Ulubieniec Kloppa, filar wielkiego Liverpoolu. Stał się równie ważny, co Salah i Mane

Ulubieniec Kloppa, filar wielkiego Liverpoolu. Stał się równie ważny, co Salah i Mane
Han Yan / Press Focus
W Liverpoolu wciąż żywe pozostają nadzieje na zdobycie poczwórnej korony. Żadnego z sukcesów “The Reds” nie byłoby bez Thiago Alcantary. Hiszpański rozgrywający stał się elementem, bez którego zespół z Anfield nie może funkcjonować na tak horrendalnie wysokim poziomie. Dziś to od niego Juergen Klopp może ustalać składy na kolejne mecze.
Metronom, kreator, dyrygent, wirtuoz - z każdym kolejnym wybitnym występem Thiago można mnożyć określenia jego piłkarskiego geniuszu. W ostatnich tygodniach 31-latek wskoczył na pułap, do którego mało kto może nawet sięgnąć wzrokiem bez nadwyrężenia kręgów szyjnych. Od pomocnika wymaga się chirurgicznej precyzji, nieposkromionej kreatywności i machinalnej powtarzalności. Alcantara to wszystko oferuje w hurtowych ilościach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Piąty z Beatlesów

- Czasem jestem na boisku i nie widzę nawet możliwości podania, a Thiago po prostu je wykonuje. To jedna z jego największych umiejętności - przyznał niedawno Joe Gomez.
Alcantara posiada rzadką cechę sprawiania, że wszystkie zagrania wydają się takie proste, banalne, nieskomplikowane. Ot, po prostu podaje piłkę, zagrywa do lepiej ustawionych partnerów, znajduje wolne przestrzenie. Sęk w tym, że mało który pomocnik potrafi robić to z taką dokładnością i regularnością. Czasem można odnieść wrażenie, że Hiszpan albo gra w zwolnionym tempie, albo zna już scenariusz każdego spotkania, wcześniej zapoznał się z partyturą kolejnej akcji.
Thiago jest żywym dowodem na to, że piękno futbolu nie zamyka się w produkcie końcowym, jakim są gole. Ktoś mógłby jednym okiem spojrzeć w statystyki gracza Liverpoolu i uznać, że ma do czynienia z przeciętnym kopaczem. W tym sezonie Premier League zanotował on jedną bramkę i dwie asysty, dokładnie takimi samymi liczbami może się pochwalić choćby Mateusz Klich. A jednak obu panów, z całym szacunkiem do reprezentanta Polski, dzieli tak wielka przepaść, że mogłoby zabraknąć skali, aby obliczyć jej wymiary.
- Kocham go, kocham takich piłkarzy. Myślę, że jest wybitnym graczem. Niekoniecznie musi notować asysty i być na świeczniku, ale zawsze spełnia swoją rolę w pomocy. Rozmawiałem z nim i chciał przejść do Manchesteru United. Ale teraz nie może być bardziej szczęśliwy w Liverpoolu - komplementował Rio Ferdinand, ekspert stacji “Sky Sports”.
Kibicom Manchesteru United musi być trudno myśleć o Thiago w szeregach największego wroga, kiedy na własnym podwórku pozostaje im zadowolić się występami niezmordowanego duetu Matić - McTominay. Chociaż tak naprawdę nie tylko “Czerwone Diabły”, ale właściwie dowolny zespół z Europy może zazdrościć Liverpoolowi takiego zawodnika. Mówimy przecież o rozgrywającym, który potrafi się dostosować do gry w każdym klubie. Thiago błyszczał w dominującej posiadaniem piłki Barcelonie, wyróżniał się w bezpośrednio grającej drużynie Bayernu Monachium i teraz stanowi o sile skrajnie wertykalnego Liverpoolu. Wybitny piłkarz nie musi dostosowywać się do nowego środowiska. To każdy kolejny zespół adaptuje się do stylu Alcantary, gra w jego rytmie, na jego zasadach.

Wyszedł na prostą

Thiago stał się filarem “The Reds”, chociaż jego początki na Anfield nie należały wcale do udanych. Jeszcze przed rokiem spokojnie dało się słyszeć głosy mówiące, że Hiszpan jest transferowym flopem. I trudno byłoby znaleźć liczne argumenty przeciwko takiej tezie. W pierwszych miesiącach na Anfield jego problemy piętrzyły się piramidalnie. Tuż po dołączeniu do ekipy Juergena Kloppa doznał groźnej kontuzji po bandyckim wejściu Richarlisona. Po powrocie do zdrowia występy średnie mieszał z kompletnie przeciętnymi. Wyglądało to tak, jakby Bayern sprzedał Anglikom Thiago w wersji demo, a wersja demon pozostała w stolicy Bawarii.
- Thiago jest ciężarem dla obrony Liverpoolu. Robi rzeczy, których nie powinien robić - grzmiał Jamie Carragher, kiedy “The Reds” na początku minionego roku notowali serię porażek.
- Miałem rok, aby doświadczyć, jak konkurencyjna jest Premier League. Sposób gry, jej szybkość i intensywna jest tu wyjątkowa - przyznał Thiago przed startem bieżących rozgrywek.
Pierwsze tygodnie tego sezonu znów nie były łatwe dla reprezentanta Hiszpanii, jednak po wyleczeniu urazu łydki i zwalczeniu koronawirusa wreszcie wskoczył na właściwe obroty. Od kilku miesięcy jest on jednym z najważniejszych, jeśli nawet nie najważniejszym zawodnikiem w układance Kloppa. Wystarczy przytoczyć, że z nim w wyjściowym składzie “The Reds” wygrali w tym sezonie 19 z 21 spotkań. Bez 31-latka udało się zwyciężyć jedynie 62% meczów. Alisson Becker może notować kolejne czyste konta, Mohamed Salah kolekcjonować bramki, jednak każda akcja Liverpoolu musi przejść przez Thiago, który zostawia swój stempel, znak, certyfikat jakości. W derbach z Evertonem wykonał on więcej podań niż cały zespół Franka Lamparda. Kilka dni później osobiście zatopił “Żółtą Łódź Podwodną” w półfinale Ligi Mistrzów.
- W praktycznie każdej boiskowej sytuacji właściwym wyborem jest podanie do Thiago - zauważył Rory Smith, dziennikarz “ The New York Times”.

Ulubieniec Kloppa

- Ludzie kwestionowali to, czy Thiago odnajdzie się w naszym stylu gry? Dzięki Bogu, że to nie oni podejmują decyzje - z uśmiechem stwierdził Juergen Klopp na jednej z ostatnich konferencji prasowych.
Wychowanek Barcelony doskonale odnalazł się na Anfield, chociaż zupełnie nie wpisywał się w profil pomocników, z których wcześniej korzystał niemiecki trener. W minionych latach środek pola Liverpoolu był złożony niemal wyłącznie z pracusiów, których zakres zadań ograniczał się do noszenia fortepianu. Alcantara udowadnia, że może jednocześnie dźwigać instrument, stroić go i grać na nim najpiękniejsze piłkarskie symfonie.
Roli Hiszpana nie można bowiem uprościć jedynie do perfekcyjnej dystrybucji piłki. Portal “Whoscored” wyliczył, że żaden inny zawodnik w pięciu najsilniejszych ligach Europy nie notuje tylu odbiorów na połowie rywala, co właśnie Thiago. Jego kreatywne popisy niemal zawsze poprzedzone są tytaniczną harówką w defensywie. Pod tym względem jest on prawdziwym ewenementem na skalę światową. W samej Premier League nie ma drugiego gracza o tak wszechstronnej charakterystyce. Są kreatorzy, którzy notują dziesiątki kluczowych podań, jest grupa typowo defensywnych przecinaków. I gdzieś hen daleko przed wszystkimi znajduje się Thiago, który przyniesie piłkę, poda do kolegi i pozamiata rywali.
- Thiago mógłby grać w każdej reprezentacji na świecie. I to nie tylko grać, on wszędzie byłby spektakularnym zawodnikiem - stwierdził Klopp.
Trudno w to uwierzyć, ale Alcantara od czasu ubiegłorocznych mistrzostw Europy nie otrzymał powołania do hiszpańskiej kadry. Luis Enrique znany jest z nieco kontrowersyjnej selekcji, jednak nawet on nie może przejść obojętnie obok tak wysokiej dyspozycji pomocnika Liverpoolu. Nikt przez przypadek nie staje się liderem drużyny, która niewykluczone, że przejdzie do historii, zgarniając cztery najważniejsze trofea w sezonie.
Dziś Liverpool gra o przypieczętowanie awansu do finału Ligi Mistrzów. Dotychczas Thiago pobyt w każdym klubie pieczętował zdobyciem najcenniejszego klubowego trofeum. Niewykluczone, że na Anfield znów tego dokona. Przecież dobrze wiemy, że to piłkarz, który, jeśli już coś robi, to ze stuprocentową skutecznością.

Przeczytaj również