UEFA skompromitowana, Superliga kontratakuje. Tym razem z lepszymi pomysłami. A Ceferin znów swoje

UEFA skompromitowana, Superliga kontratakuje. Tym razem z lepszymi pomysłami. A Ceferin znów swoje
screen youtube
Superliga jednak powstanie? Po niespełna roku od fiasku tego projektu, pomysłodawcy wracają z nową, odświeżoną wersją. I wydaje się, że znacznie bardziej sensowną.
Gdy niespełna rok temu Superliga upadła niemal tak szybko jak została powołana, było właściwie pewne, że jej założyciele nie porzucą całkowicie idei stworzenia nowych, konkurencyjnych dla UEFA rozgrywek, pełnych czołowych drużyn w Europie. Pomysłodawcy, czyli przedstawiciele Juventusu, Realu Madryt oraz Barcelony, musieli jednak przemyśleć pewne kwestie i zaproponować odświeżoną wersję projektu, który wczesną wiosną 2021 r. rozgrzał do czerwoności świat futbolu, zahaczając nawet o najwyższe szczeble polityczne.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przypomnijmy: trzy wspomniane kluby, a także ekipy Milanu, Interu, angielskiej “Big Six” oraz niemieckiego duetu Bayern-Borussia Dortmund, ogłosiły w kwietniu ubiegłego roku powołanie Superligi, w której miałyby mieć zagwarantowane miejsce, dzięki czemu nie musiałyby rywalizować ze słabszymi zespołami, a przy okazji zarobiłyby znacznie więcej pieniędzy niż zapewnia im to udział w Lidze Mistrzów. Twarzą projektu został szef Realu, Florentino Perez. Hiszpan i jego stronnicy natrafili jednak na nadzwyczajny opór środowiska, graczy i najważniejszych ludzi piłki. W tym Aleksandra Ceferina, prezesa UEFA, który wściekły groził wyrzuceniem “rozłamowców” ze wszystkich rozgrywek. Anglicy prędko wycofali się pod naciskiem protestujących kibiców, piłkarzy i polityków.
W buty obrońców tradycyjnych wartości w futbolu nagle weszli Ceferin oraz prezes pompowanego katarskimi petrodolarami PSG, Nasser Al Khelaifi. I tymczasowo wygrali. Tymczasowo, bo Perez nie ukrywał, że propozycja utworzenia Superligi może szybko wrócić na futbolową wokandę. Miał rację.

Konkretne zmiany

O planowanych zmianach w pierwotnym projekcie media informowały już latem. Jesienią zaczęły się nawet pojawiać doniesienia, że Superliga chce rozłożyć UEFĘ na łopatki, tworząc rozgrywki z trzema dywizjami obsadzonymi 140 zespołami. Aż tak daleko Perez i jego ludzie nie poszli. Faktycznie jednak dokonali wielu istotnych zmian. Nowa Superliga ma nie faworyzować jej pomysłodawców i otworzyć się na wszystkie drużyny z kontynentu. Także te słabsze, mniejsze i niemedialne.
Oto bowiem aktualna koncepcja Superligi zakłada:
  • stworzenie dwóch lig (wyższej i niższej) po 20 drużyn
  • brak nieusuwalnych, stałych klubów
  • kwalifikację uczestników na podstawie miejsc w ligach krajowych
  • otwarcie drzwi na wszystkie zespoły z każdej ligi krajowej w Europie
Cel? Niezmienny, czyli zastrzyk finansowy i stworzenie konkurencji dla rozgrywek, którymi od dziesięcioleci zarządza UEFA. Według najnowszych informacji zmniejszyła się jednak liczba klubów mających powołać nowy twór do życia. Z zeszłorocznej listy zniknęło duo niemieckie oraz Arsenal i Tottenham.
Zmienił się też medialny lider projektu. Na froncie Florentino Pereza zastąpi młodszy Andrea Agnelli, szef Juventusu, który lada chwila ma ogłosić więcej szczegółów ws. Superligi 2.0 na forum publicznym. Choć Hiszpan pozostaje oczywiście jednym z ojców próby ucieczki z objęć UEFA.
Czy ta próba tym razem się powiedzie? Aleksander Ceferin twierdzi, że będzie się to równało z usunięciem klubów ze struktur UEFA.
- Najpierw wykorzystali pandemię, a teraz wykorzystują wojnę. Kluby są wolne, by stworzyć swoje własne rozgrywki, ale niech nie oczekują, że wtedy będą mogły grać w rozgrywkach UEFA. Jestem już zmęczony tym projektem piłkarskim. Mogą zapłacić, komu tylko chcą, by powiedział, że to dobry projekt, ale to pozostanie pomysłem bez sensu - nie przebiera w słowach Ceferin.
Jego groźby należy jednak traktować z dystansem, bo zeszłoroczny, rzekomy “odwet” prezesa UEFA na “rozłamowcach” istniał tylko medialnie. Ceferin dużo mówił, a realnie nie zrobił zupełnie nic. Agnelli, którego Słoweniec chętnie i otwarcie krytykował, nie ma się więc czego obawiać. Szczególnie, że tym razem wraz z kompanami wydaje się być przygotowany na drugie zderzenie z europejską federacją.

UEFA na dno

Sportowo wybrali bowiem doskonały moment na wejście w otwarty spór z Ceferinem i kierowaną przez niego organizacją. UEFA kompromituje się postawą wokół inwazji Rosji na Ukrainę - mimo że pod presją m.in. Polski zawiesiła agresora, to zapomniała o konsekwencjach dla jego sprzymierzeńca. Dziś poinformowano, że Białoruś i białoruskie kluby muszą do odwołania rozgrywać mecze na… neutralnym terenie. Znowu to samo. Blamaż. Obrzydliwa, głupia decyzja. Dorzucając do tego wcześniejsze, błahe traktowanie Rosji i szkodliwe, skandaliczne bzdury o “konflikcie” czy “sytuacji” na Ukrainie, upadła moralnie UEFA szura po środowiskowym dnie. Uchyla tym samym furtkę jej przeciwnikom szykującym “rozłam”. Agnelli, Perez i spółka dostali w ostatnich tygodniach cysternę paliwa, by teraz wyjść i uderzać w federację, dumnie pytając: “a nie mówiliśmy?”.
Ceferin nie ma dziś prawa mówić o obronie jakichkolwiek wartości, bo UEFA jako całość ma z nimi tyle wspólnego co rosyjski zbrodniarz z prawdomównością. Słoweniec jest w znacznie słabszym położeniu niż rok temu. Nawet jeśli wesprze go inny wybitny zwolennik futbolowej tradycji, wspomniany już Al Khelaifi, w ostatnich miesiącach często krytykujący założycieli Superligi. Co więcej, Agnelli, Perez i reszta zyskali też w ostatnich tygodniach argument w postaci zgody FIFA na utworzenie Afrykańskiej Superligi.
A jak odczytywać propozycję zmian w projekcie, które mają przekonać do Superligi więcej klubów i doprowadzić do jej faktycznego uruchomienia? Wygląda na to, że “rozłamowcy” poszli po rozum do głowy. Nowe propozycje brzmią sensownie. Dwie ligi, 40 drużyn, otwarte drzwi dla wszystkich? To ma ręce i nogi, przynajmniej w tej postaci, o której słyszymy. Tak, to byłby przewrót w świecie piłki jaki znamy. Rewolucja w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale prędzej czy później niezbędna. Jeśli jest okazja podciąć UEFIE skrzydła, osłabić ją, a może i wykonać pierwszy, poważny krok w kierunku jej likwidacji, to warto to zrobić. A my, kibice, obserwatorzy, i tak się przyzwyczaimy do nowej rzeczywistości.

Przeczytaj również