"Trenerze, w dogrywce byśmy roznieśli Legię Warszawa". Duma w KKS-ie Kalisz po półfinale PP [NASZ WYWIAD]
- Pytałem też zawodników czy mieliby siły na ewentualną dogrywkę, na co usłyszałem: - Trenerze, gdybyśmy doprowadzili do remisu, to w dogrywce byśmy roznieśli Legię! - opowiada nam trener KKS Kalisz, Bartosz Tarachulski, po porażce z Legią Warszawa w półfinale Pucharu Polski.
Na półfinale zakończyła się piękna przygoda KKS-u Kalisz z Pucharem Polski. Drugoligowiec rozpoczął rywalizację w 1/64 finału i po drodze do najlepszej czwórki rozgrywek wyeliminował pięć drużyn, z czego aż trzy z Ekstraklasy: Wigry Suwałki, Widzew Łódź, Olimpię Elbląg, Górnika Zabrze i Śląsk Wrocław. Ten fantastyczny sen przerwała porażka 0:1 z Legią. Zawodnicy i trener KKS-u mogą jednak być z siebie dumni, bo przeciwko stołecznej ekipie Kosty Runjaicia1 zagrali świetnie i zaimponowali całej Polsce. Zapraszamy na rozmowę z trenerem kaliskiego zespołu, Bartoszem Tarachulskim.
BŁAŻEJ ŁUKASZEWSKI: To dziwne uczucie, by gratulować po porażce, ale nie da się tego nie zrobić, gdy rozmawia się z trenerem KKS-u Kalisz po takim meczu z Legią Warszawa. Gratuluję panu!
BARTOSZ TARACHULSKI: Dziękuję. Faktycznie, to dziwne, bo z jednej strony odpadliśmy, ale z drugiej pokazaliśmy dobrą piłkę. Zwłaszcza w drugiej połowie byliśmy lepsi od Legii. Chcieliśmy strzelić gola za wszelką cenę, ale niestety nie udało nam się. Oddaliśmy ok. 20 strzałów w kierunku bramki przeciwnika. W tym dniu szczęście nam nie sprzyjało i zeszliśmy z murawy pokonani. Mam takie przekonanie, że gdybyśmy strzelili gola wyrównującego, to przechylilibyśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Jaka była reakcja na wasz występ zawodników Legii? Miał pan okazję z kimś rozmawiać po wszystkim?
Rozmawiałem z kilkoma piłkarzami i trenerami Legii. Mówili, że należy nam się szacunek i że jesteśmy bardzo dobrą drużyną. Wiedzieli oczywiście kim jesteśmy już przed meczem, bo ograliśmy już przecież trzy drużyny z Ekstraklasy i strzeliliśmy im aż 12 goli. Choć mimo wszystko Legia chyba nie spodziewała się, że będzie jej z nami aż tak ciężko. Ciekawe jak by to wyglądało, gdybyśmy nie stracili gola już na samym początku, bo przez to musieliśmy gonić wynik od pierwszych minut. Wtedy mielibyśmy jeszcze większy luz i polot. Z mojego punktu widzenia, po samej grze nie było widać, która drużyna jest z Ekstraklasy.
Jaka była reakcja szatni? Szansa gry na PGE Narodowym czasami zdarza się tylko raz.
W szatni panował smutek, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że można było ten mecz wygrać. Przed spotkaniem naprawdę wierzyliśmy, że możemy pokonać Legię, pomimo tego, że prezentuje świetną formę i nie dała się pokonać od kilkunastu meczów w lidze. W starciu z Rakowem wyglądała znakomicie. A my i tak zagraliśmy bez kompleksów. Widziałem wiarę w oczach chłopaków, że możemy znaleźć się w finale. Pytałem też zawodników czy mieliby siły na ewentualną dogrywkę, na co usłyszałem: - Trenerze, gdybyśmy doprowadzili do remisu, to w dogrywce byśmy roznieśli Legię!
Co mówią wam wasi najbliżsi i kibice?
Jest duża satysfakcja, bo chłopcy zewsząd zbierają gratulacje. Mówią nam, że byliśmy lepsi, albo, że to sędzia nam przeszkodził. To nas mocno podbudowuje. Reakcja mieszkańców Kalisza jest niesamowita. Szedłem dzisiaj ulicą w centrum miasta, to co chwilę zatrzymywały się samochody, a kibice gratulowali i mówili, że są dumni ze swojej drużyny. Fani byli mimo wszystko szczęśliwi i po meczu żegnali nas brawami. To piękna sprawa dla całego zespołu i wielkie dla nich brawa. Mój zespół to zgrany monolit, który pokazuje fantastyczną piłkę. Nie tylko w meczu z Legią, bo my tak gramy od początku sezonu. Oczywiście czasami nie przekłada się to na wynik, ale rozwijamy się i z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej.
Jakie wspomnienia przychodzą panu na myśl po całej rywalizacji w Pucharze Polski? Zaczęliście od 1/64 finału i doszliście do półfinału, eliminując Wigry, Widzew, Olimpię, Górnika i Śląsk.
Cała ta ścieżka wygląda imponująco. Mi w pamięci najbardziej utkwił mecz z Widzewem. W historii Pucharu Polski nie było chyba aż tak emocjonującego starcia. Przypomnę, że po 22 minutach prowadziliśmy 3:0. Widzew później zaczął odrabiać straty i w doliczonym czasie gry doprowadził do remisu 3:3. Gdy w dogrywce prowadziliśmy 5:4, to nagle - ponownie w doliczonym czasie, bo w 122. minucie - znowu straciliśmy gola. Lepsi dopiero okazaliśmy się w rzutach karnych. Przyznam, że widok Widzewa, drużyny z Ekstraklasy, i zawodników, którzy cieszyli się razem z kibicami z dwukrotnego doprowadzenia do remisu z nami w czasie doliczonym, to coś niesamowitego. Zazwyczaj w piłce jest tak, że jak ktoś gra z teoretycznie słabszym rywalem, to nawet nie wypada się cieszyć, bo to jest powinność. A tutaj była szaleńcza radość, że doprowadzają do remisu z KKS-em Kalisz.
Patrzę na tabelę eWinner 2 Ligi, gdzie jesteście w czołówce. Myślę, że na kanwie tego co udowodniliście sobie i piłkarskiej Polsce w pucharze krajowym, chcecie pójść za ciosem i zaraz znaleźć się w Fortuna 1 Lidze?
Tak. Teraz skupimy się na lidze, gdzie w odróżnieniu od innych drużyn z czuba tabeli, mamy jeden mecz zaległy do rozegrania. Jeśli go wygramy, to będziemy liderem. Przed nami jeszcze dziesięć spotkań i chcemy tak punktować, by na koniec cieszyć się z awansu. Ścisk w tabeli jest duży, bo aż siedem drużyn jest w grze o promocję do wyższej ligi. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na gubienie punktów. Jeśli chodzi o naszą grę, to prezentujemy ofensywny styl gry, ale czasami tracimy punkty i to musi ulec zmianie. Może czasami powinniśmy być bardziej pragmatyczni.
Pracował pan przez wiele lat w Pogoni Siedlce. Teraz jest pan w Kaliszu. Na pewno ma pan ambicje, by się rozwijać. Traktuje pan to miejsce jako trampolinę, czy jednak wierzy pan w to, że może “rosnąć” jako trener równolegle z klubem?
Każdy trener ma swoje ambicje i nie ukrywam, że ja też. Chciałbym pracować na możliwie najwyższym poziomie. Na ten moment naszym celem jest znalezienie się w pierwszej lidze, a co będzie potem, to czas zobaczymy.
Podejrzewam, że pańscy zawodnicy dzięki Pucharowi Polski uwierzyli, że mogą nie tylko awansować do pierwszej ligi, ale też dostać angaż w samej Ekstraklasie. Chciałby pan wyróżnić kilku piłkarzy, których czekać może ciekawa kariera?
W meczu z Legią wystąpiło aż pięciu młodzieżowców: Kasjan Lipkowski, który już zadebiutował w kadrze U-21, Mateusz Wysokiński, Kamil Koczy, Wiktor Smoliński i 16-letni Wiktor Staszak. Oni rywalizowali jak równy z równym z Legią Warszawa i zaprezentowali bardzo dobry poziom. Mamy bardzo dobrą mieszankę zawodników młodych z doświadczonymi, jak Piotr Giel, Gordillo, Adrian Łuszkiewicz czy Mateusz Gawlik. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. To jest taki zespół, że sam jestem ciekaw jak poradzilibyśmy sobie teraz w pierwszej lidze.