zagrał przeciwko Francji. Wcześniej wykorzystywany wyżej i jako rezerwowy, we wtorek dostał inną rolę i wypadł może i nierówno, ale na pewno bardzo obiecująco.
Oczywiście, krytycy akcentowali sporo strat pomocnika Brighton, natomiast przynajmniej szukał on bardziej skomplikowanej gry, nieszablonowych rozwiązań. Brakowało mu dokładności, przy czym pokazał, że skanowanie przestrzeni, kontrola tempa czy decyzyjność nie sprawiają mu problemów.
Moder faktycznie chwycił za biało-czerwony ster, patrząc na fazę ataku miał najwięcej podań, najczęściej był przy piłce. Nie było idealnie (ledwo ponad 80% celności zagrań), ale było inaczej niż gdy “szóstkę” obsadzali zawodnicy mniej swobodnie operujący futbolówką.
- Wydaje się, że aby drużyna narodowa wykonała krok do przodu w ataku pozycyjnym i generalnie kulturze gry, potrzebny jest zawodnik o takiej charakterystyce, co pokazują przykłady wszystkich reprezentacji, które będą grać na EURO 2024 o medale - pisaliśmy TUTAJ w analizie taktycznej meczu z Francją.
No i właśnie o to chodzi. Jasne, jest co poprawiać, ale Moder dał nadzieję, że po latach testów Polska wreszcie będzie mogła oprzeć drugą linię na nowoczesnej wersji najniżej ustawionego pomocnika. Tę dziurę da się załatać.

Unikat

Niżej Moder, wyżej Urbański, czyli słówko o największym wygranym ostatniego miesiąca w reprezentacji Polski. Nie tylko mistrzostw Europy, ale i zgrupowanie przed nim. Całościowo można śmiało powiedzieć, że zawodnik Bolonii zrobił furorę. Zaliczył świetne wejście do kadry. Wrodzona chęć ryzyka, ta pozytywna bezczelność, luz - to jedno. Umiejętności stricte piłkarskie, doskonały przegląd pola i niestrudzona, rzetelna robota w pressingu - drugie, jeszcze ważniejsze. Połączenie tego wszystkiego daje nam nową jakość w ekipie biało-czerwonych. Urbański wyważył reprezentacyjne drzwi i w kilka spotkań przeszedł drogę od niezweryfikowanej ciekawostki, zawodnika “pod sprawdzenie”, do ważnego elementu zespołu. I docelowo elementu kluczowego, na którym można ten zespół budować. Unikatowy, klasowy, odważny piłkarz. To jest przyszłość reprezentacji.

Dawajcie następnych

Urbański utorował też ścieżkę następnym młodszym piłkarzom. Dał im przykład, że każdy, o ile predestynują go do tego umiejętności, a w głowie wszystko jest na swoim miejscu, może wejść do drużyny narodowej. Nawet jeśli robi to w trybie last minute i dopiero zbiera doświadczenie. W poczekalni są następne nazwiska. Drzwiami i oknami do szatni Michała Probierza wali Mateusz Bogusz, który w trakcie mistrzostw raz za razem dawał konkrety w MLS, a wiemy, że na radar selekcjonera trafił już wcześniej. Jest Jakub Kałuziński, niezwykle ceniony przez nowego trenera Borussii Dortmund Nuriego Sahina. On wprawdzie już zadebiutował z orzełkiem na piersi, nieco się “spalił”, natomiast ma czas, by przekonać do siebie trenera. To też cofnięty pomocnik, którego piłka nie parzy, będący - podobnie jak Moder - nadzieją na obsadzenie tej pozycji zawodnikami, jak mawiał Jerzy Engel, “na tak”. Do Bogusza i Kałuzińskiego dorzućmy Wdowika, Marczuka, zaraz mogą pojawić się kolejni. Krótko mówiąc: jest Urbański, dawajcie następnych.

Tam jest gorzej

“Dawajcie następnych” to też hasło, które można zastosować przy szukaniu optymalnego zestawienia w tyłach, gdzie sytuacja jest mniej kolorowa niż w drugiej linii. O ile Jakub Kiwior, mimo słabszego meczu z Francją, był i jest i będzie przyszłością tej drużyny, o tyle selekcjoner dalej musi przede wszystkim skupić się na poprawie niestabilnej gry obronnej. Paradoksalnie najpewniejszym punktem defensywy w Niemczech był wcześniej mocno “elektryczny” Jan Bednarek. On się obronił, dał sygnał, że udany sezon w Anglii nie wziął się znikąd, że dalej może coś do tej reprezentacji wnieść, być jej wartością dodaną.
Wciąż jednak musimy mówić o brakach kadrowych i znakach zapytania w tylnej formacji. Paweł Dawidowicz jako docelowy lider obrony to nadal zagadka. Bartosz Salamon zdał egzamin przydatności, Sebastian Walukiewicz w ocenie selekcjonera to najwyraźniej na dziś opcja mocno awaryjna. To jednak za mało. I “szabel”, i jakości. Problem w tym, że sama zmiana dla zmiany, bez gwarancji poprawy, nie stanowi rozwiązania. Zobaczymy, co Michał Probierz zaproponuje nam na Ligę Narodów i eliminacje do MŚ 2026. Patrząc szerzej: na starcie, mimo popełnionych błędów, wykonał kawał dobrej roboty, przekroczył oczekiwania. Czas pójść za ciosem i sprawdzić się w biegu długodystansowym.

Przeczytaj również