Transfer Bednarka pełen wątpliwości. Warto jednak podjąć ryzyko. "Fani oczekiwali czegoś więcej"
Jan Bednarek na zasadzie wypożyczenia zamienia Southampton na Aston Villę. Wydaje się jednak, że reprezentant Polski niekoniecznie jest tym piłkarzem, którego potrzeba ekipie Stevena Gerrarda.
Poważny uraz nowego nabytku, Diego Carlosa, sprawił, że Aston Villa ma poważny problem w obronie. Brazylijczyk miał być nowym liderem defensywy drużyny Stevena Gerrarda, lecz czeka go kilkumiesięczna przerwa od gry. W związku z tym rozpoczęły się poszukiwania zastępstwa dla byłego stopera Sevilli. Na liście życzeń drużyny z Birmingham znalazł się m.in. Jan Bednarek, o czym po raz pierwszy pisaliśmy TUTAJ.
I faktycznie, rzutem na taśmę to właśnie reprezentant Polski zostanie nowym środkowym defensorem "The Villans". Tutaj warto zadać sobie pytanie: czy Bednarek to zawodnik, jakiego potrzeba Aston Villi?
Problemy na Villa Park
Start sezonu 2022/23 przyniósł kibicom Aston Villi wiele powodów do zmartwień. Jedno zwycięstwo w pięciu pierwszych kolejkach, słaba postawa na boisku i trwające od poprzedniego sezonu wątpliwości dotyczące pracy Stevena Gerrarda sprawiają, że wysokie oczekiwania klubu są powoli weryfikowane. W Birmingham zdają się rozumieć narastające problemy.
- Panuje spory niepokój, mimo że do klubu przyszli m.in. Boubacar Kamara i Diego Carlos. Tacy zawodnicy powinni zapewnić progres i wydawało się, że Villa będzie obok Newcastle faworytem do miana najlepszej drużyny spoza TOP6, ale start rozgrywek na to nie wskazuje - opowiada nam Maciej Caban, kibic Aston Villi, redaktor portalu “Mistrzowie Polski”. - Wygląda na to, że Stevena Gerrarda może przerastać rola menedżera w Premier League.
Anglik miał pomóc w rozwinięciu zespołu i wprowadzeniu go na wyższy poziom. Kadra Villi pełna jest jakościowych piłkarzy, reprezentantów swoich krajów. Jak słusznie zauważył na łamach portalu “The Athletic” Gregg Evans, przy okazji rozczarowującej porażki 1:3 z Crystal Palace 20 sierpnia, w podstawowej jedenastce zespołu z West Midlands wyszło aż dziewięciu graczy, którzy w ciągu ostatniego roku zaliczyli choć jeden występ w reprezentacji.
Zawodnicy wysłani na murawę od pierwszej minuty tamtego spotkania kosztowali klub łącznie ponad 200 milionów euro. Wydawać by się mogło, że taki zespół powinien pretendować do walki o miejsca premiowane awansem do europejskich pucharów. Finisz poprzednich oraz start obecnych rozgrywek malują jednak mniej optymistyczny obraz.
- Po imponującym wejściu nowego menedżera do ligi nie widać postępu i wykorzystania potencjału drzemiącego w drużynie. Można wręcz mówić o regresie - ocenia Caban. - Anglik do tej pory nie wypracował sposobu na jednoczesne wykorzystanie Philippe Coutinho i Emiliano Buendii, zawodzi też Danny Ings, świetny przecież w Southampton. Jedynymi beneficjentami jego kadencji są właściwie tylko Matty Cash i Jacob Ramsey.
W drugiej kolejce pojawił się jeszcze jeden poważny problem. Groźnej kontuzji ścięgna Achillesa doznał wspomniany Diego Carlos. Brazylijczyk miał przejąć rolę lidera defensywy. Teraz jednak Gerrard musi radzić sobie bez niego, stąd sięgnięcie last minute po Jana Bednarka.
Konkurencja bez szału
Trudno przewidzieć, jak długo będzie pauzował zawodnik ściągnięty tego lata z Sevilli. Przerwa na pewno potrwa co najmniej kilka miesięcy. Pojawiają się nawet plotki mówiące o tym, że może stracić cały sezon, choć Gerrard wierzy, że Carlosowi uda się wrócić jeszcze przed finiszem rozgrywek. Menedżer “The Villans” nie ukrywa jednak, że martwi się stratą cenionego stopera. 29-latek miał być filarem przebudowanej na modłę Gerrarda obrony. Styl gry Aston Villi zakłada bowiem głównie operowanie piłką, więc szczelna, godna zaufania defensywa to konieczność. Absencja Brazylijczyka stwarza poważny problem.
- Diego Carlos miał być nowym liderem defensywy. Wraz z Kamarą mieli ją uszczelnić. Przy ofensywnie grających bocznych obrońcach, Cashu i Lucasie Digne’u, konieczne jest odpowiednie zabezpieczenie środka - przybliża sytuację Caban. - Niestety, Brazylijczyk wypadł i możliwe, że nie zobaczymy go już w tym sezonie. Do dyspozycji Gerrarda ze stoperów pozostali dziś Tyrone Mings, Ezri Konsa i Calum Chambers.
Wymienieni zawodnicy nie budzą zaufania. Każdy ma swoje problemy.
- Pierwszy coraz częściej popełnia proste błędy. Być może właśnie z tego powodu stracił opaskę kapitańską, która mogła zacząć mu ciążyć, i nie udźwignął roli lidera linii obronnej. Konsa na papierze miał wszystko, by rozwinąć się i wejść na wyższy poziom, ale pojawiły się u niego kontuzje oraz problemy osobiste i od ponad pół roku ma tendencję spadkową. Ostatni przyszedł zimą za darmo i nie zawodził, ale chcąc rywalizować z mocniejszymi zespołami, nie można opierać na nim zespołu. Żaden z nich nie może być murowanym pewniakiem do gry - mówi Caban.
W Birmingham potrzebują więc gracza, który podniesie jakość gry z tyłu i wcieli się w rolę lidera defensywy. Tutaj nazwisko Bednarka może stanowić niespodziankę. Jeśli w West Midlands chcieli mieć gracza, na którym będzie można oprzeć drużynę rywalizującą o coś więcej, niż tylko miejsce w środku tabeli, to ten wybór zaskakuje.
- Niestety, patrząc na jego występy w ostatnich sezonach - Jan Bednarek specjalnie się nie rozwija. Obrona Southampton co roku jest jedną z najgorszych w lidze, choć “Święci” potrafią się utrzymać - zauważa kibic Aston Villi. - Trudno w Polaku widzieć kogoś, kto znacząco podniesie jakość defensywy.
Kibice chcą więcej
Bednarek gra na Wyspach już od pięciu lat. W międzyczasie zdołał zapracować na opinię solidnego defensora na poziomie Premier League. Rozegrał w niej już 133 spotkania. Od sezonu 2018/19, gdy wskoczył do podstawowego składu “Świętych”, ich defensywa pod względem liczby straconych bramek nie plasowała się wyżej niż na 15. lokacie w lidze. Choć w poprzednich latach Polak często zbierał pochlebne opinie, w ostatnim czasie pojawiają się one coraz rzadziej.
Dlatego też są wątpliwości, czy właśnie takiego piłkarza potrzebuje Aston Villa. Oczekiwania są raczej wyższe - przynajmniej ze strony trybun. Oczywiście, reprezentant Polski najpewniej szybko wskoczy do podstawowej jedenastki, lecz długofalowo, po powrocie Carlosa do zdrowia, o miejsce w składzie wcale nie będzie miał łatwo.
- Czy w obecnej formie, ze swoimi problemami, Bednarek stanowi znaczny skok jakościowy w stosunku do Mingsa, Konsy czy Chambersa? Śmiem wątpić. Musiałby zrobić postępy, których przez ostatnie dwa lata pod wodzą Hasenhuettla nie było widać. U Gerrarda również będzie o nie trudno - ocenia Caban.
- Mimo wszystko nie jest to gracz na poziomie Carlosa - dodaje. - Fanbase Aston Villi oczekiwał czegoś więcej. Zestaw personalny Mings-Konsa-Chambers-Bednarek nie gwarantuje nic więcej niż walkę o miejsce w środku tabeli. Ambicje są wyższe.
Należy też zwrócić uwagę na to, że Villa i Southampton to zespoły o innych stylach gry. Gerrard chciałby, by jego podopieczni głównie operowali piłką. Z kolei “Święci” zwykle mają mniejsze posiadanie od rywali. To oczywiście w naturalny sposób narzuca różnicę w sposobie gry obrońców. Na St. Mary’s Stadium mają nisko ustawiony blok defensywny. Na Villa Park trener widzi linię defensywy zdecydowanie wyżej. Jego stoperzy częściej też biorą również udział w rozegraniu.
Można więc zastanawiać się, czy Polak pasuje do systemu preferowanego na Villa Park. Ta przeprowadzka stanowi dla niego wyzwanie i ryzyko, ale z drugiej strony wydaje się, że nadeszła właściwa pora na rozstanie z Southampton.
Czas opuścić bezpieczną przystań
Można bowiem odnieść wrażenie, że Bednarek zasiedział się w tej drużynie. Od pewnego czasu nie było widać u niego znaczących postępów, sam zespół również się nie rozwijał, plasując się w ostatnich latach głównie w okolicach 15. lokaty. Mamy więc do czynienia z lekką stagnacją w karierze reprezentanta Polski, który ostatnio stracił miejsce w podstawowym składzie. A zmiana barw może być bodźcem do poczynienia progresu.
Oczywiście, w Aston Villi wymagania są większe. Ryzyko wylądowania na ławce również. Przenosiny do klubu o większych ambicjach mogą jednak posłużyć piłkarzowi, popchnąć go do przodu. Inna sprawa, że sytuacja Gerrarda zaczyna robić się napięta. Jego podopieczni od 10 marca wygrali zaledwie trzy ligowe mecze. Fatalnie weszli w nowy sezon. Tym samym pojawia się ryzyko związane z przenosinami pod skrzydła menedżera znajdującego się na coraz gorętszym stołku.
- Zaufanie kibiców do menedżera mocno spadło w ostatnim czasie. Nikt nie ma pojęcia, jakie są obecnie założenia: jaki chce grać futbol, jaka ma być formacja zespołu, kto ma odgrywać rolę lidera. Są same znaki zapytania. Polak będzie kolejnym - tłumaczy nam Caban.
Czy w Birmingham potrzebowali akurat takiego zawodnika jak Bednarek? Ten ruch jest mimo wszystko zaskakujący. Sam piłkarz musi liczyć się ze zdecydowanie mniejszym komfortem i większą presją. Konkurencja, wymagania kibiców, wątpliwości dotyczące tego, czy spełni oczekiwania - sytuacja wydaje się niełatwa. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Czas stawić czoła nowym wyzwaniom. Może i jest wiele znaków zapytania, ale sam Jan Bednarek ma szansę udowodnić, że potrafi zredukować ich liczbę.