W Barcelonie nie wyszło, teraz jest gwiazdą. Sensacyjny bohater
W Barcelonie się spalił. To były dla niego za wysokie progi, ale zszedł o półkę niżej i stał się gwiazdą. Oscar Mingueza to sensacyjny bohater startu sezonu na hiszpańskich boiskach.
Dwa gole i dwie asysty w trzech pierwszych meczach ligowych. Takiego bilansu moglibyśmy spodziewać się po gwiazdach światowego formatu pokroju Kyliana Mbappe, Viniciusa Juniora czy Antoine’a Griezmanna. Tymczasem w ten sposób sezon na Półwyspie Iberyjskim rozpoczął niepozorny Oscar Mingueza. Zawodnik, którego do niedawna można było kojarzyć z niezbyt udanym epizodem w Barcelonie, urodził się na nowo w Celcie Vigo. Najlepszym potwierdzeniem jego formy była fantastyczna bramka zdobyta przeciwko Villarrealowi. Takiego uderzenia z rzutu wolnego nie powstydziliby się nawet David Beckham czy Juninho Pernambucano.
Puyol z odzysku
Mingueza wypłynął na szerokie wody w sezonie 2020/21. Plaga kontuzji sprawiła, że Ronald Koeman musiał postawić na wychowanka La Masii. Ten zanotował udany debiut w Lidze Mistrzów z Dynamem Kijów, później udało mu się też strzelić gola w przegranym El Clasico. Ze względu na ówczesną aparycję zaczęto porównywać go do Carlesa Puyola. W katalońskiej prasie wróżono, że kolejny obrońca ze szkółki wyrośnie na prawdziwą skałę w defensywie. Sam “Tarzan” publicznie wspierał kandydata na swojego następcę.
Czujni obserwatorzy szybko zauważyli jednak, że Mingueza nie ma prawa nawet zbliżyć się do poziomu żywej legendy. W wielu sytuacjach uwidoczniły się jego braki w szybkości i dynamice. Były one szczególnie uciążliwe, biorąc pod uwagę, że “Barca” praktycznie zawsze gra z wysoko ustawioną linią obrony. W efekcie rywale beztrosko korzystali ze słabszego punktu w zasiekach Katalończyków. Dodatkowym problemem okazały się trudne relacje zawodnika z Ronaldem Koemanem. Trener najpierw odważnie na niego postawił, ale później nie bał się publicznie zrugać. Do takiej sytuacji nastąpiło choćby w meczu z Getafe, który “Blaugrana” wygrała 5:2. W jednej z akcji Hiszpan założył przeciwnikowi siatkę, po czym zaraz stracił piłkę. Po kilkudziesięciu sekundach został zdjęty z boiska. Następnie Holender nawet nie chciał podać ręki swojemu podopiecznemu, do którego miał wyraźne pretensje.
- Moja reakcja wobec Oscara mogła być przesadzona, ponieważ rozgrywa on świetny sezon. Ale w Barcelonie musisz być skoncentrowany w każdym spotkaniu przez 90 minut. Tego uczymy zawodników. Rozmawiałem już z Minguezą i wszystko jest w porządku - tłumaczył wtedy Koeman cytowany przez Sport.
Konfliktowy styl prowadzenia drużyny nie mógł sprawdzić się na Camp Nou. Szczególnie, że otwarte uderzanie w zawodników szło w parze z mizernymi wynikami. W efekcie jesienią 2021 roku Holender został wyrzucony z pracy. I nikogo nie mogło zdziwić, że Minguezę ucieszyła ta decyzja.
- Szatnia potrzebowała zmiany. Zawodnicy nie byli szczęśliwi. Brakowało atmosfery, która jest potrzebna do odnoszenia sukcesów. A kiedy zawodnicy nie są zadowoleni, musi dojść do zmiany - rzucił obrońca tuż po zwolnieniu Koemana.
Xavi początkowo musiał stawiać na Minguezę. Na początku jego kadencji kadra Barcelony była bowiem wąska i niekoniecznie najmocniejsza jakościowo. Kiedy nadarzyła się okazja, klub ściągnął jednak obrońców ze znacznie większym potencjałem. Dwa lata temu na Camp Nou trafili choćby Jules Kounde i Andreas Christensen. Niedoszły sukcesor Carlesa Puyola musiał szukać szczęścia gdzie indziej.
And the Oscar goes to…
- Trudno jest opuścić Barcelonę, ale kiedy wiesz, że nie będziesz wychodził na boisko, to podjęcie decyzji staje się łatwiejsze. Przyszedłem do Celty z wielkim entuzjazmem, cieszę się, że tu jestem. Trafiam do zespołu, który podoba mi się ze względu na styl gry. Celta wysoko naciska na rywali, chce mieć piłkę, grać ofensywnie - analizował po podpisaniu umowy na Estadio Balaidos.
Celta Vigo pozyskała Minguezę, nie płacąc ani centa. Barcelona zastrzegła sobie jedynie połowę wpływów z kolejnego transferu. Przy czym początkowo niewiele wskazywało na to, aby Katalończycy kiedykolwiek mogli zarobić na tym zapisie. Hiszpan zanotował bowiem fatalny debiut w nowej ekipie. Wszedł w samej końcówce meczu z Espanyolem przy prowadzeniu 2:1 i już po dwóch minutach sprokurował rzut karny, przez który Galicyjczycy stracili dwa punkty. Po tak nieudanym występie defensor został przykuty przez Eduardo Coudeta do ławki rezerwowych. Szczęściem w nieszczęściu okazała się trenerska niestabilność charakteryzująca “Celestes”. W listopadzie 2022 roku Coudet został zwolniony, a jego następca miał nowy pomysł na wychowanka Barcelony.
- Dla mnie Mingueza nie jest stoperem. To prawy obrońca lub nawet skrzydłowy - powiedział Carlos Carvalhal na jednej z pierwszych konferencji w Celcie.
Portugalczyk faktycznie przesunął nominalnego stopera bliżej flanki. W poprzednim sezonie z nowinki taktycznej skorzystał też Rafa Benitez. I dość niespodziewanie pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Na środku obrony Mingueza miał problemy z ustawieniem i czuciem przestrzeni za plecami. Występy na prawej stronie pozwoliły mu w większym stopniu skupić się na kreacji i grze do przodu. A dobrze wiemy, że w La Masii obrońca prędzej nauczy się techniki czy doskonałego wyprowadzenia piłki niż klasycznych atrybutów niezbędnych stoperowi.
Nowa rola sprawiła, że pojedyncze błędy Hiszpana już nie skutkowały praktycznie pewną utraty gola. Jeśli przegrywał pojedynki z szybszymi skrzydłowymi, to wciąż mógł liczyć na asekurację pozostałych obrońców. A trzeba jednocześnie oddać mu, że znacznie ograniczył liczbę pomyłek. W minionych rozgrywkach wygrywał 54% pojedynków w defensywie, odbierał ponad pięć piłek na mecz. Dodatkowo wcielił się w rolę pierwszego kreatora Celty. W poprzednim sezonie był klubowym liderem pod względem celnych podań (1478), zagrań progresywnych (170) i podań w ofensywną tercję (159). Zgromadził tylko dwie asysty, chociaż stworzył kolegom aż dziewięć tzw. dużych szans. Jeśli istniała potrzeba, sam potrafił wcielić się w rolę strzelca.
- Zaczynałem karierę jako stoper, ale dobrze czuję się bliżej prawej strony. Trener prosi mnie o to, abym kontrolował grę, posiadał piłkę i stwarzał przewagę w fazie ofensywnej, a następnie kontrolował swoją pozycję, kiedy przyjdzie nam się bronić. Myślę, że w tej strefie zyskałem większy komfort - stwierdził kilka miesięcy temu w rozmowie z portalem La Voz de Galicia.
Zasłużone powołanie
Od marca szkoleniowcem Celty pozostaje Claudio Giraldez. 36-latek uratował zespół przed spadkiem, naprawiając błędy swoich poprzedników. Jednocześnie nie wywrócił on wszystkiego do góry nogami. Zachował choćby strukturę, w której Mingueza występuje na prawej stronie, mając przy tym pozwolenie na swobodne operowanie w linii ataku. Efekty są piorunujące.
Mingueza rozpoczął sezon od bardzo solidnego występu z Deportivo Alaves. W tym spotkaniu miał 85 kontaktów z piłką, zachował celność podań na poziomie 81%, posłał sześć celnych przerzutów, wygrał wszystkie pojedynki. Prawdziwy popis nastąpił jednak przeciwko Valencii i Villarrealowi. Oba mecze zakończył z bramką i asystą. W miniony weekend dołożył otwierające podanie z Osasuną. Te występy nie przeszły niezauważone. Po raz pierwszy w karierze otrzymał powołanie do seniorskiej reprezentacji.
- Oscar znalazł się na liście, ponieważ na to zasłużył. Nie mam wątpliwości, że ma odpowiednie warunki, aby poradzić sobie w reprezentacji i dzięki temu spisywać się jeszcze lepiej w klubie - pochwalił Giraldez. - Jestem przeszczęśliwy z powołania. Dziękuję klubowi, moim kolegom z drużyny, sztabowi trenerskiemu, rodzinie. Reprezentowanie swojego kraju to zawsze wielka duma, szczególnie wielka, że niedawno zostaliśmy mistrzami Europy - dodał sam zainteresowany.
Przykład Minguezy pokazuje, że czasem warto zrobić krok w tył. Pewnie mógłby zostać w Barcelonie, gdzie grzałby ławkę lub dostawał sporadyczne szanse w przypadku kontuzji konkurentów. Wolał jednak porzucić niemożliwe do spełnienia marzenia o wejściu w buty Carlesa Puyola. Lepszym rozwiązaniem były przenosiny do ewidentnie słabszej drużyny, w której dostał czas, minuty i zaufanie. Zamiast być piątą opcją do gry w gigancie, został filarem solidnego ligowca. Wygląda na to, że czasem dobrze jest schować dumę do kieszeni. I to niekoniecznie “Dumę Katalonii”.
- W Barcelonie Oscar był rezerwowym i nikt nie wyobrażał go sobie w pierwszym składzie. Nie był ważnym elementem, wiem, że rozważał odejście na wypożyczenie. Tylko Ronaldo Koeman w niego uwierzył - przyznał w rozmowie z Diario Ara Ferran Sarsanedas, który grał z Minguezą w młodzieżówkach Barcelony.
Dwa lata temu naprawdę trudno było wyobrazić sobie tego zawodnika w obecnym miejscu. Jest w świetnej formie, potwierdza ją tydzień w tydzień i absolutnie zasłużenie otrzymuje szansę od selekcjonera. Jeśli utrzyma się na równi wznoszącej, może nawet znów stanie przed szansą na grę w klubie z wysokiej półki. “Barca”, która zainkasuje połowę kwoty z ewentualnego transferu, pewnie już zaciera ręce.