Tottenham czekał na to wiele lat. Modlitwy Conte wysłuchane. "Szanse na trofeum są największe od dawna"
Tottenham wreszcie dokonuje poważnych wzmocnień. Antonio Conte wreszcie dostał to, o co prosił. A to oznacza, że ambicje zarządu wreszcie znajdują odzwierciedlenie w ich poczynaniach.
Nowy sezon przynosi nowe nadzieje i nowe oczekiwania. W przypadku Tottenhamu jest to więcej niż tylko pusty frazes. Lato w wykonaniu “Kogutów” zapowiada się naprawdę świetnie. Mimo że żarty ze skąpstwa prezesa Tottenhamu, Daniela Levy’ego, to coś, co kibice Premier League znają doskonale. Przez lata mogli bowiem w ten sposób docinać sympatykom “Kogutów”, marzącym o włączeniu się na stałe do walki o trofea. Londyńczycy tego lata wysłali jednak kolejny sygnał reszcie ligi. Ponownie manifestują wielkie ambicje - tym razem efektownymi transferami.
Choć w ostatnich latach kupują coraz więcej i drożej, sprzedając przy okazji coraz mniej, to obecne okienko zdaje się przebijać te wcześniejsze. Patrząc na listę zakupów, można pokiwać głową z uznaniem. Zespół wzmocniło już trzech graczy na miarę podstawowej jedenastki, a to jeszcze nie koniec. Wygląda na to, że Antonio Conte dostał wsparcie, jakiego domagał się jeszcze kilka miesięcy temu.
Ciężar rosnących ambicji
Drwiny z pustej gablotki Tottenhamu muszą frustrować wszystkich fanów zespołu z Londynu. Konto odliczające liczbę dni od ich ostatniego triumfu w jakichkolwiek rozgrywkach dzień w dzień aktualizuje status. Wszyscy w klubie chcą, by trwająca ponad 5200 dni oczekiwanie wreszcie się zakończyło. Zatrudnienie takich trenerów jak Jose Mourinho i Antonio Conte było jasnym sygnałem od Daniela Levy’ego i spółki: chcemy zrobić krok do przodu, nie tylko walczyć o czołową czwórkę, ale i coś więcej. Do tego doszedł wybudowany kilka lat temu nowy, wielki stadion - obiekt na miarę nowoczesnego, ambitnego klubu oraz ultranowoczesny ośrodek treningowy. W ostatnich sezonach na zakupy wydawano coraz więcej, z różnym skutkiem.
Obok udanych transferów, jak ten Pierre’a-Emile’a Hojbjerga czy Dejana Kulusevskiego, można wymienić zawodzących Emersona Royala i Giovaniego Lo Celso. Kadra w ostatnim czasie przechodzi ciągłe zmiany, również na stanowisku trenera, ale to cena rosnących oczekiwań. To z kolei powodowało, że w zespole znajdowali się piłkarze niepasujący do koncepcji zatrudnianych szkoleniowców. Czystka wciąż nie została zakończona.
- To dziwnie uczucie wysłać trzech graczy na wypożyczenie i sprzedać jednego w styczniu. To oznacza, że coś poszło nie tak w przeszłości, gdyż w tym momencie sporo drużyn jest lepszych od nas - Conte zwracał uwagę na ten problem po zakończeniu zimowego okienka transferowego. - Zazwyczaj kupujesz nowych zawodników, aby wzmocnić swój zespół. Ale jeśli wysyłasz na wypożyczenie tych, którzy przyszli do klubu w ciągu dwóch lub trzech ostatnich lat, to chyba zrobiłeś coś nie tak. To bardzo ważne, aby nie popełniać podobnych błędów w przyszłości.
Wysłuchane apele
Prowadzący zespół Włoch nie ukrywał, że chce bić się o najwyższe cele. Dlatego pomimo pozyskania wspomnianego Szweda oraz Rodrigo Bentancura, wywierał presję na przełożonych. Jego cel stanowiło (a właściwie wciąż stanowi) zbudowanie kadry gotowej do spełnienia ambicji zarządu oraz swoich.
- Styczeń nie był łatwy. Straciliśmy czterech graczy. Czterech ważnych graczy dla Tottenhamu! W ich miejsce sprowadziliśmy tylko dwóch, więc nawet na papierze, zamiast wzmocnić skład to go osłabiliśmy - mówił, lekko dramatyzując, w rozmowie ze “Sky Sports Italia”.
Bentancur i Kulusevski to dobra inwestycja w przyszłość. Tottenham szuka młodych graczy, którzy mogą się rozwijać, a nie piłkarzy, którzy już są na określonym poziomie. To jest problem. To wizja i filozofia klubu. Jeśli chcesz się szybciej rozwijać i stanowić konkurencję, to potrzebujesz też zawodników z dużym doświadczeniem. Oni realnie podnoszą poziom całego zespołu.
Jego wołania zostały wysłuchane. “Koguty” tego lata sięgnęły po graczy podnoszących jakość drużyny, uzupełniających najważniejsze luki, a to zapewne jeszcze nie koniec działań na rynku transferowym. Yves Bissouma, Ivan Perisić i “flagowy” zakup tego okienka, Richarlison, to zawodnicy dokładnie tacy, jakich chciał Włoch. Nie gracze uznani za niewypał w mocniejszym zespole (choć z potencjałem) jak Kulusevski, nie zawodnicy wymagający ukształtowania. To piłkarze sprawdzeni w Premier League, w przypadku których spodziewaliśmy się transferu “do góry”, lub dobrze mu znani. Wydaje się, że o to właśnie chodziło mu kilka miesięcy temu, gdy za pośrednictwem mediów wysyłał apele do szefostwa.
Lista potrzeb w trakcie skracania
Letnie wzmocnienia Spurs można uznać za przemyślane i trafiające w aktualne potrzeby drużyny. Od dłuższego czasu brakowało wartościowego zmiennika dla Harry’ego Kane’a. Teraz wreszcie wygląda na to, że takiego udało się znaleźć w osobie Richarlisona. Ten oferuje nawet więcej, niż tylko alternatywę dla Anglika, bo może również grać jako jeden z podwieszonych napastników za jego plecami i z powodzeniem mógłby powalczyć o miejsce w podstawowym tercecie ofensywnym u boku jego i Heung-min Sona.
Pojawił się też kolejny środkowy pomocnik przystosowany do gry w systemie z trójką z tyłu. Antonio Conte miał bowiem takich dwóch: Bentancura oraz Hojbjerga. Harry Winks niestety raczej nie pasuje do takiego ustawienia, a Oliver Skipp chyba wciąż nie jest graczem gotowym, by zaufać mu w najważniejszych meczach. Bissouma, dobrze zaznajomiony z takim systemem, stanowi więc kolejne poważne wzmocnienie kadry, szykowanej do walki nie tylko w kraju, ale i Lidze Mistrzów.
Pochwalić można też pozyskanie Perisicia. Choć Chorwat ma 34 lata, należy pamiętać, że w ostatniej kampanii został uznany za najlepszego gracza Interu Mediolan. Wcześniej pod wodzą Conte zdobył mistrzostwo Serie A, to zawodnik szalenie wszechstronny i utytułowany. Włoski menedżer bardzo lubi ściągać doświadczonych piłkarzy jako krótkoterminowe, ale przydatne rozwiązania. Tutaj ma świetnego zmiennika dla tercetu ofensywnego lub na lewe wahadło, będące newralgiczną pozycją jego zespołu.
Zakontraktowano też nowego rezerwowego bramkarza w osobie Frasera Forstera, co istotne, posiadającego status homegrown. Lista potrzeb uległa więc poważnemu skróceniu, choć wciąż mamy kilka pozycji, które wymagają wzmocnień. Pomimo wydania 80 milionów funtów można spodziewać się kolejnych zakupów.
To jeszcze nie koniec biznesu
W Londynie wciąż szykują jeszcze kilka ruchów transferowych wychodzących i przychodzących. Zespół mają opuścić wspomniany Winks, odszedł już Steven Bergwijn. Zaś Anglika chciałby podobno przygarnąć Everton. Jego sprzedaż byłaby korzystna dla wszystkich zainteresowanych. Conte nie widzi bowiem miejsca w składzie dla wychowanka klubu, a ten chce regularnej gry. Zastrzyk gotówki mógłby za to pomóc w “przypudrowaniu” stanu konta. Sprzedaż Holendra to podobny casus. Wychowanek PSV chciał występować częściej, lecz przegrywał walkę z konkurencją. W obliczu ściągnięcia Richarlisona nawet najbardziej zagorzali sympatycy talentu urodzonego w Amsterdamie skrzydłowego powinni przyjąć jego odejście z odrobiną zrozumienia.
Na liście potencjalnych graczy odchodzących widnieją też Emerson, Sergio Reguilon, Bryan Gil, Lo Celso czy Tanguy Ndombele. Pozbycie się “nadprogramowych”, odstawionych na boczny tor piłkarzy powinno pomóc w zachowaniu lepszego balansu i harmonii w składzie.
Jeśli chodzi o kolejne wzmocnienia, finalizowany jest transfer lewonożnego środkowego obrońcy, którego tak bardzo brakowało trenerowi Tottenhamu. Dotychczas na lewej stronie trzyosobowego bloku defensywnego najczęściej występował Ben Davies. Walijczyk po słabym początku sezonu zaliczył znaczną zwyżki formy. Stanowi pewne ogniwo defensywy, lecz brakuje dla niego alternatywy. Taką ma być Clement Lenglet. Brak konieczności wykupu stanowi bardzo korzystne rozwiązanie dla “Kogutów”. 27-latek ma bowiem za sobą gorszy sezon i przyda mu się “okres próbny”. Z kolei londyńczycy będą podobni chcieli spróbować w przyszłości pozyskać na tę pozycję Josko Gvardiola lub Alessandro Bastoniego.
Prawe wahadło ma za to wzmocnić utalentowany Djed Spence. 21-letni Anglik pomógł Nottingham Forest w wywalczeniu awansu do Premier League i był jednym z najlepszych zawodników całej Championship. Na City Ground grał jednak tylko na zasadzie wypożyczenia z Middlesbrough. “Koguty” podobno mają potwierdzić jego transfer jeszcze przed weekendowym wyjazdem na przedsezonowe tournee. Tym samym zabezpieczą prawą flankę w dłuższej perspektywie czasu. To gracz w teorii pasujący bardzo dobrze do filozofii Conte.
W ciągu kilku najbliższych tygodni kształt kadry Spurs może więc ulec dalszym zmianom. Wiele wskazuje na to, że stanie się jeszcze lepiej zbalansowany, a Conte ma godnych zaufania zmienników na każdej pozycji, więc nie będzie zmuszony do korzystania z półśrodków. Wydaje się, że uwzględniając przystosowanie do wymagań trenera, szykuje nam się najmocniejszy Tottenham od co najmniej kilku sezonów.
Przełomowy sezon?
Nie można raczej powiedzieć, że “Koguty” są gotowe na walkę o mistrzostwo kraju. Biorąc pod uwagę różnicę punktową w stosunku do Manchesteru City i Liverpoolu oraz efektowne transfery, zwłaszcza w wykonaniu ekipy Pepa Guardioli, rzucenie im rękawicy to szalenie trudne zadanie. Konkurencja do walki o kwalifikację do Champions League również nie śpi. Arsenal też dokonuje interesujących wzmocnień, Chelsea szykuje transferową ofensywę, a Manchester United stanowi wielką niewiadomą - wszak tworzy się tam zupełnie nowy projekt.
Nadchodzące rozgrywki mogą okazać się naprawdę ważne dla realizacji ambicji Daniela Levy’ego i jego współpracowników. Antonio Conte, menedżer specjalizujący się w zdobywaniu trofeów i wyciskaniu maksimum z dostępnych środków, dostał piłkarzy, jakich potrzebował. Kolejni są już w drodze. Będzie miał zdecydowanie większy komfort niż w ciągu dotychczasowych kilku miesięcy. Kadra jest mocniejsza, przepracuje z drużyną pełen okres przygotowawczy. Szanse na sięgnięcie po jakiekolwiek trofeum zdają się największe od kilku lat.
Nawet jeżeli wciąż zbyt wcześnie, by mówić o walce o mistrzostwo, nadchodzący sezon niesie kibicom Tottenhamu duże nadzieje. Jak do tej pory to letnie okienko wypada w ich wykonaniu świetnie. Pamiętacie, jak rok temu wydawało się, że stracą Harry’ego Kane’a? Można już o tym zapomnieć, a Anglik podobno coraz bardziej przekonuje się do pozostania w klubie na dłużej. Wygląda na to, że próby zbudowania nowego, naprawdę ambitnego projektu przynoszą skutki. To jednak wciąż nie koniec drogi. Niemniej, sygnał jest jasny. Spurs chcą grać o najwyższe cele i takie transfery im w tym pomogą.
Ogromne podziękowania za pomoc merytoryczną dla Emiliana Cichonia ("Angielskie Espresso").