Transfery Wisły Kraków? Na papierze świetne. “Biała Gwiazda” w końcu przestanie dołować?
Kibice Wisły Kraków mają już dość przeciętności, jaka w ostatniej dekadzie opanowała tak zasłużony przecież klub. Dziesięć lat od ostatniego mistrzostwa Polski. Niewiele mniej od meczu rozegranego w europejskich pucharach. Teraz nad Reymonta wyszło jednak delikatne, bo delikatne, ale słońce. Na papierze klub bardzo dobrze wykorzystał bowiem okienko transferowe.
No właśnie. Słowo klucz - na papierze. Ekstraklasa już nie raz płatała nam figla, z piłkarzy, wydawałoby się, mogących rządzić ligą, robiąc przeciętniaków. I odwrotnie. Włodarzom Wisły trzeba jednak oddać, że przez ostatnie miesiące nie próżnowali. Zanim jednak bliżej przyjrzymy się sprowadzonymzawodnikom, trochę miejsca musimy poświęcić nowemu trenerowi. Adrian Gula może bowiem okazać się najcenniejszym wzmocnieniem.
Gula to 46-letni Słowak, który w przeszłości z powodzeniem prowadził AS Trencin, MSK Żilinę i Viktorię Pilzno. Zacznijmy może od początku. Co udało mu się osiągnąć z poszczególnymi zespołami?
AS Trencin
- wygranie drugiej ligi słowackiej i awans do najwyższej klasy rozgrywkowej (18 punktów przewagi nad drugim zespołem),
- piąte miejsce w lidze w pierwszym sezonie po awansie,
- trzecie miejsce w lidze w drugim sezonie po awansie,
- drugie miejsce w lidze w trzecim sezonie po awansie,
- awans do IV rundy el. Ligi Europy, tam odpadnięcie po walce z Athletikiem Bilbao (3:2, 0:1).
MSK Żilina
- wicemistrzostwo Słowacji w sezonie 2014/15,
- mistrzostwo Słowacji w sezonie 2016/17 (16 punktów przewagi nad wicemistrzem).
Viktoria Pilzno
- wicemistrzostwo Czech w sezonie 2019/20. Gula zespół przejął zimą, poprowadził go w 15 ostatnich kolejkach, tabela za ten okres wyglądała tak:
W każdym klubie miewał też oczywiście gorsze momenty, ale ogólnie nie ma chyba wątpliwości, że radził sobie bardzo solidnie. W Trenczynie, który z pewnością miał najmniejszą jakość sportową, wykręcił średnią punktową 1.49, w Żilinie było to 1.77, a w Viktorii Pilzno 2.00. Uchodzi za trenera kontaktowego, co po doświadczeniach z Peterem Hyballą także ma znaczenie. Do tego grającego “po krakowsku”, a więc miło dla oka, ofensywnie.
Potrzebne czystki
Jak jednak dobrze wiemy, z pustego i Salomon nie naleje. A kadra Wisły jeszcze w poprzednim sezonie wyglądała, delikatnie rzecz ujmując, przeciętnie. Latem klub poczynił jednak wiele kroków, żeby piłkarska jakość przy Reymonta znacząco wzrosła. Zanim jednak bliżej przyjrzymy się piłkarzom sprowadzonym do Krakowa, pochwalić musimy też czystki, których dokonali włodarze klubu. Choć, to nie bez znaczenia, w wielu przypadkach naprawiali oni w ten sposób swoje błędy.
Z klubu odeszli więc Uros Radaković, David Mawutor, Souleymane Kone, Żan Medved czy Jean Carlos Silva. Żaden z nich furory w Wiśle zdecydowanie nie zrobił. Ponadto klub po wielu latach rozstał się z Rafałem Boguskim, co też było nieuchronne i chyba jednak potrzebne, nawet biorąc pod uwagę piękną kartę, jaką “Boguś” napisał w zespole “Białej Gwiazdy”. To samo można zresztą powiedzieć o Łukaszu Burlidze, który zasilił Wieczystą.
Odejście Aleksandra Buksy to już temat na inną historię. W tym przypadku Wisła straciła przede wszystkim potencjał i szansę na spory zarobek. Raczej nie piłkarza, który odgrywał jakąś znaczącą rolę w drużynie. Odnotować trzeba też odejście Vullneta Bashy. Albańczyk w formie potrafił być naprawdę ważnym ogniwem Wisły, ale trzeba wziąć pod uwagę, że przez ostatnie pół roku leczył kontuzję. Nie pierwszą zresztą.
Szykować można się ponadto na odejście Felicio Brown Forbesa, choć jego transfer utrudniają póki co kwestie formalne. Wydaje się jednak, że to kwestia czasu i reprezentant Kostaryki faktycznie opuści Wisłę.
Wyczekany dyrektor sportowy
W Krakowie w końcu pojawił się dyrektor sportowy. I to taki z prawdziwego zdarzenia. Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, że Wisła przez ostatnie lata funkcjonowała bez człowieka na tym stanowisku, co może poniekąd wyjaśniać całą masę nietrafionych transferów. Pod koniec maja klub poinformował natomiast, że pracę w Wiśle rozpoczyna Tomasz Pasieczny, ostatnio skaut londyńskiego Arsenalu, wcześniej także dyrektor sportowy Cracovii. Człowiek bardzo chwalony za swoją pracę, posiadający, jako jeden z nielicznych Polaków, dyplom ukończenia studiów FIFA Master.
Pasieczny w klubie pojawił się, a przynajmniej tak zostało to oficjalnie ogłoszone, nieco ponad miesiąc przed wspomnianym Adrianem Gulą. Czy więc to właśnie on stoi za zatrudnieniem słowackiego szkoleniowca? Jak informuje Mateusz Rokuszewski z portalu “Weszlo.com” klub rozmowy z nowym trenerem rozpoczął jeszcze przed rozpoczęciem współpracy z Pasiecznym, bez jego ingerencji, natomiast nowy dyrektor sportowy “Białej Gwiazdy” na późniejszym etapie w pełni poparł pomysł zatrudnienia Guli. Wydaje się więc, że obie strony nie powinny mieć problemów z komunikacją, tak ważną przecież na linii trener - dyrektor sportowy.
Transfery do klubu
Na początek spójrzmy może, kto w nadchodzącym sezonie rozpocznie swoją przygodę z Wisłą, a później poszczególne nazwiska weźmiemy pod lupę.
Przyszli:
- Mikołaj Biegański (Skra Częstochowa)
- Aschraf El Mahdioui (Trencin)
- Matej Hanousek (Sparta Praga)
- Dor Hugi (SKN St. Polten)
- Jan Kliment (Slovacko)
- Mateusz Młyński (Arka Gdynia)
- Kacper Rosa (Odra Opole)
- Michal Skvarka (Ferencvaros)
- Hubert Sobol (Lech Poznań)
- Alan Uryga (Wisła Płock)
Całkiem spore posiłki. Co można o nich powiedzieć? Zacznijmy może od tego, że Młyńskiego, Urygę i Sobola zakontraktowano już kilka miesięcy temu, ale dopiero teraz meldują się oni w Krakowie. Nie są to więc transfery, które można przypisać obecnemu pionowi sportowemu, na czele z Pasiecznym i Gulą. Czy jednak powinni oni narzekać? Zdecydowanie nie. Oczywiście wszystko zweryfikuje boisko, ale ruchy te wyglądają logicznie.
1) Uryga przez ostatnie lata wyrósł w Płocku na czołowego stopera Ekstraklasy. Jest też wychowankiem Wisły Kraków. Człowiekiem, który wraca do domu i odda za klub całe serce. A takich wartości też nie warto lekceważyć. Wciąż ma także przed sobą kilka lat niezłego grania, bo na liczniku wybiło dopiero 27 wiosen.
2) Młyński to chłopak, który jeszcze przed upływem pełnoletności strzelał pierwszego gola w Ekstraklasie dla Arki Gdynia. Dziś ma 20 lat i mimo młodego wieku całkiem spore doświadczenie. Jest szybkim, dobrym technicznie, przebojowym skrzydłowym. Czy poradzi sobie przy Reymonta? To zawsze pewna niewiadoma. Ale trudno nie wiązać z nim nadziei.
3) Sobol przez lata rozwijał się w akademii Lecha Poznań, a wiemy, że akurat w stolicy Wielkopolski potrafią szkolić. Na poziomie Ekstraklasy 21-letni dziś napastnik rozegrał trzy spotkania. Ostatecznie nie przebił się do pierwszej drużyny i postawił na transfer do Wisły. Być może zejście schodek niżej pozwoli mu zrobić później dwa kroki do góry. Potencjał jest podobno bardzo duży.
Kilka ciekawych ruchów transferowych zobaczyliśmy już natomiast tego lata. Wisła postawiła na mieszankę młodości i doświadczenia.
Michal Skvarka
Skvarka to 28-letni środkowy pomocnik rodem ze Słowacji. Jego potencjał dobrze zna Adrian Gula, bo przez kilka lat obaj współpracowali w Żylinie, dla której zawodnik rozegrał 237 spotkań, strzelając 46 goli i notując 61 asyst. W swoim najlepszym sezonie Skvarka potrafił jedynie w lidze słowackiej zanotować bilans 14 bramek i 13 decydujących podań. Ostatnie dwa sezony spędził już w węgięrskim Ferencvarosu. Ma za sobą kilkanaście spotkań rozegranych w europejskich pucharach. Dwa razy wystąpił w meczach reprezentacji Słowacji.
Jan Kliment
Nie, to nie ten tancerz. Zbieżność imion i nazwisk przypadkowa. Wisła zakontraktowała 27-letniego napastnika z przeszłością m.in. w Bundeslidze. Na boiskach niemieckiej elity Słowak rozegrał 10 spotkań w barwach Stuttgartu. Grał też dla duńskiego Broendby, a ostatnio reprezentował 1. FC Slovacko. Poprzedni sezon słowackiej ligi zakończył z bilansem 10 goli i 5 asyst. Nie jest więc piłkarzem zakurzonym. Pod względem samych liczb ma za sobą najlepszy rok w karierze. Ostatnio miewa trochę problemów ze zdrowiem, ale wydaje się, że w Wiśle powinien dać radę.
Matej Hanousek
Hanousek do Wisły został póki co jedynie wypożyczony, ale i to można uznać za ciekawy ruch. 28-latek występujący na pozycji lewego obrońcy przychodzi z mocnego klubu, jakim jest Sparta Praga. Co istotne, nie był tam żadnym piątym kołem u wozu. Tylko w poprzednim sezonie rozegrał dokładnie 30 spotkań. Cztery z nich w Lidze Europy, gdzie mierzył się z Milanem, Lille i Celtikiem.
Aschraf El Mahdioui
25-latek bardzo dobrze wyglądał w sparingach. Występuje w środku pola, a piłkarskiego rzemiosła uczył się nie byle gdzie, bo w Ajaksie Amsterdam, uchodząc tam za naprawdę duży talent. Konkurencja w pierwszej drużynie była jednak spora, więc Holender zaczął szukać szczęścia gdzie indziej. Grał w ADO Den Haag, a ostatnie cztery lata spędził w słowackim Trenczynie. Tam rozegrał 115 spotkań. Kibice “Białej Gwiazdy” spodziewają się po nim naprawdę dobrych występów. I mają ku temu powody.
Dor Hugi
Hugi to 26-letni skrzydłowy z Izraela, który jednak dobrze czuje się także grając w centralnej strefie boiska. Większość swojej dotychczasowej kariery spędził w ojczyźnie, ale przez ostatni rok grał dla St. Polten, zespołu z austriackiej Bundesligi. Tam niewiele zabrakło mu do zanotowania tzw. double-double. Zdobył bowiem osiem bramek i zaliczył osiem asyst. Jego zespół spadł z ligi, ale on zbierał naprawdę dobre recenzje.
Mikołaj Biegański
To już kolejna, po Młyńskim i Sobolu, inwestycja w przyszłość. 19-letni Biegański jest bramkarzem i mimo młodego wieku ma już naprawdę spore doświadczenie w seniorskiej piłce. Dla Skry Częstochowa rozegrał 70 spotkań. Zdecydowaną większość w drugiej lidze.
Kacper Rosa
Rosa to także bramkarz. 26-latek do Krakowa przenosi się z Odry Opole, dla której w pierwszej lidze rozegrał 29 spotkań. W przeszłości był też zawodnikiem Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok, ale nie doczekał się debiutu w pierwszej drużynie któregoś z tych zespołów.
***
W teorii Wisła Kraków przystępuje więc do nowego sezonu jako klub dużo lepiej zorganizowany i mocniejszy niż jeszcze kilka miesięcy temu. Już samo zatrudnienie cenionego dyrektora sportowego trzeba uznać za spory krok do przodu. Na papierze dobrze wyglądają też nowi zawodnicy i trener. Czy teoria przełoży się na rzeczywistość i Wisła w końcu przestanie pałętać się po dolnych rejonach tabeli? Czas pokaże. Dziś “Biała Gwiazda” rozpocznie sezon domowym meczem z Zagłębiem Lubin.