Trudny wybór Guardioli, ważny piłkarz chce odejść. Jest tylko jeden warunek
Największy problem Manchesteru City związany ze Stefanem Ortegą polega na tym, że Niemiec jest zbyt dobry, by dłużej pozostawać bramkarzem nr 2. Pep Guardiola może wkrótce stracić bohatera meczu z Tottenhamem (2:0). Niemiec nie chce dłużej oglądać pleców Edersona i ciągle odpycha propozycję nowego kontraktu. Latem będzie jednym z najbardziej rozchwytywanych piłkarzy na rynku.
Pep Guardiola już teraz nie ma wątpliwości: to była interwencja ratująca sezon. Sekunda, a może dwie, gdy bramkarz rusza przed siebie, skraca kąt i buduje taki mur, że nawet tak wyśmienity strzelec jak Heung-min Son nie jest w stanie go pokonać. Manchester City, tracąc bramkę, miałby jeszcze ponad 10 minut na odrobienie strat, ale Stefan Ortega pozwolił uniknąć momentu nerwów. Siłą najlepszych drużyn świata nie jest to jak dobry jest ich najlepszy element, ale to, że z pozoru nawet ten ostatni w szeregu gra na poziomie niedostępnym dla innych. Gdyby stworzyć ranking najlepszych “dwójek” wśród bramkarzy, City nie miałoby konkurencji.
Piłka jest pod tym względem niesamowita: jeden moment może przekreślić dziesiątki goli Haalanda i złotych podań Kevina de Bruyne. Phil Foden może w pojedynkę wygrać kilka spotkań, ale przy tak wielkiej rywalizacji, gdy na finiszu rozstrzyga długość paznokcia, istotny jest każdy detal i chwila. Ortega w meczu z Tottenhamem przebywał na boisku 30 minut i zaliczył trzy świetne interwencje. Ta z Sonem była spektakularna, bo nie zamykała się w jednym błysku - tam był błąd Manuela Akanjiego, nabierający prędkości Son i chwila na to, by Pep Guardiola ze strachu położył się na murawie. Widzieliśmy już rok temu tę pozę przy strzale Lautaro Martineza w finale Ligi Mistrzów. Hiszpan ma szczęście, że potrafi między słupkami obsadzać odpowiednich ludzi.
Złoty sztab bramkarzy
Guardiola po meczu nie tylko dziękował Ortedze, ale też Xabierowi Mancisidorowi, trenerowi bramkarzy, bez którego Niemiec nigdy nie trafiłby na Etihad. To jest ciekawy moment, bo możemy bliżej przypatrzyć się jak zbudowany jest wielki świat piłki: ile trybików w maszynie musi się zazębić i jak ważną rolę odgrywają też ludzie z cienia. Mancisidor w Manchesterze City pracuje od 2011 roku, pamiętając jeszcze czasy Manuela Pellegriniego. Guardiola wykazał się dużą mądrością, doceniając jego pracę i dając mu w kolejnych latach zaufanie. Dwa lata temu można było dziwić się, że tak bogaty klub jak Manchester City sprowadza bramkarza z Arminii Bielefeld, ze spadkowicza z Bundesligi, w dodatku za darmo. Ortega nie chciał być numerem 2, ale właśnie namowy Mancisidora sprawiły, że latem 2022 roku podpisał dwuletni kontrakt.
W tym sezonie aż cztery razy zastępował Edersona w trakcie spotkań. Wchodził bez większej rozgrzewki i zawsze dawał radę. Kiedy Brazylijczyk był kontuzjowany wiosną, jego zmiennik rozegrał siedem spotkań w Premier League i w żadnym Manchester City nie przegrał. Ortega potrafił rozegrać chociażby świetne spotkanie na Anfield, gdy wszedł przy stanie 1:1 w 56. minucie. Był też numerem 1 w Pucharze Ligi, a jego interwencje w finale z Chelsea dały drużynie kolejne trofeum do gabloty. Właściwie trudno znaleźć na niego haka. Guardiola już latem poważnie zastanawiał się, by wręczyć mu bluzę z numerem 1, ale doświadczenie Edersona i fakt, że gra na Etihad siódmy sezon, są nie do zachwiania. Poza tym wtorkowy mecz i złość Brazylijczyka przy zmianie pokazały, jak wielkie siedzą w nim ambicje i że nie jest to człowiek, który taką roszadę łatwo by zaakceptował.
Oferta z Bayernu
Ortega ma typ osobowości, który potrafi wykazać się większą elastycznością i przynajmniej na krótką metę łatwiej adaptuje się do zastanych warunków. Po finale w Stambule rok temu całą noc tańczył z grupą Mancisidora, w której są też Scott Carson i Richard Wright. Komórka bramkarzy nie jest czymś, co Manchester City jakoś szczególnie eksponuje. Dużo większą uwagę skupia ofensywa, ale trzeba przyznać, że od lat stoją tu solidne fundamenty. Zaraz po zakończeniu ubiegłego sezonu i zdobyciu potrójnej korony, Ortega zwrócił uwagę Bayernu Monachium, ale nawet przez chwilę nikt nie rozważał tej oferty na poważnie. Kilka klubów pytało zimą, m.in. Nottingham Forest. Pewne jest to, że latem będzie ich jeszcze więcej.
Kontrakt Ortegi wygasa za rok, więc to ostatnia okazja, by sprzedać go za konkretne pieniądze. Manchester City od roku negocjuje nową umowę, ale rozmowy stoją w martwym punkcie. Ortega niedawno kupił nową posiadłość w okolicach Hamburga, co automatycznie nasiliło spekulacje, że chciałby wrócić do Niemiec. Inne głosy mówią, że jego marzeniem jest gra w La Lidze. Jako dziecko mnóstwo czasu spędzał w Hiszpanii, jego ojciec pochodzi z Kadyksu, więc każde wakacje spędzali na Półwyspie Iberyjskim, często zahaczając też o mecze Realu Madryt. Ortega przyznał, że powrót na Santiago Bernabeu w roli piłkarza, gdy City grało z Realem, był czymś niesamowitym.
Twarde negocjacje
Niemiec ma rozmawiać o swojej przyszłości zaraz po finale Pucharu Anglii, w którym zagra przeciwko Manchesterowi United i w którym znowu będzie chciał pokazać światu, jak dobrym jest bramkarzem. Pewnie istotną kwestią będzie gwarancja gry w pierwszym składzie, co stawia Guardiolę w trudnej sytuacji, bo kontrakt Edersona jest ważny jeszcze przez dwa lata. Poza tym Hiszpan ostatnio znowu wystawił laurkę Brazylijczykowi, że to bramkarz tak mocno zakorzeniony w systemie, że chciałby tę współpracę kontynuować jak najdłużej.
Ortega ma to szczęście, że prezentuje podobne atuty: już w Bundeslidze potrafił zaliczać asysty po długich przerzutach. Znakomicie czuje się w krótkich podaniach. Jest świetny na linii i ogólnie trudno się do niego przyczepić. Edersonowi z kolei niedawno zdarzył się błąd w meczu z Wolverhampton. Wcześniej w tym sezonie kilka razy “przysnął” przy rozegraniu, co pozwoliło dopisać kilka minusów przy jego nazwisku. Angielskie media ostatnio mocno eksponują statystykę Ortegi, która mówi, że w meczach, w których wchodził z ławki, obronił 11 na 13 strzałów, co daje 85 procent skuteczności. Zdanie Guardioli: “Jest najlepszy na świecie w pojedynkach na 1 na 1” też gra na jego korzyść.
Ostatnia piłka
Kiedy sezon dobiegnie już końca, będzie można odwinąć to wszystko jeszcze raz i przypomnieć: mecz z Nottingham Forest (2:0), gdy Ortega świetnie bronił strzały Chrisa Wooda. Albo spotkanie z Newcastle na St. James’s Park w styczniu, gdy miał jedną kluczową interwencję przy strzale Alexandra Isaka. Występ na Tottenham Hotspur Stadium to wisienka na torcie. To był też przykład przytomności umysłu całego sztabu, który nie chciał ryzykować zdrowia Edersona i w tak istotnym momencie bazować na wrażeniach, że wszystko jest okej. Być może Ortega pojawi się też w kluczowym meczu z West Hamem, który w niedzielę może dać Manchesterowi City czwarte mistrzostwo Anglii z rzędu.
- Tenisiści, którzy wygrywali Wimbledon, mówią, że najtrudniejsza jest ostatnia piłka - przyznaje Guardiola. On też doskonale pamięta nerwowe końcówki przeciwko QPR w 2012 roku i stąpanie po kruchym lodzie w spotkaniu z Aston Villą dwa lata temu, którego doświadczył osobiście. Piłka raz na jakiś czas potrafi wywrócić wszystko do góry nogi. I właśnie dlatego warto mieć w bramce kogoś o żelaznej psychice Ortegi.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.