W środę wybory prezesa PZPN. Cezary Kulesza już może odbierać gratulacje
W środę poznamy nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Choć formalnie należy jeszcze poczekać na wyniki głosowania, powoli gratulacje odbiera Cezary Kulesza. Następca Zbigniewa Bońka może właściwie zacząć kompletować nowy zarząd.
Po dziewięciu latach Zbigniew Boniek kończy swoje rządy w PZPN. Przez ten czas federacja przeszła gruntowną transformację. Reprezentacja Polski awansowała na trzy turnieje finałowe (EURO 2016, MŚ 2018, EURO 2020). Dwie kadencje (druga przedłużona o rok przez pandemię) można uznać za złoty czas po burzliwych latach, kiedy PZPN kojarzył się ze wszystkim co najgorsze.
Pożegnalna kolacja i honorowy tytuł
Boniek powoli zamyka swoje sprawy w piłkarskiej centrali. Jutro wyda uroczystą kolację, na której w mniej formalnych okolicznościach pożegna się z najbliższymi współpracownikami. Podczas środowego Walnego Zgromadzenia PZPN będzie miał okazję podsumować lata swojej pracy. Najprawdopodobniej zostanie wybrany honorowym prezesem.
Najważniejszym punktem spotkania delegatów w hotelu Sofitel w Warszawie będzie jednak wybór następcy i na kilkadziesiąt godzin przed tym wydarzeniem właściwie wszystko jest jasne. Nowym prezesem PZPN ma zostać Cezary Kulesza.
Były prezes Jagiellonii Białystok długo nie potwierdzał krążących informacji o chęci objęcia schedy po Bońku. Przez wiele miesięcy jedynym oficjalnym kandydatem był Marek Koźmiński. Kulesza swoją nieformalną kampanię zaczął już jednak wiele miesięcy temu. Pomysł startu w wyborach kiełkował w jego głowie przez lata i zrodził się mniej więcej podczas nieudanych dla Biało-Czerwonych mistrzostw świata w Rosji.
Nieudane negocjacje gwoździem do trumny
Od tamtego czasu doskonale znany w środowisku piłkarskim działacz umacniał swoją pozycję. Praca w terenie okazała się jego ogromną przewagą nad bardziej zdystansowanym Koźmińskim. Były reprezentant Polski obrał inną taktykę. Był aktywniejszy w mediach, ale ostatecznie przegrał na ważniejszym polu. Przekonał mniejsze grono tych, którzy faktycznie oddają głosy czyli tzw. terenu.
Zdając sobie sprawę, że jego sytuacja jest trudna, w połowie lipca zaczął rozmowy ze swoim oponentem na temat ewentualnego sojuszu - Kulesza w roli prezesa, a on utrzymujący dotychczasowe stanowisko wiceprezesa. Te negocjacje nie spodobały się większości obozu Koźmińskiego, bo dowiedzieli się o nich znacznie później niż się rozpoczęły. Na dziś wiemy, że do tej pory sprzyjający mu baronowie - Eugeniusz Nowak, Radosław Michalski i Paweł Wojtala - ostatecznie mają przejść na stronę Kuleszy, co jedynie pogłębia jego przewagę.
Dziś należy zadać sobie pytanie, czy w środę w ogóle dojdzie do głosowania. Czy być może Koźmiński wcześniej sam nie wyjdzie na mównicę i pogratuluje Kuleszy, co oznaczałoby zwycięstwo przez aklamację. Bez względu na ten gest, wynik wyborów wydaje się mocno przesądzony.
Najważniejsze stołki, czyli kto do zarządu?
Jeśli stanie się w środę oficjalny, Kulesza będzie mógł skompletować swój zarząd. Na dziś niemal pewne jest - tu też wynik musi potwierdzić sala, ale to formalność - że za piłkę profesjonalną ma odpowiadać Wojciech Cygan - prezes Rakowa Częstochowa. Natomiast futbolem amatorskim zajmie się Adam Kaźmierczak - szef łódzkiego związku. Oni zostali już wyznaczeni przez kluby z dwóch najwyższych klas rozgrywkowych i szesnastu baronów wojewódzkich związków.
Trzech kolejnych wiceprezesów wskaże nowy szef centrali. Na dziś mówi się, że mają nimi zostać Sławomir Kopczewski, Henryk Kula oraz Mieczysław Golba. Kulesza ma jednak jeszcze czas na dokonanie ostatecznych wyborów, a w przeszłości wielokrotnie ostatnie godziny przed Walnym Zgromadzeniem oznaczały burzliwe negocjacje.
Kto poza wskazanymi wiceprezesami może wejść do zarządu, który łącznie z prezesem liczy osiemnaście osób? Na liście kandydatów znajdują się 22 nazwiska. Mocnymi kandydatami są Jakub Tabisz i Rafał Janicki z nadania ligowego. Nie zdziwi obecność Karola Klimczaka - prezesa Lecha Poznań. Członkowie zarządu zostaną dobrani w wyniku głosowania delegatów.
Środowe Walne Zgromadzenie zapowiada się zatem na mniej burzliwe niż jeszcze kilka tygodni temu. Kulesza bardzo dobrze rozegrał swoją kampanię. Wiedział gdzie pojechać i z kim rozmawiać. Koźmiński natomiast wizerunkowo zbyt mocno „podczepił” się w mediach pod ostatnie niepowodzenia kadry, a przecież faktycznie obaj - on i jego kontrkandydat – jako wiceprezesi PZPN znajdowali się w ścisłym gronie ludzi rządzących polską piłką.
Nowego prezesa powinniśmy poznać wczesnym popołudniem. Potem najpewniej Cezarego Kuleszę będzie czekać gorący czas - wyzwanie związane z organizacją nowego biura, a także praca nad wypełnieniem swoich wyborczych obietnic, które przedstawił jako cztery filary: szkolenie, wsparcie dla klubów i szkółek, integracja środowiska oraz profesjonalizacja i doskonalenie trenerów.
Czy będą jakieś szybkie decyzje? Tu krąży mnóstwo plotek - zniesienie przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu, reforma Pro Junior System czy skierowanie pieniędzy przeznaczonych na grassroots do wojewódzkich związków. Na faktyczne ruchy trzeba poczekać po wyborach. Jak to w polityce, pierwsze rozliczenie po stu dniach, ale na długofalowe efekty trzeba będzie poczekać znacznie dłużej.