Transferowe przebudzenie Manchesteru United. Amorim dostał piłkarza do łatania dziur
Manchester United zimowe okienko transferowe wykorzystał na to, by ściągnąć trenera lekkoatletyki, który ma pomóc piłkarzom lepiej biegać. Za chwilę w klubie pojawi się też Patrick Dorgu z Lecce, pierwszy nabytek ery Rubena Amorima i jeden z najbardziej wszechstronnych piłkarzy Serie A. Portugalczyk od początku wiedział, że nie dostanie zimą wielu wzmocnień, ale ściągnięcie 20-latka powinno załatać problem na lewym skrzydle.
Manchester United jest już niepokonany od trzech meczów, co nie zdarzyło mu się jeszcze w tym sezonie. Gdyby nie błędy Andre Onany i porażka z Brighton (1:3) w połowie stycznia, mógłby tę serię rozciągnąć nawet na sześć spotkań, licząc wygrane karne z Arsenalem w Pucharze Anglii. To pozwala trochę przychylniej spojrzeć na Rubena Amorima, który rzeźbi jak może, choć styl gry drużyny dalej nie powala. Portugalczyk gra bez napastnika, bo Hojlund i Zirkzee praktycznie nie strzelają. Cały czas transformacji ulega środek pola, a wahadłowi nie dają tyle, ile dawali w poprzednim zespole Amorima, czyli w Sportingu.
Łatanie dziury
Manchester ma notoryczny problem z lewą stroną. Był czas, gdy w poprzednim sezonie grywał tam Sergio Reguillon wypożyczony z Tottenhamu, przesuwany był tam również Viktor Lindelof, a Diogo Dalot do teraz rzucany jest z jednego skrzydła na drugie. Wynika to oczywiście z nieustannych problemów zdrowotnych Luke’a Shawa. Jeszcze za kadencji Erika Ten Haga idealnym rozwiązaniem miał być Tyrell Malacia sprowadzony z Feyenoordu, ale potem dwa lata leczył kontuzje i do teraz nie jest w stanie rozegrać całego spotkania. W czwartkowym meczu Ligi Europy z FCSB (2:0) w przerwie zmienił go Alejandro Garnacho.
Wyłania się z tego ponury obrazek klubu, który w trzech ostatnich latach wydał prawie 700 mln euro na transfery, a i tak dalej ma dziurę na lewej obronie. Absurd polityki Manchesteru dobrze podsumowuje sprawa Álvaro Carrerasa, którym “Czerwone Diabły” zainteresowały się na nowo po tym, jak latem sprzedały go do Benfiki. Hiszpan wcześniej był w akademii Manchesteru, ale nigdy nie dostał swojej szansy. Nagle okazało się, że świetnie radzi sobie w lidze portugalskiej i zalicza udane mecze w Lidze Mistrzów. W tym czasie Manchester dalej majstrował na tej pozycji - na początku sezonu 2023/24 grał tam przecież Sofyan Amrabat, całe życie kojarzony ze środkiem pomocy.
Dynamika Saki
Ruben Amorim też zderza się z tym problemem, bo chciałby szlifować system 3-4-3, wykorzystując wahadłowych, ale nie dostaje tam odpowiedniej jakości. Dalej nie wiadomo, kto miałby zagospodarować lewą stronę, bo słabo wygląda na niej Noussair Mazraoui. I dlatego transfer Patricka Dorgu trzeba traktować jako wyjście z ciemnego tunelu z nadzieją, że od teraz zacznie świecić trochę bardziej. 20-latek na ten moment nie podpisał jeszcze umowy, ale w weekend przylatuje do Anglii i prawdopodobnie w niedzielę zasiądzie na Old Trafford w meczu z Crystal Palace.
Manchester zapłaci Lecce 35 mln euro za 20-latka, co jest sukcesem włoskiego klubu, który wcześniej dwa razy odrzucił ofertę giganta i dość długo się targował. Dotąd najdroższym piłkarzem w historii aktualnie 18. drużynie Serie A był Morten Hjulmand. Duńczyk rok temu odszedł do Sportingu za 19 mln euro. Teraz Dorgu prawie dwukrotnie przebije jego transfer, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo dopiero w październiku skończył 20 lat. Jego potencjał rośnie - od dwóch sezonów jest podstawowym piłkarzem Lecce, zawodnikiem z ogromną dynamiką, którego czasami porównuje się do Bukayo Saki.
Dorgu jest lewonożny: może grać jako obrońca albo skrzydłowy. Czasem wystawiany był na prawej stronie jako gracz ścinający do środka. W sumie obsadził w tym sezonie różnych pięć pozycji. Jego trzy bramki w tym sezonie Serie A to efekt gry na prawym skrzydle, ale Amorim od początku widzi w nim lewego wahadłowego. Dorgu w tym sezonie Serie A jest ósmym obrońcą pod względem zdobywanych metrów z piłką. Wykreował kolegom 19 sytuacji strzeleckich, a jego kolega z drużyny Nikola Krstovic na łamach La Gazetta dello Sport porównuje go do Theo Hernandeza. - Nie zdziwiłbym się, gdyby kiedyś zagrał na bramce. Jest wszechstronny i z każdym dniem staje się lepszy - powiedział Krstović.
Pochwały od Conte
Talent Duńczyka może rozkwitnąć w lepszym środowisku, bo Lecce w tym sezonie jest jedną z najgorszych drużyn Serie A. Włoski klub kupił 20-latka w 2023 roku, płacąc jedynie 200 tysięcy euro ekipie Nordsjaelland. To oznacza, że sprzedając go do Anglii, robią to z ponad stokrotną przebitką. Dorgu w poprzednim sezonie został wybrany najlepszym zawodnikiem Lecce. Zaraz potem zaczął grać w reprezentacji Danii i już po 42 sekundach odhaczył debiutanckie trafienie w spotkaniu ze Szwajcarią. Wcześniej mocno zabiegał o niego Tottenham. Do tego był na liście życzeń Chelsea, której kibicuje od dzieciństwa. Jego idolem jest zresztą Eden Hazard.
Jeszcze niedawno w Internecie sporo było obrazków jak po meczu Napoli z Lecce, młodego Duńczyka obściskiwał Antonio Conte, szepcząc mu coś do ucha. To znowu potwierdza, że 20-latek stał się łakomym kąskiem dla trenerów dużych marek. W Manchesterze na razie jego testy medyczne zostały opóźnione, ale po weekendzie wszystko powinno być już jasne, a debiut Dorgu szykowany jest na 7 lutego w Pucharze Anglii z Leicester. Nowy nabytek Manchesteru zagrał w tym sezonie 21 meczów w Serie A, wypadając jedynie na początku sezonu przeciwko Torino, gdy pauzował za czerwoną kartkę. Nie ma problemu z rytmem meczowym.
Zataczanie koła
Jego przyjście oznacza też, że z klubem pożegna się Tyrell Malacia - na razie w formie wypożyczenia, bo mocno zabiega o niego Benfica. To też pokazuje jak Manchester miota się od ściany do ściany. Nikt nie wie, kiedy wróci dokładnie Shaw. Transfer Malacii z ery Erika ten Haga okazał się flopem. Klub z Old Trafford dzięki specjalnej klauzuli mógł odkupić perspektywicznego Álvaro Carrerasa za 15 mln euro, ale wolał zapłacić ponad dwa razy więcej za Dorgu i liczyć, że jego przebłyski z Lecce rozwinął się w coś większego na boiskach Premier League.
Na razie to ciągle jest jednak piłkarz w początkowej fazie rozwoju, a w będącym pod presją Manchesterze nikt nie da mu czasu na naukę.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.