Tym sędziom powinni wręczyć okulary. Najsłynniejsza bramka w historii Premier League i gole-widmo

Tym sędziom powinni wręczyć okulary. Najsłynniejsza bramka w historii Premier League i gole-widmo
sky sports/youtube
Pamiętacie słynnego gola Franka Lamparda z mundialu w RPA? Gola, który nigdy nie został uznany, choć piłka zdecydowanie przekroczyła linię bramkową. Najnowsza historia futbolu zna jednak przypadki, gdy sędziowie podejmowali absurdalne decyzje w drugą stroną, wskazując na środek boiska. Nawet jak padały bramki-widmo albo w rolę asystującego wcielała się piłka plażowa.
Futbol nie istnieje bez sędziowskich kontrowersji nawet w dobie VAR-u, ale wskazane przez nas sytuacje o kilka długości przekroczyły granicę absurdu. Zapraszamy na wycieczkę do Anglii i Niemiec.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przygotuj trumnę

17 października 2009 roku doszło do jednej z najbardziej nietypowych historii w futbolu. Sunderland podejmował u siebie Liverpool i już w piątej minucie objął prowadzenie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że golkiper LFC, Pepe Reina, został zmylony przez piłkę plażową. Jak się później okazało, jeden z fanów “The Reds”, 16-letni Callum Campbell, rzucił ją na boisko, a ta po chwili znalazła się w polu karnym. Gospodarze właśnie przeprowadzali akcję, futbolówka (ta normalna) trafiła do Darrena Benta, który uderzył na bramkę. Nie był to perfekcyjny strzał, ale dzięki temu, że po drodze właściwa piłka odbiła się od tej nieproszonej, hiszpański bramkarz nie zdołał zareagować.
- Tak bardzo przepraszam, to mój najgorszy koszmar - tłumaczył się młody kibic, który został zaatakowany przez innych zagorzałych sympatyków. - Jeden z fanów powiedział mi, żebym przygotował moją trumnę. Inny powiedział, że zrobi ze mnie curry - mówił Campbell.
Nie obyło się bez protestów wściekłych graczy Liverpoolu. Szalał trener Rafael Benitez, a Pepe Reina podbiegł do strzelca bramki, krzycząc do niego, że piłka uderzyła w piłkę. Darren Bent to wiedział. A sędzia Mike Jones uznał gola. W Anglii rozpętała się burza. Były arbiter Jeff Winter grzmiał:
- Jestem absolutnie zdumiony. To podstawowa zasada w piłce nożnej. Prawa gry przecież mówią, że jeśli wystąpi ingerencja z zewnątrz, mecz musi zostać zatrzymany. Po latach sytuację wspominał również autor kuriozalnego gola. - Pamiętam co działo się wówczas w przerwie, arbiter podszedł do mnie i zapytał: czy twój strzał uderzył jeszcze w tę piłkę? Kiedy odpowiedziałem, że tak, na jego twarzy pojawiła się panika - opowiadał Darren Bent. Sędzia Jones uświadomił sobie, że popełnił wielki błąd.
Pomimo protestów ze wszystkich stron mecz nie został powtórzony. Kara spotkała tylko arbitra, zdegradowanego do Championship. Co ciekawe, ta słynna piłka plażowa znajduje dziś w Narodowym Muzeum Futbolu w Manchesterze. Sam Bent śmieje się, że strzelił w Premier League łącznie 106 bramek, choć niektórzy tę jedną starają mu się odebrać.

Dziurawa siatka

Do 2013 r. nikt nie myślał, że możliwe jest uznanie gola po uderzeniu w boczną siatkę. Niemiecki słynny sędzia Felix Brych jedną, jedyną decyzją przeszedł do historii piłki nożnej. Komiczna sytuacja miała miejsce w spotkaniu Hoffenheim - Bayer Leverkusen.
W 70 min. goście z Leverkusen prowadzili 1:0. Do narożnika boiska udał się Gonzalo Castro. Jego bardzo dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego trafiło na głowę doświadczonego Stefana Kiesslinga. Niemiecki snajper uderzył jednak tylko w boczną siatkę i złapał się za głowę, bo nie wykorzystał naprawdę dobrej sytuacji. Sekundę później Felix Brych niespodziewanie wskazał na środek boiska.
Co ciekawe, w tamtej chwili nikt zbytnio nie protestował. Jedynie kilku rezerwowych Hoffenheim ruszyło za bramkę, aby przekonać się, czy wszystko było w porządku. Próbowali zwrócić uwagę sędziego na dziurę z boku siatki, jednak decyzja została podtrzymana. Wprawdzie na nagraniu widać, że niemiecki arbiter mocno się zastanawiał, co się stało i dopytywał jeszcze Kiesslinga o szczegóły, ale nie zmienił zdania.
- Miałem odrobinę wątpliwości, mimo że reakcja ze strony zawodników była oczywista. Rozejrzałem się i żaden z zawodników Hoffenheim nawet nie protestował. Dla pewności zapytałem również Kiesslinga, ale nawet on nie potwierdził wątpliwości. Piłka znalazła się w siatce i bramka dla wszystkich na boisku wyglądała na zdobytą prawidłowo - tłumaczył się po spotkaniu Brych. Działacze “Wieśniaków” złożyli protest w DFL, domagając się powtórzenia meczu (zakończył się ich porażką 1:2), do czego ostatecznie nie doszło.
Kajał się także sam Kiessling, który na Facebooku opublikował oświadczenie: - W telewizyjnych powtórkach zobaczyłem to wyraźnie: to nie był gol. W czasie meczu nie widziałem tego dobrze, w jakiś sposób ta piłka znalazła się w bramce. Tak właśnie powiedziałem arbitrowi. Przepraszam wszystkich kibiców sportu. Zwycięstwo w taki sposób nie jest czymś dobrym. Uczciwość jest ważna zarówno dla mojego klubu, jak i dla mnie samego.
Cóż, teraz na Prezero-Arena siatki z pewnością są sprawdzane przed rozpoczęciem meczu co najmniej dwukrotnie.

Lądowanie UFO

Wracamy na angielskie boiska. W 2008 roku w Championship Watford rywalizował z Reading, a spotkanie prowadził niedoświadczony Stuart Attwell, który później w wieku 25 lat stał się najmłodszym sędzią w historii Premier League. Cyrk zaczął się w pierwszej fazie meczu. W 13. minucie zawodnik gości Stephen Hunt dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego. Piłka dotknęła jego rywala, Johna Eustace’a, który następnie starał się ją wybić, przepychając się z piłkarzem Reading. Wszystko działo się mniej więcej dwa metry od lewego słupka bramki.
Futbolówka w wyniku starcia przy linii prawdopodobnie ją przekroczyła, ale akcja toczyła się dalej. Przyjezdni strzelili w poprzeczkę, dobitka została zablokowana, zakotłowało się, a po chwili sędzia użył gwizdka. Wszyscy myśleli, że był faul w ataku i grę wznowi bramkarz. Golkiper Watfordu rzeczywiście chciał to zrobić, problem w tym, że sędzia liniowy wskazał głównemu, że powinien on… uznać gola.
Nie można się dziwić popularnym "Szerszeniom", którzy otoczyli bocznego arbitra i próbowali się dowiedzieć, co właściwie nastąpiło. W protokole pomeczowym zapisano trafienie samobójcze Eustace’a, ofiarnie walczącego przy linii bramkowej.
Noel Hunt, który próbował uniemożliwić Eustace'mu interwencję, niespodziewanie celebrował gola, czego nie widać na nagraniach. Dał pretekst sędziemu do wskazania na linię środkową. - Nie zamierzam kłamać, rzeczywiście świętowałem to trafienie. To był dla nas bardzo ważny mecz. Zdaję sobie jednak sprawę, że słabo się zachowałem - mówił.
Aidy Boothroyd, trener Watfordu, nie przebierał w słowach. - To była niewiarygodna sytuacja, w której tylko jedna osoba na boisku myślała, że ​​to był gol. Można powiedzieć, że gracz wykorzystał okazję, bo podskakiwał z radości obok naszej bramki. Nigdy jednak czegoś takiego nie widziałem, dla mnie to było jak lądowanie UFO - irytował się szkoleniowiec.
To kuriozalne wydarzenie miało jednak pozytywny wpływ na futbol, gdyż w Anglii coraz głośniej zaczęto mówić o potrzebie wprowadzenia systemu monitorującego takie sytuacje. Wydarzenia z Watfordu skłoniły futbolowych decydentów do realnych działań. Kilka lat później technologia Goal Line stała się już normą.
***
Pamiętacie inne słynne gole-widmo lub kuriozalne, komiczne trafienia? Dajcie znać w komentarzach.

Przeczytaj również