"Uważamy, że możemy osiągnąć coś wyjątkowego podczas Euro". Jakie są realne szanse Polaków na sukces?

Zakwalifikowanie się na Euro 2020 nie przysporzyło reprezentacji Polski wielu problemów. Była ona faworytem do wygrania grupy i zwyciężyła w niej z pokaźną, sześciopunktową przewagą nad drugą w tabeli Austrią. Ten dorobek przesłonił jednak fakt, że polska kadra nie grała szczególnie dobrze i w wielu meczach zwyczajnie się męczyła. Styl gry drużyny prowadzonej przez Jerzego Brzęczka stał się problemem nie tylko dla kibiców, ale, jak się ostatecznie okazało, również dla prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Bońka.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni. Poniższy tekst o polskiej kadrze przedstawiamy w oryginale, tak jak został napisany, pod zagranicznego odbiorcę, który nie ma takiej wiedzy na temat naszej reprezentacji, jak polscy kibice.
***
Brzęczka zwolniono zatem na początku roku i zastąpiono Paulo Sousą. Portugalski trener, który prowadził wcześniej m.in. Swansea, Fiorentinę czy Bordeaux, wprowadził początkowo sporo entuzjazmu. Podczas pierwszej konferencji prasowej zadbał o polskie ego, mówiąc o wspaniałych piłkarskich tradycjach tego kraju, jego trudnej historii, a nawet o papieżu Janie Pawle II. W ożywiony sposób opowiadał również o planach na grę zespołu. Na boisku początek jego kadencji okazał się jednak daleki od doskonałego. Pierwsze trzy mecze w eliminacjach mistrzostw świata przyniosły remis z Węgrami, przegraną z Anglią oraz zwycięstwo nad Andorą. Występy narodowej drużyny w tych spotkaniach nie wlały w serca fanów zbyt wiele optymizmu. Sousa nie zmienił jednak swojego nastawienia ani wiary - pozostaje przekonany, że może wydobyć z tego pokolenia zawodników to, co najlepsze.
Główna zmiana - poza pozytywną mentalnością, jaką stara się wpoić - dotyczy taktyki. Wywodzący się ze znakomitej, portugalskiej szkoły trenerów, “wypolerowanej” następnie we Włoszech, Sousa stosuje elastyczny, “mieszany” system gry. Jego nastawienie zależy oczywiście od wyniku i potrzeb zespołu, ale reprezentacja Polski ustawia się obecnie trójką obrońców, kiedy atakuje oraz czwórką lub piątką, kiedy broni.
Jego taktyka jest bardzo zależna od zawodników, jakich powołuje. Od podopiecznych wymaga doskonałego przygotowania motorycznego w celu spełnienia jednego z fundamentów swojej strategii, czyli dominowania i wywierania presji na przeciwniku - tak, żeby nie miał on przestrzeni do własnej gry.
Sousa lubi grać dwójką napastników, aby wydobyć to, co najlepsze z Roberta Lewandowskiego.
- Absolutnie podstawowym elementem naszej gry musi być dostarczanie podań do Lewandowskiego i innych ofensywnych zawodników - powiedział. - Nie możemy sobie pozwolić na zmarnowanie tego potencjału. Polska ma nie tylko najlepszego snajpera na świecie, ale ogólnie bardzo wysoki poziom wyboru wśród atakujących.
Piotr Zieliński jest kluczowy w dziale kreowania gry.
- Uważamy, że możemy osiągnąć coś wyjątkowego podczas Euro - dodał portugalski szkoleniowiec. - Możemy tego dokonać poprzez wykorzystanie doświadczenia naszych zawodników, którzy grają w najsilniejszych ligach Europy. Musimy wierzyć w siebie, myśleć, że stać nas na osiągnięcie sukcesu i ciężko nad nim pracować.
Trener
Paulo Sousa był małym chłopcem, kiedy jego ojciec uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu i zapadł w śpiączkę. Paulo wraz z mamą zaczęli wtedy regularnie jeździć z rodzinnego miasta Viseu do Fatimy, popularnego ośrodka kultu religijnego w środkowej części Portugalii, modląc się o zdrowie ojca. Prośby rodziny zostały wysłuchane. Ojciec wyzdrowiał, a młody Sousa nauczył się, że wiara działa. W życiu zawodowym nie jest on jednak przesądny, wierzy w ciężką pracę i dobrą komunikację. Dla Sousy liczy się najpierw człowiek, a dopiero potem zawodnik. Piłkarzom mówi, jak ważni są w jego planach i że na nich liczy (fakt, że mówi płynnie po portugalsku, angielsku, włosku i hiszpańsku, prawdopodobnie mu pomaga).
Ikona
Robert Lewandowski nie przestaje rosnąć w siłę od czasu transferu do Bayernu Monachium w 2014 roku. Dziwny, przerwany przez pandemię sezon 2019/20 był prawdopodobnie jego najlepszym. Poprowadził w nim Bawarczyków do imponującej, potrójnej korony i został po raz pierwszy wybrany piłkarzem roku według FIFA, przed Leo Messim oraz Cristiano Ronaldo. Gdyby nie anulowano plebiscytu “Złotej Piłki”, zapewne sięgnąłby i po tamtą nagrodę. Wszystko zawdzięcza ciężkiej pracy oraz determinacji, aby się rozwijać. Fakt, że jego żona, Anna, jest mistrzynią świata w karate, tylko dodaje mu uroku.
Wdzięczny za rok opóźnienia
Kamil Piątkowski, którego eksplozja formy miała miejsce w ostatnim roku, znajduje się w dużo lepszej sytuacji niż 12 miesięcy temu. Latem 2020 roku był on mało znanym obrońcą występującego w polskiej Ekstraklasie Rakowa Częstochowa. Dziś uważa się go za jednego z najbardziej utalentowanych środkowych defensorów nowego pokolenia. Obrońca, który w trakcie mistrzostw Europy skończy 21 lat, będzie od następnego sezonu zawodnikiem RB Salzburg i może zdążyć wcześniej zaprezentować się na arenie międzynarodowej, jeśli dostanie szansę.
Przewidywany skład
Szczęsny; Bednarek, Glik, Bereszyński; Rybus, Klich, Krychowiak, Jóźwiak; Zieliński; Milik, Lewandowski.
Co śpiewają kibice
Polscy kibice nie przyjęli dotychczas żadnej szczególnej piosenki, która towarzyszyłaby im na każdym turnieju. Największy wpływ wywarł prawdopodobnie przebój Maryli Rodowicz pod tytułem “Futbol” z mistrzostw świata w 1974 roku, ponieważ nasza reprezentacja zajęła na nim trzecie miejsce. Od tamtej pory pojawiały się próby stworzenia nowego utworu o podobnym stopniu popularności, ale żadna piosenka nie przetrwała próby czasu - śpiewano ją chwilę przed oraz w trakcie turnieju, po czym szybko o niej zapominano.
Co mówią kibice
Legendarny komentator telewizyjny, Dariusz Szpakowski, który relacjonował swój pierwszy mecz reprezentacji Polski w 1976 roku, przynajmniej raz zakrzyknie swoim charakterystycznym głosem: “Szansa! Aj, Jezus Maria!” po jednej z nieudanych akcji polskich piłkarzy. Te trzy słowa są nierozerwalnie związane ze Szpakowskim od spotkania Polski z Anglią z 1993 roku i zalewają internet, kiedy tylko nasza kadra zmarnuje dogodną okazję do zdobycia bramki.
To więcej niż prawdopodobne, że po niespełnionych nadziejach i wielu nieudanych turniejach z przeszłości, przewidywania dotyczące zbliżających się trzech meczów fazy grupowej będą zawierać popularny zwrot: “Mecz Otwarcia. Mecz o wszystko. Mecz o honor.”
A kiedy stracimy gola, polscy kibice z pewnością będą ironicznie skandować: “Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało.”
Bohater/czarny charakter pandemii
To znowu on, Robert Lewandowski. Absolutny bohater na i poza boiskiem. Jest on dobrze znany ze swojej działalności charytatywnej, ale podczas pandemii przeszedł samego siebie. Poniżej tylko kilka spośród wszystkich rzeczy, które w tym czasie zrobił.
- Przekazał milion euro na wsparcie 21 szpitali
- Przekazał 10% ze sprzedaży kawy pod marką “RL9” na wsparcie starszych ludzi
- Zafundował 5 tysięcy posiłków dla personelu z jednego ze szpitali w Warszawie
- Przekazał 100 tysięcy euro na zakup karetki
- Przekazał 150 tysięcy euro na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie
***
Obserwujcie naszego dziennikarza Tomasza Włodarczyka na Twitterze @wlodar85
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ