Głowa nie dojechała do talentu. Powinien zrobić dużo większą karierę

Głowa nie dojechała do talentu. Powinien zrobić dużo większą karierę
ph.FAB / shutterstock.com
Patryk - Idasiak
Patryk Idasiak01 Aug · 11:30
W 2007 roku trafił do Manchesteru City. Miał być odpowiedzią na Dymitara Berbatowa i nową gwiazdą bułgarskiej piłki. Niemal na dzień dobry zerwał jednak więzadła. W karierze nie pomogło mu zdrowie i życiowe decyzje. W Bułgarii zyskał zaś łatkę osiedlowego głupka.
Waleri Bożinow mógł i powinien osiągnąć zdecydowanie więcej. Nie podchodził on jednak profesjonalnie do obowiązków i myślał, że wszystko jest mu dane na zawsze. Żył życiem celebryty. A potem kariera brutalnie mu się rozjechała.
Dalsza część tekstu pod wideo

Peryferia futbolu

Waleri Bożinow to zawodnik typu pojawiam się i znikam. Nigdzie nie zdążył nawet dobrze rozpakować walizki, a już odchodził gdzieś indziej. Zaliczał w karierze kolejne peryferia futbolu, gdzie odhaczał kilka spotkań i wyjeżdżał. Od 2017 roku rozpoczęły się jego przedziwne wycieczki. Zaczęło się od Meizhou Hakka w Chinach, gdzie spędził wiosnę. Potem podpisał dwuletni kontrakt ze szwajcarskim FC Lausanne, żeby po raptem trzech miesiącach rozwiązać umowę za porozumieniem stron. Odszedł do Rijeki, lecz więcej czasu spędził na dniu zdjęciowym niż później na boisku. Okazał się kompletnym niewypałem, który przybrał trochę kilogramów i nie był w stanie biegać po boisku. Kiedy 4 kwietnia 2018 roku debiutowa w meczu z Dinamem Zagrzeb, wchodząc na 12 minut, wszystko się potwierdziło. Ruszał się jak wóz z węglem, w zwolnionym tempie. W Rijece zagrał 26 minut.
Zapisał się na kartach klubu jedną asystą po trzech minutach od wejścia na boisko. Klub miał możliwość zakontraktowania go na dłużej i widząc jego pracę na treningach - skorzystał z tej opcji. Minęły dwa miesiące i umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. Sezon 2018/19? Powrót do rodzimej ligi. Cóż, liga bułgarska zajmowała wówczas 28. miejsce w Europie. Ranking nabijał oczywiście Łudogorec, który grał w fazach grupowych Champions League. Tylko że Bożinow nie trafił do Łudogorca, a klubu o nazwie Botew Wraca. Był to beniaminek ligi bułgarskiej. Przygarnął go do zespołu… jego ojczym Saszo Angełow. To on był trenerem i to on wywalczył awans do elity. Tam Bożinow odpalił petardy, strzelił siedem goli w pół roku, aż sięgnął po niego chętnie Lewski Sofia.
Pierwszą bramkę dla Lewskiego zdobył w ćwierćfinale przeciwko Botewowi Płowdiw w turnieju o Puchar Bułgarii, pomagając w wygranej 3:1. Trafił też z Liteksem i Łudogorcem. Tymi występami zapracował na nagrodę dla najlepszego zawodnika maja. Jesienią 2014 roku rozegrał swój ostatni mecz dla Lewskiego, strzelając gola z rzutu karnego. Następnie znów na pół roku wrócił do Botewu Wraca, a potem trafił do Crotone, gdzie zasłynął treningiem z psem na plaży i czerwoną kartką - i to przed debiutem, bo dostał ją z ławki rezerwowych. Zagrał raptem trzy mecze i rozwiązano z nim kontrakt. Znów wrócił do Lewskiego Sofia, a później do Septemvri Sofia oraz Witoszy Bistrica. Dwa ostatnie kluby to drugi poziom rozgrywkowy.
Tak swoją karierę na drobne rozmieniał na koniec Bożinow. Nie były to przygody, w których pojawiał się, strzelił kilka goli i uchodził za gwiazdę. Wszędzie był zbędnym balastem, który po pół roku trzeba oddać gdzieś na złom, bo już się do niczego nie nadaje. Waleri Bożinow strzelał gole dla aż 16 klubów w karierze. Z tym, że dla pięciu po jednym, a dla dwóch trzy. Były tylko dwa, w których przekroczył granicę 20 bramek - Lecce i Partizan.

Zasłynął w Serie A

Fani Football Managera być może właśnie pokazują palcem na telewizor jak Leonardo di Caprio w memie. W FM 2005 Waleri miał taki potencjał, jakby zaraz musiał zrobić karierę w światowym futbolu co najmniej taką jak Cristiano Ronaldo. W niejednym teamie zrobił furorę Stawiało się na niego jako tzw. wonderkida. Bożinow miał sportowe geny, ponieważ jego mama to była koszykarka, ojczym grał w kadrze narodowej Bułgarii w piłce nożnej. Waleri został odkryty przez Lecce w wieku 14 lat.
Zadebiutował we włoskiej Serie A 27 stycznia 2002 roku w wieku 15 lat i 341 dni, stając się najmłodszym obcokrajowcem, który pojawił się na najwyższym poziomie włoskiej piłki. Dzierży ten rekord do dziś, choć Włochów pojawiło się kilku młodszych. W 2023 roku w Milanie zadebiutował Francesco Camarda, mając 15 lat i 260 dni. Wracając do Bożinowa, to Lecce spadło do Serie B, gdzie zaczął dostawać więcej szans z ławki. Strzelił nawet dwa gole, mając skończonych ledwie 17 lat.
Lecce znów awansowało do Serie A, a on zaczął regularnie trafiać w najwyższej lidze. Jego peak formy to sezon 2004/05, gdzie w przeciętnej drużynie potrafił władować 11 goli i to tylko w rundzie jesiennej. Trzy dołożył jeszcze w Coppa Italia. Strzelał z Romą, Interem, Milanem, Lazio. Nic dziwnego, że w zimowym okienku Fiorentina wyłożyła na niego 13 milionów euro. Przypomnijmy, są to ceny z 2005 roku. Liverpool zapłacił tylko trzy miliony więcej za Xabiego Alonso, a Juventus też trzy miliony więcej za Zlatana Ibrahimovicia.
"Viola" była w tamtych latach mocna. Jako beniaminek Serie A zaszalała na rynku, ściągając: Giampaolo Pazziniego z Atalanty, Giorgio Chielliniego z AS Livorno, Fabrizio Miccoliego z Juventusu, Tomasa Ujfalusiego z Hamburga - wszystkich za ok. 6-7 mln euro. Dwa razy więcej kosztował Bożinow. To wtedy był na niego ogromny hype w Europie, co też podchwycił algorytm popularnej gry FM. Manchester Evening News pisał w 2007 roku, że Bożinow może być idealną odpowiedzią na Wayne'a Rooneya w Manchesterze United. Dziś brzmi to komicznie. Chyba że chodzi o skandale związane ze zdradami... wtedy rzeczywiście panowie mieliby coś wspólnego, bo na boisku Bułgar mógłby nosić za Rooneyem torbę z butami.

Bułgarski celebryta

Z Fiorentiny odszedł do Manchesteru City za ponad 6 mln euro, gdzie dostał ciężki numer dziewięć. Zerwał więzadło w trzecim meczu i stracił pięć miesięcy. W ciągu dwóch sezonów rozegrał zaledwie 12 spotkań w koszulce City. Nie poszedł w ślady Dymitara Berbatowa, który podbił Premier League. Ba, nie poszedł nawet w ślady Martina Petrowa, który swego czasu był gwiazdą na skrzydle w zespole "Obywateli". Strzelił raptem jednego gola i dołożył drugiego w presezonie przeciwko Milanowi. Znów jednak wypadł z długą kontuzją. Miał zagrać w pierwszym składzie, ale podczas rozgrzewki zerwał ścięgno Achillesa. Pół roku przerwy... wrócił dopiero w marcu. Dwa lata w klubie i praktycznie cały ten czas stracony na leczenie. Zagrał 300 minut. Nie miał szans na rozwinięcie tu kariery, bo po drugie ledwie rok po jego dołączeniu klub został przejęty przez szejka Mansoura i budowany na inną modłę.
Nie można jednak wszystkiego spychać tylko na zdrowie. Owszem, ono pokrzyżowało Bułgarowi plany w kluczowym punkcie kariery, jednak miał on też dobrych 10-15 momentów, by jakoś tę karierę odbić, by znów wrócić w silnej lidze - tak jak w Lecce. Strzelił osiem goli w Parmie, ale już w kolejnym sezonie zaledwie trzy. Wrócił na chwilę z wybitną formą w Partizanie w 2015 roku. To oczywiście wielki klub, ale nie ten kaliber ligi.
W przypadku Bułgara nie dojechała też głowa. Jego związki były szeroko komentowane w mediach. W pewnym momencie głośniej było o Bożinowie-celebrycie niż Bożinowie-piłkarzu. Nie skupiał się na piłce, ale na przykład na gorących sesjach ze swoją partnerką Nikoletą Łozanową. To było akurat w momencie, gdy grał w Sportingu i także okazał się tam wielkim niewypałem w stosunku do oczekiwań. Bożinow dawał się okręcać wokół palca i opowiadał o ślubie, dziecku, odpowiedzialności. Lokalne media donosiły, że spełniał każdą zachciankę partnerki. Zapragnęła ogrodnika w domu? Był ogrodnik. Zechciała zamieszkać tuż przy kultowym moście Vasco da Gama? Zamieszkali. Marzyła o ekskluzywnym i wystawnym ślubie? No jasne. Ten związek małżeński - jak można się domyślać - nie przetrwał. Bułgarską modelkę obserwuje ok. 850 tysięcy osób na Instagramie. Mocno wybiła się na małżeństwie z Bożinowem. Łozanowa od kilku lat jest z Nikołajem Michajłowem, który w CV ma Lewski Sofia czy Twente. Trzy lata spędził on nawet w Liverpoolu. Bożinow był jego bardzo bliskim kumplem.
Wcześniej Waleri był natomiast z Alicią - bułgarską piosenkarką pop-folkową. To oczywiście także był głośny związek, z którego narodził się w 2007 roku Valeri Junior. Skończyło się to tak, że Alicia dowiedziała się o drugiej kobiecie i próbowali jeszcze do siebie wrócić, lecz nie udało się tego poukładać. Piosenkarka ograniczyła wtedy swoje występy i koncerty, a rodzice i bracia pomagali w wychowywaniu trzyletniego synka. Bożinow za to się pogubił i zaczął totalnie obnosić ze swoim drugim związkiem.
W Bułgarii piłkarz funkcjonuje trochę jako mem. Facet, który nie potrafi skleić sensownego zdania, ale nie przeszkadzało mu to w obnoszeniu się ze swoim szykownym życiem. Stał się w bułgarskim piłkarskim Internecie jednym wielkim pośmiewiskiem i symbolem zmarnowanego talentu. Nikt dziś nie chce się utożsamiać z mającym łatkę durnia Bożinowem, za to wszyscy kochają Dymitara Berbatowa. A przecież mogło być inaczej...
Żeby jednak nie było aż tak negatywnie - bohater tego artykułu miał też pozytywne społecznie momenty. Podczas zakupów z rodziną w centrum handlowym VitoshaPark w Sofii w 2013 roku rzucił się do akcji po tym, jak inny klient dostał ataku padaczki. Przewrócił go na bok, przytrzymał język i uratował mężczyźnie życie. Wsparł też finansowo Lewskiego Sofia, gdy klub miał spore kłopoty organizacyjne.

Przeczytaj również