Trzy kierunki dla Modera? Tam mógłby zagrać. Brutalny biznes, krótka lista chętnych
Brighton & Hove Albion nie skończyło się wraz z odejściem Roberto De Zerbiego, bo jego następca Fabian Huerzeler rozpoczął sezon od efektownego 3:0, a klub latem aż dwa razy pobił swój rekord transferowy, wydając 170 mln euro na nowych piłkarzy. W nowej układance niestety nie ma miejsca dla Jakuba Modera. Najbardziej niepokoi to, że zawęża się lista klubów Premier League, które potrzebują piłkarza o profilu Polaka.
Nie zagrał ani jednego sparingu. Nie było go też na tournée w Japonii. W poprzednim sezonie wiele razy wysłuchiwaliśmy Roberto De Zerbiego, który mówił, że Moder potrzebuje intensywnego, dobrze przepracowanego lata. Nie miał takiego okresu właściwie od trzech lat, a teraz, gdy jest zdrowy, znowu dostaje kłody pod nogi. Nie było go w kadrze na mecz Everton - Brighton (0:3). W środku pola zagrał m.in. 38-letni James Milner, a dobry występ sprowadzonego z Feyenoordu Matsa Wieffera jasno określa, na jakich graczy będzie stawiał Fabian Huerzeler. Zegar dla Modera tyka coraz mocniej, bo potencjalne kluby, jak np. Leicester czy Fulham, wolały ostatnio ściągnąć kolejno Olivera Skippa i Sandera Berge.
Moder w poprzednim sezonie rozegrał 17 ligowych meczów, ale tylko raz, w ostatniej kolejce przeciwko Manchesterowi United, przedreptał całe 90 minut. Nie strzelił gola i nie zaliczył asysty. Rzucany był po pozycjach, jakby nie do końca potrafił przekonać trenera. Jeden z jego najlepszych występów miał miejsce, gdy zagrał na “dziesiątce” w spotkaniu z Liverpoolem (1:2) na Anfield. Był odważny i kreatywny, ale zaraz potem usiadł na ławce, a w kolejnym tygodniu wyszedł na Manchester City (0:4) jako “szóstka” i został zmieniony po 56 minutach. Do tego czasu piłkarze Guardioli strzelili aż trzy gole. Można było odnieść wrażenie, że im dłużej trwał sezon, tym De Zerbi coraz mniej ufał Polakowi. Sam zresztą też gubił się w swoich decyzjach, odbijając się od europejskich pucharach i osuwając się w tabeli Premier League.
Ból głowy
Nowe Brighton nie wyobraża sobie ponownego 11. miejsca w tabeli. Ten sezon ma być łatwiejszy, bo “The Seagulls” przestaną spędzać czwartkowe noce w Europie. Skupią się znowu na tym, co potrafią robić najlepiej, czyli na ściąganiu i rozwijaniu talentów, a do tego dalej chcą grać na nosie gigantom. Huerzeler ściągnięty z St. Pauli ma 31 lat i jest najmłodszym trenerem w historii Premier League. W drużynie ma pięciu graczy, którzy są starsi od niego. I od początku mocno miesza w kotle, bo z klubu po siedmiu latach odszedł lider środka pola, Pascal Gross. Drzwi wyjściowe zobaczył też Adam Lallana, którego mimo 36 lat bardzo cenił De Zerbi. Za chwilę mają też odejść Billy Gilmour i Jakub Moder, czyli od razu widać, jak brutalnie wygląda meblowanie nowego środka pola.
Za chwilę problemem Huerzelera będzie to, jak zmieścić wszystkie nowe twarze w zespole i utrzymać tę grupę ludzi na podobnym poziomie zadowolenia. Georgino Rutter, 22-letni napastnik z Leeds (46 mln euro), stał się najdroższym piłkarzem w historii klubu. Wcześniej 35 mln kosztował Yakubu Minteh, skrzydłowy z Newcastle. Niewiele mniejszą kwotę zapłacono za Brajana Grudę z Mainz, który też gra na tym samym skrzydle i będzie konkurencja dla Gambijczyka. W meczu z Evertonem trzy gole strzelali gracze z ery De Zerbiego, czyli Mitoma, Wellbeck i Adingra. Za chwilę do zdrowia wrócą Evan Ferguson i Julio Enciso, a w późniejszym okresie też Solly March. To wszystko sprawia, że skład Huerzelera pęcznieje. Chyba nikogo nie dziwi, że kilka nazwisk już przed sezonem trzeba było skreślić, a jedną z ofiar stał się Moder.
Brutalny biznes
W Brighton przyzwyczaili do tego, że bardzo drogo sprzedają swoich graczy. Sam Moises Caicedo (116 mln euro, Chelsea) kosztował więcej niż wybudowanie stadionu The Amex. Marc Cucurella i Ben White razem też dali klubowi ponad 100 mln. Problemem Brighton jest to, że ostatni sezon nie wykreowało nikogo nowego na sprzedaż, bo zespół grał słabiej, a piłkarze z ogromnym potencjałem sprzedażowym jak Mitoma czy Ferguson narzekali na urazy. Brighton umie kalkulować i wie, że przykładowego Modera nie sprzeda już za krocie. Chłopak ma 25 lat, pauzował prawie 600 dni z powodu kontuzji, a gdy wrócił, nie powalił nikogo na kolana. Ten biznes jest brutalny: klubowi dużo bardziej opłaca się inwestować w 20-letniego Carlosa Balebę. Opcją przyszłościową jest też 18-letni Malick Yalcouye z IFK Goeteborg. Jeszcze w tym tygodniu Brighton chce pozyskać Matta O’Rileya, 23-latka z Celtiku Glasgow.
Moder potrzebuje teraz klubu, gdzie na nowo poczuje zaufanie. Jest w takim momencie kariery, gdy winda ciągle może pojechać w górę, ale jeśli to się wkrótce nie wydarzy, to lecieć będzie już tylko w dół. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że dobrym rozwiązaniem byłaby dla niego praca ze Stevem Cooperem w Leicester. Polak miał być częścią rozliczenia przy transferze Kiernana Dewsbury’ego-Halla - niestety, ten trafił do Chelsea i tym samym wygasił całą transakcję. “Lisy” zaraz potem wypożyczyły z Brighton 19-letniego Facundo Buonanotte. Kilka dni temu kupiły też Olivera Skippa z Tottenhamu, co pokazuje, że środek pola za chwilę będzie tam urządzony i nie będzie miejsca na dodatkowych graczy.
Możliwe scenariusze
W tym momencie kluby mają jeszcze ponad tydzień na przeprowadzanie transferów (okienko trwa 30 sierpnia włącznie), a że ze względu na EURO nie było ich wiele w pierwszej fazie lata, to trzeba szykować się na gorącą końcówkę sierpnia. Fulham od dawna zgłaszało chęć kupna lub wypożyczenia środkowego pomocnika, ale lukę po Joao Palhinhi załatał tam Sander Berge z Burnley. Brentford, które często wymieniane jest w kontekście Modera, od lat stawia na ten sam środek pola Skandynawów (Jensen, Norgaard, Janelt), a Southampton sprowadziło Lesleya Ugochukwu z Chelsea i Flynna Downesa z West Hamu. Pojawił się tam też wspomniany wcześniej Lallana, więc to też nie byłby łatwy kierunek.
Opcją na dziś być może byłoby Ipswich Town, szukające niedrogich piłkarzy, którzy mają coś do udowodnienia. Ewentualnie Everton, który chciał wypożyczyć Modera zimą, ale ten wówczas odrzucił ofertę, podejmując walkę w Brighton. Sean Dyche co jakiś czas wspomina o potrzebie wzmocnienia środka, zwłaszcza, że odszedł Amadou Onana do Aston Villi. Inny scenariusz zakłada The Championship, czyli zjazd piętro niżej, ale z gwarancją szerokiego pakietu meczów, czego niewątpliwie potrzebuje teraz reprezentant Polski. Środkowego pomocnika szuka choćby Leeds, którego działacze zbliżyli się ostatnio z działaczami Brighton podczas transferu Ruttera.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.