Reprezentant Polski zaskakującym bohaterem. To jedna z największych sensacji roku
Który z polskich środkowych pomocników był w 2024 roku najlepszy, a komu w udziale przypadły kolejne cztery pozycje? Wybór nie był prosty, pojawiły się dylematy, natomiast ostatecznie wyselekcjonowaliśmy bohaterów kolejnej części naszego cyklu. W nim podsumowujemy mijające 12 miesięcy w wykonaniu biało-czerwonych.
Z dotychczas opublikowanymi rankingami, uwzględniającym poszczególne pozycje, można zapoznać się TUTAJ, a teraz przechodzimy do polskich środkowych pomocników. Pod uwagę tradycyjnie braliśmy przede wszystkim formę prezentowaną w 2024 roku, statystyki, ogólne wrażenia czy odniesione sukcesy, ale mały plusik już na starcie musieliśmy postawić przy piłkarzach, którzy grają po prostu na wyższym poziomie. W lepszych ligach i lepszych klubach. Świadczy to bowiem nie tylko o ich jakości, ale też wyżej zawieszonej na co dzień poprzeczce. Co istotne, ostatecznie nie dzieliliśmy środkowych pomocników na tych defensywnych i ofensywnych. Niezależnie od tego, czy dany piłkarz gra zatem bardziej na “szóstce”, “ósemce” czy “dziesiątce”, był brany pod uwagę właśnie w kontekście tej części cyklu. Patrzyliśmy zarówno na występy klubowe, jak i te reprezentacyjne.
Zanim przejdziemy do konkretów i głównych bohaterów zestawienia, kilka słów o tych, którzy ostatecznie się nie załapali. Blisko wyróżnienia był przede wszystkim Karol Linetty, ignorowany przez selekcjonera, ale z dobrej strony pokazujący się na boiskach Serie A. Jakub Piotrowski po fajnym początku roku obniżył loty, grając też w mniej wymagającym środowisku, z kolei Mateusza Bogusza, czyli piłkarza ofensywnego, występującego na naprawdę wielu różnych pozycjach, ostatecznie klasyfikowaliśmy w kategorii napastników. Jakub Moder? Grał po prostu zbyt mało.
5. Bartosz Slisz
Slisz czy Linetty? Linetty czy Slisz? Mieliśmy tu małą zagwozdkę, ale ostatecznie stawiamy na młodszego z pomocników, który ma za sobą naprawdę obiecujący rok. Zaczął go od transferu do Atlanty United, w barwach której przez cały sezon grał bardzo regularnie, i co ważne, zazwyczaj na dobrym poziomie. 25-latek awansował wraz z zespołem do fazy play-off MLS, a tam został bohaterem, notując znakomity występ w rywalizacji z Interem Miami. Tak, tym Interem Miami, który w składzie ma m.in. Leo Messiego, Luisa Suareza, Jordiego Albę czy Sergio Busquetsa. Slisz nie tylko strzelił decydującego o awansie gola, ale na tle faworyta wyglądał po prostu świetnie. Szkoda natomiast, że podobne słowa rzadko mogliśmy kierować w jego kierunku po meczach reprezentacji. Zawiódł na EURO, a potem grał już niewiele. Na plus barażowe spotkanie z Walią, gdzie spisał się bardzo solidnie.
4. Taras Romanczuk
Walkę o podium naszego zestawienia przegrał dosłownie o włos. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że Romanczuk ma za sobą najlepszy rok w karierze. Z Jagiellonią, którą reprezentuje od ponad dekady, sięgnął po sensacyjne mistrzostwo Polski, będąc przy tym jednym z prawdziwych liderów drużyny. W obecnym sezonie męczą go niestety problemy zdrowotne, ale i tak zdążył rozegrać już sporo dobrych spotkań, także w Lidze Konferencji, gdzie “Duma Podlasia” do czasu radziła sobie świetnie. Poza tym 33-latek, jako jeden z niewielu polskich piłkarzy, zawodził rzadko, gdy dostawał szanse w reprezentacji. Podczas mistrzostw Europy dobrze wyglądał na tle Holandii i można żałować jedynie, że przez kontuzję nie mógł potem pomóc kolegom w kolejnych meczach tego EURO. Wcześniej strzelił też swojego pierwszego gola w kadrze. Oby omijały go urazy, bo kiedy już faktycznie jest zdrowy, daje jakość.
3. Kacper Urbański
Pierwsze sześć miesięcy - świetne. Drugie - już mniej pozytywne. Urbański zaczął rok w podstawowym składzie Bolonii i zbierał wówczas naprawdę dobre recenzje. Nie grał może od deski do deski, czasami przesiedział jakieś spotkanie na ławce, ale tak czy siak cieszył się sporym zaufaniem prowadzącego wtedy zespół Thiago Motty. Wychowanek Lechii Gdańsk miał swój wkład w znakomity wynik drużyny, która wywalczyła awans do Ligi Mistrzów, a on sam niedługo później zadebiutował w tych rozgrywkach. Zanim natomiast to zrobił, zanotował pozytywne wejście do reprezentacji Polski. Zaczął, w dobrym stylu, kilka dni przed EURO, a potem już podczas turnieju obiecująco wyglądał na tle Holandii czy Francji. Grał bez kompleksów, odważnie, pokazywał dobrą technikę i zmysł do gry kombinacyjnej. Robił to też zresztą w kilku późniejszych spotkaniach Ligi Narodów. Martwić mogą nieco ostatnie miesiące, bo zbiera w Bolonii niewiele minut. Oby jak najszybciej się to zmieniło. Warto dodać, że Polak kilka dni temu przedłużył kontrakt do 2026 roku - klub aktywował klauzulę po swojej stronie.
2. Sebastian Szymański
Pierwszy sezon w Fenerbahce był dla Szymańskiego udany, choć to właśnie na początku 2024 roku Polak zaczął obniżać loty. Trzy pierwsze mecze po sylwestrze miał jeszcze znakomite, a potem dopadła go jakaś zapaść. W pewnym momencie kibice wyliczali mu serie bez gola czy asysty, które wynosiły już kilkanaście spotkań. Na szczęście w końcu polski pomocnik się przebudził. Nie błyszczy już może tak, jak na początku przygody z wicemistrzem Turcji, ale ostatnio daje drużynie liczby. Zaczął je też w końcu dostarczać reprezentacji. W Lidze Narodów strzelał ze Szkocją i Chorwacją, wcześniej trafił w barażowym starciu z Estonią. Michał Probierz trochę go odblokował, natomiast nadal możemy oczekiwać od Szymańskiego nieco więcej. Co ciekawe, polskiego pomocnika bacznie obserwują skauci innych klubów. Już tej zimy 25-latka chciałaby ponoć pozyskać Fiorentina.
***
Wszystkie rankingi TOP5 Polaków w 2024 znajdziecie TUTAJ.
***
1. Piotr Zieliński
Pierwsze pół roku miał dość przeciętne. Nie dość, że często dopadały go mniejsze lub większe problemy zdrowotne, to jeszcze wizja nadchodzącej zmiany klubu nie zawsze wpływała korzystnie na jego pozycję w Napoli. Nawet i w tamtym okresie Polak potrafił jednak rozgrywać świetne mecze. Potem zaaklimatyzował się też w Interze Mediolan, gdzie co prawda grywa w kratkę, i pod względem minut, i formy, ale zaliczył już kilka imponujących występów. Pochwały zbierał choćby po starciach Ligi Mistrzów z RB Lipsk i Bayerem Leverkusen, a także ligowych meczach przeciwko Juventusowi czy Empoli. W ciągu ostatnich 12 miesięcy “Zielu” był też oczywiście podstawowym graczem reprezentacji Polski. Zmieniali się jego koledzy w różnych formacjach, ale on grał praktycznie od deski do deski. Zazwyczaj, bo oczywiście nie zawsze, można było oceniać go pozytywnie. Strzelał gole z Estonią, Ukrainą, Chorwacją i Portugalią, asystował przeciwko Szkocji i Holandii. Był liderem biało-czerwonych. To bez wątpienia najlepszy polski pomocnik.