Transfer idealny? Jest jeden spory problem. Ale Krzysztof Piątek i tak trafił w dziesiątkę
Krzysztof Piątek po dwóch latach wraca do Włoch. Tym razem Polak zagra we Fiorentinie i biorąc pod uwagę jak wyglądała jego przygoda w Hercie Berlin, to prawdopodobnie najlepsza opcja na jaką mógł liczyć. Co jeszcze nie znaczy, że przeprowadzka do Florencji okaże się sukcesem.
O tym, że Fiorentina jest zainteresowana sprowadzeniem Polaka informował nasz dziennikarz Tomasz Włodarczyk W TYM MIEJSCU. I faktycznie, w czwartek Krzysztof Piątek przybył do Florencji, by przejść badania medyczne. Oficjalne ogłoszenie transferu jest już tylko kwestią czasu.
Polski napastnik przeniesie się do nowego klubu zasadzie wypożyczenia do końca sezonu, a Fiorentina będzie miała opcję wykupu jego karty za około 15-17 milionów euro.
Uśpiony potencjał
Fiorentina jest znana jako jedna z tak zwanych “siedmiu sióstr Serie A”, najważniejszych drużyn dla ligi włoskiej. Przez lata do tego grona należały Juventus, Inter, Milan, Roma, Lazio, Fiorentina oraz Parma, z czasem miejsce tej ostatniej zostało zajęte przez Napoli.
Nie znaczy to oczywiście, że w ostatnich latach “Viola” była czołowym klubem we Włoszech. Przeciwnie, poprzednie sezony ekipa z Florencji kończyła odpowiedni na trzynastym, dziesiątym i szesnastym miejscu w tabeli, a podczas rozgrywek 2018/19 w oczy jej kibiców zajrzało widmo spadku. Ostatecznie piłkarze z Stadio Artemio Franchi zakończyli sezon zaledwie trzy punkty ponad strefą spadkową.
Ostatni naprawdę udany rok w wykonaniu Fiorentiny to jeszcze czasy nikogo innego jak Paulo Sousy, którego drużyna była nawet po liderem Serie A po 12. kolejce, a na koniec zajęła piąte miejsce w lidze. Od tamtej pory kibiców czekały ciężkie czasy, a na pracy we Florencji sparzyli się Stefano Pioli, Vincenzo Montella, Giuseppe Iachini oraz Cesare Prandelli.
Latem 2019 roku klub został jednak kupiony za około 150-200 milionów euro przez włosko-amerykańskiego miliardera Rocco Commisso, który rozpoczął przebudowę zespołu. Należy dodać, że przebudowę spokojną, bez szaleństw na rynku transferowym, bez zapowiedzi rychłej walki o mistrzostwo kraju. Nowy prezydent Fiorentiny wręcz otwarcie walczy ze zwyczajem wydawania ponad stan, regularnie krytykując Inter oraz Juventus.
Cel: powrót do Europy
Odrodzenie Fiorentiny będzie długim procesem, chociażby z tego względu, że kluczowe dla rozwoju klubu będzie gruntowne przebudowanie lub wybudowanie nowego stadionu, a takie projekty potrafią trwać we Włoszech dekadę i nie dojść nawet do etapu wbicia pierwszego szpadla w ziemię. Jednak już dziś widać, że przynajmniej sportowo “Viola” wstała z kolan. Szóste miejsce w lidze i zaledwie trzy punkty straty do piątego Juventusu, który rozegrał jeden mecz więcej. Szósta ofensywa w Serie A, ósma defensywa. Fiorentina jest dziś w zupełnie innym miejscu, a jej kibice zamiast myśleć o utrzymaniu, zaczęli marzyć o grze w europejskich pucharach.
Skąd ta zmiana? Z pewnością jednym z jej kluczowych elementów jest zatrudniony latem Vincenzo Italiano. Przez lata we Fiorentinie stawiano na zgrane karty, albo na trenerów którzy najlepsze lata mieli już za sobą, albo na Giuseppe Iachiniego, który przez całą karierę był typowym “strażakiem”.
Italiano to zupełnie inna bajka. Przedstawiciel nowej włoskiej szkoły, który kurs trenerski ukończył razem z Andreą Pirlo, a jeszcze w 2018 roku trenował w Serie D. Człowiek, który chce, by jego zespoły grały nowoczesną, ofensywną, atrakcyjną piłkę, a nie skupiały się na przeszkadzaniu rywalom. Trzymał się tej filozofii nawet prowadząc skazywanego na pożarcie beniaminka Spezię.
I radził sobie tak, że trudno było nie być pod wrażeniem. W Pucharze Włoch wyeliminował Romę, a w kolejnej rundzie zagrał z Napoli na takim poziomie, że mimo odpadnięcia do jego szatni przyszedł z gratulacjami Aurelio De Laurentiis.
I radził sobie tak, że trudno było nie być pod wrażeniem. W Pucharze Włoch wyeliminował Romę, a w kolejnej rundzie zagrał z Napoli na takim poziomie, że mimo odpadnięcia do jego szatni przyszedł z gratulacjami Aurelio De Laurentiis.
Mauro Meluso, dyrektor sportowy Spezii, widział w nim mentalnego następcę Zdenka Zemana.
- Italiano bardzo przypomina mi Zemana, który był moim trenerem w Foggii, być może Zdenek był trochę bardziej ekstrawagancki jeśli chodzi o ofensywę. Piłkarze są zachwyceni jego podejściem - mówił Włoch.
Sam Vincenzo Italiano twierdzi, że inspiruje się Milanem Arrigo Sacchiego, Barceloną Pepa Guardioli, Napoli Maurizio Sarriego, ale też Juventusem Antonio Conte, który wyróżniał się agresywnością i świetną organizacją.
Transfer idealny?
Może się więc wydawać, że Krzysztof Piątek trafił wręcz idealnie. To żadna tajemnica, że jego gra opiera się o wykańczanie sytuacji tworzonych przez kolegów. Na braki Polaka w grze poza polem karnym uwagę zwracał już Marco Giampaolo w Milanie. Piątek nie jest typem napastnika, który indywidualną akcją stworzy zagrożenie dla bramki rywali. Gdyby trafił do Genoi, prawdopodobnie czekałyby go męczarnie, ale we Fiorentinie o właściwą obsługę ze strony kolegów nie powinien się martwić.
Po bokach ataku grają Nicolas Gonzalez, Jose Callejon i Riccardo Saponara, a Fiorentina niedawno wzmocniła się także sprowadzonym z Lille Jonathanem Ikone. Co więcej, słychać że kolejnym celem transferowym na styczeń jest Isco z Realu Madryt. A zatem pod względem jakości ofensywy i poziomu kreatywności Polak nie powinien mieć powodów do narzekania. Według portalu “Understat” jego liczba bramek po wyjeździe z Ekstraklasy wręcz idealnie koreluje z liczbą oczekiwanych bramek: zanotował 38 trafień przy xG wynoszącym 38.76.
Problem jest tylko jeden i nazywa się Dusan Vlahović. Serb w 2021 roku wyrównał rekord Cristiano Ronaldo i zdobył w Serie A aż 33 bramki, a w samym sezonie 2021/22 jest liderem strzelców ligi włoskiej z 16 bramkami na koncie. Stał się czołową gwiazdą ligi i przyciągnął uwagę czołowych drużyn Europy. Czy da się go wygryźć? No nie, bądźmy poważni, nie da się, Krzysztof Piątek musi być świadomy, że przychodzi do Florencji jako zmiennik lub zastępca Serba. Pozycja Vlahovicia jest niepodważalna i choć nie ma on zamiaru przedłużyć z Fiorentiną kontaktu, to daje jej ważne bramki, a każda z nich nie tylko przybliża “Violę” do gry w Europie, ale też jeszcze bardziej podnosi jego wartość.
Krzysztof Piątek nie jest na ten moment następcą Dusana Vlahovicia, bo ten prawdopodobnie aż do lata nie ruszy się z Florencji. Polak zajmie miejsce Aleksandra Kokorina, który okazał się we Włoszech kompletnym niewypałem i przez półtora sezonu zagrał ledwo ponad 100 minut w Serie A.
Gra warta ryzyka
O regularną grę w dłuższych wymiarach czasowych będzie więc polskiemu napastnikowi trudno. W taktyce Vincenzo Italiano znajdziemy miejsce tylko dla jednego środkowego napastnika i to miejsce jest już zarezerwowane. Jednocześnie każdy zdaje sobie sprawę, że Serb latem odejdzie i długoterminowo Fiorentina będzie potrzebowała kogoś na jego miejsce. Jeśli więc Krzysztof Piątek przez te pół roku pokaże się z dobrej strony podczas treningów i dostając okazje na boisku przekona do siebie Vincenzo Italiano, to może zostać w przyszłym sezonie główną armatą Fiorentiny. Klubu, który potrafi stwarzać sytuacje swojej “dziewiątce” i ma ambicje, by na stałe wrócić do czołówki włoskiego futbolu.
Czy po tym, co Polak pokazał na niemieckich boiskach, mógł liczyć na coś więcej? Niespecjalnie, alternatywą były pewnie drużyny z dołu tabeli, tak jak Genoa, lub egzotyczne wyjazdy poza ligi TOP5. Perspektywa bycia podstawowym zawodnikiem Fiorentiny to na dziś najlepsze, czego może oczekiwać. Otrzymał szansę na odbudowanie swojej kariery, teraz od niego zależy, czy się to uda.
Z przejściem do Fiorentiny wiąże się oczywiście spore ryzyko. Jeśli nie zyska uznania Vincenzo Italiano, to może na pół roku przykleić się do ławki tak jak Aleksandr Kokorin, a latem wrócić do Berlina. Z jeszcze bardziej nadszarpniętą reputacją, którą dziś jak widać wciąż ma, przynajmniej we Włoszech.