W tym kierunku podąża piłkarskie szkolenie na świecie. "Szukamy różnic za daleko"
Odwaga do podążania własną drogą, rozumienie procesu uczenia się i tego, jak działa mózg oraz dbanie o bezpieczeństwo dzieci - oto najważniejsze zagadnienia poruszone podczas jednej z ostatnich konferencji szkoleniowych, jakie zorganizowano w naszym kraju na temat najnowszych światowych trendów w treningu dzieci i młodzieży. Zajrzeliśmy do środka. I odkryliśmy coś, czego nie doceniamy.
W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy propozycję pięciu pomysłów na rozwój piłkarskiego szkolenia w naszym kraju. W ostatni weekend sprawdziliśmy, jakie są najnowsze trendy szkoleniowe, na przykładzie Anglii. Poniższa relacja z III Kongresu “All About Football” została napisana w formie luźnych obserwacji z perspektywy uczestnika wydarzenia. Niech każdy wyciągnie z niej własne wnioski.
***
Dwudniowe wydarzenie zorganizowane na stadionie Wisły Kraków przez Polską Fundację Sportu i Kultury rozpoczął panel dyskusyjny poświęcony wyzwaniom stojącym przed trenerami piłki nożnej w naszym kraju. W rozmowie wzięli udział trener Henryk Kasperczak, główny organizator konferencji Tomasz Zabielski, dyrektor Akademii Wisły Kraków Krzysztof Kołaczyk oraz Grzegorz Mielcarski. Niespodziewanie show skradł ten ostatni.
Były reprezentant Polski jest od wielu lat ekspertem telewizji Canal+. Poza tym, a może przede wszystkim, prowadzi jednak własną szkółkę piłkarską oraz ma 12-letniego, idącego w ślady ojca syna.
- Nie bójcie się błędów i krytyki ze strony osób ponad wami - zwrócił się bezpośrednio do trenerów pracujących z dziećmi Mielcarski w sobotni, upalny poranek. - Brońcie swoich racji, nie bójcie się robić własnych rzeczy i wyciągać wniosków. Idźcie swoją drogą - dodawał.
Mielcarski zwrócił uwagę, że podążanie własną ścieżką niejednokrotnie skończy się dla trenerów negatywnymi konsekwencjami ze strony, w domyśle, osób zarządzających klubami. Ale na dłuższą metę się opłaci. Były napastnik m.in. FC Porto opowiadał ponadto historie z codziennej pracy szkoleniowej, a także podzielił się życiową lekcją, jakiej udzielił mu obecny selekcjoner reprezentacji Portugalii. To Fernando Santos miał uświadomić Mielcarskiemu, jak ważny jest uśmiech.
- Żałuję, że zrozumiałem to dopiero jako ukształtowany zawodnik - wspominał.
Mielcarski bez wątpienia trafił w sobotę do serc polskich trenerów. I okazał się odkryciem wydarzenia.
***
Kolejną, potężną dawkę energii przekazał uczestnikom kongresu trener Paweł Guziejko. Pochodzący z Białegostoku szkoleniowiec spędził lwią część dotychczasowej kariery zawodowej najpierw w Stanach Zjednoczonych, a następnie w Anglii. Aktualnie pracuje w Akademii Norwich City. Współpracował również z angielską federacją, m.in. w roli trenera edukatora.
Dla tych, którzy mieli do czynienia z Pawłem już wcześniej, w jego wystąpieniu nie było zapewne zbyt wielu nowości. Wspaniale, że jego słowa wybrzmiały za to w szerszym gronie. A przede wszystkim znalazły swoje odzwierciedlenie podczas treningu pokazowego z udziałem zawodników Akademii Wisły Kraków.
- Rozgraniczenie futbolu od procesu uczenia się jest niemożliwe - zaznaczył Guziejko. - To połączenie wiedzy trenerskiej z tą dotyczącą tego, jak dzieci się uczą, da niesamowity “mix”.
Polski trener pracujący od wielu lat za granicą położył duży nacisk na język, jakim posługiwał się w komunikacji z dziećmi (zawodnikami) i dorosłymi (trenerami). Ustawienie się na boisku w pozycji otwartej przyrównał do otwarcia drzwi do kuchni, w której mama schowała tort.
Trudność dla mózgu dziecka wcześnie przechodzącego do gry na większym boisku, z większą liczbą partnerów zobrazował z kolei za pomocą analogii do różnicy pomiędzy wyborem jednego spośród dwóch, a jednego spośród dziesięciu ketchupów w sklepie.
Niewykluczone, że największą wartość Guziejko wniósł jednak w trakcie kończącej prelekcję sesji pytań i odpowiedzi. Niestety niezmiennie skłonnym do narzekań rodakom starał się pokazać, w jaki sposób szukać pozytywów oraz namawiał, by nie krytykowali siebie nawzajem. Sposób pracy każdego trenera wynika przecież z edukacji, jaką ten człowiek odebrał.
***
Największe poruszenie podczas minionego wydarzenia wywołała zdecydowanie prelekcja byłego reprezentanta Anglii i zawodnika m.in. Liverpoolu - Paula Stewarta. Treść tego wstrząsającego wystąpienia bez wątpienia zasługuje jednak na osobny artykuł. W niedzielę najbardziej zaskakującym “kontentem” podzieliła się jedna z bardziej znanych edukatorek na Wyspach, Sally Needham.
Doświadczona trenerka opowiedziała o najnowszych osiągnięciach neuronauki.
- To nic innego jak to, w jaki sposób połączone są ze sobą mózg i ciało - przybliżyła na pierwszy rzut oka skomplikowane zagadnienie Needham, od niedawna odpowiedzialna za rozwój ludzi i kultury w Akademii Sheffield United.
Zgodnie z najnowszymi trendami w szkoleniu dzieci i młodzieży na świecie, którym poświęcono zresztą osobny panel dyskusyjny w niedzielny poranek, Sally podkreśliła znaczenie świadomości tego, jak działa mózg, rozumienia emocji czy indywidualnego kontaktu z zawodnikami. Opowiedziała też o przebiegu niedawnej rekrutacji na stanowisko trenera w klubie, z którym obecnie współpracuje. Spośród kilkudziesięciu kandydatów wybrano tego mającego najniższe uprawnienia trenerskie. Dlaczego? Ponieważ stwierdzono u niego bardzo wysoki poziom kompetencji społecznych, dzięki któremu znakomicie angażuje zawodników podczas treningu.
Być może właśnie ta historia najlepiej obrazuje kierunek, w jakim zmierza aktualnie szkolenie dzieci i młodzieży na świecie.
***
W III Kongresie “All About Football” najliczniej reprezentowana była Akademia Watfordu. Za tym faktem stał pracujący tam na co dzień trener Jacek Pobiedziński, który sprowadził do Krakowa zarówno szefa szkolenia tego angielskiego klubu, Jimmy’ego Gilligana, jak i dyrektora akademii, Richarda Johnsona.
Do największych ciekawostek dostarczonych przez tego pierwszego należał sposób angażowania uczestników w różnych momentach wydarzenia. Podczas jednego z treningów pokazowych Gilligan - były napastnik m.in. Cardiff City czy Swansea City - poprosił chętnych trenerów o zejście z trybuny na murawę i poprowadzenie dalszej części zajęć, zgodnie z własną inwencją. Co ciekawe, z zaproszenia skorzystały trzy polskie trenerki.
Po przerwie obiadowej Gilligan nieoczekiwanie poprosił o pojawienie się na murawie wszystkich szkoleniowców. Następnie, w formie warsztatowej pracy w grupach, wymieniliśmy się wspólnie spostrzeżeniami na temat współpracy pomiędzy zawodnikami na pozycjach numer “9” i “10”.
Doświadczony edukator chciał sam nauczyć się czegoś od zgromadzonych.
***
O czym dyskutowano tymczasem w kuluarach? Szczególną uwagę zwracano na skromność i otwartość przybyłych z Anglii szkoleniowców. Ci nie stronili np. od przenoszenia bramek, a także sami inicjowali rozmowy z uczestnikami wydarzenia.
- Wyobraźmy sobie, że coś takiego robią “nasi” edukatorzy - z wyczuwalną ironią w głosie skomentował jeden z polskich trenerów.
Może zatem najważniejszych różnic w szkoleniu dzieci i młodzieży pomiędzy naszym krajem a “Zachodem” szukamy za daleko? Wszystko zaczyna się od podstaw. Na tle międzyludzkim.