Vinicius vs Neymar. Kto lepszy? Jest już jedna deklasacja. "Debata zaraz może zniknąć"

Vinicius vs Neymar. Kto lepszy? Jest już jedna deklasacja. "Debata zaraz może zniknąć"
pressfocus/własne
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski10 Jun · 16:00
Vinicius Junior vs Neymar. Dwóch piłkarskich geniuszy. Dwie perły brazylijskiego futbolu. Ale który z nich może się pochwalić lepszą karierą?
Aktualnie Vinicius i Neymar znajdują się na dwóch przeciwległych biegunach. 23-latek dopiero skończył świętować zdobycie Ligi Mistrzów. Już drugiej w karierze i kolejnej, w której strzelił gola w finałowym spotkaniu. W międzyczasie zawodnik Al-Hilal pozwolił światu zapomnieć o własnych umiejętnościach. Od momentu przenosin do Arabii Saudyjskiej rozegrał raptem pięć spotkań. Poważna kontuzja kolana oraz wcześniejsze wahania sprawiają, że być może nigdy nie ujrzymy wychowanka Santosu w topowej formie. Warto zatem w tym momencie porównać go z Viniciusem. Za kilka lat może już nie być żadnej debaty na temat tego, kto jest lepszy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lepszy początek

W przypadku dwóch tak kapitalnych piłkarzy trudno porównywać skalę potencjału. Spokojnie można jednak odnieść wrażenie, że pod kątem naturalnego talentu Neymar górował nad Viniciusem. Jeszcze jako gracz Santosu stał się fenomenem. Europa oszalała na punkcie zawodnika, który nawet w niej nie grał. Będąc piłkarzem ligi brazylijskiej, znalazł się w gronie nominowanych do Złotej Piłki. Rozkochał w sobie miliony. Pewnie większość z nas oglądała kompilacje jego zagrań z podkładem latynoamerykańskich hitów. W samym sezonie 2011/2 zanotował udział przy 52 bramkach w 45 meczach. Był zjawiskiem. Co najważniejsze, Ney potrafił utrzymać ten poziom po przenosinach do Barcelony. Już w debiutanckim sezonie sieknął 15 goli i 15 asyst. Zupełnie nie przytłoczyła go presja bycia najlepiej zapowiadającym się piłkarzem młodego pokolenia.
Historia Viniciusa potoczyła się inaczej. Jako nastolatek potrafił brylować we Flamengo, ale nie wywołał aż takiej furory. Nie wygrał Copa Libertadores, nie zdobywał od razu po kilkudziesięciu bramek na sezon. Jego początki w Realu Madryt też były dość spokojne. Zaczynał przecież w klubowych rezerwach i dopiero zaufanie ze strony Santiago Solariego pozwoliło mu zadebiutować w pierwszej ekipie. Aby jednak stać się tym piłkarzem, którym jest obecnie, potrzebował trzech lat ciężkiej pracy. Wcześniej miał problem ze skutecznością i decyzyjnością. Potrafił z dziecinną łatwością objechać kilku rywali, ale w tym wszystkim brakowało produktu końcowego. Nic nie przyszło mu łatwo.
- Vinicius, a także Rodrygo mają ogromną jakość. Dopiero od niedawna są w Europie, więc jeszcze nabiorą doświadczenia, staną się lepsi. W Brazylii ludzie czasem wykazują się zbędnym pośpiechem, chcą, żeby młodzi piłkarze już teraz decydowali w największych meczach. Ale adaptacja bywa trudna. Nie jest łatwo przejść do klubu pokroju Barcelony czy Realu Madryt, ale Vinicius sobie z tym radzi - powiedział w 2020 roku Neymar w rozmowie z Globo Esporte.
- Vinicius jest ogromnym profesjonalistą. Kiedy przybyłem do Realu, znałem go tylko z telewizji. Wiedziałem oczywiście, że ma spektakularny talent. Ale osiąga to wszystko ciężką pracą na treningach, zawsze jest bardzo skupiony - chwalił Carlo Ancelotti.

Identyczny peak kariery

- Oglądałem filmiki z Neymarem i Ronaldinho, to moi wielcy idole. Na boisku staram się czasem naśladować rzeczy, które robi Ney. On sam mi czasem mówi: "Chłopaku, patrz, zrób to samo". Chociaż on robi rzeczy, których nikt inny nie potrafi - powiedział cztery lata temu Vini w wywiadzie dla Fox Sports.
O ile początki Neymara były lepsze, o tyle jego szczyt formy może równać się z obecnym poziomem Viniciusa. W przypadku byłego gracza Barcelony za peak kariery można spokojnie uznać sezon 2014/15. Wtedy zdobył pierwszą i prawdopodobnie ostatnią Ligę Mistrzów. I chociaż Leo Messi czy Luis Suarez też mieli spory wkład w ten sukces, Brazylijczyk zasłużył na największe pochwały. W ćwierćfinale z PSG zdobył trzy bramki, tyle samo dołożył w półfinałowym dwumeczu z Bayernem Monachium. Jego trafienie zakończyło też decydujący mecz z Juventusem.
Minione rozgrywki stanowiły podobnej skali popis w wykonaniu Viniciusa. Chociaż na starcie sezonu liderem Realu był Jude Bellingham, w decydujących momentach to “siódemka” dźwignęła zespół. Brazylijczyk zaliczył dwie asysty w rywalizacji z Manchesterem City, przeciwko Bayernowi skompletował dublet. W finale Ligi Mistrzów miał pewne przestoje, ale i tak momentami zabrał Juliana Ryersona na karuzelę. Wembley opuścił jako konkwistador.
Patrząc na statystyki, najlepsze okresy Neymara i Viniciusa są dość podobne. W sezonie 2014/15 wychowanek Santosu brał udział przy bramce co 84 minuty (39 goli i 10 asyst w 51 spotkaniach Barcelony). W przypadku 23-latka był to udział co 88 minut (24 gole i 11 asyst w 39 meczach Realu). Ney oddawał wtedy średnio 2,89 strzału na mecz, Vini 3. Były filar “Dumy Katalonii” dokładał do tego 2,11 kluczowego podania i 3,25 udanych dryblingów na 90 minut, a obecny lider “Królewskich” 1,90 wykreowanej okazji i 3,70 skutecznych akcji 1 na 1. Obu można opisać jako piłkarzy kompletnych.

Złota Piłka

- Vinicius zasługuje na Złotą Piłkę - powiedział na ostatniej konferencji Gabriel Martinelli. - Dla mnie Vini jest najlepszym piłkarzem świata - podkreślał Thierry Henry, dziś ekspert CBS Sports. - Vini jest najlepszy. Niezależnie od tego, co jeszcze się stanie, powinien dostać Złotą Piłkę - wtórował Bruno Guimaraes. - Wysłałem mu wiadomość przed finałem Ligi Mistrzów i po. To chłopak z wielką pasją, jest moim wielkim przyjacielem. Na pewno wygra Złotą Piłkę. Jest niesamowity, wspiera go cała Brazylia - to już słowa samego Neymara.
W ostatnich tygodniach Vinicius wyrósł na faworyta w wyścigu o Ballon d’Or. Wyniki na mistrzostwach Europy mogą oczywiście namieszać w głosowaniu. Na tę chwilę wydaje się jednak, że 23-latek ma największe szanse na zdobycie prestiżowej nagrody. I ten wyczyn byłby pierwszym krokiem ku temu, aby uznać, że ma on lepszą karierę w porównaniu z Neymarem.
Nie jesteśmy jasnowidzami, jednak na pierwszy rzut oka widać, w jakim kierunku zmierza Vinicius. Właściwie z każdym sezonem jest coraz lepszym piłkarzem. Burzy mit brazylijskiego sportowca, który może ma naturalny talent, ale nie chce mu się pracować, więc po trzech latach gaśnie. Nie. W tym przypadku mówimy o zawodniku, który wdrapał się na szczyt i rozpoczął jeszcze cięższą pracę, aby się na nim utrzymać. Dwa lata temu wygrał Ligę Mistrzów, ale twarzą tamtego sukcesu był Karim Benzema. Teraz w wielu meczach samodzielnie prowadził “Królewskich” do kolejnych sukcesów.
Nic też nie wskazuje na to, aby w kolejnych latach Vini miał notować gorsze wyniki. Wprost przeciwnie. A jeśli tylko utrzyma obecną dyspozycję, to z pewnością przełoży się to na kolejne mistrzostwa Hiszpanii i tytuły na arenie europejskiej. Już teraz ma na koncie więcej triumfów w Champions League od Neymara. Góruje też nad nim pod względem bramek i asyst w fazie pucharowej tych rozgrywek. Jest najmłodszym piłkarzem w historii, który strzelał gole w dwóch finałach Ligi Mistrzów. W piłce klubowej jego dziedzictwo powoli przerasta dokonania gracza Al-Hilal. Tak naprawdę do zwieńczenia kariery Viniemu brakuje już tylko jednego.

Sukces z reprezentacją

Występy w kadrze to jedyny aspekt, w którym Neymar deklasuje Viniciusa. Wystarczy spojrzeć na ich dokonania przed skończeniem 24. urodzin. Vini rozegrał dotychczas 29 spotkań w barwach “Canarinhos”, notując tylko trzy gole i pięć asyst. Tylko jedna z tych bramek padła na wielkim turnieju. Ney w tym samym wieku miał już na koncie 43 bramki i 25 otwierających podań w 69 meczach Brazylii. Jeszcze jako dzieciak stał się jej bezdyskusyjnym liderem. Na mundialu w 2014 roku fruwał ponad murawą. Wcześniej poprowadził do efektownego triumfu w Pucharze Konfederacji. W finale rozmontował Hiszpanię, czyli ówczesnych mistrzów świata i Europy. Kraj Kawy nie potrzebował kofeiny, bo energię czerpano z zachwytów nad boiskowymi występami.
- Oczywistym jest, że rozwój Viniciusa przebiega w błyskawicznym tempie. Kiedy przybył do Madrytu, pojawiły się wątpliwości, ale on zaliczył ogromny postęp. To bardzo młody zawodnik, przed którym wielka przyszłość i wciąż uważam, że nie oglądaliśmy jeszcze najlepszego Viniciusa, szczególnie w reprezentacji Brazylii - podkreślił niedawno Mauro Silva na antenie BeIN Sports.
Nawet na poprzednim mundialu Vini pozostawał w cieniu Neymara. Kiedy Brazylia odpadła z Chorwacją, starszy strzelił pięknego gola po solowej akcji, a młodszy zszedł z boiska już w 64. minucie. Od tego czasu gwiazdor Realu zanotował jednak ogromny progres, który powinien przełożyć się na reprezentację. Po raz pierwszy przyjedzie na wielki turniej jako najważniejsza postać drużyny. Absencja Neymara sprawia, że “Canarinhos” muszą liczyć na Viniciusa w walce o Copa America. Jeśli ten dołoży do bogatej kolekcji sukcesów triumf z kadrą, praktycznie zwieńczy niesamowitą karierę. Możemy jednak być spokojni o to, że wciąż nie zabraknie mu ambicji i głodu zwycięstw. Kolejne “tłuste” sezony naznaczone trofeami powinny rozstrzygnąć dyskusję na temat wyższości jednego Brazylijczyka nad drugim. Na razie 23-letni Vini znajduje się na poziomie 23-letniego Neymara w piłce klubowej i jest półkę niżej w kontekście osiągnięć z kadrą. Ale to dopiero początek.

Przeczytaj również