Trzech członków sztabu Legii Warszawa wyrzuconych z klubu. Wyjaśniamy zamieszanie w drużynie ze stolicy
Przed meczem z Zagłębiem Lubin doszło do sytuacji, w efekcie której pracę w Legii stracili Jan Mucha, Łukasz Bortnik i Piotr Zaręba. Trener Czesław Michniewicz szybko zareagował i dla całej trójki zabrakło miejsca na ławce rezerwowych, a następnie wszyscy zostali zwolnieni. Do czego doszło? Wyjaśniamy zamieszanie w klubie.
W ostatnią sobotę Legia wyjechała na tradycyjne przedmeczowe zgrupowanie. Zespół został zakwaterowany w hotelu, by, jak przed każdym spotkaniem, zadbać o stosowną koncentrację. Wieczorem w hotelowym barze mieli przebywać trzej wymienieni członkowie sztabu i spożywać alkohol. Byli w klubowych dresach i widzieli ich ludzie postronni. Bardzo nie spodobało się to Michniewiczowi, który w niedzielę rano podjął decyzję o wyrzuceniu Muchy. Bortnik i Zaręba mieli zostać zawieszeni, a ich przyszłość miała być uzależniona od efektów rozmów. Nie znamy ich przebiegu, ale wygląda na to, że nie przyniosły one efektu lub też trener zdecydował się jednak również na bardziej radykalne posunięcie i oni również zostali zwolnieni.
Z tego co udało się nam również ustalić, w sztabie, a przynajmniej w jego części, z zaskoczeniem przyjęto doniesienia prasowe (Michał Kołodziejczyk z redakcji “Canal+ Sport” pierwszy napisał o tej sprawie na Twitterze). Można usłyszeć, że nic takiego nie miało miejsca lub wersję, że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, bo spotkania przy piwie praktykowane są od lat podczas obozów czy zgrupowań i były wcześniej akceptowane przez Michniewicza.
Trudno rozstrzygnąć, jak było naprawdę, bo polegać musimy na przekazach. Wydaje się jednak, że trener musiał mieć powód do powzięcia stanowczych ruchów. Być może w sobotni wieczór doszło do ciągu dalszego, jakieś formy niesubordynacji względem szkoleniowca, ale to już jedynie spekulacje. Według naszych informatorów nie był to pierwszy przypadek, w którym Mucha i Bortnik podpadli Michniewiczowi. Nic nam natomiast nie wiadomo, by dotyczyło to również Zaręby.
Portal “Legia.net” sugeruje, że tłem był brak chemii między częścią sztabu a Michniewiczem. Zdaniem Marcina Szymczyka, redaktora naczelnego serwisu, trenerzy zatrudnieni jeszcze za rządów Aleksandara Vukovicia wykazywali się pewnym dystansem względem nowego szkoleniowca i kontestowali sens zwolnienia Serba. W sztabie zaś miało brakować spójności i występowały podziały.
Biorąc to pod uwagę, łatwiej zrozumieć, dlaczego Czesław Michniewicz zdecydował się na tak drastyczne działania. Jednocześnie można zastanowić się, czy na tym poprzestanie i czy w najbliższych miesiącach nie dojdzie do kolejnych zmian w sztabie szkoleniowym Legii Warszawa.
Łukasz Bortnik był głównym trenerem przygotowania fizycznego. Piotr Zaręba odpowiadał za przygotowanie fizyczne i treningi indywidualne. Jan Mucha, który był bramkarzem Legii w latach 2005-2010, pomagał Krzysztofowi Dowhaniowi w czasie treningów z bramkarzami. Bortnik i Mucha zaczęli pracę w Legii latem 2019 r. Zaręba pracował od września 2014 r.
Kibice mistrzów Polski niepokoją się zwłaszcza odejściem Łukasza Bortnika. Uchodzi on bowiem za znakomitego fachowca w swojej dziedzinie i kiedy był zatrudniany niemal dwa lata temu, uważano to za bardzo dobry ruch klubu. Bortnik zdobył wykształcenie trenerskie w USA i Wielkiej Brytanii. Jest absolwentem California University of Pennsylvania na kierunku Exercise Science. Posiada także prestiżowe dyplomy i certyfikaty w dziedzinach przygotowania fizycznego oraz nauki stosowanej w piłce nożnej.
Przed przyjściem do Legii przez m. in. pracował w Hapoelu Beer Sheva, z którym zdobył trzy tytuły mistrzowskie, dwa Superpuchary Izraela, Puchar Ligi oraz uczestniczył dwukrotnie w fazie grupowej Ligi Europy UEFA. Współpracował również z wieloma klubami przy wdrażaniu technologii GPSports, służącej do monitorowania obciążeń treningowych i jest w tej dziedzinie uznanym specjalistą.
Wydawało się więc, że przygotowanie fizyczne, które stało się przy Łazienkowskim niezwykle modnym tematem do dyskusji, oddane zostało we właściwe ręce. Jego pracę również oceniano pozytywnie. Nie sposób było bowiem przyczepić się do przygotowania fizycznego "Wojskowych". Wydawali się mieć masę sił, a jednocześnie nie brakowało im dynamiki, z czym niejednokrotnie miewali problemy w przeszłości.
Niemniej, pewnym cieniem na ocenę pracy Bortnika może kłaść się sytuacja, z którą zawodnicy musieli zmierzyć się w ubiegłym roku po pierwszej przerwie sanitarnej w rozgrywkach. Zespół powrócił do krajowej rywalizacji rozregulowany. Zniknął błysk w grze, pewien polot, którego drużyna nie odzyskała już do końca kadencji Vukovicia. Niektórzy komentatorzy przypisywali to właśnie niewłaściwemu doborowi obciążeń treningowych w trakcie lockdownu. Warto jednak podkreślić, że była to sytuacja niecodzienna i trudno jednoznacznie stwierdzić, że za winnego należy uznać Bortnika.
Niewątpliwie natomiast jest to w Legii bardzo newralgiczne stanowisko pracy, a piastującego je oceniają wszyscy. Znalezienie następcy dla Bortnika będzie dla klubu wyzwaniem. Dojdzie do tego prawdopodobnie po sezonie. Nie można przy tym wykluczyć, że Czesław Michniewicz, znany z zamiłowania do włoskich metod treningowych, jak również mający dobre doświadczenia ze współpracy z Alessio De Petrillo, będzie szukał specjalisty właśnie na Półwyspie Apenińskim.