Transfery Zagłębia Sosnowiec szokują. Rafał Collins tłumaczy i mówi o przyszłości klubu. "Nie uciekam od tego"
Współwłaściciel Zagłębia Sosnowiec Rafał Collins był gościem Meczyki.pl przed pierwszym meczem jego klubu w nowej rundzie Fortuna 1 Ligi. - Trener Chackiewicz to “kozak”. On wie, co robi. I muszę zrobić wszystko, by pomóc mu zrealizować jego wizję - podkreślił, pytany o szokujące ruchy transferowe “czerwonej latarni” zaplecza Ekstraklasy.
Rafał Collins kilka tygodni temu został właścicielem 0,74% akcji Zagłębia Sosnowiec i zanim docelowo przejmie pakiet większościowy, już ma wpływ na działania pionu sportowego. W klubie sporo się zmieniło, przede wszystkim zatrudniono Alaksandra Chackiewicza, byłego trenera Dynama Kijów i reprezentacji Białorusi. Dokonano też rewolucji kadrowej, żegnając wielu piłkarzy, którzy 2023 rok zakończyli na ostatniej pozycji w pierwszoligowej tabeli. W ich miejsce przyszli inni, w tym tacy budzący spore wątpliwości kibiców. Znaków zapytania nie brakuje również wokół planów Rafała Collinsa, człowieka spoza piłki. Oto, co biznesmen i prawdopodobnie przyszły właściciel Zagłębia mówił na temat sytuacji w klubie i swojej wizji. Wypisaliśmy najciekawsze wątki.
O niedawnej ciszy medialnej
Cisza medialna miała uspokoić sytuację wokół klubu, a mam wrażenie, że w pewnym momencie wywołała... burzę medialną. I nie wiemy, czy do końca była to dobra decyzja, czy nie. U nas było bardzo gorąco. Każdy wywiad, każde moje słowo powodowało dużo spekulacji i dyskusji. A nie mieliśmy na to czasu. Wywiady są od tego, by opowiedzieć o czymś po fakcie, a nie o tym, jakie są plany. Ile można mówić o tym, co się planuje?
Sytuacja jest trudna, ale nie jest to sytuacja nowa. Nie chcę też ciągle wracać do poprzedniej rundy, do przyczyn [obecnego stanu rzeczy]. Bo to nie tylko chodzi o tamtą rundę i tamtych ludzi. Wierzę, że klub piłkarski zawsze zaczyna psuć się w gabinetach.
Trener Alaksandr Chackiewicz
Wzięliśmy "kozaka" na trenera, bo mieliśmy takie możliwości. Nie ukrywam, że przyczyniły się do tego kontakty agencji ProStar, ale też siła perswazji. Fortuna 1 Liga, ostatnie miejsce, Zagłębie Sosnowiec - to nie jest klub, o którym na co dzień śnił Alaksandr Chackiewicz, były trener Dynama Kijów, który grał w Lidze Mistrzów. Wiadomo, że dla niego to też ogromne wyzwanie. Trener zbudował kadrę 20 zawodników i każdemu z nich powiedział: nie wiem, kto będzie grał w następnym meczu, wy macie być w ciągłej dyspozycji i grać tak, bym mógł z was korzystać. My zrobiliśmy ogromną rewolucję w klubie w cztery tygodnie. Rozwiązaliśmy kontrakty z dziesięcioma zawodnikami, dziewięciu na ten moment przyszło. Jest ogromne przemeblowanie i dużo znaków zapytania. Ale trener Chackiewicz wie co robi.
Kontrowersyjne transfery
W czwartek ogłosiliśmy dwa transfery, które odbiły się szerokiem echem, były komentarze, że to dziwne ruchy. Ale jeden z zawodników, Artem Suchockyj, to dwukrotny mistrz Słowacji. On wprawdzie dwa lata nie grał w piłkę, ale tylko ze względu na wojnę, przez co miał problemy z rozwiązaniem kontraktu. Ciągle był w treningu indywidualnym. Drugi z zawodników, Ołeksij Dowgij, rozegrał 160 meczów w ukraińskiej ekstraklasie. To naprawdę doświadczeni piłkarze. Razem z prezesem mieliśmy obiekcje co do kilku kandydatur, ale trener powiedział: słuchajcie, ja wiem co robię. I jak masz takiego trenera, to taki ja, gościu przychodzący totalnie spoza strefy sportowej, muszę mu zaufać. I muszę zrobić wszystko, by pomóc mu zrealizować jego wizję. Więc jedyne co możemy zrobić - ja, jako człowiek odpowiedzialny za pion sportowy i malutki współwłaściciel 0,74% akcji oraz prezes - to tak dopinać te kontrakty, by były z korzyścią dla klubu.
Dowgij np. dostał kontrakt amatorski. Wiemy, jakie miał w przeszłości problemy zdrowotne. Wobec czego on będzie miał płacone wynagrodzenie dopiero po przepracowanym miesiącu, a nie będzie miał go zagwarantowanego naprzód, bo to byłoby z ryzykiem dla klubu. Czyli jak złapie kontuzję, to nie otrzyma wypłaty - wydaje mi się, że zrobiliśmy dobrą robotę w kwestii zabezpieczenia klubu przy piłkarzach, których zażyczył sobie trener. Jeśli chodzi o drugiego nowego piłkarza, Suchockiego, to on dostał jeden z najniższych kontraktów w drużynie. W granicach tego, co mają chłopaki dopiero wychodzący z akademii. Rozumiem, że dwa lata nie grał w piłkę. To nie tak, że agencja, ja lub ktokolwiek inny zarobił na tym prowizję. Na Zagłębiu nie da się dzisiaj zarabiać. Niektórzy uważają, że się da, a Wadim Szabli, mój kolega i wspólnik, który ma agencję robiącą 300 mln obrotu rocznie jeśli chodzi o kontrakty, chce zarobić na takich piłkarzach jak Dowgij albo Suchockyj.
Zakontraktowanie Williama Remy’ego
Rozmawiałem z trenerem na jego temat. On mi powiedział: tak, Remy ma nadwagę, ale daj mi dwa tygodnie. Chackiewicz nie da sobie w kaszę dmuchać, wie co robi, nie bez podstaw osiągnął to, co osiągnął. Podkreślił: Remy ma warsztat, doświadczenie, pomoże nam w obronie. Tak jak Suchockyj - zagwarantuje spokój, przytrzyma piłkę kiedy trzeba, nie będzie nerwowy.
Kulisy zimowego okienka
Zimowe okienko okazało się być bardzo wymagające, jeśli chodzi o ściąganie piłkarzy, negocjacje, dyskusje. Nasza pozycja w lidze też nie ułatwiała nam roboty. Muszę to powiedzieć wprost: reputacja klubu także nie pomagała - w Zagłębiu przez 19 ostatnich sezonów nie było ani jednego bez zmiany trenera. Ale naszą rolą - moją i prezesa - jest to, by trener Chackiewicz dostał teraz każdego zawodnika, którego chce. A tego, którego nie chce, byśmy rozwiązali z nim kontrakt w taki sposób, by było to jak najmniej szkodliwe dla klubu.
To nie jest tak, że my narzucamy trenerowi, kim ma grać albo kogo wystawiać na jakiej pozycji. To on bierze odpowiedzialność za drużynę, co zresztą powiedział w wywiadzie dla telewizji klubowej Zagłębia. O to, dlaczego rezygnujemy z Marcela Ziemanna na rzecz Artiema Suchockiego, trzeba zapytać trenera. To on podjął taką decyzję. Mam pełne przekonanie, że on, widząc obu piłkarzy, postawił na tego, w którego wierzy. Z kolei Serhij Jaworski (inny z testowanych Ukraińców - przyp. red.) na dziś nie będzie w naszym zespole.
Następne zimowe transfery?
Jeśli trafi się sposobność podpisania kolejnego dobrego kontraktu, to zrobię wszystko, by go dopiąć. Do ostatniego dnia okienka. I będę robił wszystko, by móc sobie powiedzieć, że w trakcie okienka zrobiłem wszystko, by pomóc trenerowi w każdej decyzji, jaką podjął. Nie chcemy robić bardzo długiej ławki. W zeszłej rundzie mieliśmy piłkarza, który zagrał dwa czy trzy mecze, a kasował kilka tys. euro miesięcznie. To mija się z celem. Patrzę na to z innej perspektywy: jak ktoś zagrał w rundzie kilkanaście minut, a kosztował klub 50 tys. euro, to dla mnie to jest nielogiczne.
Mam dziennie 80-100 telefonów dot. Zagłębia, ale jesteśmy w środku okienka. Każdy transfer jest szeroko dyskutowany. To nie tak, że trener bierze sobie Suchockiego, a my mówimy: ok, no to niech będzie Suchockij. Nie. Mamy burzliwe dyskusje, każdy ma swoją opinię. Np. w przypadku Jaworskiego udało się przekonać trenera do innego rozwiązania.
Fatalne sparingi
Ciężko się patrzyło na te sparingi (po 0:1 z drugoligową Polonią Bytom i trzecioligową Garbarnią Kraków - przyp. red.). Zgodzę się, że były dramatyczne, wyglądało to słabo. Ale trener podkreślał, że miał cztery tygodnie na sprawdzenie całej kadry, którą otrzymał, plus 10-15 zawodników, których testowaliśmy. Nie patrzył na wynik, patrzył na rotacje. W każdym meczu było po 11 zmian. W moim przekonaniu - ale ja się na piłce nie znam - to niczego nie zmienia, wolałbym osiem zmian i zwycięstwa w sparingach, by nastawienie kibiców było inne. Ale ja nie mogę mówić trenerowi Chackiewiczowi, że życzyłbym sobie, by to wyglądało tak a nie inaczej. Nie mogę tego robić. Staram się wprowadzić profesjonalizm. A czy boję się, że zanim ta drużyna się dotrze, już będzie "po ptakach"? Oczywiście, że się boję. Ale nie mieliśmy nic do stracenia. W zeszłej rundzie wygraliśmy dwa mecze.
Błędy i zaangażowanie w razie spadku do II Ligi
Kibice są sfrustrowani i jak najbardziej mają w tym rację. Jest bardzo dużo pracy do wykonania. Czekam na przetarg, widzę wielką przestrzeń do poprawy. Jeśli nie daj Bóg spadniemy do drugiej ligi, co oczywiście jest prawdopodobne, to moje zaangażowanie i sytuacja się nie zmieni. Będę popełniał błędy - za nie przepraszam, będę brał je na klatę, ale na pewno zawsze będę też wychodził i mówił szczerze w twarz: to spieprzyłem, to nie wyszło.
Nie uciekam od odpowiedzialności za to, co działo się ostatnio w Zagłębiu Sosnowiec. Czuję i wiem, że postawiłem dużo swojej wiarygodności. Przyszedł "wagon Ukraińców"? Zrobiliśmy dziesięć transferów, z czego Ukraińców jest czterech. To nie jest wielka liczba, nie jesteśmy klubem z największą liczbą obcokrajowców. Mamy dwóch "kontrowersyjnych" piłkarzy, ale trener ich zna, powiedział: ja chcę z nimi pracować. To nie będę mu narzucał, co ma robić.
Rola prezesa Arkadiusza Aleksandra
Nie znałem go wcześniej, poznaliśmy się "na robocie". Będę chciał z nim kontynuować współpracę, jest mega profesjonalny, zaangażowany, myśli o tym, co jest dobre dla klubu, nie dla niego. Uważam, że w wielu kwestiach niektóre rzeczy widziałby czy zrobiłby inaczej, ale niektóre nie są w zasięgu jego kompetencji. Zbiera też dużo hejtu za rzeczy, za które nie do końca odpowiada. Na dziś jestem bardzo zadowolony z tej współpracy. Arkadiusz Aleksander negocjuje każdy transfer, przygotowuje kontrakt, sprowadza piłkarza. Razem pracujemy nad tym, by każdy ruch przychodzący i wychodzący był z korzyścią finansową dla klubu. Dziś jest to bardzo dobrze zbilansowane.
Jeden piłkarz np. nie był do końca przekonany, czy do nas dołączyć. Musiałem personalnie zagwarantować mu w umowach, że gdyby doszło do najgorszego, to ja będę ponosił pewne finansowe konsekwencje. To są niecodzienne sytuacje, ale ciężko namówić dobrego piłkarza, by przyszedł do Zagłębia. Dobrzy piłkarze mają dziś kluby. Mamy trudne, zimowe okienko, trudną sytuację właścicielską - to też nie pomaga, zdaję sobie z tego sprawę. Podpisujemy krótkie kontrakty, bo tylko takie możemy zaoferować, a piłkarze też często nie chcą przychodzić na kilka miesięcy.
Ewentualne wpuszczenie kibiców Wisły Kraków w maju na sektor gości
To jest bardzo trudna sytuacja. Nie chcę się angażować w aż tak daleko idące sprawy, o których nie mam kompleksowego pojęcia, a powierzchowne. Z mojego punktu widzenia: bardzo szanuję braci Błaszczykowskich (...), mam osobiście dużo sentymentu do tego klubu. Każdy klub zasługuje na to, by mieć kibiców. Czy wpuścimy kibiców? Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym, teraz myślimy o niedzielnym meczu ze Zniczem Pruszków. Ale nie będziemy uciekać się do metod-wymówek typu "przecieka dach" lub "nie działają bramki wejściowe". U mnie jest sto procent szczerości. Jak będzie taka decyzja, wyjdę i powiem, jakie były jej przyczyny.
Wizja działania po pełnym przejęciu klubu
Chciałbym, by wszystko w Zagłębiu było dużo bardziej profesjonalnie zorganizowane. Jesteśmy obecnie w trakcie due diligence (poddanie przedsiębiorstwa dogłębnej analizie w celu jego wyceny przez inwestora - przyp. red.), jeśli chodzi o zakup większościowego pakietu klubu. Mamy też dużo insiderskich informacji - pracujemy w klubie, jestem tam raz-dwa razy w tygodniu, rozmawiamy z ludźmi itd. Mamy więc tę przewagę, że lepiej jest, gdy na co dzień rozmawia się z ludźmi i z nimi obcuje niż dostaje jakieś tabelki w Excelu lub robi standardowy due diligence z pomocą prawników. Uważam, że na dziś mamy bardzo jasno zdefiniowane problemy, które były w klubie.
Jakim będzie właścicielem?
Zobaczymy, jak wygram przetarg, który ogłaszany jest na koniec lutego/początek marca. Do końca tej rundy ma być wyłoniony nowy właściciel. Optowałbym za tym, by wydarzyło się to jak najszybciej. Im więcej czasu będziemy mieli na planowanie kolejnej rundy, tym łatwiej. Teraz mieliśmy tylko kilka tygodni. Straszny młyn.
Chciałbym, by działanie w Zagłębiu stanowiło odzwierciedlenie tego, co dotychczas udało robić mi się w biznesach. By było to w miarę poukładane, rzetelne, prawdziwe, szczere. Klub to taka specyfika biznesu, że wszystko, co robisz, od razu jest na wierzchu. Ale może to i dobrze? Na razie udało nam się przyprowadzić do klubu nowego sponsora, firmę D&D, która chce zostać z nami na dłużej. Staramy się działać tak, by w Zagłębiu było lepiej. A jak to będzie wyglądało na boisku - tego nie potrafię ocenić. Gdybym mógł, to bym tam stanął na bramce, ale mam 160 cm w kapeluszu, wiele bym nie pomógł (śmiech).
Całą rozmowę z Rafałem Collinsem zobaczycie poniżej od [57:40]: