Tyle Polska może zarobić na EURO 2024. Mecz z Walią o wielką kasę
Już we wtorek odbędzie się mecz, który zdefiniuje polską piłkę na kilka najbliższych miesięcy, a nawet może lat. Jedno spotkanie zadecyduje o losach wielu osób, nie tylko piłkarzy i działaczy, ale także całego środowiska związanego z piłką. Zresztą nie tylko gra idzie o polską piłkę, ale jak zwykle w tym przypadku - o wielką kasę. Sprawdziliśmy, ile PZPN może zarobić na ewentualnym awansie i potencjalnym sukcesie na Euro.
Jeśli Polska pokona Walię, to pojedzie na mistrzostwa Europy piąty raz z rzędu. Od 2016 roku impreza gości już nie 16, a 24 ekipy, więc można powiedzieć, że od tego momentu na finały jeździ "pół Europy", ale w ostatnim roku przekonaliśmy się, że wcale nie jest tak łatwo znaleźć się w gronie finalistów bez konieczności grania baraży. Drużyny są coraz bardziej wyrównane, a przecież bywały już mistrzostwa liczące 24 zespoły, na które nie pojechały Holandia, Norwegia czy Szwecja. Teraz ważą się też losy Ukrainy czy Grecji, czyli triumfatora z 2004 roku.
We wtorek okaże się, kto będzie przegranym, a kto wygranym. O tym - na własne życzenie biało-czerwonych zadecyduje jeden mecz. A gra - na sam start - idzie o 9,25 mln euro! Co przy dzisiejszym kursie euro daje blisko 40 mln złotych, a dokładnie - 39 940 301 mln złotych. To ogromne pieniądze dla i tak bogatego już PZPN.
Trzeba też pamiętać, że wyjazd na EURO 2024 to też koszty dla związku. Jak zdradził Łukasz Wachowski, sekretarz PZPN, w rozmowie z Goal.pl, "wszystkie koszty związane z przelotami, transportem na miejscu, noclegami, wynajmem obiektów treningowych oraz premii dla pierwszej drużyny to ok. 35 mln zł".
Dodatkowo sekretarz związku zdradził, że premia dla piłkarzy z okazji awansu stanowi ok. 25 proc. premii od UEFA do podziału na drużynę i sztab.
Mistrzostwa Europy można nazwać "krajową Ligą Mistrzów", chociaż w najlepszej lidze świata i tak finanse są jeszcze większe, bo sam awans i trafienie do grupy LM wiąże się z zastrzykiem sięgającym ponad 15,5 mln euro. Za każde zwycięstwo w fazie grupowej można z kolei zainkasować 2,8 mln euro.
Na mistrzostwach Europy te sumy i tak są ogromne. Polska, jeśli awansuje, to trafi do grupy z Holandią, Francją i Austrią, co spokojnie można nazwać "grupą śmierci". Jednak i tak marzymy, żeby tam być. Wygrać tam chociaż jeden mecz będzie niezwykle trudno, ale każde trzy punkty w grupie wyceniane są na dodatkowy milion euro, czyli do zgarnięcia są tu dodatkowe 3 mln euro. Każdy remis to połowa tej stawki, więc 500 tys. euro.
Gdyby Polsce udało się pojechać na finały do Niemiec i jeszcze wyjść z grupy (przypominamy, że na EURO jest sześć grup, a z czterech z nich wychodzą najlepsze zespoły z 3. miejsca), to byłby to kolejny zastrzyk gotówki dla PZPN w wysokości 1,5 mln euro! Idealny scenariusz? Jedna wygrana (1 mln euro), jeden remis (500 tys. euro) i z 4 punktami Polska powinna awansować. Czyli 1,5 mln euro + 1,5 mln euro daje 3 mln kolejnego zysku w europejskiej walucie.
I teraz znowu - gdyby - udało się powtórzyć wynik z 2016 roku, czyli awans do ćwierćfinału, to wtedy stawka idzie w górę i za taki sukces europejska federacja wypłaca kolejne 2,5 mln euro.
Dalej nie ma się na razie co rozpisywać, bo najpierw trzeba poczekać na wtorek i zobaczyć, czy ten tekst będzie miał rację bytu. Kolejna ogromna kasa to już awanse do półfinału, finału i ewentualne zwycięstwo. Maksymalna kwota dla zwycięzcy całego turnieju to ok. 28,25 mln euro (przy różnych wynikach w grupie - scenariusz z czteroma punktami). Przy takich pieniądzach nawet Prezes Rady Ministrów i jego ewentualna premia nie byłaby niczym specjalnym dla naszych piłkarzy.
To ostatnie zdanie oczywiście napisaliśmy z przekąsem. Trzeba pamiętać, że te pieniądze dostają krajowe związki, które w odpowiedni sposób dzielą się tym z piłkarzami oraz całym sztabem reprezentacji. Kwestią sporną zazwyczaj pozostaje podział tych "oficjalnych" pieniędzy i nie jedna reprezentacja na tym poległa. Akurat u nas spór poszedł o dodatkowe finanse z budżetu państwa, ale jeśli chodzi o wielkie turnieje, to tutaj regulamin podziału pieniędzy jest znany i zaakceptowany przez kadrę od lat.
Zatem nie pozostaje nic, jak tylko awansować. Pieniądze są w tym wypadku na drugim planie, ale awans na EURO to zastrzyk wydarzeń i gotówki dla wszystkich. Polska na turnieju nakręci sportową atmosferę w całym kraju, na czym skorzysta wiele branż. Nie tylko media, bo będzie to też ekspozycja dla sponsorów i praca dla całego środowiska. Ale branża turystyczna, gastronomiczna, transportowa. Brak awansu na mistrzostwa Europy - po czterech turniejach obecności z rzędu - będzie dla naszego kraju prawdziwą katastrofą. Tym bardziej biorąc pod uwagę, że mieliśmy najłatwiejszą grupę eliminacyjną od lat, a także to, że sam turniej odbędzie się tuż za naszą zachodnią granicą. Brak awansu będzie boleć jeszcze długo i może mieć opłakane skutki dla naszej piłki na kolejne lata.
Oby to się nie wydarzyło.