Biją się o Ekstraklasę, wszyscy ostatnio przegrali. Kto złowi baraże? "Chyba nie dorośliśmy, by powalczyć"
Po ostatniej kolejce Fortuna I Ligi można złośliwie napisać, że nikomu nie spieszy się bić w barażach o Ekstraklasę. Przegrały wszystkie drużyny walczące o szóste miejsce w tabeli. I wszystkie mają swoje problemy.
- Jestem bardzo, bardzo na siebie zdenerwowany, bo fatalnie przygotowałem zespół do tego spotkania. Mam do siebie żal. Nie pomogłem drużynie.
- Tej drużynie nie idzie, cały czas to się dzieje. Brakowało jakości piłkarskiej. Na ławce nie ma “armat”. Problem jest głębszy, to nie czas czy miejsce, by o tym gadać.
- Zagraliśmy słabe spotkanie. To był kolejny mecz, który pokazał, że chyba nie dorośliśmy do tego, by o coś w tej lidze powalczyć.
Trzy wypowiedzi trzech różnych trenerów po minionej, 31. kolejce Fortuna I Ligi. Co je łączy? Autorzy tych słów prowadzą zespoły walczące o ostatnie wolne miejsce w barażach. Daniel Myśliwiec ze Stali Rzeszów, Ryszard Wieczorek z Arki Gdynia i Dariusz Żuraw z Podbeskidzia na finiszu pierwszoligowych zmagań nie mają łatwo.
Dwie części
Na trzy kolejki przed końcem sezonu góra tabeli wyraźnie podzieliła się na dwie części. Blisko Ekstraklasy jest ŁKS, o drugie miejsce prawdopodobnie powalczą Ruch Chorzów z Wisłą Kraków, a na ich potknięcia będą czekać ekipy Bruk-Betu i Puszczy Niepołomice. Przy czym obie nie muszą obawiać się wypadnięcia poza czołową piątkę. Tym samym można powiedzieć, że pięć drużyn bije się o bezpośredni awans, z czego trzy zagrają w barażach. Czwarty do brydża zostanie wyłoniony z grona zespołów zajmujących lokaty sześć, siedem i osiem.
Szósta Stal ma dziś na koncie 46 punktów, o dwa więcej od Arki i o trzy od Podbeskidzia. O tym, że warto wejść do baraży nawet z najgorszej pozycji, wiedzą coś w Łęcznej. Dwa lata temu Górnik rzutem na taśmę uplasował się na szóstym miejscu w sezonie zasadniczym, po czym niespodziewanie - pewnie nawet dla siebie - wygrał dwa mecze barażowe i zameldował na najwyższym szczeblu. Nie była mu straszna ani rola underdoga, ani dwa spotkania wyjazdowe, które musieli rozegrać. Historia ekipy z Lubelszczyzny, choć bez długofalowego happyendu, bo Górnik od razu spadł z Ekstraklasy, może być inspiracją dla rzeszowsko-gdyńsko-bielskiego tercetu.
Aby jednak cokolwiek w tych barażach ugrać, a najpierw w ogóle się do nich zakwalifikować, i Stal, i Arka, i Podbeskidzie muszą wyglądać lepiej niż w ostatniej kolejce. Żadna z tych drużyn nie zdobyła w 30. serii gier choćby punktu. Wszystkie solidarnie przegrały. Zaczęła Arka, którą na własnym boisku ograł Ruch. Grający bezpośrednio po niej zespół z Rzeszowa nie wykorzystał okazji, by odskoczyć w tabeli, bo przegrał w Opolu z Odrą. Na “deser” przed szereg nie zamierzało też wychodzić Podbeskidzie. Podopieczni Dariusza Żurawia ulegli w Sosnowcu Zagłębiu, mimo długiej gry w przewadze. Nie dziwi więc wydźwięk cytowanych wyżej wypowiedzi.
Nam wygrywać nie kazano
Co więcej, wokółbarażowe trio zgodnie mogło przyznać, że straciło punkty zasłużenie. Arka przystępowała do potyczki z Ruchem po porażce w Rzeszowie, ale jednocześnie z optymizmem. Po pierwsze, gra i liczba stworzonych sytuacji na boisku Stali wskazywała, że coś w Gdyni wreszcie zaczyna działać. Po drugie, “Niebiescy” przyjechali nad morze świeżo po zaskakującej przegranej z Resovią. Nawet bukmacherzy uznawali gdynian za faworyta tego starcia. Tyle że arkowcy, jak to zwykle czynią w tym sezonie na swoim stadionie, zawiedli. Szybko stracili gola, następnie zmarnowali kilka okazji bramkowych, po czym Ruch zamknął sprawę przed przerwą po efektownej kontrze.
Zawodnicy Arki mogli mieć do siebie pretensje szczególnie za pierwszą bramkę dla rywali. Oddali im piłkę przy własnym rozegraniu, zaspali przy aucie, po czym z interwencją spóźnił się Kacper Krzepisz. Istny przepis na katastrofę. “Żółto-niebiescy” wyglądali na podłamanych wynikiem po 45 minutach i w drugiej połowie nie odwrócili losów spotkania. Znów szwankowała skuteczność, gra w defensywie, koncentracja. Arkowcy popełniali proste błędy, nie potrafili celnie podać, przyjąć, a jak już kreowali okazje, to pudłowali. Mecz z Ruchem był wymownym podsumowaniem gry gdynian u siebie przez cały sezon. Trener Ryszard Wieczorek sprawiał po ostatnim gwizdku wrażenie rozgoryczonego, zirytowanego i zrezygnowanego.
Sporo powodów do zdenerwowania miał też Daniel Myśliwiec. Opiekun drużyny z Rzeszowa przyznał, że zaryzykował, wystawiając do gry piłkarzy nie w pełni sił. Chwalił też organizację gry Odry i nie uciekał od odpowiedzialności za błędy. Z drugiej strony, opolanie, choć zasłużyli na wygraną, to zaskoczyli Stal w dość prosty sposób. Najpierw zdobyli bramkę po kontrze i fatalnym zachowaniu gości w defensywie, a wynik podwyższyli po… rzucie z autu. Gracze z Podkarpacia nie potrafili przeciwstawić się dobrze przygotowanemu przeciwnikowi. Porażka nie poprawiła i tak napiętej atmosfery w klubie. Jeszcze przed spotkaniem Szymon Janczyk z “Weszło” informował, że to prawdopodobnie ostatnie tygodnie trenera Myśliwca w klubie, a na jego miejsce szykowany jest Jacek Magiera. Wymowna była reakcja szkoleniowca, gdy na konferencji prasowej zapytano go o te doniesienia.
Doniesienia, które ostatecznie się potwierdziły, bo Daniel Myśliwiec ogłosił już rozstanie ze Stalą po zakończeniu sezonu.
Nieznana jest zaś przyszłość Dariusza Żurawia, wyraźnie zniesmaczonego występem Podbeskidzia w Sosnowcu. “Górale” od pierwszej minuty rywalizacji wyglądali słabo, dali się zdominować, ale przed przerwą rywal niespodziewanie wyciągnął do nich pomocną dłoń. Sebastian Bonecki wyleciał bowiem z boiska za faul i pretensje do sędziego. Nie odmieniło to jednak losów spotkania. Co więcej, to Zagłębie strzeliło gola po rzucie karnym i kontrolowało boiskowe wydarzenia. Podbeskidzie nie potrafiło wykorzystać przewagi liczebnej, długo biło głową w mur, a finalnie też kończyło mecz w dziesięciu. Czerwona kartka dla Vitella wbiła gwóźdź do bielskiej trumny.
Różny terminarz
Do trzech najbliższych meczów wszystkie drużyny zainteresowane szóstym miejscem przystąpią zatem z misją zmazania świeżych plam. Oto rozkład jazdy na ostatniej prostej:
Czysto teoretycznie w najbardziej komfortowej sytuacji znajduje się Stal. Ma zapas punktowy nad konkurencją i stosunkowo dobry terminarz. Rywale, którzy prawdopodobnie o nic już nie będą grali, dwa spotkania u siebie, do tego lepsza forma od Arki i Podbeskidzia. Rzeszowianie wygrali bowiem cztery z minionych ośmiu spotkań. Ekipy z Gdyni i Bielska - zaledwie po jednym. Sytuację Stali komplikuje jednak przesądzona przyszłość trenera Myśliwca. Na jego odejście zanosiło się od dawna, sam szkoleniowiec otwarcie mówił o tym, co nie podoba mu się w klubie, ale mimo wszystko ogłoszenie tej decyzji w takim momencie sezonu to zaskoczenie. Umówmy się: zespołowi to nie pomoże. Stal daje więc tlen Arce i Podbeskidziu.
Tylko czy piłkarze Ryszarda Wieczorka i Dariusza Żurawia te pomoc przyjmą? Arkowcy non stop popełniają te same błędy. Nie widać, by drużynie pomagały sesje z psychologiem ani praca z fachowcem od stałych fragmentów gry. Trener Wieczorek nie okazał się magiem z czarodziejską różdżką, zmiana systemu na trzech obrońców i wahadłowych nie dała wymiernych efektów punktowych. Gdzieś skuteczność stracił Karol Czubak, formy nadal szuka Omran Haydary, w bramce ani Kacper Krzepisz, ani Daniel Kajzer nie są dziś gwarantami spokoju. W dodatku kontuzja wykluczyła z finiszu rozgrywek najlepszego obrońcę, Martina Dobrotkę. Po meczu z Ruchem pomocnik Hubert Adamczyk przyznał, że zawodnicy są zmęczeni ciągle powtarzającą się sekwencją zdarzeń, których efektem są kolejne straty punktów. I to widać. Szansą dla “Żółto-niebieskich” może być spotkanie ze spadkowiczem z Chojnic. Ewentualna wygrana napędziłaby Arkę, a kto wie, czy ŁKS nie przyjedzie do Gdyni już jako ekstraklasowicz. Awans gdynian do baraży w obecnych okolicznościach byłby jednak niespodzianką.
Z drugiej strony, prędzej na zespół “barażowy”, choćby z racji łatwiejszego nadchodzącego spotkania, wyglądają oni niż Podbeskidzie. Przed bielszczanami bardzo trudna, domowa potyczka z Wisłą, będącą na fali po ograniu Bruk-Betu. Dariusz Żuraw nie skorzysta w tym spotkaniu z zawieszonych za kartki Mikołajewskiego, Vitella i Neugebauera. Porażka z “Białą Gwiazdą”, przy dobrych wynikach Stali i/lub Arki, praktycznie zabierze “Góralom” szansę na szóste miejsce, mimo dwóch stosunkowo łatwych gier w dwóch ostatnich kolejkach.
Podsumowując, przy każdym z zespołów bijących się o baraże znajdziemy więcej minusów niż plusów. Ani Stal, ani Arka, ani Podbeskidzie nie wyglądają na pewniaka. Ale ktoś szósty być musi.
Więcej o sytuacji w Fortuna I Lidze mówiliśmy w czwartkowym programie na naszym kanale Youtube: