Symbol nowego otwarcia w reprezentacji. "Oby omijały go kontuzje"
Michał Probierz rozpocznie nowy etap reprezentacji Polski ze sprawdzoną grupą zawodników i kilkoma nowymi, którym będzie się przyglądał. Większa kontrowersja jest jedna, ale... nie ma większego znaczenia.
Ta kontrowersja to oczywiście brak Kamila Grabary, który zadebiutował już w Bundeslidze w barwach Wolfsburga. Co prawda wpuścił trzy gole w meczu z Bayernem, ale zaliczył też sześć interwencji i znalazł się w jedenastce pierwszej kolejki wg kickera.
25-latek to ulubieniec samego Wojciecha Szczęsnego, który namaścił go w wywiadach na swojego następcę, ale na razie nie cieszy się zaufaniem kolejnych selekcjonerów i jego jedynym występem w pierwszej kadrze pozostaje mecz z Walią w Lidze Narodów w czerwcu 2022, za Czesława Michniewicza. Pozostaje się domyślać, co stoi za tą decyzją, ale im dłużej Grabara będzie grał dobrze w Bundeslidze, tym większym "kamieniem w bucie" Probierza będzie jego nieobecność na zgrupowaniach kadry.
Umówmy się jednak - nazwisko drugiego albo trzeciego bramkarza to nie jest wielki problem. Po EURO 2024 i zakończeniu kariery przez Szczęsnego wygląda na to, że numerem jeden w reprezentacji jest Łukasz Skorupski, a naciskał go będzie osiem lat młodszy Marcin Bułka. Trzecim jest Bartłomiej Drągowski, którego Probierz zna z Jagiellonii i którego powoływał już na początku swojej kadencji, ale wtedy bramkarz Panathinaikosu był kontuzjowany.
Mrozek jak Kochalski
W kadrze pierwszy raz jest też Bartosz Mrozek z Lecha Poznań, który od początku sezonu imponuje formą. To dla niego wyróżnienie i możliwość udziału w treningach reprezentacji. To kolejny zawodnik z Ekstraklasy doceniony w ten sposób. Na EURO w tej roli zaproszony był Mateusz Kochalski, ale już wtedy Mrozek znajdował się na liście kandydatów.
Widać, że Probierz utrzymuje szacunek albo może sentyment do Ekstraklasy. W obronie nie ma co prawda Bartosza Salamona, który wypadł ze składu Lecha Poznań i chyba w wieku 33 lat nie ma już dla niego przyszłości w kadrze. Symbolem nowego otwarcia jest Kamil Piątkowski, który na starcie sezonu gra w pierwszym składzie Salzburga (oby w końcu omijały go kontuzje). Za sprawą Mrozka jednak liczba zawodników Lecha się zgadza.
W drugiej linii nie ma wyróżniającego się w pierwszych kolejkach Antoniego Kozubala, ale jest jego "następca" w drugiej linii GKS-u Katowice. Kozubal wybił się na wypożyczeniu w "Gieksie" w zeszłym sezonie, a teraz do beniaminka wypożyczony jest jego kolega z reprezentacji do lat 19, Mateusz Kowalczyk. I to on, niespodziewanie, dostał okazję, by poznać się i otrzaskać z dorosłą kadrą we wrześniu. Czy żeby grać? Śmiem wątpić.
Większe szanse debiutu w dorosłej kadrze ma 23-letni Mateusz Bogusz, który grał już na każdym szczeblu juniorskim, uzbierał 18 występów w "młodzieżówce", a teraz błyszczy formą strzelecką w MLS. Dobrze, że selekcjoner, wbrew medialnym przeciekom, nie lekceważy dobrej chwili w karierze wychowanka Ruchu i sprawdzi na żywo, na co go stać. A stać na wiele.
Bez trzęsienia ziemi
Bogusz to kolejny przebojowy pomocnik młodego pokolenia z "ciągiem na bramkę", który dołącza do Kacpra Urbańskiego i Nicoli Zalewskiego. Probierz odważnie postawił na nich w ostatnich miesiącach i nie żałuje. Pokazał, że nie boi się odważnych decyzji personalnych, ale na otwarcie nowego cyklu reprezentacji (zwieńczy go mundial 2024, oby z naszym udziałem) nie dokonał w kadrze trzęsienia ziemi. Zrezygnował jedynie z tych, którzy nie obecnie nie grają albo są kontuzjowani jak Salamon czy Taras Romanczuk.
Ale i tutaj są wyjątki, bo taki Jakub Moder od EURO nie rozegrał w klubie ani minuty. Wraca do zdrowia po urazie, z którym grał już w Niemczech i w starciach ze Szkocją lub Chorwacją może dostać cenne minuty na boisku. Zobaczymy, czy nadal jako zawodnik Brighton. Jakub Kiwior też w Arsenalu przesunął się w hierarchii rezerwowych jeszcze dalej. Najwyraźniej ci dwaj to nie są dla Probierza zawodnicy, z których może lekką ręką zrezygnować. Kiwiora można było skreślić, ale kto miałby grać za niego?
Gdzieś w głębi duszy rozczarowanie czuć może jedynie Michael Ameyaw, wokół którego zrobiło się w ostatnich dniach głośno. Media obwieściły jego powołanie, tymczasem okazało się, że był to tylko "fakt medialny" i na razie skrzydłowy Piasta będzie musiał obejść się smakiem. Być może słusznie, bo po pierwsze w systemie z wahadłami za bardzo nie ma miejsca dla gracza o takiej charakterystyce, a po drugie Ameyaw - choć strzelił w tym sezonie już dwa gole - to chyba jednak nie jest jeszcze zawodnik klasy międzynarodowej.
Skorupski - Bednarek, Dawidowicz, Kiwior - Frankowski, Moder, Zieliński, Zalewski - Urbański, Szymański - Lewandowski
Tak wyglądał wyjściowy skład biało-czerwonych na ostatni mecz międzynarodowy, na EURO z Francją (1:1) i nie zdziwimy się jeśli podobnie będzie wyglądać jedenastka na mecze Ligi Narodów. Przed tamtym spotkaniem selekcjoner zapowiadał, że postawi na graczy, na których chce budować drużynę w kolejnych etapach. Najwyraźniej w tym przypadku nie blefował. To dobrze. Rozwój lubi stabilizację, również w piłce.