Trudna gra o utrzymanie pozycji liderki. Świątek wyrosły nowe rywalki. "Dobrze, że go pogoniła"

Trudna gra o utrzymanie pozycji liderki. Świątek wyrosły nowe rywalki. "Dobrze, że go pogoniła"
Paweł Bejnarowicz/Pressfocus
W poniedziałek meczem na korcie centralnym kompleksu Flushing Meadows Iga Świątek rozpocznie rywalizację w ostatnim w tym sezonie turnieju Wielkiego Szlema. Obrończyni tytułu nie wygrała żadnego turnieju poprzedzającego zawody w Nowym Jorku, ale podobny scenariusz przed rokiem nie przeszkodził jej w triumfie w US Open.
Dwanaście miesięcy temu Świątek pokonała w finale Ons Jabeur, ale najbardziej emocjonujące spotkanie rozegrała dwa dni wcześniej - w półfinale z Aryną Sabalenką. Teraz też nazwisko Białorusinki często będzie wymieniane w kontekście Świątek, ale nie ze względu na ich potencjalny pojedynek, ten może nastąpić dopiero w finale, ale rywalizację o miejsce numer jeden w światowym rankingu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Punkty do obrony

W momencie rozpoczęcia turnieju Świątek straci 2000 punktów, które zyskała za ubiegłoroczny triumf. Sabalenka, jako półfinalistka, zostanie pozbawiona "jedynie" 780 punktów, a to oznacza, że co prawda minimalnie, ale w wirtualnym rankingu wyprzedzi Polkę. To nie ma oczywiście żadnego przełożenia na realną klasyfikację, jest pewną ciekawostką, ale wyznacza też pułap tego, co obie muszą osiągnąć, żeby za dwa tygodnie być numerem jeden. Sabalence "wystarczy" wyrównać wynik Igi i wtedy zostanie światową "1". Natomiast Polka, żeby być pewną zachowania miejsca, które zajmuje od półtora roku, musi zajść o rundę dalej niż Białorusinka.
Losowanie ułożyło się tak, że w pierwszym tygodniu nie spodziewam się dla Igi problemów. Schody mogą się rozpocząć od 4. rundy - ocenił Dawid Olejniczak w specjalnym programie poświęconym US Open na kanale Meczyki na YouTube.

Otwarty turniej

Walka o "1" to jedna z rzeczy, którą na pewno warto podczas najbliższych dni obserwować, ale nie można zamykać kobiecej rywalizacji tylko do tych dwóch nazwisk. Zawsze przed turniejem Wielkiego Szlema trzeba zakładać niespodziankę. Kogoś, kto jak Marketa Vondrousova w Wimbledonie wyskoczy z drugiego szeregu i zupełnie zaskoczy. Nowojorski turniej zna w ostatnich latach kilka takich przypadków. To tam sensacyjnie wygrywały Emma Raducanu i Bianca Andreescu, wielkie triumfy zaczynała Naomi Osaka, a po największy tytuł w karierze sięgnęła Sloane Stephens.
Zwyciężczynie US Open od 2015 roku:
2015 - Flavia Penetta
2016 - Angelique Kerber
2017 - Sloane Stephens
2018 - Naomi Osaka
2019 - Bianca Andreescu
2020 - Naomi Osaka
2021 - Emma Raducanu
2022 - Iga Świątek
Tego, kto może zaskoczyć nie sposób przewidzieć, ale grono potencjalnych tenisistek grających o tytuł trzeba w porównaniu do poprzednich turniejów poszerzyć. W pierwszej części sezonu dopatrywano się w kobiecym tenisie tzw. wielkiej trójki, na którą miały się składać Świątek, Sabalenka i Rybakina. Sporo było w tym prawdy, bo Polka wygrała Roland Garros, Sabalenka Australian Open, a Kazaszka sięgnęła po tytuł w prestiżowym Indian Wells.

Dwie nowe faworytki

Ostatnie tygodnie to jednak triumfy dwóch zawodniczek, które od dawna są w czołówce, ale pewnej bariery przebić nie potrafiły. Coco Gauff pokazała się światu już kilka lat temu, jeszcze jako szesnastolatka dochodziła do drugiego tygodnia Wielkiego Szlema. Od dawna w USA kreowano ją na wielką gwiazdę, ale trochę nie znajdowało to potwierdzenia w wynikach. Owszem, była w TOP 10 rankingu, w finale Wielkiego Szlema, ale w brakowało w gablocie pucharów za wygrane w najważniejszych turniejach. To się ostatnio zmieniło.
Najpierw triumfowała w imprezie rangi 500 w Waszyngtonie, a potem poprawiła zwycięstwem w zawodach rangi Masters 1000 w Cincinnati. Nie dość, że była to jej najwieksza wygrana w karierze, to jeszcze po drodze ograła Świątek, z którą wcześniej miała ogromne problemy.
- Na pewno duża w tym zasługa pracy Brada Gilberta. Widać, że gra coraz pewniej. To, że pokonała Igę w wielkim turnieju wiele znaczy. Natomiast jedna rzecz to wygrać Cincinnati i Waszyngton, a co innego US Open. Tym bardziej, że cały kraj będzie na nią patrzył - stwierdził Olejniczak.
- Pogonili Patricka Mouratoglou, który nie miał żadnego pomysłu na Gauff. Ona grała tak, że bolały zęby, a dziewczyna ma ogromny potencjał. Serwis, akcje do siatki - ona wszystko to ma swietnie opanowane. Gilbert to jest człowiek, który Andre Agassiemu pomógł wrócić z niebytu. Niby jest zatrudniony jako konsultant. Bzdura, wszystkie sznurki prowadzą do niego. On wszystko planuje. Mam nadzieję, że dojdzie do rewanżu z Igą, która przecież nienawidzi przegrywać dwa razy z rzędu z tą samą rywalką. Taki mecz zapowiada się pasjonująco - dodał Lech Sidor.
Druga z Amerykanek, Jessika Pegula, cały czas czeka na przełamanie wielkoszlemowej klątwy: sześć razy dochodziła do ćwierćfinałów, ale ani razu nie zagrała w najlepszej czwórce. Ona też jest po jednym z najwiekszych sukcesów w karierze: zwyciężyła w Montréalu, zawodach rangi Masters 1000. Pytanie, czy wreszcie będzie potrafiła przełożyć to na Wielkiego Szlema? Pegula, jako trzecia rozstawiona jest w dolnej części drabinki. W półfinale potencjalnie na kursie kolizyjnym z Sabalenką.
Wśród pań mamy zatem pięć tenisistek: Świątek, Sabalenka, Rybakina, Gauff i Pegula, które przed rozpoczęciem należy postrzegać jako faworytki. Polka w US Swing, czyli turniejach poprzedzających zawody w Nowym Jorku przegrała po razie z Pegulą i Gauff. W jej przypadku to nie jest na pewno taki poziom dominacji jak rok temu, ale należało się spodziewać, iż rywalki będą gonić. Z perspektywy liderki rankingu korzystne jest na pewno to, że częściej niż przeciwniczki "dojeżdża" z formą i utrzymaniem poziomu w Wielkim Szlemie. Rok temu też nie wygrała żadnego z turniejów przygotowawczych, a na koniec US Open podniosła puchar za zwycięstwo.

Nowy kandydat u panów

U panów natomiast oprócz Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia, którzy mogą spotkać się dopiero w finale, na pewno warto zwrócić uwagę na Janika Sinnera. Włoch triumfował w zawodach Masters 1000 w Kanadzie, czyni regularne postępy i być może to właśnie US Open, najbardziej otwarty z wszystkich Szlemów, będzie okazją do pierwszego triumfu. W przypadku Huberta Hurkacza można odnotować dość korzystne losowanie, ale też zauważyć, że na Flushing Meadows nigdy w karierze nie przebrnął drugiej rundy.
W ostatnich tygodniach miał piłkę meczową z Alcarazem, udowodnił, że z silnymi rywalami potrafi grać jak równy z równym, ale żeby móc się na ich tle pokazać i powalczyć, to najpierw trzeba uniknąć kłopotów we wcześniejszej fazie turnieju. Uporanie się z tymi demonami powinno być dla Huberta podstawowym zadaniem na pierwszy tydzień turnieju.
Rywale Polaków w 1. rundzie US Open:
Iga Świątek - Rebecca Peterson
Magda Linette - Aleksandra Sarnowicz
Magdalena Fręch - Emma Navarro
Hubert Hurkacz - Marc-Andrea Heusler

Przeczytaj również