Trudne początki Michała Skórasia. Co z jego przygodą w Belgii? "Będzie musiał dokonać wyboru"

Trudne początki Michała Skórasia. Co z jego przygodą w Belgii? "Będzie musiał dokonać wyboru"
Belga / PressFocus
Przenosiny Michała Skórasia z Lecha Poznań do Club Brugge były hitem letniego okienka w Ekstraklasie. Belgowie zapłacili za niego 6 mln euro rozłożone na cztery raty, a kwota może zostać powiększona w bonusach o kolejny milion. Dla "Kolejorza" to był bardzo dobry interes, bo spieniężył swojego wychowanka za duże (może nawet za duże?) pieniądze. Ale czy to był też bardzo dobry ruch dla samego piłkarza?
Pewnym wytłumaczeniem trudnych początków Michała Skórasia mogłaby być sama Belgia, która w ostatnich latach nie była ziemią obiecaną dla ofensywnych polskich piłkarzy. Pamiętając w głowie fantastyczne pierwsze sezony Łukasza Teodorczyka w Anderlechcie, to był to niestety wyjątek, jeśli chodzi o biało-czerwonych w ligach belgijskich. Celowo używamy liczby mnogiej, bo w drugiej lidze tego kraju w sezonie 18/19 występował Bartek Kapustka, będąc wypożyczonym z Leicester. Furory też nie zrobił.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mówiąc ofensywni piłkarze, mamy na myśli Rafała Wolskiego (KV Mechelen - 27, dwa gole, dwa asysty), Filipa Starzyńskiego (Lokeren - dziesięć meczów, jeden gol, dwa asysty), Kacpra Kozłowskiego (Royale Union Saint-Gilloise - dziewięć meczów, jedna asysta) czy wspomnianego Kapustkę (Leuven - 21 meczów, trzy gole). Łącznie cała piątka w barwach belgijskich klubów zdobyła... pięć goli.
Liczby nie przekonują, jednak wielbiciel ligi belgijskiej oraz holenderskiej, Mariusz Moński z "retrofutbol.pl", nie łączy tego w całość.
- Nie można uogólniać. Wolski rywalizował w Mechelen z Hannim, który był wtedy najlepszym piłkarzem całej ligi i nie mógł tej rywalizacji wygrać. Miał też braki jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne. Starzyński nie znał języków, był z boku drużyny i po prostu gra za granicą go przerosła. W Belgii nie ma tyle czasu, by przyjąć piłkę i się porozglądać co dalej z nią zrobić, a tak grał Filip. Kapustka był tylko wypożyczony i grał w 2 lidze, a tam było wtedy bardzo proste i siłowe granie, które mu nie pasowało. Kozłowski by sobie poradził, gdyby został na dłużej. W momencie gdy trafił do Unionu nie miał żadnych szans się przebić - mówi Moński.
Wszystkich ich przyćmił były piłkarz Club Brugge i też Polak, czyli Waldemar Sobota, który w barwach obecnego klubu Skórasia występował w latach 2013-2020 z przerwą na wypożyczenie do St. Pauli. Sobota w barwach Brugge rozegrał 51 meczów, strzelił sześć goli i zaliczył osiem asyst. Przez praktycznie sześć lat ten bilans nie powala na nogi i to pokazuje, jak nisko stoi poprzeczka, ale też jakie Polacy mają problemy z przebiciem się w tamtejszych warunkach.

Skóraś znika z radaru

Niestety Michał Skóraś od transferu coraz bardziej znika z radaru. I to nie wynika z tego, że polscy kibice i dziennikarze nie oglądają ligi belgijskiej, tylko po prostu raz, że nie ma co oglądać, a dwa, to sam piłkarz o sobie nie przypomina. O Michale jest coraz ciszej, pierwszy raz od mundialu nie pojechał w październiku na zgrupowanie kadry, a po tej przerwie reprezentacyjnej w trzech kolejnych meczach nie pojawił się na boisku. W dwóch ostatnich przegranych ligowych spotkaniach przez Brugge ze Standardem Liege (1:2) i Kortrijk (0:1) nie było go nawet w kadrze meczowej.
Mecz pucharowy z Lugano wygrany (4:1) cały przesiedział na ławce rezerwowych. To tym bardziej martwi, bo w poprzednich dwóch spotkaniach fazy grupowej Ligi Konferencji z Bodo i Besiktasem Skóraś wychodził w pierwszym składzie. Tym razem trener Ronny Deila mimo czterech zmian w podstawowym składzie względem spotkania ligowego nie zdecydował się skorzystać z Polaka nawet przy użytych pięciu zmian w trakcie meczu. Chociaż na obronę Polaka może pójść fakt, że Brugge w tym meczu prowadziło i broniło wyniku, ale sami się dziwimy, że podajemy to jako argument. Chodzą głosy, że wychowanek Lecha Poznań mógł mieć ostatnio dobry uraz, ale to nie zmienia faktu, że tych minut jest coraz mniej.
Przede wszystkim problemem Skórasia jest to, że na początku swojej zagranicznej przygody grał więcej niż teraz, a to niebezpieczny trend. Oczywiście w klubie chcą mu dać czas, ale liczba rozgrywanych minut przez 23-latka jest niepokojąca nie tylko dla reprezentacji Polski, ale przede wszystkim dla niego samego.
- Niestety od samego początku nie wyglądało to dobrze. Michał dostawał swoje szanse, ale ich nie wykorzystywał. Najbardziej w oczy rzucało się to, że w odróżnieniu od innych ofensywnych graczy Skóraś nie podejmował w meczach ryzyka. Grał bezpiecznie by niczego nie zepsuć, a nie tego oczekuje się w Belgii od napastników czy skrzydłowych - mówi nam Moński.
W tym sezonie Skóraś dla Brugge wystąpił w 12 meczach (sześciu ligowych - ani razu w wyjściowej jedenastce, czterech w eliminacjach LKE i dwóch fazie grupowej LKE), co przekłada się na 401 minut. Tylko trzy z tych meczów były w podstawowym składzie (dwa w fazie grupowej, jeden w eliminacjach) i w jednym z nich - w rewanżu z KA Akureyri - trafił swojego jedynego do tej pory gola dla belgijskiej drużyny. Asysty się jeszcze nie dorobił, a warto dodać, że Skóraś w tamtym meczu dostał szansę od początku, bo w pierwszym starciu obu drużyn było 5:1 i awans do fazy play-off był niemal pewny.
Jeśli chodzi o błyski Skórasia, to poza tym golem z ostatniego półrocza najłatwiej zapamiętać go ze... zmiany. To on w meczu z Niemcami wszedł na boisko za Jakuba Błaszczykowskiego.

Czwarty w kolei

Michał Skóraś do Belgii przychodził w zastępstwie Noa Langa, sprzedanego latem do PSV Eindhoven za 12,5 mln euro. To była prawdziwa gwiazda trzykrotnego mistrza Belgii. Jednak w klubie mają kilku zawodników do rywalizacji ze Skórasiem. Nie było tak, że Polak przychodził i od razu był wyborem numer jeden albo dwa.
Belgowie grają głównie w ustawieniu 1-4-2-3-1. O ile jeszcze na początku sezonu Skóraś bywał pierwszym do wejścia z ławki, tak teraz jest czwarty do gry na skrzydle.
Przed nim do gry są:
Antonio Nusa - 18-letni Norweg, który już w lidze w 7 meczach, 2 razy trafił i 2 razy asystował. Ma za sobą debiut tej jesieni w reprezentacji swojego kraju. Gra głównie po lewej stronie (784 minuty w tym sezonie, od początku był pierwszym wyborem).
Andreas Skov Olsen - 23-letni Duńczyk, absolutna gwiazda zespołu, gra głównie na prawej stronie - 18 meczów, 11 goli, 3 asysty, 1383 minuty na boisku.
Philip Zinckernagel - 28-letni Duńczyk, który zagrał w 15 meczach, notując 3 gole i 4 asysty.
Ostatnimi czasy na skrzydłach grywają głównie Skov Olsen i Zinckernagel. Martwić może, że nawet kiedy wspomniany Musa miał kontuzję pleców w meczach z Anderlechtem, Gent i St. Truiden, to Skóraś w tych spotkaniach zaliczył łącznie siedem minut.
- Michał tak naprawdę nie rywalizuje ze Skov Olsenem, bo pozycja Duńczyka w klubie jest niepodważalna i tylko kontuzje lub kartki mogą zabrać mu miejsce w składzie. On walczy z Nusą i Zinckernagelem. I o ile ten pierwszy jest raczej poza zasięgiem, bo to ogromny talent z sufitem zawieszonym dużo wyżej niż u Skórasia, o tyle moim zdaniem Zinckernagel nie jest ogólnie lepszym piłkarzem od Michała. Problem w tym, że został sprowadzony na życzenie trenera Delii i jest jego ulubieńcem - komentuje Mariusz Moński.

Nadchodząca zmiana szansą dla Polaka?

Club Brugge nie zachwyca. W lidze jest siódme miejsce, gdzie w 11 meczach Belgowie zanotowali cztery zwycięstwa, cztery remisy i trzy porażki. Trener Ronny Deila pracuje tam od początku sezonu, ale już mówi się, że może odejść. Czy to byłaby szansa na to, żeby Polak grał więcej?
- Zmiana trenera mogłaby tylko pomóc, bo już niżej w hierarchii ofensywnych graczy niż jest teraz nie spadnie, a nowy trener pewnie będzie miał inny styl pracy, inne priorytety, inną taktykę, i być może Michał będzie mu bardziej pasował - dodaje Moński.
Jeśli chodzi o dalszą przyszłość 23-latka, to musi on przyspieszyć proces aklimatyzacji, bo czas ucieka. Jeśli dalej nie będzie grał, tak jak miało to miejsce w trzech ostatnich meczach, to być może już zimą będzie trzeba ratować się wypożyczeniem, żeby sezon nie był stracony. Trzeba pamiętać, że Brugge jest na dobrej drodze do awansu z Ligi Konferencji i to mogłoby pomóc Skórasowi w większej liczbie minut w drugiej części sezonu, bo klub będzie zmuszony do rotacji, a czas w teorii będzie działał na korzyść Polaka.
Jednak początek nie jest obiecujący, jest wręcz słaby i na pewno spodziewaliśmy się więcej po Michale już na samym początku, bo z Polski wyjeżdżał ze zdobytym mistrzostwem Polski, pozytywną weryfikacją w europejskich pucharach czy debiutem w reprezentacji, co można podpiąć pod przymiotnik - gotowy. Złośliwy powie, że wyjechał po jednym dobrym sezonie w Polsce, ale z drugiej strony Skóraś ma 23-lata i jeśli myślał o progresie w karierze oraz grze w klubach TOP5, to był to jeden z ostatnich dzwonków na spróbowanie ciekawej szansy.
Spróbował Belgii. Ligi przejściowej i zobaczymy, czy Michał się od niej odbije, czy potraktuje ją jako trampolinę. Na razie nie wygląda to zbyt optymistycznie.

Przeczytaj również