To może być kolejny mocny transfer w Premier League. Renesans dużego talentu, The Athletic wymienia kluby
Już raz był łączony z przenosinami do Arsenalu, ale sprawę przekreśliła kontuzja. Teraz wszedł na jeszcze wyższy poziom i bacznie obserwuje go angielska czołówka. Pedro Neto ponownie znalazł się na celowniku wielkich marek. Możliwe, że wreszcie nadchodzi jego wielki moment.
Pedro Neto to rodzaj piłkarza, który łatwo wpada w oko kibicom. Niesamowicie szybki, efektowny, przebojowy, umiejący wypracować gola rajdem z piłką przy nodze przez całe boisko. Problem w tym, że ostatnie sezony w jego wykonaniu są naznaczone długimi urazami. Ostatnim razem, gdy był łączony z mocniejszymi klubami, szanse na transfer przekreśliły problemy zdrowotne. Ale teraz Portugalczyk wrócił po kolejnej kontuzji i od razu przypomniał, dlaczego jest liderem ofensywy Wolverhampton. Jeśli teraz uda mu się uniknąć kolejnych kontuzji, to wyczekiwana zmiana barw może wreszcie dojść do skutku.
Obiecujący, ale kruchy
Ekipa Wolves była swego czasu jednym z najciekawiej zapowiadających się projektów w Premier League. Ambitne plany włączenia się na stałe do walki o czołowe lokaty spaliły co prawda na panewce, ale przez Molineux przewinęło się wielu naprawdę interesujących graczy - głównie Portugalczyków, ściąganych dzięki dobrym układom właścicieli z superagentem Jorgem Mendesem. Po takich perełkach jak Ruben Neves czy Diogo Jota kolejnym zawodnikiem wyróżniającym się w oknie wystawowym jest Pedro Neto. 23-letni skrzydłowy już kilkakrotnie miał trafić na listy życzeń czołowych angielskich zespołów. Sytuacja najpoważniej wyglądała latem 2022 roku. Wówczas bardzo ceniony transferowy insider David Ornstein z The Athletic pisał o zainteresowaniu Neto ze strony Arsenalu, a mniej lub bardziej konkretne plotki pojawiały się już wcześniej. W tamtym okienku temat się jednak nie zmaterializował, a gdy “Kanonierzy” szukali wzmocnień ofensywy zimą, gracz “Wilków” leczył uraz, więc sięgnęli po Leandro Trossarda. Fakt, że w Neto drzemie potencjał, dostrzegano już od dawna. Sęk w tym, że los regularnie rzuca Portugalczykowi kłody pod nogi.
Od kwietnia 2021 roku piłkarz Wolves zaliczył już trzy dłuższe pauzy spowodowane urazami. Najpierw przyplątała się kontuzja kolana, która wyrzuciła go z gry na dziesięć miesięcy. Potem znowu kolano i cztery miesiące, a przy okazji stracona szansa wyjazdu na mistrzostwa świata. Ostatnio - problem mięśniowy i dwa miesiące przerwy. W efekcie we wspomnianym okresie wystąpił on w zaledwie 38% możliwych spotkań swojego klubu, tracąc ich aż 86. Dla uzmysłowienia - w ciągu niespełna trzech lat ominął ekwiwalent ponad dwóch pełnych sezonów ligowych i, uwzględniając letnie przerwy w rozgrywkach, najdłuższy okres regularnej jego gry trwał trzy miesiące.
Liczby mówią mało
Jeśli spojrzymy na statystyki Neto z całego pobytu w Wolverhampton, to one nie porywają. Zwłaszcza jak na skrzydłowego. 130 występów. 14 bramek i 24 asysty. Z takim dorobkiem można się zastanawiać, czemu słychać, że bacznie obserwują go nie tylko Arsenal, ale i Liverpool czy nawet Manchester City. Tutaj potrzebny jest szerszy kontekst. Suche liczby, w tym przypadku, mówią bowiem bardzo mało.
Po pierwsze, należy uwzględnić to, jak kontuzje poszatkowały ostatnie lata kariery Portugalczyka. Do momentu odniesienia pierwszego urazu kolana były zawodnik m.in. Bragi i Lazio zaliczał stały, spokojny progres. Od roli zmiennika doszedł do podstawowego składu, poprawiał też indywidualne osiągnięcia - przynajmniej w lidze. Potem jednak urazy stanowiły poważne tąpnięcia w jego karierze. No i dodatkowo w międzyczasie Wolves z ekipy grającej w europejskich pucharach stali się drużyną drugiej połowy, a okresami nawet dolnych rejonów tabeli Premier League. Naturalnie fakt, że w 34 występach na przełomie sezonów 2021/22 i 2022/23 Neto zanotował łącznie tylko jednego gola i dwie asysty, nie stanowi powodu do dumy. No ale właśnie - wtedy więcej pauzował, niż grał. Ale w Arsenalu i tak o niego pytali. Co w nim widzieli? Ano wielką dynamikę, przebojowość i umiejętność zdobywania terenu odważnymi rajdami. To właśnie największe atuty Neto. To piłkarz nietypowy - jak na siłę reprezentowanej przez niego drużyny można wręcz stwierdzić, że pod tymi względami wybitny. Może nie jest to aż taki “futbolowy wybryk” jak Adama Traore, ale technicznie i w grze kombinacyjnej wypada zdecydowanie lepiej.
Co więcej, w tym sezonie u Portugalczyka zaszła kluczowa zmiana. Wreszcie zaczął on regularnie zaliczać bezpośredni udział przy bramkach. I to z naprawdę imponującą częstotliwością! Dwa trafienia i dziewięć asyst w lidze to już wyrównanie jego najlepszego dorobku w klasyfikacji kanadyjskiej na murawach Premier League. A przecież z powodu dwumiesięcznej przerwy zanotował zaledwie 16 występów. Palce w bramce macza więc średnio co 121 minut. Przyczyn takiego stanu rzeczy można szukać przede wszystkim w sposobie ustawienia zespołu przez trenera Gary’ego O’Neilla. Choć i on sam przyznaje, że nie spodziewał się aż takiej postawy podopiecznego.
- Gdy tu przyszedłem, nie wiedziałem o nim zbyt dużo. Powiedziano mi, że raczej nie osiąga poziomu, jakiego oczekiwano od niego w klubie (...), ale daje wszystko, czego możemy od niego chcieć - to, jak trenuje, wpasowuje się w system i przyjmuje informacje. Jest niesamowicie utalentowany i świetny fizycznie. Pewnie mógłby strzelać więcej goli, zwłaszcza schodząc z prawego skrzydła na lewą nogę. Jest jednak absolutnie niesamowity - cytowało we wrześniu słowa szkoleniowca “Wilków” Daily Mail.
Neto rzeczywiście daje bardzo dużo drużynie opierającej się na kontratakach. Gdy dopada do piłki na własnej połowie i ma przed sobą przestrzeń, by ruszyć do przodu, potrafi zrobić coś z niczego. Pędzi, jakby zasilał go reaktor atomowy, bo nie zwalnia nawet w końcowych fazach meczów. Już kilkakrotnie pokazywał akcje, w których przebiegał z piłką kilkadziesiąt metrów, nie dawał się dogonić i wypracowywał świetne sytuacje partnerom. W taki sposób wypracowywał gole m.in. w spotkaniu z Manchesterem City czy w ostatniej kolejce przeciwko Tottenhamowi.
To, jak zdobywa teren z futbolówką przy nodze, można porównać do rajdów rodem z NFL. Jak wylicza portal FBref, jeśli chodzi o liczbę sprintów, które zagwarantowały przesunięcie akcji o co najmniej dziesięć jardów (czyli 9,14 metra), łączny dystans zdobyty dla zespołu, a także wejścia w tercję ofensywną i pole karne, Neto plasuje się w gronie 20% najlepszych zawodników w czołowych europejskich ligach.
Wreszcie transfer?
Takich konkretów, jak w ostatnich miesiącach, Pedro Neto nie dawał jeszcze nigdy. Mimo opuszczenia dziewięciu spotkań i tak plasuje się na podium klasyfikacji asystentów. Już w 2022 roku wydawało się, że jego transfer do lepszego zespołu zbliża się wielkimi krokami. Teraz można to powtórzyć, oczywiście jeśli tym razem planów nie pokrzyżuje kruche zdrowie piłkarza.
- Arsenal, Liverpool, Manchester City i Newcastle United (a może i Manchester United, skoro przenosi się tam Dan Ashworth, dyrektor sportowy Newcastle) bardzo cenią reprezentanta Portugalii. Jego historia kontuzji może jednak budzić u nich wątpliwości. Wyciągnięcie go z Wolves może oznaczać konieczność zapłacenia 80 milionów funtów, co stanowi kolejną przeszkodę - pisał niedawno David Ornstein.
Choć Neto bardzo imponuje, można zastanawiać się, czy zapłacenie takiej kwoty za niego byłoby uzasadnione. To bowiem gracz stworzony do gry w szybkich atakach, a Arsenal czy Manchester City to ekipy kojarzone przede wszystkim z atakiem pozycyjnym (choć wszystko zależy od pomysłu, Pep Guardiola kupił Jeremy’ego Doku, a Mikel Arteta regularnie gra Gabrielem Martinellim - obaj to piłkarze o pokrewnej charakterystyce). Ze ścisłej ligowej czołówki prawdopodobnie najbardziej pasowałby do “rockandrollowego” futbolu prezentowanego przez Liverpool Juergena Kloppa, oczywiście, jeżeli obrany przez Niemca kierunek będzie kontynuowany po jego odejściu. W Newcastle i czerwonej części Manchesteru, gdzie kluczowe są właśnie szybkie ataki w fazach przejściowych, w teorii, Pedro mógłby się wpasować. Pytanie tylko, czy te kluby akurat są gotowe wydać na niego aż tak wielką sumę.
Chciałoby się powiedzieć wręcz, że to gracz stworzony do gry w drużynach niżej notowanych, atakujących zza “gardy”. Właśnie taki styl pomaga wyeksponować jego “eksplozywność”. Mówimy o naprawdę sporym talencie. Talencie, który miał dużego pecha do kontuzji i gdyby nie one, to być może już wcześniej zrobiłby poważny krok do przodu. Teraz, pod względem sportowym, jest tego chyba bliżej niż kiedykolwiek. To jednak piłkarz niosący ze sobą pewne istotne znaki zapytania. Aby dobrze go wykorzystać w naprawdę mocnym klubie, trzeba mieć na to jasno określony pomysł albo nad nim popracować. Niemniej, sufit w przypadku Neto wydaje się być zawieszony naprawdę wysoko.