Uciekł z "Klubu Kokosa" i już czaruje. Debiut marzeń, wystarczyła minuta
Przez pół roku nie grał w piłkę. Wrócił na boisko i po minucie strzelił ważnego gola. Gabriel Misehouy nie mógł wymarzyć sobie lepszego debiutu w lidze hiszpańskiej.
Gdzie oni są, gdzie wszyscy moi przyjaciele? Takie pytania mogli zadać kibice, którzy nie śledzili okienka transferowego, po czym zobaczyli skład Girony na pierwszą kolejkę. Zupełnie nie przypominał on topowego zestawienia z poprzedniego sezonu, tego historycznego, w którym udało się awansować do Ligi Mistrzów. Radość z sukcesu nie trwała długo, ponieważ od razu doszło do rozbiórki składu. Eric Garcia, Savinho i Yan Couto wrócili z wypożyczeń. Artem Dowbyk odszedł do Romy, Aleixa Garcię sprzedano do Bayeru Leverkusen. Po ekipie, która przez pewien okres liczyła się w walce o mistrzostwo, pozostały tylko wspomnienia.
Sport nie znosi jednak próżni. Jedne gwiazdy odeszły, żeby w ich miejsce narodziły się kolejne. W miniony weekend Girona wywiozła cenny punkt ze stadionu Betisu, a jej bohaterem został absolutny debiutant. Gabriel Misehouy po raz pierwszy w karierze posmakował futbolu na seniorskim poziomie. I nie czekał długo, aby przedstawić się hiszpańskim kibicom. Kilkadziesiąt sekund po wejściu z ławki wykorzystał dogranie Ikera Almeny i trafił do siatki.
Gwiazdor z bloków
Powyższa bramka musiała być szczególnie fetowana w Amsterdamie. To właśnie tam od 30 lat mieszkają rodzice Misehouya, którzy wyemigrowali z Ghany. Gabriel jest najmłodszym z ośmiorga rodzeństwa. I według relacji naocznych świadków od zawsze wiadomo było, że jego przeznaczenie to gra w piłkę. Kiedy inne dzieci uczyły się chodzić, on już dryblował z futbolówką u stóp w zaciszu amsterdamskich blokowisk.
- Wszystko zaczęło się od gry w piłkę na ulicy. W sąsiedztwie mieszkało wielu chłopców w naszym wieku. Zwykle wychodziliśmy na zewnątrz i zawsze ktoś chciał zagrać. Nie mieliśmy prawdziwego boiska, jeśli tam upadłeś, to od razu pojawiała się krew. Ale to cię wzmacniało. Na ulicy przeżyliśmy wiele pięknych chwil - powiedział Abraham, brat Gabriela, w rozmowie z portalem Ajaxshowtime.com. - Od zawsze wiedzieliśmy, że jest bardzo dobry. Miał siedem lat i potrafił z łatwością ogrywać 16-latków. To naprawdę nie było normalne, nie potrafiliśmy go zatrzymać. Dużo dryblował, zawsze wiedział, co zrobić w odpowiednim momencie - dodał Aaron Misehouy, drugi z braci.
Utalentowany dzieciak w ekspresowym tempie rozpoczął karierę. W wieku 3 lat zapisano go do miejscowego klubu OSV Amsterdam. Już jako 6-latek trafił zaś do szkółki Ajaksu, czyli jednej z najlepszych akademii piłkarskich świata. Presja gry w barwach “Joden” zupełnie nie przytłoczyła raczkującego zawodnika. W kolejnych latach błyskawicznie piął się po szczeblach drużyn młodzieżowych. Już w 2022 roku ofensywny pomocnik po raz pierwszy odbył trening z seniorami. W międzyczasie wystąpił w dziewięciu spotkaniach młodzieżowej Ligi Mistrzów, strzelając gole rówieśnikom z Liverpoolu, Napoli czy Besiktasu. Dwa lata temu został też wicemistrzem Europy do lat 17. W trakcie turnieju zanotował dwie bramki i dwie asysty. Holandia dopiero w finale przegrała 1:2 z bardzo mocną Francją. W składzie “Trójkolorowych” znaleźli się wówczas m.in. Mathys Tel, Desire Doue czy Warren Zaire-Emery. Misehouy nie odstawał od nich skalą potencjału.
Bolesne rozstanie
- Gabriel jest chłopcem o bardzo dużym potencjalne. Bardzo ważny będzie moment, w którym przejdzie z drużyny młodzieżowej do seniorskiej. Wciąż uczestniczymy w procesie kształtowania tego zawodnika - podkreślał John Heitinga, kiedy pracował z juniorami Ajaksu. - Eksperci opisują go jako "cudowne dziecko", bracia nazywają "diamentem". To wszechstronna "dziesiątka", potrafi też grać na skrzydłach - tak dwa lata temu opisał go The Guardian, umieszczając na liście 60 najbardziej utalentowanych graczy młodego pokolenia.
Do pewnego momentu wszystko układało się bez zarzutu. Misehouy miał być kolejnym wielkim talentem, który oczaruje świat na Cruyff Arenie. Problemy pojawiły się na początku tego roku. Holenderskie media informowały, że Ajax nie może dojść z nim do porozumienia w sprawie wygasającego kontraktu. Piłkarz miał oczekiwać gigantycznej podwyżki, co nie spodobało się włodarzom klubu. Dodatkowo żądał awansu i pewnego miejsca w składzie seniorów. Negocjacje utknęły w martwym punkcie.
- Błąd, który popełnił Ajax, to dawanie w przeszłości wysokich kontraktów młodym zawodnikom. Misehouy ma przyjaciela, który podpisał lukratywną umowę i sam tyle oczekiwał, ale Ajax zmienił politykę. Klub jasno dał do zrozumienia piłkarzowi, ile może mu zaoferować. Dodatkowo Gabriel zażądał nie tylko minut w pierwszej drużynie Ajaksu, ale również gwarancji występów w najważniejszych meczach. Działacze nie zamierzali się na to zgadzać. Przedstawili ofertę i dali mu do zrozumienia, że albo ją zaakceptuje, albo może odejść - informował Mike Verweij z De Telegraaf.
Na przełomie stycznia i lutego potwierdzono, że Misehouy nie przedłuży umowy. Ajax postanowił zatem definitywnie odsunąć zawodnika od gry. Nie tylko nie mógł liczyć na debiut w pierwszym zespole, ale też stracił miejsce w rezerwach. Dyrektor Alex Kroes wyszedł nawet do mediów i otwarcie powiedział, że piłkarze mogą akceptować proponowane warunki albo mogą spakować manatki. 19-latek znalazł się na cenzurowanym i całą rundę wiosenną spędził w tzw. Klubie Kokosa.
- Po 12 latach opuszczam Ajax Amsterdam. To była trudna decyzja, ale czasami trzeba takie podejmować. Nie wyobrażałem sobie takiego rozstania, ale wszystko idzie zgodnie z jakimś planem, niekoniecznie moim. Mimo wszystko dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają - pisał na Instagramie, żegnając się z "Joden".
Przyszłość w Manchesterze?
Misehouy zdecydował się kontynuować karierę w Gironie. Już w lutym dyrektor Quique Carcel udał się do Holandii, aby sfinalizować transfer. Ważną rolę w całej transakcji odegrał też Pini Zahavi, superagent, który przejął pieczę nad młodym zawodnikiem. W lipcu Gabriel podpisał więc umowę z trzecią siłą poprzedniego sezonu ligi hiszpańskiej. I co najważniejsze, od razu został włączony w dynamikę pierwszej drużyny. Michel korzystał z jego usług w sparingach z Espanyolem, Tuluzą, Newcastle i Bournemouth. Następnie dał mu szansę we wspomnianym już meczu z Betisem, za co 19-latek odwdzięczył się golem. Trener nie zamierza jednak zagłaskać swojego podopiecznego, ponieważ wie, że to dopiero początek. Holendrowi jeszcze daleko do bycia gotowym produktem piłkarskim.
- Misehouy posiada gigantyczny talent, ale wciąż brakuje mu trochę umiejętności gry zespołowej. Jeśli się tego nauczy, zostanie świetnym zawodnikiem. Ma jeszcze sporo do poprawy, ale musimy skoncentrować się na tym, żeby pracował dla grupy - podkreślił Michel na antenie DAZN.
Girona wydaje się być idealnym miejscem na rozwój kariery. Przypadki Savinho czy Yana Couto pokazały, że Estadi Montilivi może być trampoliną do topowych klubów. Obaj Brazylijczycy od niedawna występują kolejno w Manchesterze City i Borussii Dortmund. Niewykluczone, że dwa czy trzy udane sezony w wykonaniu Misehouya również umożliwią mu transfer do jednej z czołowych drużyn. I szczególną uwagę trzeba tu zwrócić właśnie na obecnych mistrzów Anglii. Girona należy do City Football Group, stając się pewnego rodzaju przedsionkiem Etihad. Warto zwrócić uwagę, że przed transferem nowy nabytek Katalończyków korzystał z klubowego ośrodka “The Citizens”. Skoro Ajax postawił na nim kreskę, zaczął treningi w Manchesterze. Być może Girona ma być tylko małym testem gotowości tego zawodnika.
Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, aby sądzić, że Misehouy na pewno wyląduje w City, zagra u boku Haalanda itd. Nie można jednak przejść obojętnie wobec modelu działania drużyn zrzeszonych w CFG. Jeśli ktoś wyróżnia się w Gironie, będzie miał większe szanse na angaż w Manchesterze, niż zawodnik kompletnie z zewnątrz. Na razie Holender, idąc za poleceniem trenera Michela, musi skupić się na poprawie widocznych mankamentów. Ewidentnie dysponuje on świetną techniką, ma nosa do goli, lubi czuć piłkę. Musi jednak dołożyć do tego większą zdolność w grze kolektywnej. Jeśli mu się to uda, to pozostanie współczuć rywalom Girony. Sky is the limit.