Trener AMP Futbolu zwolniony po 11 latach. "Podobno formuła się wyczerpała. Liczyłem na jakąś rozmowę"
Zwolnienia trenerów takich jak Waldemar Fornalik czy Leszek Ojrzyński rzecz jasna budzą emocje. A jeszcze mocniejszą informacją było zakończenie współpracy przez związek AMP Futbolu z selekcjonerem reprezentacji Polski Markiem Dragoszem. Zwolniono go po 11 latach pracy, o czym porozmawialiśmy z głównym zainteresowanym.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Co może pan powiedzieć po zwolnieniu ze stanowiska trenera reprezentacji po 11 latach, czyli od początku istnienia AMP Futbolu w Polsce?
MAREK DRAGOSZ: To co mogę powiedzieć, to co wiem… Wiem, że ’’formuła się wyczerpała”.
To wszystko co pan wie?
Nie wiem więcej nic, taką mi przekazano informację. I że podjęto decyzję o moim zwolnieniu. Spotkaliśmy się w sobotę podczas turnieju ligowego tydzień temu. Usiedliśmy z panem prezesem Mateuszem Widłakiem i pan prezes taką informację mi przekazał. Chwilę podzieliłem się swoimi przemyśleniami dotyczącymi mistrzostw i zwrotnie dostałem informację o wyczerpaniu formuły. Dostałem również propozycję, żeby pociągnąć kadrę do grudnia.
Czyli został pan zwolniony, ale od prezesa padła propozycja, żeby pracować dalej i organizować zgrupowania do końca roku.
Tak, to troszkę dziwne, żeby być zwolnionym i pracować jeszcze 6 tygodni. Ale nie chcę tego już oceniać bo jestem tym mocno zmęczony i nie leży naprawdę w mojej naturze by wylewać jakieś żale. Odpowiadam po prostu na pytania dziennikarzy i przekazuję jak wyglądała kolejność zdarzeń. Mógłbym oczywiście odmówić komentarza ale Wy macie przecież swoja pracę i oczekujecie ode mnie informacji. Rozmawialiśmy też z panem prezesem o tym w jaki sposób komunikować to zwolnienie. W trosce o to, żeby się środowisko sportowe nie odwróciło od AMP Futbolu po tej decyzji. Żeby zapobiec komunikacji na zasadzie postu na facebooku. Już potem – w popołudniowej rozmowie telefonicznej – po konsultacjach z pozostałymi członkami sztabu, którzy jednogłośnie zdecydowali o zakończeniu współpracy zaproponowałem, żeby po lidze w niedzielę spotkać się z zawodnikami i im to przekazać osobiście, a nie przez internet.
Rozmawialiście coś więcej z prezesem?
Tak. Zostawiliśmy tez do decyzji moje funkcjonowanie przy projekcie juniorskim. Zajmowałem się tym przecież tez kilka ładnych lat. Daliśmy sobie światło na to, żeby pogadać o tym w tygodniu, powiedzmy – żeby pan prezes przedstawił swój pomysł na to. Rozmowa z zawodnikami odbyła się później – po zakończeniu turnieju ligowego i odbyła się w obecności zawodników i prezesa, ale tez dwóch innych członków zarządu. Dyskusja, która się tam wywiązała przekonała mnie, że mimo to, że uwielbiam, że kocham AMP Futbol, to nie będę kontynuował pracy w juniorskim projekcie.
Jakie ma pan dziś w sobie emocje, po tygodniu od zwolnienia?
Nie mam już emocji, ponieważ to mnie z nich obdarło. Nie mam problemu ze zwolnieniem, jest to wpisane w mój zawód, trzeba sobie jasno powiedzieć, ze wynik sportowy na ostatnim turnieju nie zadowalał - mówiąc bardzo delikatnie. Może nawet się z tym liczyłem. Wiedziałem, że jeśli będzie trzeba to odejdę sam. Mam na tyle jaj by to zrobić. Ale jeszcze bardziej liczyłem na to, że zwłaszcza po 11 latach będzie miejsce na jakąś rozmowę. Kiedyś nie pracowaliśmy w relacjach: pracodawca i pracobiorca. Budowaliśmy ten sport od początku razem. Nie wiem, czego oczekiwałem? Nauczyłem się w życiu by niczego nie oczekiwać. Mam tez swoje sportowe doświadczenia i wiem, że nie wszyscy musza myśleć tak jak ja ale może właśnie czekałem na zwyczajnie prostą rozmowę? A ona się nie odbyła. Każdy ma swój sposób na obwieszczanie różnych rzeczy. Dlatego dzisiaj mówię o faktach, a emocje już sobie zostawiam na boku.
Co zapamięta pan szczególnie po tych 11 latach?
Wszystko zapamiętam. Bo to było dla mnie ważne, kiedy się na siebie wkurzaliśmy, pracowaliśmy nad sobą, jak i wtedy gdy zdobywaliśmy medale i byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Pamiętam mecze, które przegraliśmy, po których zawsze się dźwigaliśmy do góry. Pamiętam zwycięstwa, które nas budowały. Zapamiętam to, co się działo wewnątrz zespołu - to było naszym ogromnym sukcesem. Pamiętam rozkminy, które miałem, na temat tego co zrobiłem nie tak i jak prowadzić tę drużynę. Pamiętam medale i łzy. Nade wszystko pamiętam ludzi, z którymi miałem ogromna przyjemność być na boisku i poza nim.
Co dalej?
Dam sobie radę. Mam pomysły, jakieś propozycje też, natomiast na ten obecny moment dałem sobie przestrzeń, żeby to sobie przeżyć. Nie powiem, że to spłynęło po mnie. To był emocjonujący weekend, też dla zawodników i dla ludzi, za których nadal odpowiadam, czyli za sztab. To bardzo bliskie mi osoby i nadal czuję się za nich odpowiedzialny. Chciałbym zrobić tak, żeby trafić w jakieś lojalne środowisko i tam robić po prostu zwyczajnie dobre rzeczy.