Trzy największe problemy Manchesteru United. "Nic tak nie niszczy drużyny"
Dlaczego Manchester United rozgrywa tak fatalny sezon, mimo milionów wydanych latem na transfery? Gdzie szukać przyczyn kolejnych wpadek “Czerwonych Diabłów”? W oczy rzucają się przynajmniej trzy główne powody, dla których kibice United co rusz mogą łapać się za głowę z zażenowania.
Mimo ostatniej wygranej z Brighton, Manchester United jest jedynie cieniem swojej dawnej potęgi. Sukcesywny regres trwa od samego odejścia Sir Alexa Fergusona, a kibice “Czerwonych Diabłów” zmuszeni są obserwować rozwój największych rywali - Manchesteru City oraz Liverpoolu. Powodów powolnego upadku jednego z największych piłkarskich kolosów jest oczywiście mnóstwo, ale dziś, na początku 2022 w oczy rzuca się kilka najważniejszych.
Przypomnijmy, że United znajdują się obecnie na czwartej lokacie w Premier League. Jednak gra ekipy z czerwonej części Manchesteru od dłuższego czasu kole w oczy praktycznie każdego obserwatora najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Kłopoty “Czerwonych Diabłów” nie ustały, mimo zastąpienia Ole Gunnara Solskjaera prawdziwą ikoną nowoczesnej piłki, Ralfem Rangnickiem. Co więcej, ojciec sukcesu Juergena Kloppa czy Thomasa Tuchela zastał na Old Trafford bardzo twardy orzech do zgryzienia. I to z kilku powodów.
Rozbita szatnia
Nic tak nie niszczy drużyny, jak wewnętrzne konflikty. A o takowych słychać było w nasyconej gwiazdami szatni Manchesteru United jeszcze za czasów Solskjaera. Ponoć atmosfera za klubowymi kulisami dobiła ostatnio do poziomu, który można określić mianem fatalnego.
Po przegranym meczu przeciwko Wolves, głosy krytyki, które oskarżały piłkarzy o dreptanie w miejscu i całkowite przejście obok spotkania, waliły do klubu drzwiami i oknami - z ust ekspertów oraz kibiców. Znamienna była również wypowiedź Luke’a Shawa, która wskazała dość jasno, że problemy “Czerwonych Diabłów” zaczynają się w mentalności i podejściu zawodników.
- Jako piłkarze, wiemy jak to jest, gdy posiadamy odpowiednią motywację i jesteśmy w stanie wejść na optymalną intensywność. Tego wieczoru nie potrafiliśmy tego znaleźć, być może w ogóle nie byliśmy dziś drużyną - powiedział w wywiadzie dla “Sky Sports” Shaw.
To rzuca nieco światła na sytuację w kuluarach zespołu, który mierzy się ze sporym kryzysem tożsamości, mimo tak naszpikowanej gwiazdami kadry.
Z niewolnika nie ma zawodnika
Problemy z odpowiednią motywacją mają we współczesnym futbolu kolosalne znaczenie. Obecnie, gdy intensywność meczów jest ogromna, a przygotowanie fizyczne czołowych zespołów stoi na niespotykanym dotąd poziomie, każdy cień zawahania czy odpuszczenie piłki może zakończyć się stratą bramki. Jak jest w przypadku Manchesteru United w ostatnim okresie?
Wszystko zdaje się rozbijać o dość okrojoną liczbę piłkarzy, których Rangnick ma brać pod uwagę przy wytyczaniu składów na kolejne spotkania. Aby znaleźć potwierdzenie tego stanu rzeczy, wystarczy cofnąć się czasie do niedawno zakończonego okna transferowego. Medialne burze, grzmiące o niezadowoleniu zawodników Rangnicka z braku szans na grę rozbrzmiewały w najlepsze, a koniec końców “Czerwone Diabły” wypuściły z klubu jedynie dwóch graczy - i to na wypożyczenia. Mowa oczywiście o Anthonym Martialu (Sevilla) oraz Donnym van de Beeku (Everton).
- Mamy w składzie kilku piłkarzy, którym latem kończą się kontrakty - mówił Ralf Rangnick na jednej z przedmeczowych konferencji prasowych. - Wciąż są u nas zawodnicy, którzy chcą odejść z klubu. Wszystko zależy od tego, czy zachowają w stosunku do tego profesjonalne podejście.
Najgłośniej zrobiło się o potencjalnym odejściu Martiala, Jesse’ego Lingarda, Deana Hendersona oraz oczywiście Paula Pogby. Jednak to tylko czubek góry lodowej. Bo abstrahując od tego, kto dokładnie miał zgłaszać Rangnickowi chęci opuszczenia Old Trafford, taki gracz, dostając czerwone światło na odejście, może znacząco zmienić podejście swojego pracodawcy. Takie tarcia na linii klub - zawodnik nigdy nie prowadzą do niczego dobrego - zwłaszcza przy podejściu taktycznym, które wpisuje się w dewizę “jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
Brak narzędzi do realizowania taktyki
Ralf Rangnick to prawdziwy trendsetter współczesnej piłki. Dość powiedzieć, że warsztat trenerski Juergen Kloppa, Thomasa Tuchela czy Juliana Nagelsmanna to właśnie jego szkoła. Oczywiście każdy z nich wypracował swój własny, unikalny sposób zarządzania zespołem, ale podstawa została ta sama. Słowo klucz to intensywność. Najlepsze zespoły Europy są obecnie w stanie wymęczyć rywala i zadać cios, gdy ten praktycznie pada już z wycieńczenia. Przykład? Książkowym będzie ostatnia wygrana Liverpoolu z Interem Mediolan w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Ale wracając do Manchesteru United - czy Ralf Rangnick jest w stanie wdrożyć swój wypracowany przez lata styl na podwórko “Czerwonych Diabłów”? Mając na to w zasadzie siedem miesięcy i rozbitą, niezmotywowana szatnię? Odpowiedzcie sobie sami. Na przykład na podstawie statystyki wykonanych prób pressingu przez napastników w tym sezonie Premier League. Dorzućmy do tego po trzy nazwiska piłkarzy Liverpoolu oraz Manchesteru City - tak dla ukazania skali (tylko zawodnicy z co najmniej 15 rozegranymi meczami).
Średnia ilość prób pressingu na 90 minut:
- Diogo Jota - 20,2
- Roberto Firmino - 19
- Phil Foden - 17,4
- Jadon Sancho - 15,3
- Gabriel Jesus - 14,5
- Sadio Mane - 13,7
- Jack Grealish - 13,4
- Edinson Cavani - 11,6
- Cristiano Ronaldo - 6,7
To trzech najlepiej pressujących piłkarzy przedniej formacji każdej z tych drużyn. W barwach “Czerwonych Diabłów” wyróżnia się jedynie Jadon Sancho, podczas gdy Cavani oraz Cristiano Ronaldo dużo rzadziej decydują się przyspieszenie bez futbolówki przy nodze. Dość powiedzieć, że aspekcie zakładania pressingu pod bramką rywala znajdują się na 16. miejscu w lidze.
Zespół, który zastał na Old Trafford Rangnick, najzwyczajniej w świecie nie ma szans zastosować gegenpressingu tak skutecznie, jak robi to konkurencja, która wdraża ten system od wielu lat. Potrzeba do tego jedności, odpowiedniego przygotowania fizycznego oraz odpowiedzialności za grę. A tego, niewątpliwie piłkarzom Manchesteru brakuje.
Błędne koło
Manchester United boryka się obecnie z wieloma problemami, które wzajemnie się napędzają. Zakulisowe tarcia zawodników z menedżerem czy całym klubem odbijają się czkawką na murawie, odzwierciedlając podejście niektórych graczy i skutecznie uniemożliwiając wdrożenie zagadnień taktycznych Ralfa Rangnicka. To wszystko prowadzi do frustracji i pogarszania atmosfery w zespole, ciągnąc w dół całą resztę. Kto uratuje “Czerwone Diabły” przed popadnięciem w przeciętność? Być może będziemy musieli poczekać na koniec sezonu i roszadę na stanowisku szkoleniowa. Czas pokaże.