Twardzi w obronie, zagubieni w ataku. Jak reprezentacja Polski wypada na tle Europy? Oto fakty!

Twardzi w obronie, zagubieni w ataku. Jak reprezentacja Polski wypada na tle Europy? Oto fakty!
Press Focus
Jerzy Brzęczek zostaje na stanowisku selekcjonera zatem po kolejnym etapie jego pracy pora przyjrzeć się, w którym miejscu jest prowadzona przez niego reprezentacja Polski. Bez krzyku czy opinii bez pokrycia. Same fakty. Wzięliśmy kadrę pod dokładną lupę oceniając jej formę na podstawie 35 kryteriów - zachowania w ataku, obronie i kreatywności. Jak wypadamy na tle europejskiej elity? Co działa a co nie? Twardzi w obronie, chaotyczni w ataku. Nie jesteśmy ani tak dobrzy, ani tak źli jak nam się wydaje.

Po poniedziałkowym spotkaniu Brzęczka ze Zbigniewem Bońkiem wiemy, że mamy ciągle tego samego selekcjonera. Dziś najbardziej krytykowanego człowieka w polskiej piłce. Wroga numer jeden kibiców.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czy z reprezentacją faktycznie jest tak źle?

Odrzuciliśmy styl i wrażenia artystyczne. Spojrzeliśmy na fakty. Suche liczby, które oczywiście nie kreślą pełnego obrazu, ale przydają się do trzeźwej analizy sytuacji. Pokazują, w jakim miejscu jest kadra. W czym jesteśmy mocni, a co należy koniecznie poprawić, aby nie zaliczyć wtopy podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy.
Brzęczek zakończył w listopadzie drugi etap swojej pracy. Pierwszym były eliminacje EURO 2020. Wygrane przez biało-czerwonych, zatem cel został spełniony. TUTAJ podsumowaliśmy i rozłożyliśmy na czynniki pierwsze drogę Polski do turnieju finałowego.
W tym roku, wywróconym do góry nogami przez pandemie koronawirusa, Boniek nakreślił selekcjonerowi kolejne zadanie. Utrzymanie się w najwyższej Dywizji Ligi Narodów. To także się udało, choć nie sposób było cieszyć się ze stylu, w jakim ta misja została wypełniona. Zajęliśmy trzecie miejsce w grupie za Włochami i Holandią.
Po jesiennym maratonie wielu prognozuje, że na ME będzie katastrofa. Tam według PZPN mamy co najmniej wyjść z grupy. Zadanie o tyle łatwe, że od 2016 roku w turnieju biorą udział 24 zespoły. Do fazy pucharowej można awansować z trzeciego miejsca.

Co gdybyśmy potraktowali Ligę Narodów jak stare EURO?

Dywizja A to szesnaście najlepszych zespołów Starego Kontynentu, czyli tak jak stary format turnieju. Polska w ogólnej tabeli punktowej zajęła dziesiąte miejsce zatem nie awansowałaby do ćwierćfinału. Poza stawką znalazłyby się także Niemcy, Szwecja czy Szwajcaria. Największym zaskoczeniem w ósemce byłaby obecność Duńczyków.
Tabela LN
WyScout
Odrzucając punkty i styl, rozłożyliśmy grę reprezentacji Polski na czynniki pierwsze. Jak wspomnieliśmy we wstępie, oceniliśmy reprezentację na podstawie 35* czynników zgromadzonych w profesjonalnym systemie statystycznym WyScout. Przeanalizowaliśmy setki liczb - od generalnych jak liczba punktów, goli i podań do bardziej złożony jak współczynnik PPDA określający intensywność pressingu w ataku i obronie na podstawie liczby podań dzielonych przez działania drugiego zespołu.
Do jakich wniosków doszliśmy? Kadra zgromadziła 320 punktów, co plasuje ją na dziewiątym miejscu wśród szesnastu drużyn. Jesteśmy europejskim średniakiem z wyższej półki. Daleko nam do najmocniejszej Hiszpanii, która lideruje niemal we wszystkich klasyfikacjach związanych z kreatywnością. Daleko nam także do naszych grupowych rywali - Włoch i Holandii - którzy po zebraniu danych zajęli drugie i czwarte miejsce w Europie.
Statystyki pokazują, że obracaliśmy się w towarzystwie, które grało bardzo twardo i intensywnie. Średnia naszej grupy wypada najkorzystniej ze wszystkich, co mogłoby sugerować, że to najmocniejsze zestawienie z czterech grupy Dywizji A.
Środek stawki poniekąd oddaje nasz stan. Jesteśmy za słabi na rywalizowanie z najsilniejszymi, ale radzimy sobie z zespołami o podobnym statusie lub nieco gorszymi. Nie jesteśmy więc ani tak dobrzy, ani tak słabi jak wielu się wydaje. Zbyt wiele czynników, także indywidualnych pokazuje, że do czołówki naszym zawodnikom brakuje wiele lub jest między nimi przepaść.
Ratują nas współczynniki w obronie, pogrążają te dotyczące fazy ofensywnej. Czyli mówiąc w skrócie - oczy nas nie oszukiwały. W Lidze Narodów przez większość starć z Włochami i Holandią byliśmy zepchnięci do defensywy,. Polscy piłkarze musieli napocić się przed własną bramką przez co nabili imponujące statystyki.

Twardo, intensywnie i często w obronie

Polacy stoczyli aż pięćset pojedynków – najwięcej z Dywizji A. Biało-czerwoni popełnili też najwięcej fauli (111) i zgromadzili najwięcej żółtych kartek (16). Zablokowali również najwięcej strzałów - 28. Najszczelniejszą zaporą był Kamil Glik, który przyjął na ciało najwięcej uderzeń - aż osiem. Jest także wysoko w klasyfikacji przechwytów (7.), których zanotował 35.
Dane obrazują sposób naszej gry. Zwłaszcza w środkowej strefie, gdzie staraliśmy się szybko kasować akcje rywali poprzez przerywanie gry faulami. W TOP5 najczęściej przekraczających przepisy znalazło się aż trzech rodaków - Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich i Jan Bednarek. W średniej fauli na mecz nasi gracze są absolutnymi liderami, gdzie do najostrzej grającej dziesiątki Ligi Narodów dołączył jeszcze Jacek Góralski, zastępując w niej Kamila Glika.
LICZBA FAULI W LIDZE NARODÓW:
Liczba Fauli
WyScout
Imponująco wygląda nasz współczynnik PPDA, czyli intensywność pressingu w działaniach defensywnych. Oblicza się go poprzez zsumowanie wszystkich zagrań przeciwników i podzielenie przez liczbę podjętych akcji w obronie. Nasza średnia to tylko 11,65, co oznacza, że Polska pozwala średnio na wymianę tylu podań zanim próbowała odebrać piłkę. Szybciej w jej posiadanie przechodziły tylko trzy reprezentacje - Włochy, Holandia i Hiszpania.
Sam współczynnik nie świadczy jednak o jakości pressingu. Może on po prostu wynikać z potrzeby i częstotliwości podejmowanych działań. Skoro często nas atakowano, piłkarze musieli odpowiadać na takie zachowania. Dopiero pełny obraz daje obserwacja meczu, a sami widzieliśmy jak w Amsterdamie czy Reggio Emilia wyglądała nasza gra do przodu... Cały czas musieliśmy walczyć z naporem przeciwników, co nabijało liczby.
Taką tezę potwierdza również wysoka liczba przechwytów (276 i czwarte miejsce) vs. liczba straconych piłek (554 i siódma pozycja). Zatem kadra często odbierała futbolówkę, po czym szybko ją traciła, o czym świadczy również liczba wymienionych podań. Jedna z najsłabszych w całej Dywizji A.
W większości rankingów dotyczących konstruowania akcji jesteśmy poza czołową dziesiątką. Beznadziejnie wypadamy w transporcie piłki na 30-40 metr przed bramkę rywala. Takich zagrań mieliśmy średnio 42 na mecz. Hiszpanie - 70, Anglicy - 68, Holendrzy - 65. W dokładności rozegrania (83,5 procent) gorsi byli jedynie Islandczycy. We współczynniku wymiany piłki na minutę posiadania podobnie. Znów ogon stawki, a za plecami tylko Bośnia i Hercegowina oraz Islandia.
LICZBA I DOKŁADNOŚĆ PODAŃ W LIDZE NARODÓW:
PODANIA LN
WyScout
Zadziwiająco dobrze wyglądamy natomiast w liczbie wykonanych tzw. „inteligentnych podań”, które WyScout określa jako zagrania mające na celu zyskanie przewagi przez zaskoczenie defensywy jednym podaniem. W tym aspekcie minimalnie lepsi są jedynie Holendrzy i Portugalczycy.

Szybko, prosto i chaotycznie pod bramkę rywala

Takim świetnym, niestety rzadkim w naszym wykonaniu, zagraniem było świetne wypuszczenie Kamila Jóźwiaka przez Roberta Lewandowskiego w ostatnim meczu z Holendrami:
Lewy podanie Jóźwiak
WyScout
Dlaczego w innych statystykach odpowiadających za kreatywność i utrzymanie się przy piłce jesteśmy bardzo przeciętni, a w tym jednym wskaźniku znajdujemy się na podium? Znów z pomocą przychodzi obserwacja meczów. Kadrze bardzo trudno przychodziło konstruowanie akcji w ataku pozycyjnym czy skrzydłami. Dlatego zawodnicy posyłali dużo przeszywających piłek. Chcieli szybko zdobyć teren. To prosty środek do zaskoczenia rywala. Stąd także niezłe miejsce pod względem prostopadłych (8.), kluczowych (9.) i długich zagrań (7.), ale już bardzo słabe jeśli spojrzymy na poszanowanie piłki. W tej klasyfikacji nie ma przypadku. Hiszpanie wymienili aż 4273 podania z dokładnością 91 procent! To blisko dwa razy więcej niż biało-czerwoni.
Jak trudno szło nam konstruowanie ataku pozycyjnego świadczy odwrócone PPDA. Podopieczni Brzęczka pod pressingiem wymieniali średnio dziesięć podań. Hiszpanie aż 24, Belgowie podobnie, Anglicy blisko 21, a Włosi siedemnaście. To także pokazuje, że rywale wolą na nich poczekać bliżej swojej bramki.
W myśl powiedzenia, że w życiu pewne są tylko śmierć, podatki i statystyka można zbudować z tych danych obraz reprezentacji Polski w 2020 jako drużyny wycofanej, opierającej się na twardej grze, agresywnym odbiorze i jak najszybszym pozbyciu się piłki. To z kolei prowadzi do bardzo częstych strat. I koło się zamyka, a czynność powtarza - wyczekanie, odbiór, próba zagrania, strata, odbudowa formacji w defensywie. Słabszy moment, gorsze zaangażowanie czy dyspozycja fizyczna i wygląda to tak jak z Włochami, którzy nas zabiegali i pokazali wyższość umiejętności technicznych czy szybkości rozegrania.

Selekcjonerze, lekcja do odrobienia

Skoro Jerzy Brzęczek zostaje, wręczamy mu gotowy materiał do analizy. Nasza diagnoza? W obronie nie schodzimy poniżej pewnego, całkiem wysokiego poziomu. Musimy wyeliminować głupie błędy, które przytrafiały się ostatnio - prokurowanie karnych, łapanie kartek, strata goli po stałych fragmentach gry. Mimo to jako formacja funkcjonujemy całkiem nieźle.
Natomiast w ataku musimy poprawić właściwie WSZYSTKO. Zwłaszcza pierwszą reakcję. Przygotowanie piłki, jej szybszy transport wyżej przez dokładne rozegranie, co bardzo mocno szwankuje. W tym momencie nie jesteśmy ani mocni w ataku pozycyjnym, ani w kontrataku. Jak niedawno naszą mocą byli skrzydłowi, tak teraz wykonujemy mało dośrodkowań (67 i 12. miejsce), z których trzy na cztery są niedokładne (12. miejsce).
Za skuteczność naszej ofensywny nie odpowiada złożoność, szybkość czy skomplikowanie akcji, a pojedyncze zagranie. Przebłysk. Reszta to niestety spory chaos i przypadek. Trudno w takim wypadku mówić o jakiejkolwiek powtarzalności czy elemencie zaskoczenia rywali. Ci z wyższej półki czytają nas jak elementarz. Nawet gdy na początku meczu w Chorzowie zaskoczyliśmy Holandię po akcjach bokami, szybko się zorientowali, skorygowali ustawienie i zneutralizowali ten atut. A innych już nie mieliśmy.
Selekcjoner ma teraz blisko cztery miesiące, aby usiąść ze sztabem i odrobić lekcję. Przygotować plan oparty o analizę i głos szatni. Od marca, kiedy rozpoczną się eliminacje mistrzostw świata, nie będzie taryfy ulgowej. Czasu na potknięcia bez konsekwencji. Najpierw intensywna walka o mundial, a potem już ostatnia prosta przed EURO, na którym miło byłoby zobaczyć kadrę, która urosła na błędach.
*35 kryteriów, które badaliśmy po występie reprezentacji Polski w Lidze Narodów:
Gole, xG, punkty, średnia wieku, posiadanie piłki, strzały, strzały przeciwnika, dośrodkowania, zmiany, dryblingi, kontakt w polu karnym, faulowani, faulujący, spalone, rzuty rożne, pojedynki, przechwyty, pojedynki w powietrzu, stracone piłki, intensywność odbioru, intensywność pressingu, żółte i czerwone kartki, liczba podań, prostopadłe podania, kluczowe podania, długie podania, podania na 30-40 metr, liczba podań na minutę posiadania, inteligentne podania, progresywne podania, bieg progresywny, "deep completion", PPDA, PPDA against.

Przeczytaj również