Wayne Rooney dokonuje niemożliwego. Ten egzamin "Wazza" zdaje z wyróżnieniem. "Szalony thriller"

Wayne Rooney dokonuje niemożliwego. Ten egzamin "Wazza" zdaje z wyróżnieniem. "Szalony thriller"
Russell Hart / Press Focus
Wayne Rooney dokonuje z Derby County niemożliwego. I choć być może ta historia nie zakończy się happy-endem, to nie sposób nie docenić wpływu “Wazzy” na grę “The Rams”. Były znakomity piłkarz zdaje egzamin trenerski z wyróżnieniem.
Wayne Rooney otrzymał w tym sezonie arcytrudne zadanie. Po tym, jak Derby County zostało ukarane odjęciem 21 punktów za problemy natury finansowej, wielu skazywało “The Rams” na spadek. Z legendą angielskiej piłki u sterów zaciekle walczą jednak o utrzymanie. Były zawodnik Manchesteru United, mimo praktycznie zerowego doświadczenia trenerskiego, wyciska ze swoich piłkarzy absolutne 100%, by do końca liczyli się w wyścigu o pozostanie w Championship.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rooney przejął posadę menedżera Derby County po Phillipie Cocu, który rozstał się z klubem po katastrofalnym początku sezonu 2020/2021. Anglik został trenerem tymczasowym zespołu i wydatnie pomógł ekipie z Pride Park Stadium w utrzymaniu się na zapleczu Premier League. Pod jego wodzą “Barany” odnotowały zwyżkę formy, która towarzyszyła im dość długo, praktycznie do samej końcówki rozgrywek. Wtedy jednak zespół Rooneya zafundował kibicom prawdziwy kardiologiczny rollercoaster, przegrywając sześć meczów z rzędu i unikając spadku dopiero w ostatniej kolejce za sprawą remisu 3:3 z Sheffield Wednesday. Większe problemy miały jednak dopiero nadejść, choć “Wazza” podpisał kontrakt z klubem do 2023 roku.

Nowy sezon, nowe problemy

Derby rozpoczęło sezon pełne nadziei na miejsce w okolicach środka tabeli. I właśnie tam by się obecnie znajdowało, gdyby nie fakt, że nieco ponad miesiąc po starcie ligi, krajowa federacja ukarała “The Rams” dziewięciopunktową karą za niespłacone zadłużenie. Jej ostateczny wymiar rozszerzono do 21 oczek. Nic zatem dziwnego, że nastroje na Pride Park Stadium były, co by nie mówić, po prostu fatalne. Zespół spadł na ostatnie miejsce w tabeli praktycznie z marszu, a szanse na uniknięciu spadku stały się wręcz mikroskopijne.
Wayne Rooney postanowił obrać taktykę zdjęcia presji ze swoich zawodników. Jego odpowiedzi na pytania dziennikarzy o bardzo trudne położenie klubu miały jasny i krótki przekaz. Derby County najzwyczajniej w świecie nie miało nic do stracenia. Wydawałoby się, że trudno o solidną motywację, gdy tracisz z dorobku punktowego równowartość siedmiu wygranych spotkań. Jednak po decyzji władz ligi o rozszerzeniu kary, w zawodnikach “The Rams” nie było widać demotywacji. Wręcz przeciwnie. Rooney i jego piłkarze, w okresie od 21 listopada do 19 lutego, wygrali siedem spotkań, trzy zremisowali i pięć przegrali. To wynik godny pochwały, na który pracowała cała drużyna. A pieczę nad odpowiednim podejściem taktycznym oraz nastawieniem mentalnym sprawuje oczywiście sam “Wazza”, który zdaje ten trudny egzamin trenerski z wyróżnieniem.

Taktyczna metamorfoza

Anglik nie posiada zbyt dużego doświadczenia trenerskiego, lecz jako były znakomity piłkarz zna przecież od podstaw grę w wielu systemach, na różnych pozycjach. To niewątpliwie jedna z najbardziej zasłużonych postaci w świecie brytyjskiej piłki, co zapewne ma niebagatelny wpływ na atmosferę w szatni. Samym podejściem mentalnym, jak dobre by nie było, nic się jednak w futbolu nie ugra. Rooney wniósł do zespołu świeżość nie tylko w ujęciu personalnym, ale również taktycznym.
Wyjściowa formacja, w której jego podopieczni wychodzą na murawę w większości meczów, to 4-2-3-1. Jednak w grze “The Rams” widać płynne przejścia na inne systemy w różnych fazach ataku i obrony. W założeniach taktycznych prym wiedzie solidna, zwarta linia defensywna oraz piłka dość bezpośrednia - z nastawieniem na szybkie dostarczanie jej w strefę ataku i indywidualne pojedynki skrzydłowych. Gdy Derby broni dostępu do własnej bramki, domyślna formacja zmienia się w standardowe 4-4-1-1 lub 4-5-1. W ten sposób Rooney zagęszcza środek pola oraz próbuje wypchnąć ofensywne wypady przeciwnika. I trzeba przyznać, że zdaje to egzamin.
Potwierdza to niewielka liczba straconych bramek. 39 wpuszczonych goli to 13. wynik w lidze (na 24 zespoły), a biorąc pod uwagę jedynie spotkania rozgrywane na własnym boisku, ekipa byłego reprezentanta Anglii plasuje się pod tym względem na ósmym miejscu. Wysoka linia pressingu sprawia, że “The Rams” to bardzo wymagający przeciwnik. Za przykład błyskawicznego doskoku z efektem w postaci natychmiastowego przejęcia piłki niech posłuży powtórka pierwszej bramki z meczu przeciwko Luton.
W zamyśle chodzi o jak najszybsze i jak najdokładniejsze odcięcie rozgrywającym w obronie zawodnikom przeciwnika dróg wyprowadzenia piłki, dzięki czemu rywal ma do wyboru pozbycie się jej długim podaniem bądź ryzykowanie w grze na małej przestrzeni.
Jeśli zaś chodzi o schemat wykańczania akcji, w grze Derby pod wodzą Rooneya obserwujemy znacznie więcej pojedynków jeden na jeden w bocznych sektorach. Stwarzanie przewagi przy ryzyku straty stało się elementem założeń taktycznych, a przynajmniej ich efektem.

Motor napędowy

Wayne Rooney to niezwykle wyrazista, piłkarska postać. Nic dziwnego, że jest w stanie tchnąć nowe życie w niektórych zawodników i wykrzesać z nich 100%. Najlepszym przykładem takiego stanu rzeczy jest forma Toma Lawrence’a. 28-letni Walijczyk to bezapelacyjnie najlepszy zawodnik “The Rams” w obecnym sezonie. Jego nominalna pozycja to ofensywny pomocnik, lecz z powodzeniem rozgrywa niektóre spotkania również jako lewoskrzydłowy bądź klasyczna dziewiątka. Strzelił, jak dotąd, dziewięć bramek, co stanowi ponad 27% wszystkich goli zdobytych przez Derby. Na koncie ma również cztery asysty, co jest najlepszym wynikiem w zespole. Praktycznie wszystko, co dobre w grze podopiecznych Rooneya, zaczyna się i kończy właśnie za sprawą Toma Lawrence’a.
Jak na dłoni widać ogromny wpływ Irlandczyka na wyniki całej drużyny. Wystarczy powiedzieć, że ostatnie trzy ligowe występy “The Rams” zakończyły się trzema porażkami. I można śmiało wysnuć tezę, że znaczący wpływ miała na to absencja ich najlepszego strzelca i asystenta. Lawrence był bowiem zawieszony na trzy kolejki za nieodpowiedzialne wejście i czerwoną kartkę w spotkaniu przeciwko Peterborough. Kapitan zespołu odpokutował już winy i będzie dostępny na najbliższy, sobotni mecz z sąsiadującym w tabeli Barnsley. To idealny moment na odkucie się.

Rzadko spotykane

Słowo jeszcze o Rooneyu. Wyobraźcie sobie, że sprawujecie pieczę nad drużyną z Championship, która toczy ciężki bój o utrzymanie. Pewnego wieczora dowiadujecie się od swojego agenta, że klub z Premier League chce nawiązać z Wami współpracę. I to nie byle jaki klub, ale ten, w którym zaczynaliście swoją przygodę z piłką. Wiążą się z tym oczywiście większy prestiż i pieniądze. Dokładnie tak było w przypadku Wayne’a Rooneya, gdy niedawno zgłosił się po niego Everton. Jednak szacunek Anglika, jakim darzy Derby County, nie pozwolił mu porzucić klubu w potrzebie.
- Everton skontaktował się z moim agentem w celu zaproponowania mi stanowiska menedżera - mówił na jednej z konferencji Rooney. - Musiałem jednak odmówić. Chociaż wierzę, że na 100% jestem gotowy na wejście do Premier League, czuję, że mam tutaj, w Derby, do wykonania zadanie. I jest to dla mnie niezwykle ważne.
Obrazek dość rzadki i zasługujący na pochwałę. Oddany trener, który ma świadomość trudnego położenia swojej ekipy oraz przedkłada dobro klubu nad własne ambicje i finanse to coś, nad czym warto się pochylić. Chapeau bas, Wayne!

Szalony thriller

Wayne Rooney w Derby County to nie ckliwa, romantyczna historia. To szalony thriller, który stawia na niesamowite zwroty akcji. A obecnie zbliżamy się do zawiązania fabuły. Anglik dostał zadanie z gatunku niemożliwych, lecz konsekwentnie zmierza do określonego celu. Wyjątkowa osobowość jest swoistym katalizatorem motywacji oraz formy jego piłkarzy, a podejście taktyczne pozwala zespołowi czynić ciągłe postępy. Do bezpiecznego miejsca “The Rams” tracą obecnie osiem punktów, mając rozegrany jeden mecz więcej. Przed nimi 11 ciężkich batalii o przetrwanie, a najbliższa z nich już w tę sobotę. “Wazza” udowodnił już jednak, że potrafi wraz ze swoimi piłkarzami dokonywać niemożliwego. Czas napisać kolejny rozdział tej historii.

Przeczytaj również