"Jeden prosty trik" i Dembele odpalił. Enrique miał plan, wieczny niewypał w życiowej formie
Nieskuteczny, przepłacony, przereklamowany, wiecznie kontuzjowany. Przez lata oceniano Ousmane’a Dembele przy użyciu tych epitetów. Dziś Francuz zrywa wszystkie przyczepione łatki.
- Jeśli Dembele poprawi wykończenie, może zgarnąć Złotą Piłkę - powiedział kilka tygodni temu Ludovic Giuly na antenie Telefoot. - Kiedy ludzie rozmawiają na temat Ousmane’a, zwykle skupiają się na jego wadach. A ja wolałbym mówić o zaletach. To wyjątkowy gracz, jeśli chodzi o drybling, kreowanie gry, umiejętność korzystania z przestrzeni na boisku. Gdyby lepiej kończył akcje, może walczyłby o Złotą Piłkę - wtórował Julien Stephan, były trener Rennes.
Wydawało się, że Ousmane Dembele już nie zdoła skutecznie popracować nad największym mankamentem. W Barcelonie przez sześć lat czekano na moment, w którym Francuz zacznie regularnie wykorzystywać podbramkowe sytuacje. Od zawodnika wartego kilkadziesiąt, a swego czasu ponad 100 mln euro, należało oczekiwać co najmniej kilkunastu goli na sezon. Nie gwarantował ich jednak ani na Camp Nou, ani podczas debiutanckiego sezonu na Parc des Princes. Aż nastąpił przełom.
Chociaż trudno w to uwierzyć, “Dembouz” w tym roku pozostaje najskuteczniejszym zawodnikiem świata. Od początku stycznia strzelił 13 goli w siedmiu meczach, łącznie zebrał aż 16 trafień w ostatnich dziesięciu występach dla PSG. Niedawno został pierwszym zawodnikiem w historii paryżan, który skompletował hat-tricki w dwóch kolejnych spotkaniach. Obserwując kolejne starcia mistrzów Francji, można dojść do wniosku, że nad Sekwaną doszło do małego cudu. Oto synonim nieskuteczności stał się maszyną do zdobywania bramek. Jak do tego doszło?
Wendeta
Wszystko tak naprawdę zaczęło się w kwietniu ubiegłego roku, kiedy PSG wylosowało Barcelonę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Kibice Katalończyków zacierali ręce, mając na uwadze mizerną formę Dembele. Aż trudno w to uwierzyć, ale w 30 pierwszych meczach dla paryżan zebrał on raptem jednego gola. Oczywiście, notował asysty, potrafił wkręcać rywali w ziemię, ale w tym wszystkim, jak zwykle, brakowało produktu końcowego. Sam zainteresowany zachowywał jednak spokój przed starciem z byłym pracodawcą.
- Między 20. i 26. rokiem życia człowiek bardzo się zmienia, rozwija, ewoluuje. Stajesz się dorosły, dojrzały, pojawia się wiele nowych obowiązków w życiu prywatnym i zawodowym. W Barcelonie i teraz w Paryżu doświadczyłem mnóstwa różnych rzeczy, wyciągnąłem z tego wiele lekcji i myślę, że teraz jestem bardziej dojrzałą osobą. Z natury nadal jestem bardzo spokojny. Przed wielkimi meczami w Lidze Mistrzów nie czuję dodatkowej presji. Margines błędu w takich spotkaniach jest bardzo mały, ale najważniejsze jest właśnie zachowanie spokoju - mówił tuż przed spotkaniem z Barceloną na łamach portalu UEFA.
Motywacja i chęć postawienia na swoim potrafią czynić cuda. Wychowanek Rennes został absolutnym bohaterem wspomnianego dwumeczu. Strzelił “Blaugranie” dwa gole, do tego wywalczył rzut karny zamieniony na bramkę przez Kyliana Mbappe. Kibice na Estadi Montjuic zdzierali płuca, wygwizdując nielubianego skrzydłowego. Ale to on opuszczał stolicę Katalonii jako zwycięzca. W rewanżu poprowadził paryski zespół do triumfu 4:1, który poskutkował awansem do półfinału LM. Pokazał, że zemsta smakuje najlepiej na zimno.
- Enrique zapewnił mi większą swobodę na boisku. Mogę grać na różnych pozycjach, jako "dziesiątka" lub fałszywa "dziewiątka". W Barcelonie byłem przyklejony do skrzydła. Teraz trener powtarza mi, abym był w ciągłym ruchu. Wiele się nauczyłem pod wodzą "Lucho" - przyznał "Dembouz" dla dziennika Marca.
Snajper wyborowy
Znalazł jeden prosty sposób na wydobycie z Dembele pełni potencjału. Obrońcy rywali go nienawidzą. Zobacz jak. Brzmi absurdalnie, ale proces odrestaurowania tego zawodnika naprawdę nie wydaje się szczególnie skomplikowany. Pozornie prosta decyzja Enrique o przesunięciu nominalnego skrzydłowego bliżej środka ataku okazała się kapitalnym posunięciem. Po utracie Mbappe zespół potrzebował piłkarza, który potrafiłby niemal co mecz trafiać do siatki. Szczególnie, że Randal Kolo Muani został skreślony przez trenera, a Goncalo Ramos na początku rozgrywek leczył kontuzję. W rolę snajpera musiał wcielić się inny gracz.
- Mój cel na ten sezon? Chcę zdobywać więcej bramek. Straciliśmy zawodnika, który zapewniał wiele goli, więc teraz wszyscy musimy kończyć więcej akcji. Często słyszę, że staram się być zbyt hojny, że za bardzo szukam podaniem. Trener i koledzy z drużyny powtarzają mi, żebym sam poszukał okazji na strzelenie gola. W tym sezonie chcę się mocniej na tym skupić, pracuję nad tym na każdym treningu - przyznał po pierwszej kolejce Ligue 1 w wywiadzie dla DAZN.
Jak powiedział, tak zrobił. Dembele znakomicie odnajduje się jako zawodnik operujący bliżej bramki rywala. Już nie musi wikłać się w serię dryblingów, zwodów i przekładanek, aby stworzyć zagrożenie. Funkcję boiskowych “pokręteł” przejęli Desire Doue, Bradley Barcola czy od niedawna Chwicza Kwaracchelia. 27-latek ma korzystać z tego, co mu wykreują. I robi to z niesamowitą regularnością.
Od początku rozgrywek zebrał już 21 trafień, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. W tym sezonie strzelił o pięć goli więcej niż powinien według modelu expected goals. W poprzednim był zaś 2,4 na minusie. Skuteczność bierze się z powtarzalności. Teraz oddaje średnio 5,13 strzału na 90 minut, rok temu było to tylko 2,78. Celność uderzeń podskoczyła z 32% do 48%. Średnio już nie co piąta, a co trzecia celna próba ląduje w siatce. Zamiast sześciu kontaktów z piłką w polu karnym, notuje po dziewięć w każdym spotkaniu. Co ciekawe, rozwój strzelecki zupełnie nie wyhamował jego duszy kreatora. Liczba kluczowych podań wzrosła nawet z 2,3 na mecz do 2,4. Zmalały za to liczby dryblingów i pojedynków, jednak właśnie tu leży klucz do sukcesu. Francuz przestał być zawodnikiem, który zapewnia dużo szumu i mało konkretów. Tak naprawdę stał się przeciwieństwem samego siebie sprzed kilku lat.
- Ousmane jest w znakomitej formie. Jego statystyki są o niebo lepsze niż na początku kariery - powiedział ostatnio Enrique. - W jego przypadku nie nakładamy żadnych ograniczeń. On wie, że musi być ważnym elementem drużyny, zawodnikiem decydującym, liderem. Myślę, że robi to, a jego praca wykracza poza strzelanie goli. W trakcie poprzedniego sezonu powtarzałem, że bez Mbappe możemy mieć lepszy atak i lepszą obronę. Ciągle to powtarzam, a liczby to potwierdzają - dodał.
- Widać, że w tym sezonie skuteczność Dembele uległa znacznej poprawie. Już wcześniej był bardzo niebezpiecznym zawodnikiem ze względu na swój drybling. Pewnym jest, że kiedy obrońca ma przed sobą takiego rywala, nie czuje się dobrze - zachwycał się Bixente Lizarazu, cytowany przez Canal-supporters.com. - Kiedy Dembele nie strzelał goli, irytował swoją grą. Ale obecnie sprawia, że wszyscy zawodnicy wokół niego są lepsi. Jeśli utrzyma wysoki poziom skuteczności, to będziemy mieć gracza klasy światowej, jakiego jeszcze nie widzieliśmy - dodał Daniel Riolo, ekspert RMC Sport.
Niezmienny charakterek
Warto podkreślić, że Dembele wciąż nie jest zawodnikiem idealnym. Zdarzają mu się błędy i to kosztowne. W prestiżowym starciu z Bayernem Monachium bezmyślnie osłabił zespół. Mając już żółtą kartkę, sfaulował Alphonso Daviesa pod polem karnym “Die Roten”, za co został odesłany do szatni. Nie został też nawet powołany na hitową potyczkę z Arsenalem. We Francji podawano, że po wcześniejszym meczu z Rennes miał posprzeczać się z Enrique. Trener nie był zadowolony z tego, w jaki sposób jego podopieczny pracował, a konkretnie nie pracował.
- Kiedy mogę, jestem twardy. Kiedy trzeba, jestem pobłażliwy. Między nami nie doszło do żadnej kłótni. Mieliśmy jedynie problem dotyczący zaangażowania. Jeśli ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków wobec zespołu, nie jest gotowy do gry w kolejnym meczu. Jestem pewien swojej decyzji, to najlepszy możliwy wybór dla drużyny, której Ousmane oczywiście pozostaje częścią - tłumaczył wówczas “Lucho”.
Można popełnić błąd, ale najważniejsza jest późniejsza reakcja. W Barcelonie Dembele ewidentnie nie potrafił ustabilizować formy na okres dłuższy niż miesiąc. Wówczas przeszkadzały mu też problemy zdrowotne, których całkowicie wyzbył się po przeprowadzce do Paryża. W tym sezonie przegapił tylko jeden mecz z powodu przeziębienia. Po powrocie na murawę od razu strzelił gola Manchesterowi City. W międzyczasie swoją bramką w doliczonym czasie gry zapewnił triumf nad Monaco w Superpucharze Francji. Został prawdziwym bohaterem.
Paryski spokój
Paryski projekt chwilowo zmierza w odpowiednim kierunku. Zgadzają się wyniki, do tego klub ogłosił przedłużenia umów z Luisem Enrique, Vitinhą, Hakimim i Nuno Mendesem. Doue oraz Barcola zapewniają magię, Dembele pędzi po koronę króla strzelców Ligue 1. Wszystko zdaje się układać po myśli PSG, chociaż do końca sezonu jeszcze daleka droga. Jednym z nadchodzących testów będzie rywalizacja ze Stade Brest w 1/16 finału Ligi Mistrzów. Niedawno ekipy te zmierzyły się na krajowym podwórku. Mistrzowie wygrali 5:2 po hat-tricku “Dembouza”.
- Trzy strzelone gole? Myślę, że należy pogratulować całej drużynie, a przede wszystkim asystującym. Dostałem bardzo dobre podania od Barcoli i Kang-ina. Teraz jestem "dziewiątką" i muszę strzelać gole. Kiedy grałem bliżej linii, trudniej było trafiać do siatki. Aby dostać się do bramki, musiałem minąć trzech, czterech rywali. Teraz mam przed sobą jednego. To działa - przyznał w rozmowie z BeIN Sports.
- Znam Dembele odkąd mieliśmy po 14 lat. Jestem jego największym fanem, nie jestem zaskoczony, że gra na takim poziomie. Myślę, że nastąpił u niego przełom, jest bardziej zrelaksowany pod bramką rywali. Zawsze był topowym graczem - stwierdził zaś Kylian Mbappe, przywoływany przez portal Goal.com.
We francuskiej prasie ujawniono, że Dembele powinien teraz odczuwać szczególną motywację. Latem miał bowiem założyć się z kilkoma kolegami z PSG o zegarki marki Rolex. Zakład dotyczy liczby goli strzelonych przez niego w tym sezonie. Konkretna granica nie wyciekła do mediów, jednak zdaje się, że 27-latek już może szykować miejsce na nadgarstku. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Za to kibice paryżan odczuwają szczęście, licząc kolejne trafienia swojego ulubieńca.